P.O. Box 562
Stockbridge, Mass.
22 kwietnia 48
Kochany
Mietku,
Maszyna jest zajęta, więc piszę (po raz ostatni) ręcznie, ale jak widzisz, bardzo wyraźnie, i tak będzie, mam nadzieję, do końca. Dziękuję Ci za ostatni
list napisany w 24 godziny po otrzymaniu mego, maszynowego, i martwię się, że wierszy pisanych na maszynie nie uważasz za uprawnione do tak samo błyskawicznej odpowiedzi. Rozumiem, że jesteś zajęty i podziwiam Cię, że sam możesz i chcesz załatwić redakcję i administrację, niemniej pozostanie dla mnie zagadką, dlaczego na cztery czy pięć poprzednich listów odpowiedziałeś mi dopiero po dwu miesiącach. Nie odwołuj się do mojej fachowości dziennikarskiej, taka zwłoka to nie w Twoim stylu. Czy
Borman objął już administrację, czy też mam się powoli przyzwyczajać do nowej dwumiesięcznej kwarantanny? Byłaby szkoda, bo ostatni Twój list był taki raźny i pełen animuszu! – „Wiadomości” czytam zawsze z zainteresowaniem, z wyjątkiem
M. Wańkowicz: Dzieje domeczku. Od liter do literatury, „Wiadomości” 1948, nr 7 (98) z 15 lutego; oraz Dzieje domeczku. W Królestwie Jasności, „Wiadomości” 1948, nr 10 (101) z 7 marca; Dzieje domeczku. Gaweł, Malwinka i domeczek, „Wiadomości” 1948, nr 13–14 (104–105) z 4 kwietniaWańkowicza, który może jest poczytnym towarem, nie wiem, ale dla mnie nie do zniesienia. Ta uczuciowość hipopotama, gruby sentyment, jakiś koszmarny sarmacki rozmach w opowiadaniu… o śmierci córki, ekshibicjonizm i nieprzyzwoitość, te „Tata” i te „Mama” – nie, to jest w pewnym sensie fenomen zdziczenia psychicznego, chyba
elefantiasis egotyzmu. A kiedy facet dochodzi do drugiej swojej córki i z jakąś łzawą dumą komunikuje (nieproszony) światu, że ona ma już też dwie córki, rzecz przekracza wszelkie granice. Znam tę
córuchnę, tłuste i krościate bydlę, arogantkę głupią jak podkuty bucior – akurat pasuje do hipopotamiej czułości swego
Tatadraty. Proszę Cię, wyrzuć
tego pastucha z Twoich salonów i wyszczuj go psami z pałacu. Fora ze dwora, jak mówiliśmy, kiedyśmy obaj byli hrabiami
Tu początek tekstu zaznaczonego przez Grydzewskiego na czerwono do: „Kupił sobie już dom w Waszyngtonie (za $ 35 000), biedaczek, i tylko czekać na nowe Dzieje domeczka”. Z podkreślonym dopiskiem Grydzewskiego „Proszę o p r z e p i s a n i e”.
. – Bardzo dobre były dwa artykuły
Zyg[munta] NowakowskiegoZ. Nowakowski: Skorpion i osa, „Wiadomości” 1948, nr 11 (102) z 14 marca; Defenestracja praska, „Wiadomości” 1948, nr 13–14 (104–105) z 4 kwietnia., głupcy powiedzą, że to pesymizm, moim zdaniem jest to mądrość. Znikąd nie mamy danych spodziewać się czegokolwiek dobrego i wszelka szkoła nowych złud jest zbrodnią. Taki mroźny tusz dla polskich tumanów, to dobra terapia. Nie zgadzam się tylko co do potępienia w czambuł
Ameryki. Słusznie powiedział
Koestler, że
Sowiety i
Stany to nie jest czarne i białe, lecz czarne i szare. Ale wszelkie zło, jakie tu istnieje, nie zmienia faktu, że ratunek Europy bez pomocy
Ameryki jest niemożliwy, jak również nie zmienia faktu, że
Ameryka ten ratunek zaczęła. Gadanie, że robi to dla interesu jest nonsensem: eksport
Stanów na cały świat wynosi niespełna 20%, za to pochłania sam kraj. Oczywiście robi to jako profilaktyczny zabieg przeciw
Sowietom, ale o to przecież chodzi. Przede wszystkim chodzi o to nam, Polakom. A więc – jak najsurowiej z polską złudą, ale trochę litości dla
Ameryki! – Bardzo pięknie znalazły się „Wiadomości” wobec zdrajcy, głupca, obcego fagasa, agenta bez agentury, polityka bez partii i niepodległościowca bez niepodległości. Powiesić za jajca tego
Mikołajca. Kupił sobie już dom w
Waszyngtonie (za $ 35 000), biedaczek, i tylko czekać na nowe
Dzieje domeczka. – Wiadomość o odezwaniu się
Terleckiego – zdumiała mnie! Co to miało znaczyć? Nie bardzo też domyślam się, dlaczego piszesz „
sam Terlecki”? Że taki znakomity? Wyjaśnij mi w paru słowach, jaką rolę on tam w
Londynie odgrywa. Do
Zawodzińskiego wysłałem książki przez okazję, onegdaj dostałem wiadomość, że je otrzymał. „Okazja” trwała pół roku! Czy Ty posyłasz mu „Wiadomości”? Czy w ogóle dochodzą do
Polski? Przeworski odpisał
Halinie, proponując jej 70 000 honorarium. Co na to
Lindenfeld, który mówił o 200 000? Spytaj go, czy należy się zgodzić, i wybadaj, czy te 200 000 nie były zwykłym
bluffem
Franc.: blef, nabieranie.
.
Kończę już, bo czuję, że piszę niewyraźnie i podjudzam Cię do dwumiesięcznej zemsty. Ściskam Cię serdecznie i czekam w
Stockbridge’u z koniakiem, psem Beau (bokserem), wiosną i moją najmilszą, najlepszą i najmądrzejszą kucharką, pokojówką, sekretarką i żoną
Haliną SztompkowąPierwszym mężem Haliny Wierzyńskiej był Henryk Sztompka..
K.W.