O Jezu, o Jezu, o Jezu kochany...
Czego jęczysz? Dotknęli cię?
Czego się tak przestraszyłeś?
Nie wiem, Kuźma. Sam nie wiem... Zabijesz mnie.
Zabiję. Ani kropli wody w wiadrze. Zawsze mówiłem, że cię zabiję. Kiedyś przecież wyczerpie się ten zapas nieboszczyków. Wtedy zabiję cię.
Zabij, Kuźma, zabij już.
Już? A co? Powiedziałeś?
Powiedziałem.
Powiedziałeś, gdzie walizki? Ty gnojku, ty... To ty tak kochasz życie?
Kocham, Kuźma, kocham. Kocham życie, ale wiesz, jaki jestem niewytrzymały na ból.
Ach tak... Urwałeś nam co najmniej trzy tygodnie. Trzy tygodnie, ty gnojku, ty...
Urwałem, Kuźma, no urwałem. Ale i tak jeszcze prawie tydzień do wyroku, a potem te sześćdziesiąt dni, zanim przyjdzie zatwierdzenie. Przez te sześćdziesiąt dni coś się już może stać.
Co się może stać przez sześćdziesiąt dni?
Nie wiem, Kuźma. Może wojna, może rewolucja, może jakaś nowa władza albo coś...
Nowa władza, ty gnojku... nowa władza. Co ci tam nowa władza. Nie jesteś polityczny. Powieszą cię i tak, i tak.
Ciara... Słyszysz, Kuźma, Ciara. Pogadaj z nim. On kiedyś mówił coś o rewolucji.
Utop, Kuźma, utop. No, utop, Jezu kochany...
Ciara jest wściekły. Mówi, że to była sprawa na długie tygodnie, a ty rozłożyłeś ją już w drugim dniu. Uważa, że powinienem powiesić cię na prześcieradle. Jak parszywego psa. I ma rację. Zmarnowałeś mi kochankę. Zmarnowałeś mi Lolę. Zmarnowałeś mi Lolę i kawał życia. Dwadzieścia, a może i pięćdziesiąt pięknych dni.
Kuźma, tam ktoś jest.
Słyszę.
Pogadać z nim?
A czego on chce?
On pyta, czy my nie wiemy, co to za cela, w której on siedzi. Mówi, że tam takie dziwne przepierzenie i nie wie, co za nim jest. Czy mam mu powiedzieć?
Powiedz. Powiedz, że to przymierzalnia krawatów. I powiedz, że przez ciebie i my tam niedługo przyjdziemy.
Możesz mu powiedzieć, żeby się nie cieszył. Że zanim my tam przyjdziemy, to takich jak on przejdzie przez ten pokoik co najmniej piętnastu.
Szesnaście.
Jemu chodzi o to, ile masz czap.
Czap? Osiem. Tyle co i on. A po co mu to?
On mówi, że jak kiedyś uda nam się stąd wyjść, to dostaniesz od niego dziewiątą. Za Lolę. I to w trybie przyspieszonym. Nie tak jak tu.
Jasny szlag! Czego on znowu chce?!
No to co?
No to już wie, co jest za tym przepierzeniem. Chce teraz wiedzieć, jak długo siedzi się w tej poczekalni.
To powiedz mu. Powiedz, że jak usłyszy osobowy pociąg, to żeby się przygotował. I że potem przejedzie furka, a po furce ekspres. Ale ekspresu może już nie usłyszeć. Zresztą powiedz mu, co chcesz. I zastukaj, do cholery, żeby szef przyniósł nam wody.
Już stukam, Kuźma.
O Jezu, o Jezu, o Jezu kochany...
Czego jęczysz? Dotknęli cię?
Czego się tak przestraszyłeś?
Nie wiem, Kuźma. Sam nie wiem... Zabijesz mnie.
Zabiję. Ani kropli wody w wiadrze. Zawsze mówiłem, że cię zabiję. Kiedyś przecież wyczerpie się ten zapas nieboszczyków. Wtedy zabiję cię.
Zabij, Kuźma, zabij już.
Już? A co? Powiedziałeś?
Powiedziałem.
Powiedziałeś, gdzie walizki? Ty gnojku, ty... To ty tak kochasz życie?
Kocham, Kuźma, kocham. Kocham życie, ale wiesz, jaki jestem niewytrzymały na ból.
Ach tak... Urwałeś nam co najmniej trzy tygodnie. Trzy tygodnie, ty gnojku, ty...
Urwałem, Kuźma, no urwałem. Ale i tak jeszcze prawie tydzień do wyroku, a potem te sześćdziesiąt dni, zanim przyjdzie zatwierdzenie. Przez te sześćdziesiąt dni coś się już może stać.
Co się może stać przez sześćdziesiąt dni?
Nie wiem, Kuźma. Może wojna, może rewolucja, może jakaś nowa władza...
Nowa władza, ty gnojku... nowa władza. Co ci tam nowa władza. Nie jesteś polityczny. Powieszą cię i tak, i tak.
Ciara... Słyszysz, Kuźma, Ciara. Pogadaj z nim. On kiedyś mówił coś o rewolucji.
Utop, Kuźma, utop. No, utop, Jezu kochany...
Ciara jest wściekły. Mówi, że to była sprawa na długie tygodnie, a ty rozłożyłeś ją już w drugim dniu. Uważa, że powinienem powiesić cię na prześcieradle. Jak parszywego psa. I ma rację. Zmarnowałeś mi kochankę. Zmarnowałeś mi Lolę. Zmarnowałeś mi Lolę i kawał życia. Dwadzieścia, a może i pięćdziesiąt pięknych dni.
Kuźma, tam ktoś jest.
Słyszę.
Pogadać z nim?
A czego on chce?
On pyta, czy my nie wiemy, co to za cela, w której on siedzi. Mówi, że tam takie dziwne przepierzenie i nie wie, co za nim jest. Czy mam mu powiedzieć?
Powiedz. Powiedz, że to przymierzalnia krawatów. I powiedz, że przez ciebie i my tam niedługo przyjdziemy.
Możesz mu powiedzieć, żeby się nie cieszył. Że zanim my tam przyjdziemy, to takich jak on przejdzie przez ten pokoik co najmniej piętnastu.
Szesnaście.
Jemu chodzi o to, ile masz czap.
Czap? Osiem. Tyle co i on. A po co mu to?
On mówi, że jak kiedyś uda mu się stąd wyjść, to dostaniesz od niego dziewiątą. Za Lolę. I to w trybie przyspieszonym. Nie tak jak tu.
Dobrze, Kuźma. Abyśmy tylko stąd wyszli. Bo mi się coś zdaje, że już nigdy nie wyjdziemy. Ani ja, ani on, ani ty.
Jasny szlag! Czego on znowu chce?!
No to co?
No to już wie, co jest za tym przepierzeniem. Chce teraz wiedzieć, jak długo siedzi się w tej poczekalni.
To powiedz mu. Powiedz, że jak usłyszy osobowy pociąg, to żeby się przygotował. I że potem przejedzie furka, a po furce ekspres. Ale ekspresu może już nie usłyszeć. Zresztą powiedz mu, co chcesz. I zastukaj, do cholery, żeby szef przyniósł nam wody.
Już stukam, Kuźma.
No, Kuźma. No i jak?
Czego nic nie mówisz?
Co się stało? Kuźma?... Kuźma, no, powiedz. Stało się coś?
Zdzisio.
Co Zdzisio?
Nie wypalił.
Jak to, Kuźma? Co znaczy nie wypalił?
Szukają go od trzech dni i nigdzie go nie ma.
Zdzisia?!
Zdzisia. Gdzieś się zmył. Jak kamień w wodę. Skurczybyk, on zawsze miał takie zagrania.
Zdzisio? Przecież on nie żyje.
No właśnie, nie żyje. Ale jak udowodnisz sądowi, że nie żyje, skoro się zmył. Referent powiada, że myśmy go sobie wymyślili. Całe ruiny przeszukane, a Zdzisia ani śladu.
Ani śladu?!
Przecież mówię, że ani śladu. Ktoś już tam po nas musiał być. Rodzina czy kto... Zabrali zwłoki jak swoje i szukaj wiatru w polu. Cholerny świat, nasze ostatnie zwłoki.
To niemożliwe, Kuźma. To niemożliwe. Zdzisio musi gdzieś być. Powiedz im, niech szukają. Niech staną na głowie, niech robią, co chcą. Przecież nie można tak zaprzepaścić człowieka.
Oni mówią, że nie będą już szukali.
Nie, Kuźma, tego im nie wolno. Powiedz im, że to wbrew prawu. Ktoś przecież musi odpowiadać za jego śmierć. Zabiliśmy Zdzisia czy nie?
Zabiliśmy, no i co z tego?
Jak to co? Należy nam się wyrok. Kara śmierci. Co ja mówię, dwie... trzy... Sądowi nie wolno nas lekceważyć. Sprawcy muszą być ukarani. Jeśli to się nie stanie teraz, jutro będzie już za późno. Czy mówiłeś im to?
Mówiłem.
No i co?
Przyznali mi rację, ale zapytali też, co będzie, jak się Zdzisio w ogóle nie znajdzie. Głupia sytuacja, Oleś. Od prawa nie można wymagać za wiele.
A kto tu wymaga za wiele? Ty uważasz, że to za wiele? Wyrównanie rachunku za czyjąś śmierć?
Ciara... On pyta, czy za tego ogrodnika mieliśmy już proces, czy nie.
Którego ogrodnika?
Tego ze studni. Tego, pamiętasz, co chciał ci wmówić, że to wcale nie futro, tylko zwykły miśMiś - okrycie zimowe ze sztucznego futra.
Niech on nie zawraca głowy. Ogrodnik już dawno był. Przecież dostał za niego czapę dwa lata temu.
Jesteś tego pewny? Pamiętam, że była kiedyś o nim mowa, ale...
Jak była mowa, to i proces też był.
Co tam stukasz?
Nic. Mówię Ciarze, żeby dał znać, jak przypomni sobie kogoś innego... Kuźma.
Czego chcesz?
A ten gość, co wtedy przy stacji...?
Jaki gość?
Ten w tym futrze z małp, nie z małpFutro z "małp, nie z małp" - futra z małp i goryli były szczególnie modne w latach 30. xx w....
Ten z tą złotą papierośnicą?
No ten... Za niego nie mieliśmy jeszcze procesu.
Nie. Nie mieliśmy.
A widzisz... Nie mówiłem, że jeszcze coś sobie przypomnę? Trzeba go natychmiast zgłosić śledczemu. Kuźma, ja stukam do drzwi.
Nie trzeba, Oleś.
Dlaczego?
Nie trzeba. Za to nie wytoczą nam procesu. To jedyny facet, któremu zdjąłem futro i żyje.
Jak to, żyje?! To ty wtedy nie zabiłeś go?!
Nie. Nie zabiłem.
Dlaczego, Kuźma… Dlaczego?! A może i Zdzisio żyje? Co, Kuźma? O Jezu kochany, nie daj Bóg.
Eeee...
No, bo gdzie by się mogły podziać te zwłoki?