27 Rosary Gdns. S.W.7
6.12.48
Drogi Kaziu. – Przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi, niestety, miałem w związku z
numerem gwiazdkowym mnóstwo dodatkowego zajęcia, jak zrobienie spisu rzeczy, przypomnienie historii zamknięcia
„Wiadomości Polskich”"Jak rząd brytyjski zamknął „Wiadomości Polskie” w roku 1944", „Wiadomości” 1948, nr 51–52 (142–143) z 26 grudnia, przedr.: M. Grydzewski, "Szkice", [oprac. P. Kądziela], Warszawa 1994, s. 113–124. itp., nie licząc normalnej roboty przy ośmiu stronach. Poza tym ukończyłem pewne czysto zarobkowe zajęcie i skończyłem jedną z wielu zaczętych
prac, która ze względu na bohatera powinna Cię zainteresować (nie pisałem wcześniej, bo nigdy nie jestem pewien, czy skończę to, co zacząłem – mam takich rzeczy zaczętych co najmniej cztery). Oczywiście nic własnego, bo ja niepiśmienny. Jest już u angielskiego wydawcy i czekam – po trzydziestu latach odsyłania rękopisów – sam na odesłanie. Gdyby to było przyjęte, chciałbym znaleźć wydawcę amerykańskiego (oczywiście nie
ROY), by móc do
Was przyjechać.
Z
„Wiadomościami” niedobrze. Dostałem w ostatnim półroczu 50 [funtów] z 850, czyli mniej niż sześć procent. Chciałem skończyć z honorem
[numerem] gwiazdkowym, ale namówiono mnie, by na wszelki wypadek dać do złożenia
noworoczny, bo podobno w drugiej połowie grudnia ma się wszystko rozstrzygnąć. Osobiście jestem zdania, że nic z tego nie będzie, bo nie mają pieniędzy, albo raczej mają, ale ci, co je przechowują, nie chcą ich wydać – dlaczego, nie wiem. Może zwąchali się z
Mikołajczykiem.
Leszek przysłał
rozdział, zdążył jeszcze do gwiazdkowego. Gorzej, że przysłał znakomite
opowiadanie Czermański, ale nie wiem, czy się ukaże, bo nie chcę zaczynać
jednym numerem styczniowym i zaraz potem stanąć.
O
Mikołajczyku nie piszę, bo będziesz miał list i artykuł
Pragiera"Korespondencja: O rozmowach z Mikołajczykiem", „Wiadomości” 1948, nr 49 (140) z 28 listopada oraz tenże, "Nieporozumienie demokratyczne", „Wiadomości” 1948, nr 51–52 (142–143) z 26 grudnia. oraz
artykułArtykuł był ostrą krytyką stosunku środowisk emigracyjnych w Londynie do Stanisława Mikołajczyka i powołanego do życia 15 listopada 1948 r. Porozumienia Stronnictw Demokratycznych (obejmującego PSL, PPS i SP); zaaprobowanie Mikołajczyka jako jednego z sygnatariuszy było według autora zdradą idei niepodległości, stąd nawiązanie w tytule do niechlubnej tradycji konfederacji targowickiej. Nowakowskiego. Osobiście mam wrażenie, że wszyscy by polecieli do
Mikołajczyka, gdyby chciał. To on nie chce.
Co do
Jarosława, nie chce mi się już o tym pisać. Nie masz racji. Zwrot, że „za szybko” wybaczyłem
Tuwimowi, uważam za nie
fair. Nie ma nic nikomu do wybaczania, a jeśli miałbym, to bym
Tuwimowi nie wybaczył. Nie mam zamiaru Ci dokuczać, ale myślę, że znacznie później zerwałeś z nim stosunki niż on ze mną
Tuwim zerwał współpracę z Grydzewskim w listopadzie 1941 r. Zob. list Mieczysława Grydzewskiego do Kazimierza Wierzyńskiego z 8 maja 1946 roku.. Przykro mi, że
Jaś, który ostatecznie także nie jest bohaterem (sprawa wyjazdu do
PragiGrydzewski nawiązuje do głośniej sprawy kongresu PEN Clubu w Pradze z 1938 r. Historia miała swój początek podczas o rok wcześniejszego kongresu w Paryżu, kiedy w trakcie obrad pojawiła się sprawa jawnego antysemityzmu w Polsce i zajęcia wobec tych wydarzeń stanowiska przez polskich intelektualistów, a właściwie braku ich sprzeciwu; środowiska żydowskie na świecie domagały się napiętnowania Polaków i przyjęcia stosownej rezolucji. Jan Parandowski jako prezes PEN Clubu próbował tonować napięcie, narażając się przy tym na zarzut tchórzostwa. Gorąca atmosfera przeniosła się na łamy prasy krajowej, zwłaszcza o charakterze narodowym („Prosto z Mostu”, „Merkuriusz Polski Ordynaryjny” i in.), która zaatakowała delegatów po ich powrocie z Paryża, a autora "Dysku olimpijskiego" oskarżała o „zbyt ugodowe stanowisko Polaków w kwestii żydowskiej”; jeden z tytułów głosił Jan Parandowski, który skompromitował Polskę w Paryżu, jedzie znów do Pragi (J.B. [właśc. J. Babiński], „Merkuriusz Polski Ordynaryjny” 1938, nr 31). Po trwających blisko rok atakach Parandowski zrezygnował (wedle oficjalnej wersji z powodu choroby) z wyjazdu na kolejny, odbywający się w Pradze kongres, a w zamian delegował Marię Kuncewiczową i Zofię Nałkowską, co także spotkało się z krytyką prasy reprezentującej różne opcje polityczne. Dla Parandowskiego wystąpienie w Paryżu Halperna Lejwika, przedstawiciela żydowskiego centrum z Nowego Jorku, było na tyle trudne, że w szkicu "Kongres paryski", opublikowanym w zbiorze "Podróże literackie" (Wrocław 1968, s. 91–102) po prostu ten fragment pominął. Pełne sprawozdanie można znaleźć jedynie w „Wiadomościach Literackich”, m.in. w rubryce "Kronika tygodniowa", pt. "XV Międzynarodowy Kongres PEN Clubów", 1937, nr 29 (715) oraz "Echa Kongresu PEN Clubów w prasie polskiej", 1937, nr 31 (717). na zjazd), może się zachowywać przyzwoicie? Wiesz o tym doskonale, że zgodziłem się „dla dobra sprawy” na anonimową pracę przez szereg lat i że nie chodzi mi o „prawo własności” do
„Wiadomości” (
Jarosława podejmowałem tutaj
W liście z 4 lipca 1947 r. z Paryża Iwaszkiewicz pisał m.in.: „Cieszę się […], że nie czytałem «Wiadomości» przed moim widzeniem się z Wami, bo obawiam się, że nie miałbym wtedy tej szczerości i prostoty, jaką starałem się Wam okazać, nie napisałbym może tego lirycznego listu, jaki stąd wysłałem przedwczoraj do Stasia. Nie chodzi tu oczywiście o sprawy polityczne, można mieć taki lub owy stosunek do rządu polskiego, choć stek wyzwisk nigdy nie jest miarą siły własnych przekonań, ale o niezwykle krzywdzący i lekceważący stosunek do mojej osoby, jakiemu wielokrotnie dałeś wyraz na łamach «Wiadomości» – ty czy twoje pieski to wszystko jedno. Przypominam Ci, że «Nowiny» nigdy nie pisały źle o tobie, przeciwnie, mimo wszystko zawsze mając nadzieję, że wrócisz do Polski, raczej starałem się twój powrót przygotować, nawiązując do «Wiadomości Literackich» i dając o nich we wspomnieniu tylko pozytywną opinię. Żarciki i lekceważące poklepywanie mnie po plecach w twoim piśmie sprawiły mi prawdziwą przykrość […]. Przykro mi, że jesteś tak niesprawiedliwy w stosunku do mnie. […] Na razie kończę, serdecznie ci dziękując, żeś mi nie dał do poznania w Londynie, co naprawdę o mnie myślisz (bo chyba to w «Wiadomościach», to jest naprawdę?) i za miłe wspomnienia, jakie wywiozłem z rozmów z tobą – z wami wszystkimi zresztą – i całuję cię serdecznie” (M. Grydzewski, J. Iwaszkiewicz, "Listy 1922–1967", oprac. M. Bojanowska, wstęp R. Loth, Warszawa 1997, s. 55–57). i o sprawę tę zahaczyłem żartobliwie), ale pozwolę sobie zacytować słowa mego
szwagra, jak wiesz komunisty, więc nie stronniczego: „Ciekaw jestem, co mówisz na
«Nowiny Literackie»? Czy jesteś oburzony, czy dumny, bo mogą być dwie reakcje na tego rodzaju świństwo”. Fatalna opinia o
Jarosławie nie jest [to] tylko moja opinia. Nawet w kołach tutejszych antysemitów
Tuwim ma lepszą markę niż
Jarosław. Niedawno rozmawiałem z inteligentnym człowiekiem z
Kraju, który powiedział, że o
Tuwimie właściwie nie słychać. Nie,
Kaziu, powiem Ci, że wolę
Tuwima nie tylko od
Jarosława, ale i od rozmaitych neutralnych z
Ameryki.
Co do porównania z „kanałem” muszę wyznać, że uważam się za
honorowego skamandrytę (jak byli honorowi aryjczycy), ale nie czułem się w najmniejszym stopniu dotknięty.
Ściskam
Was najserdeczniej
P.S. Czy to prawda, że
Modzelewska wróciła?