22.4.48
Droga Halusiu. – Dziękuję Ci za
list. Nie przestaję ani na chwilę żałować, że Cię tu nie ma i że nie zajmujesz pierwszego miejsca w
„Wiadomościach” (
first lady), ale równie mocno żałuję, że nie chcesz do
„Wiadomości” pisywać – listy Twoje są dowodem, jakby świetnie ta współpraca wyglądała.
À propos współpracy.
Haupt przysłał mi do przeczytania nową
książkę Wildera o
Cezarze (w formie listów). Pomyślałem sobie, że by można było z tych listów zrobić inteligentny wybór i przełożyć na całą stronę
„Wiadomości”. Oczywiście trudno by nam było zapłacić autorowi honorarium, ale może by się zgodził, jak
Wells, na symboliczną gwineę, a Ty byś dokonała wyboru i przekładu. Jest tam dużo „filozofowania” dość nieciekawego, ale pewne partie są przejmujące. Wybranie antologii z całości jest też w pewnym sensie rzeczą pasjonującą.
Pani Mieczysławska pisała mi, że zażądałaś od niej adresów. Czy przysłać Ci jakieś
numery okazowe? I wiele? Rzecz prosta, że gdyby ta akcja dała jakieś rezultaty (świeżo
Janta znowu wrócił do tego tematu, twierdząc, że umieszczenie tysiąca egz[emplarzy] nie powinno przedstawiać trudności), mogłoby to rozstrzygnąć o losach
„Wiadomości”.
Praca, nad którą siedzę, może wypaść interesująco, ale na razie to sekret. „O panu L. ani słowa”, jak wykrzykiwał do mnie
Askenazy, wyleciawszy na schodach, po obiecaniu artykułu o
La Fayecie.
Syn Landaua nie zginął na wojnie: adres jego matki
3 Belgrave Place S.W.1.
Co do
Z.R. muszę wyznać, że nie bardzo wiem, po coś to napisała. Obie wiadomości są bardzo złe z mojego punktu widzenia. Jestem hipochondrykiem szczególnego rodzaju: nie chcę wiedzieć o swoich ewentualnych chorobach. Ponieważ nic nie mogę na to poradzić, że p. L.
Nie udało się ustalić, o kogo chodzi; w kolejnych listach jest o nim mowa jako o L. (prawdopodobnie Lewicki) lub W.L. jedzie do
Ameryki, więc wolę o tym nie wiedzieć. To, że na razie dostał kosza, nie znaczy, że dostanie kosza później.
Muszę Ci wyznać, że naprawdę przemyśliwałem o wyjeździe na jakiś czas do
Ameryki. Ponieważ przypuszczam, że środki finansowe na
„Wiadomości” skończą się w tym roku, obiecywałem sobie, że na przyszły rok otworzą się dla mnie możliwości wyjazdu. Oczywiście wiadomość zawarta w
Twoim liście przekreśla te plany.
Nie ukrywam, że
Twój list zirytował mnie i wyprowadził z równowagi. Nie na długo zresztą. Złość już przeszła.
Dlatego ściskam Cię serdecznie.
Z tym przekreśleniem „Kochana Sta”
„Sta” jako początek słowa („Stasiu”, „Stanisławo”?)
to jakaś pomyłka. Ja nigdy nie używam oschłego terminu „Kochana”: zawsze „Droga” albo „Szanowna”.