Strona tytułowa [a] (0)
Karta tytułowa (0)
Akt I (19)
1.
Ojczyzna nasza była urodzajną winnicąDo czasu,Gdy napadły na niąPlemiona Mosocha i plemiona Cedru,I szarańcza Rahab.Nasza ziemia jest gorzka od krwi.Wprawdzie nie wiemy, dlaczego BógUpodobał sobie te wzgórza i nizinyNa miejsce goryczy i na miejsce krwi,Ale wierzymy,Że skoro Jego wybórPadł na naszą ziemię,Spełni onaW niezbadanych zamysłach BożychMądre i głębokie przeznaczenie.Niech będzie błogosławionaCierpiąca ziemiaW swoim czasie.Jest czas rozpaczy, szubienic i krwi. szubienic i s DzieńI słońca czarnego jak włosienica:Życie ludzkie znaczy mniej od złamanej gałęzi,Życie ludzkie znaczy mniej od łaOd złamanej gałęzi,Życie ludzkie znaczy mniej,I Od kamyka potrąconego nogą,I Od garnka wyrzucanego na śmietnik.Jest czas, w którym dziwi nas życie,Jest czas, w którym nie dziwi nas śmierć.Jest czas rozpaczy, szubienicI słońca czarnego jak włosienica. czół pokrytych bluźnierczymi imionami. Życie ludzkie znaczy mniejOd złamanej gałęziI od kamyka potrąconego nogą,I od garnka wyrzuconego na śmietnik.Jest czas w którym dziwi nas życie,Jest czas w którym nie dziwi nas śmierć. Jest czas rozpaczy, szubienicI czół pokrytych bluźnierczymi napisami.Życie ludzkie znaczy mniejOd złamanej gałęziI od kamyka potrąconego nogą,I od garnka wyrzuconego na śmietnik.Wprawdzie nie wiemy, dlaczego BógUpodobał sobie nasz czasDla swojej zapalczywości,Ale wierzymy, że skoro Jego wybórPadł na naszą epokę,Spełni onaW niezbadanych zamysłach BożychMądre i głębokie przeznaczenie.Niech będzie błogosławionyCzas zapalczywości Pana. Ten gotycki refektarz w klasztorzeJest metaforą czasu.W tej metaforze człowiekOkreślany jest za pomocą Boga,A Bóg za pomocą człowieka.Posypaliśmy głowy pokutnymi psalmamiJak popiołami spalonych ludzi.Nie wiemy, dlaczego BógUpodobał sobie naszą drogęDla swojego gniewu,Ale wierzymy, że skoro Jego wybórPadł na naszą drogę,Spełni onaW niezbadanych zamysłach BożychMądre i głębokie przeznaczenie.Niech będą błogosławioneWszystkie zamysły Pana. Nasz klasztor wznosi się na wzgórzu.Z okien klasztoru widać drogęProwadzącą do miasta.I pochmurny dzień prowadzącyW głąb sierocego horyzontu.I ludzi prowadzącychW głąb piekieł.
2.
Dogasają ostatnie pożary w getcie.Nikt nie odróżnić spalonej belkiOd spalonego człowieka.
3.
(przeżegnał się i złożył ręce do modlitwy)
4.
Benedicite.
5.
In te sperant, Domine, et tu das illis escam in tempore opportuno.Aperis tu manum tuam et imples omne animal in benedictione.
6.
Sicut erat in principio et nunc et semper et in saecula saeulorum. Amen.
7.
Christe eleison, Kyrie eleison.
8.
Amen.
9.
(utkwił niespokojne spojrzenie w postaci stojącej pod ścianą. Kilku ojców zerwało się z krzeseł)
10.
Żyd! Żyd!
11.
Skąd się pan tutaj wziął? Jezus Maryja! Co pan tu robi!?
12.
(milczy)
13.
(milczy)
14.
(milczy)
15.
(milczy)
16.
Damy mu habit. I będzie jednym z nas.
17.
(szeptem)Weźmy Żyda do środka.(otoczyli Blatta i szybko wychodzą drzwiami z lewej strony)
18.
(wchodzi)
19.
Jesteśmy gotowi, ojcze przeorze,Na dzień owocobrania.Pamiętamy, że Chrystus po śmierciObjawił się biednej kobiecieW stroju sadownika,Prawdopodobnie na dowód,Że dzieje człowieka toczą sięPomiędzy dwoma drzewami — Poznania i krzyża.Wyciągamy dłonie do krzyża,Na którym Chrystus zawisł przed wiekami.Bóg jest dojrzałym owocem krzyża.Bóg jest obfitym owocem krzyża.Bóg jest błogosławionym owocem krzyża.Bóg jest szczodrym owocem krzyża.Zrywamy ten owoc w czas owocobraniaW krzyżowym sadzie. O nic nie pytamI nie chcemy poznawać.Wierzymy, i dlatego rozumiemy,Że mądrość człowieka mieści sięNa przecięciu ramion świętego krzyża,Tam gdzie droga niebiosówMądrze przecina się z drogą ziemi. Bóg jest nieskończony i wieczny,Ale Jego granicą i doczesnościąJest człowiek żyjący na ziemi.Dlatego błogosławimyŻywy Owoc żywota MadonnyI okrwawiony Owoc martwego krzyża.Amen.
Akt II (9)
1.
Chwała Chrystusowym ranom,Źródłom objawionym,Z których płynie krew Boga.Ta krew jest strumieniem róż i balsamu,Rzeką słodkiego miodu,A bezcenna jest jak indyjski kamień. Chwała Chrystusowym ranom,Które są kluczem życiaI kluczem śmierci,I kluczem naszej wiedzy,I kluczem naszej nadziei, I kluczem przepaści,I kluczem Dawidów. Chwała Chrystusowym ranomI gwoździom wbitym w ręce i nogi Boga,I włóczni wbitej w Jego bok,Albowiem gwoździe i włóczniaOtworzyły bramę niebiosów,Tak jak uderzenie mieczów i taranówOtwiera bramęOblężonego miasta. Chwała Chrystusowym ranom,Które są gniazdem aniołówI ulem serafinów,I gołębnikiem cherubinów,I aleją w rajskich ogrodach,I ścieżką owiecPod laską białorunego Pasterza. Uczyń swoje otwarte rany korytarzem,Przez które wyjdziemy z labiryntuKrzywych, splątanych i głuchych ulicNa pola skrzypcowe,Na wyżyny harfiane,Na góry muzyczne,Gdzie odziani w Twoją krewJak w godową szatę,Śpiewać będziemy w chórzeZłotostrunych ksiąg. Wracajmy do ran ChrystusowychJak jelenie do wiecznych źródeł,Klęknijmy nad ich brzegiemI pochylmy nisko nasze głowyNad ciernistą głębokością krwi. Chwała Chrystusowi,Cierpiącej kiści winogron,Ściśniętej w tłoczni wina,Z której spłynęłaDo naszych ubogich ustNiepokalana krew.
2.
Czy przeor wie, że pan przyszedł?
3.
(wyszedł)
4.
(wchodzi)
5.
(szeptem)Ukryjmy brata Emanuela.(biorą między siebie Blatta i cofają się ku ścianie)
6.
Krzyż.
7.
Wielbimy Twoje Ciało, Panie,Wielbimy Chleb ukrzyżowany, Chleb przebity gwoźdźmi,Chleb krwawiący,Chleb psalmiczny,Chleb umarły,Chleb o otwartym boku,Chleb złożony do grobu,Chleb zmartwychwstały,Chleb z Emaus,Chleb apostołów,Chleb Galilei,Chleb wniebowzięty,Chleb nieba i ziemi,Chleb wieczności,Chleb naszego zbawienia.
8.
Wielbimy Twoją Krew, Panie,Wielbimy Wino Ewangelii,Wino Twojego żywota,Wino Twoich uczynków,Wino Twoich przypowieści, Wino Galilejskich Godów,Wino miłości,Wino przebaczenia,Wino niebiańskiej mądrości, Wino poświęcenia,Wino pojednania,Wino ostatniej Wieczerzy,Wino ofiary,Wino śmierci,Wino Tajemnicy,Wino naszego zbawienia.
9.
O, Panie, słyszę chwileZstępujące ze wzgórzJak ofiarne owce.Idą powoli ku dolinie,Ku moim dłoniom,A każda z nichJest tak piękna,Jak Twoje Imię!O, Panie, który ściągasz brwiJak cięciwę łukuPrzeciw synom zbrodni!Usta Twoje są zbrojne w obosieczny miecz,A ręka Twoja jest jak płomieńSiedmiu złotych świeczników.Wszystko na mnie czyha.Czyha anioł ciemnościZa murami klasztoru,Czyhają oczy złoczyńcówPod witrażami,Czyhają ręce BestiiPod gotyckim sklepieniem.A w ciemnościach nocnychRżą konie, na których cwałująPrzepaście.Ale ja ci dziękuję, Panie,Że postawiłeś mnieNa ziemi pełnej kości,Na ziemi mgły i jesieni,Na ziemi grobówI kazałeś mi czekaćNa ofiarne owce,I kazałeś mi współczućZ cierpieniem człowiekaI otworzyłeś, i rozgrzałeśMoje serce,I zburzyłeś ścianę mojej celi,Która mnie oddzielałaOd nieszczęścia bliźniego,I dałeś mi uczestnictwoW losie pohańbionych,Tak jak się daje chleb głodnemuA wodę spragnionemu.O, Panie, kazałeś złu działać,Aby umocniona była w ludziach dobroć,Kazałeś działać nienawiści,Aby umocniona była w ludziach miłość,Kazałeś działać brzydocie,Aby umocnione było w ludziach piękno.Panie, pozwól mi cierpliwie znosićWszelką gorycz, albowiem tylko cierpliwośćMoże ją zamienić w słodycz.O, Panie, idący do Themanu,Od gór Paran Sela!Wszystko jest Twoją koniecznością,Której nie chcę dociekać.Koniecznością są aniołowie ciemnościI oczy złoczyńców,I konie o kolorze ognia,I ja,Nędzny kamień,Który pragnie byćNajniższym progiemTego psalmu.O, Panie,Przejdź przez prógTego psalmu.
Akt III (14)
1.
O, daj nam, Panie, natchnienie do wiary,Albowiem wiara jest trudną twórczością,Która wymaga czujności sumienia,Ognia, pokory i woli, bez którejNie ma modlitwy ani nie ma skruchyI świadomości popełnionych grzechów.Bo wiara w ciebie winna być tworzywem,W którym się człowiek cały wypowiadaJak malarz w barwie, jak poeta w słowie,Jak kompozytor w układaniu dźwięków.Każdy z nas musi tę wiarę kształtowaćWedług wymogów swojej twórczej woli,Według potrzeby swej osobowości.I ten wysiłek nawet nie wystarczy,Bo chcąc naprawdę wierzyć w Ciebie, Boże,Musimy zostać artystami wiaryI nieustannie tę wiarę zdobywać,I wciąż od nowa zdobywać jej głębię,Jak zdobywamy nowe słowo w wierszu,Jak zdobywamy nowy dźwięk w muzyceI nowe barwy na płótnie obrazu.Każda rutyna i każda manieraSą śmiercią wiary i śmiercią sumienia.O, daj nam, Panie, natchnienie do wiary!
2.
Żyda nie ma w klasztorze.
3.
Jezus Maryja!(chce podbiec do Blatta))
4.
(powoli klęka, pod lufą skierowanego na niego browninga)
5.
Jesteś, o Panie, moim światłem i zbawieniem,Więc kogo mam się lękać?Jesteś moją obroną,Pasterska wieczności,Więc przed kim mam się trwożyć?Choćby nawet stanęły przeciw mnieWszystkie wojska Baalfagora,Nie zadrży moje serce,Bo umocniłeś swój wzrok nade mną,Święty rozdawco miłości.
6.
Słuchaj, o Panie, głosu mojego, gdy wołam.Zmiłuj się nade mną i racz mnie wysłuchać,Powstali bowiem przeciw mnie kłamliwi świadkowieI napinają cięciwę przeciw moim modlitwom.Ale Ty, Panie, przeprowadzisz mniePrzez płonące wiatryI chwiejne góry,I legowiska lampartówKu Twoim wiecznie kwitnącym księgom.
7.
Cokolwiek uczynisz ze mną, o Panie,Uczyń mnie dnem słowa, gdy przemówisz,Uczyń mnie dnem łaski, gdy mnie zbawisz,Uczyń mnie dnem hańby, gdy mnie potępisz,Uczyń mnie dnem harfy, gdy na niej zagrasz,Uczyń mnie dnem klęski, gdy mnie dotkniesz,Uczyń mnie dnem nędzy, gdy mnie doświadczysz,Uczyń mnie dnem morza, gdy zarzucisz kotwicę,Uczyń mnie dnem głębokości, gdy będę wołał,Uczyń mnie dnem życia, gdy mnie zachowasz,Uczyń mnie dnem śmierci, gdy umrę.
8.
(podniósł się z kolan)
9.
(powoli wychodzi)
10.
(wchodzi)
11.
Moja wina, moja wina,Moja największa wina.(biją się w piersi)
12.
Moja wina, moja wina,Moja największa wina.(biją się w piersi)
13.
Słyszę rżenie upadłych aniołówNa pustych polach. Popioły szumiąGłośniej od dziejów.Słyszę monolog krwi,Słyszę pomruk rozsypanych kości,Słyszę czołganie się zbiorowych mogił.Gdzie są usta popiołów?Gdzie są oczy popiołów?Gdzie są bramy popiołów?Niech będą otwarte!Niech będą otwarte!Niech będą otwarte!Wołajcie, synowie ziemi.Wołajcie, pobojowiska.Wołajcie, ogrody krwiI ślepe katakumby!Wołajcie, ruiny i szubienice.Wołajcie, dymiące krematoriaI kości!Wołajcie Pana!Wołajcie Pana!Przyzywajcie Pana!Błagajcie Pana,Harfę siedmiostruną,Kroczącą po liściach palmowych,Króla sprawiedliwegoI Syna Dawidowego,Aby zeszedł ze stoków Góry Oliwnej.Spośród gajów Bethfage,I wstąpił w bramę płaczących popiołówJak do wnętrza wieczornej godziny,I wyprowadził człowiekaZ labiryntu dziejówKu dalekim rzekom oczyszczenia,Ku sakralnym wodom.
14.
(klęka, zwrócony twarzą w stronę krzyża)Odpłata Twoja jest z Tobą.Odpłacasz każdemuWedług jego cierpień i radości,Dobrych i złych uczynków,Jego dzieł sprawiedliwychI dzieł zbrodniczych.Jesteś Alfa i Omega,Pierwszy i Ostatni,Początek i Koniec.Twoja jest władza nad drzewem życiaI nad drzewem śmierci.