10 Sussex Mansions S.W.7
25.5.47
Drogi Żuczku. – Dziękuję za list Mischla. Najsmutniejsze jest, że on w to wszystko wierzy. I cóż za obsesja antysemityzmu. Biedny dureń Kister także o niczym innym nie mówi. Spotkałem go w Paryżu i robił mi gorzkie wyrzuty, że umieściłem artykuł Czapskiej. Nie pamiętam, czy Ci pisałem, że Orwell chciał właściwie za darmo dać mu prawo druku w Ameryce Animal Farm. Odrzucił. Książka ta jest podobno bestsellerem i sam Kister przyznaje, że stracił na tej niedoszłej transakcji kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Żartem powiedziałem mu, że niedługo sytuacja ludzi z paszportem warszawskim będzie w Ameryce przykra – zdaje się, że się przestraszył, bo zaczął mi tłumaczyć, że Amerykanie dobrze wiedzą, kto jest komunistą. Bóg z nim.
Naprawdę nie umiem Ci powiedzieć, dlaczego Nowakowski przestał pisywać do „Wiadomości”. Na mieście też nikt mi nie umiał powiedzieć. Nie było, i nie mogło zresztą być, pomiędzy nami żadnego konfliktu. Nawet cienia konfliktu. Po powrocie z Paryża zastałem list, w którym zawiadamia mnie, że rozstaje się z pismem, wywnioskowawszy w rozmowie z Sakowskim, że ja nie uznaję jakichś jego praw w „Wiadomościach”. Nie wiem, na czym te prawa mają i mogą polegać.
Rzeczywiście nie odpowiedziałem na ten list, bo nie uważam za właściwe zlikwidowanie siedmioletniej – a b s o l u t n i e b e z ż a d n e g o p o w o d uW oryginale zapisane na maszynie czerwoną czcionką i dodatkowo zakreślone czarnym atramentem – współpracy w tej formie.
Jeszcze jedno. Po prostu wstyd mi, że piszę o takich„trivial”Ang.:banalny, błahy. sprawach, ale po zrobieniu rewizji 4–stronicowego podwójnego numeru „Wiadomości”, który przygotowałem przed wyjazdem do Paryża, powiedział tragicznym głosem: „Odchodzę, bo jestem niepotrzebny. Nie ma mnie w podwójnym numerze”. Odpowiedziałem, że: 1/ nie dał felietonu z powodu niedyspozycji na czas, 2/ numer nie jest jubileuszowy, 3/ numer zrobiłem z zapasów wcześniej, 4/ artykuły jego były w trzech kolejnych numerach poprzednich, więc nie dzieje mu się żadna krzywda. Raz jeszcze: wstyd mi, że o tym piszę, ale nie chcę przemilczeć żadnego szczegółu.
O „Nowinach” pamiętam, ale są u Strońskiego, Pani Strońska umarła kilka dni temu, więc nie mogę dzwonić, by je zwrócił.
Co do Parandowskiego, dziwię się Twojemu rozczarowaniu. Przypomnij sobie sprawę wyjazdu do PragiPrawdopodobnie jest to nawiązanie do wyjazdu skamandrytów: Iwaszkiewicza, Lechonia, Słonimskiego, Tuwima i Wierzyńskiego w marcu 1928 r. do Pragi; wizyta polskich poetów odbyła się dzięki staraniom Adolfa Černego (1864-1952), czeskiego poety i publicysty, profesora slawistyki na praskim uniwersytecie, który w latach 1922-1929 pracował jako radca Ambasady Republiki Czesko-Słowackiej w Warszawie.. Ja bym także bał się pojechać, ale w tych warunkach uważałbym za niemożliwe piastowanie urzędu prezesa PEN Clubu w dalszym ciągu.
Uściski serdeczne.
M. Grydz
P.S. Co z Zońcią?