[Strona tytułowa/ Copyright] (0)
Prolog (0)
OSOBY (0)
AKT I./ scena I (19)
1.
Jak się panom u nas podoba?
2.
Najwięcej uczęszczany lokal. Grecy powiadają, że zachwycający zapach kosmopolityzmu. Coś niby paryskiego – panowie rozumieją. Cudzoziemcy mówią, że atmosfera zupełnie grecka. Ekstrakt delfickości. To teraz modne dzięki Orfeuszowi i tym jego cudownym historiom…
3.
Może kawki? W3 - "Może jeszcze kawki" Chłopiec dajno nam kawy. Jeśli chce pan dowiedzieć się u źródła, to tylko do nas. Orfeusz bywa tu prawie codziennie.
4.
E, panie może i wynalazł ten sposób, ale że sposób sam nie jest ułatwiony to pewne. Ja tam słucham ciągle tego ich gadania, tych dyskusji i niczego mi to dotąd nie ułatwiło, chyba sprzedanie kilkudziesięciu beczek wina więcej, bo jak się rozgadają to piją jak smoki. Ale z tego nie taka znowu pociecha. Wielu na kredyt pije. Towarzystwo sobie dobiera ton Orfeusz osobliwe – Ci niby uczniowie, obdartusy przeważnie.
5.
A jeszcze mi żonusia głowę suszy, że bezbożnością nasiąkam. Bo to on ma i przeciwników, panie, i brzydkie rzeczy o nim gadają. Mówią że człowiekowi przyrodzony jest strach i gdyby strachu nie było nie byłoby i poszanowania bogów. A on chce strach u człowieka wypędzić. Z przeznaczeniem walczy.
6.
Miał, panie, oswojonego żółwia. Zwyczajne było z przeproszeniem bydlę. Nie widziałem żeby się kiedy śmiał. A i tego od niego wyłudził jeden taki melancholik. Nie wiem czy mu to co pomogło. Tak, tak. Rozdaje wszystko i dlatego moim zdaniem nigdy się nie dorobi. A mógłby się dorobić – ohoho – on ma popularność, panie. Ludzie przyjeżdżają Bóg wie skąd. Zresztą i nie dziwię się – co pan chcesz. Uleczył jednak wiele osób. Tylko trzeba wierzyć w tę jego niby naukę.
7.
No – pan rozumie. Mało to rozmaitych wykolejeńców na tym świecie. Taki wszystkiego się chwyta. Podstarzali atleci, kobiety porzucone przez mężów, chorzy na rozmaite choroby nieuleczalne, niewolnicy albo tragarze lektyk, co wiedzą, że rzadko który w ich zawodzie dociągnie do czterdziestki.
8.
Czasem jest nawet w dobrym humorze, owszem – wypić lubi, zaśpiewać, ale mówiąc między nami, jak kto chce rozrywki odpowiedniej dla młodego człowieka albo takiego, co jeszcze może ujść w tłoku za młodego (robi oko) to radzę do cyrku. Linoskoki przyjechali i tancereczka jedna… Papierosa? (częstuje)
9.
Żonę ma ten Orfeusz milutką.
10.
Trochę ciekawa chłopców, ale to ludzka rzecz. Głupie bo młode. Zresztą przykładne małżeństwo, proszę pana. Ja zawsze żonie mówię: szanuj mnie, złotko, bo w całych Delfach jest tylko dwóch solidnych mężów. – Orfeusz i ja.
11.
Powinni już być. Ale on jest trochę ekscentryk. Ma takie różne bziki. Teraz naprzykład zwariował na punkcie centaurów. Włóczą się razem po górach całymi dniami, a potem gdy wraca to bestie jak pieski za nim przez miasto. Nieraz aż pod sam dom. Ludzie chowają się, a ja drżę ze strachu, żeby im kiedy nie przyszło do głowy wleźć tu – i potratować wszystkiego. Tyle pieniędzy kosztowało urządzenie.
12.
Ostrożności nigdy nie zawadzi, proszę pana. Jak taki uderzy kopytem – zabije na miejscu. Ale właśnie Orfeusz…
13.
To było zabawne, że tak powiem, ale mówmy już o czym innym.
14.
Nie braknie w naszej Grecji tej przeróżnej hołoty. Satyry, centaury, menady…
15.
Niektóre po pewnym czasie zapominają mówić, proszę pana.
16.
Skończył się spokój. Będą nocami podchodzić pod miasto i wyć. Aż skóra cierpnie na człowieku jak sobie przypomni. A rano okazuje się, że ta i owa panna uciekła z domu. Albo mężatka od dzieci. Okropne – jeszcze mi kiedy żonę porwą.
17.
Może właśnie dlatego, proszę pani, że wydrapują oczy – he, he…
18.
Przeproszę pana na chwileczkę
19.
(podchodzi) Panowie są oczytani w filozofach? Uwielbiam oczytanych ludzi.
AKT I./ scena II (0)
AKT I./ Scena III. (0)
Akt I/ Scena IV (25)
1.
Znać dobrą szkołę stylu. Zawsze mówiłem, że filozof bez stylu to barbarzyńca. zaznaczone ołówkiem skreślenie fragmentu
2.
Właściwie nic ciekawego poza tym, że Orfeusz ma zamiast zstąpić do Hadesu.
3.
W mojej kawiarni tłumy. Ludziska oglądają krzesełko, na którym pan zwykle siadywał i kelnera, który panu podawał pół czarnej.
4.
I chcieliśmy się dowiedzieć.
5.
Właściwie możnaby i tak to określić. Moja żona nie spała całą noc.
6.
Nie tylko. Moja żona płakała. Mówiła, że jej smutno. Uważam, że to kaprys, proszę pana. Interesy idą nieźle, kupiłem jej japoński szlafrok a o tę nową kelnereczkę żadnym cudem nie może mnie jeszcze podejrzewać.
7.
Kobiety mają rzeczywiście osobliwe pomysły. Ale ona była zawsze zrównoważona (i taka energiczna – nawet za nadto energiczna jak na mój gust).
8.
Więc decyzja pana jest nieodwołalna.
9.
Myślałem, że miłość która skłania do takich wzniosłych decyzji jest wzniosła. A pan mówi: Ciało.
10.
Właściwie powinienem pana namawiać na to, aby pan tam poszedł. Toby było w moim interesie, pan rozumie, taka reklama dla lokalu. A jednak pan wie co ja panu powiem? Nie podoba mi się to wszystko. Wrogowie, zawsze pomawiali pana o bezbożność. I okazuje się teraz, że mieli rację. W tym jest coś bezbożnego, coś poprostu nieprzyzwoitego. Bogowie proszę pana to wielkie słowo. Ja człowiek grzeszny jestem, wiadomo, ale bogów szanuję. I mówię: Niech pan nie idzie.
11.
Poczciwy to znaczy z przeproszeniem głupi. Taki co to się daje wszystkim skubać, he, he. Taki to ja znowu, chwała Bogu nie jestem. W kaszy mnie nie łatwo – jak to mówią – zjeść. Wykreślone ołówkiem Ale do pana mam słabość. Ot narzeka człowiek bo narzeka, ale zawsze się trochę forsy przy panu zarobiło. I moja żona pana lubi – mówi że pan jest w jej guście. Więc niech pan tam ręcznie nie idzie.
12.
No widzi pan.
13.
Słowo honoru nie rozumiem. wykreślone ręcznie
14.
Tak. No to…
15.
Rzeczywiście. My wykreślone ołówkiem wobec tego pożegnamy pana. Tu jest dziwna okolica. Nieprzyjemnie iść o zmroku, a niedługo zacznie się ściemniać. Co to tak szumi?
16.
Aha.
17.
Jak to strumień – do rzeki.
18.
Tak. Pan się jednak zmienił. Chociaż zawsze pan był trochę nerwowy.
19.
Niech pana bogowie strzegą.
20.
Dziękuję. Znów się skreślone ręcznie popłacze się jak jej opowiem dopisane ołówkiem
21.
Dobrze?
22.
Proszę.
23.
Nie rozumiem.
24.
Cóż to znaczy?
25.
Tylko?
Akt II/ Scena I (0)
Akt II/ Scena II (0)
Akt II/ Scena III (0)
AKT II /Scena IV. (0)
AKT III ZIEMIA:/ scena I (0)
AKT III ZIEMIA:/ Scena II (9)
1.
(wchodzi) Tam do diabła, wesoła droga, nie ma co. Z narażeniem życia tu człowiek chodzi, z narażeniem życia… Hola, poczciwcze, coś za jeden, bo nie widzę.
2.
Cudzoziemiec. Szkoda. Nie będziesz mi mógł udzielić informacji czy tędy nie szedł pewien mężczyzna w sile wieku? Dokładnie nie wiem jak teraz jest ubrany, bo już dosyć dawno nie widzieliśmy się. Nazywa się Orfeusz.
3.
Toś prostak, bracie. Orfeusz- sławna osoba na całą Grecję. Mój przyjaciel. Ludzie go tu widują w okolicy, tylko do miasta nie zachodzi. Odkąd wrócił z tamtego świata mówię, że pomieszało mu się w głowie. Zdziwaczał. Ale dzisiaj jego zwolennicy urządzają w Delfach uroczystość, bo to rocznica. Przygotowane już okolicznościowe mowy, chór kapłanów, a na zakończenie dla prostaczków nawet popisy linoskoków. Cóż - trzeba w czymś ustąpić na rzecz gustów gminu, jeśli się chce zdobyć popularność. Więc żona uparła się, że to będzie efektownie, jak sprowadzimy Orfeusza. Rozesłałem ludzi na wszystkie strony, kosztowało mnie to grubo. Ale tego jej jeszcze mało. Koniecznie żebym ja sam. Oma mówi, że jest kobietą z inicjatywą. Ja lubię kobiety z inicjatywą – owszem – tylko nie w charakterze żony. – he, he…
4.
Śmierci Eurydyki. Ach, ile to lat minęło. Pamiętam jak dzisiaj. Był w kawiarni, śmiał się jak nigdy, śpiewał pieść o centaurach a w parę godzin potym…
5.
To napewno ta. Zaśpiewaj ją, mój człowieku, wśród nas nikt jej nie pamięta.
6.
Brawo, brawo. Ażem się popłakał. Mój człowieku, chociaż wydajesz mi się pochodzić z dosyć lichej familii, z dołów, jak to mówią, społeczeństwa, jednak gotów jestem zaprosić cię na dzisiejszą uroczystość, abyś- naturalnie za przyzwoitym wynagrodzeniem- odśpiewał…
7.
Śmiejesz się jednak w sposób prawie grecki. Powiedziałbym nawet że śmiejesz się jak Orfeusz, mój przyjaciel. Ach, co to była za przyjaźń. Jaki związek dusz. Wiele pomysłów mu podsunąłem. Tę pieśń właściwie układaliśmy wspólnie. Piszę pamiętniki o tych czasach. Wydawcy błagają mnie, abym jak najszybciej wykończył…
8.
Dlaczego?
9.
Menady. Jestem w niebezpieczeństwie życia. Ach, na co mnie ta kobieta naraża. ! (wybiega)