Stockbridge, Mass.
7 stycznia 1948
Drogi
Mietku,
Dziękuję Ci za miłe słowa w liście do
Kazia, które świadczą, że nie zapomniałeś dawnych lat, kiedy o tyle młodsza i głupsza siedziałam za sekretarialnym biurkiem w
„Wiadomościach Literackich”Zobacz list z 5 grudnia 1947. Nie masz pojęcia, jak często o Tobie myślę, a w myślach piszę do Ciebie niekończący się, ogromny list. Jeden nawet napisałam w lecie, ale go nie wysłałam, bo mi się wydawał niedyskretny wobec
męża Twojej uwielbianej, a ja wbrew temu, co się mówi o kobietach, jestem – albo przynajmniej staram się być – pełna względów dla ludzkich słabości i otaczam je miłosiernie milczeniem.
Nie wiem, czy ja mam takie romansowe spojrzenie na świat, ale to, co się tutaj działo i dzieje, szczególnie w najbliższym kręgu rodzinnym Twojej uwielbianej, to żywy romans, który zresztą niestety, mimo że dopełniany i roztrząsany w częstych rozmowach z
Zosią, wywietrzeje niedługo z mojej słabej pamięci, jedynej materii, w jakiej na razie jest utrwalony. Oczywiście wypadki są dostępne uwadze innych osób, ale pochlebiam sobie, tak właśnie jak Ci piszę, widzę je tylko ja.
Przyjaźń Henryka z
Matusz[ewskim] ; śmierć
Matusz[ewskiego]; śmierć
Mateli, której niestety byłam świadkiem; choroba
Henryka, jego osamotnienie, potrzeba troski i czułości, niespodziewane uczucie dla
osoby, która właściwie została mu w schedzie po
Mat[uszewskim] (nie
Halina!);
Zosia schwytana jak w potrzask w sytuację bez wyjścia, pokorna z początku i swoje ciężkie obowiązki domowe pełniąca jak wielkanocną kwestę, teraz jednak już zniecierpliwiona, ze zmarszczką na czole i wyrazem, który czasami bardzo przypomina
Matelę – oto osoby i fakty tego nienapisanego listu.
Henryk rozpieszczony przez chorobę (ale wcale przez to nie lepszy dla
Z.), aby dać upust swojej aktorsko-reżyserskiej żyłce, często wykorzystuje moją dla siebie sympatię i sam deklamuje! Albo mnie każe czytać długie poematy
Swinburne’a, z których jeden zaczyna się:
„My life is bitter with thy love” – to początek poematu Anactoria z tomu Poems and Ballads (London 1866), mającego otwarcie erotyczny charakter (jest wyznaniem Safony skierowanym do Anaktorii); na język polski utwór przełożył (jedenastozgłoskowcem) Jan Kasprowicz – zob. Anaktoria, w: Poeci angielscy. Wybór poezyi (Lwów 1907)My life is bitter with thy love, co oczywiście nie odnosi się do mnie…
Mogłabym Ci te rzeczy opisywać stronicami i nie wiem, dlaczego tego nie robię, bo jesteś przecież jedną z dwóch albo trzech osób na świecie, do których miałabym ochotę pisać. Tylko niestety ja po prostu nie umiem odsiedzieć tego czasu, który jest potrzebny do napisania długiego listu albo listu w ogóle.
Dzisiaj wysłałam Ci ostatnie wiersze
KaziaZobacz list z 14 grudnia 1947 przypis 3, które mnie, mimo że nie jestem wcale pobłażliwa dla rodzimej twórczości, wydają się zupełnie wyjątkowo piękne. Ciekawa jestem, czy Ci się będą podobały. Takie są świeże i młode. Ma się wrażenie, że on „naprawdę odzyskał mowę”, jak sam mówi w jednym z nich. Jestem tam wymieniona, nie z imienia, ale ze stanu cywilnego (żona) i w jednym wierszu na zawsze skompromitowana jako gospodyni. Ale naprawdę tak źle nie jest. Jako zadośćuczynienie należy mi się inny wiersz o moich renesansowych gustach kulinarnych – wielkich kawałach mięsa, które ubóstwiam piec, i mieszanych sałatach z ziołami i czosnkiem.
Mietku, czy mógłbyś zrobić mi osobiście wielką przyjemność, nie łamiąc przy tym, mam nadzieję, swoich redaktorskich zamiarów. Daj te wiersze na pierwszej stronie i ozdób je fotografią
Kazia. Niech przyjaciele i czytelnicy zobaczą, że nie taki znowu stary, jak pisze. Posyłam Ci trzy fotografie przeze mnie zrobione. Jeżeli możesz, daj tę największą: samą głowę, tak jak to ołówkiem zaznaczyłam. Jest to poza tym sekret przed
Kaziem!!
Całuję Cię bardzo, napisz prędko. Chciałabym Cię zobaczyć i pogadać z Tobą za całe te sześć lat, kiedyśmy się nie widzieli. Słuchaj, czy nie mógłbyś zrobić paru numerów naprzód, wsiąść w samolot, przyjechać tutaj do nas na wieś, potem wrócić do Anglii, nie widziawszy się z nikim innym? To byłaby wizyta z klasą godną Ciebie! Zaproszę na wieś Z.!
Halina