4 października 54
Kochany Mietku!
Dawno już chciałem do Ciebie napisać, ale co siądę do maszyny, ktoś przychodzi i rozbija nasze
tête-à-tête. Może dziś uda mi się przesmyknąć. A więc nasamprzód Twój ostatni list.
Nie rozumiem zdania: „Co do
Montgomery’ego, zabawa byłaby, gdybym ja go zaprosił, tak jak zabawą było, kiedy w
Paryżu nie ja
Leszka, ale
Leszek mnie utrzymywał i zrywał się rano, bym miał dach nad głową i kurę w garnku”. Proszę Cię, wytłumacz mi to. Dalej. Czy
Roda już napisała list? Jeśli nawet nie, ucałuj ją ode mnie za miłe słowa. Co przy tym wszystkim robi
mąż? Dlaczego nie napiszesz wszystkiego otwarcie, tylko męczysz mnie bez końca? Proszę Cię o wyjaśnienie. Czy możesz mi przysłać jej fotografię? Czy gdybym przyjechał, zaprosiłbyś mnie z nią na
lunch? Dziękuję Ci za wyjaśnienie
Kota. Muszę się przyznać, że powtórzyłem moje zapytanie za
Leszkiem, który przeczytał
Silvę niedokładnie, i twierdził, że miałeś na myśli
Sosnkowskiego. On uważa, że go nienawidzisz, tzn.
Sosnkowskiego, i to miał być dowód.
Cieszę się, że
Terlecki chce coś napisać. Nim dostałem Twój list z tą wiadomością, pisał do mnie
BroncelW liście z 5 września 1954 r. Zdzisław Broncel pisał do Wierzyńskiego:
„Szanowny i Drogi Panie,
Dopiero niedawno zdołałem odebrać z komory celnej przesyłkę «Roy’u», zawierającą dwie Pańskie książki. Okazało się, że tak prosta sprawa, jak otrzymanie miłego podarku książkowego ze Stanów Zjednoczonych łączy się z wyrabianiem licencji importowej i tym podobnymi dziwactwami. Niewesołe to czasy, kiedy nawet krążenie książki jest obłożone takimi zastrzeżeniami. Spieszę teraz podziękować Drogiemu Panu za przysługę tym dla mnie milszą, że jedna z książek została przez Pana podpisana.
Wykorzystałem książki jak najrychlej. 26 września była recenzja w polskim programie radia brytyjskiego, gdzie opiekuję się tymi rzeczami. Zamówiliśmy ją u Tymona Terleckiego. W najbliższy czwartek, tj. 9 września pani Herminia Naglerowa będzie mówić o "Życiu Chopina". Szczęśliwie są to programy dobrze odbierane w Polsce i bardzo gorliwie słuchane. Nieraz już mieliśmy echa po omówieniu książki polskiej, która ukazała się na emigracji.
Nie wiem, czy wybrał już Pan sobie recenzenta w «Wiadomościach». Jeżeli nie, chętnie napisałbym dla Grydzewskiego o nowym tomie Pańskich wierszy, zwłaszcza wobec jaskrawo krzywdzącej recenzji, jaka ukazała się w «Kulturze». Odczułem to specjalnie przykro, bo skądinąd mam dla «Kultury» dużo sympatii jako dla pisma niezamykającego się w kręgu przeszłych spraw polskich.
W każdym bądź razie, będę miał sposobność napisania o "Siedmiu podkowach" i gdzie indziej. Przypomina Pan sobie zapewne dawniejsze czasy, gdy po wyjeździe Weintrauba redagowałem «W Drodze» w Palestynie? Nie miałem możności technicznej przekazywania Panu honorariów, ale posyłałem skrupulatnie wykazy do Londynu, do Ministerstwa Informacji. Czy aby Panu zapłacili?
Tu muszę wspomnieć parę słów o własnych losach: pod koniec wojny przez dłuższy czas poważnie chorowałem, opóźniło mi to mój przyjazd do Anglii i wyrządziło moc szkody. Kiedy wreszcie dotarłem do Londynu, byłem bez grosza przy duszy i bez zawodu. Musiałem pożegnać się z pisaniem, aby zdobyć nowy zawód i pracę. Początki były niełatwe, ale z biegiem czasu angielski stał się prawie moim językiem, wieczorne uczenie się ekonomii zapewniło lepszą pracę (ach, jakże nudną!), tyle tylko, że dla pisania długie lata zostały zmarnowane. Dziś jest o tyle lepiej, że pracuję w BBC, mając możność robienia rzeczy polskich i angielskich. Ale to znów nie zostawia wiele czasu na pisanie tego, co chciałoby się napisać. Nawiasem mówiąc, moja recenzja z "Korcu maku" była pierwszym większym artykułem po długiej przerwie. Przypominam sobie, że Baliński mówił mi, że nie był Pan z niej zbytnio zadowolony. Trochę mnie to zaskoczyło, bo zdawało mi się, że bardzo wyraźnie podkreśliłem i Pańskie stanowisko literackie i mój stały szacunek dla Pańskiej pracy. Tu prywatnie: z całego okresu lat przedwojennych i wojennych jest Pan dla mnie osobiście poetą najbliższym, przemawiającym czasami jakby wyzwolony ze mnie samego alter ego. Wielokrotnie też mówiłem o Panu na londyńskich odczytach. Czy doszła np. Pana wieść o wieczorze, jaki zorganizowałem w Londynie, Panu poświęconym (ściśle – ukazaniu się "Korcu maku") z udziałem Strońskiego, z aktorów zaś Mili Kamińskiej i Kielanowskiego.
Słyszałem, że mieszka z Państwem syn Pańskiego Brata, Hieronima. Czy to ścisłe i jak Pan odszukał bratanka?
Nie wiem, czy Pan pamięta, że swego czasu odbywałem swe wczesne lata dziennikarskie pod kierunkiem Pańskiego brata i mogę nawet powiedzieć, że łączyła mnie z nim koleżeńska przyjaźń i że dużo mu zawdzięczam.
Podziwiamy tu w Londynie Pańską pracowitość, werwę, temperament życiowy. Jest Pan przecież jednym z tych nielicznych, którzy nie marnują czasu, nie marnują zewnętrznych możliwości i piszą. A kiedyś, po naszej emigracji, tak bardzo niefortunnej politycznie, zostanie właściwie jedno – to, co było i pozostało dobrą literaturą, co łączyło nas z Europą, gdy w kraju świadomie społeczeństwo od Europy oddalano.
Łączę wyrazy prawdziwego szacunku i najlepsze pozdrowienia – oddany Zdzisław Broncel” [oryginał w archiwum K. Wierzyńskiego w BPwL, sygn.: 1360/Rps/VI/1a]., któremu odpisałem, nie wiedząc, jak się rzeczy mają, aby porozumiał się z Tobą. Czy nie byłbyś łaskaw dać jeszcze ogłoszenie moich książek?
Zob. list z 16 grudnia 1949 Wiem, że to pomaga, bo mówił mi ktoś, że dowiedział się o wyjściu książek z ogłoszenia w
„Wiad[omościach]”. Proszę Cię, przyślij mi numer
„Wiad[omości]”Reklama "Życia Chopina" i tomu wierszy "Siedem podków", wydanych przez Roy w Nowym Jorku, ukazała się w „Wiadomościach” 1954, nr 50 (454) z 12 grudnia z informacja o możliwości ich nabycia w księgarnia Alma Book w Londynie i Libelli w Paryżu. z recenzją
Z[ygmunta] Nowak[owskiego] o
Ch[opinie]. Wydrukował on w
detroickim „Dzienniku”Nie wiadomo dokładnie, które z artykułów Z. Nowakowskiego Wierzyński miał na myśli; znakomita większość tekstów odnosiła się do bieżących wydarzeń na emigracji; w 1954 roku, przed niniejszym listem Z. Nowakowski opublikował na łamach „Dziennika Polskiego” wydawanego w Detroit następujące teksty: "Ino ona nie chce chcieć...", nr 4; dalej tamże: "Narybek", nr 10; "Na „Zamku”", nr 13; "Źródło niechęci", nr 16; "Książka wolna i książka za kratkami", nr 19; "Bo w Mazurze taka dusza...", nr 22; "Haracz", nr 25; "Do trzech razy sztuka!", nr 28; "Pożyczka bezzwrotna", nr 31; "Prezent dla Bieruta", nr 34; "Generał Sosnkowski", nr 37; "Amerykańskie gadanie", nr 40; "List z daleka", nr 43; "Głowa z wosku", nr 46; "Historia kawałka mydła", nr 49; "Wygwizdany „ambasador”", nr 52; "Byle handel szedł!", nr 55; "Źródła nienawiści", nr 58; "Piąty artykuł", nr 61; "Zamrożony kapitał", nr 64; "Nareszcie! Nareszcie!", nr 67; "„Toście zawdy mocni pyskiem!”", nr 70; "Przemówienie radiowe do Ludwika Solskiego", nr 73; "Żołnierze wyobraźni", nr 76; "Lwów i „Różyczka”", nr 79; "Koniec świata", nr 82; "Rozważania wodorowe", nr 88; "Nadrodzina", nr 94; "Logika bomby wodorowej", nr 97; "Wszystko już było", nr 100; "Blaski i cienie 3-go Maja", nr 103; "Góra Kasyńska", nr 106; "Bartek Zwycięzca", nr 109; "Na ziemi złowrogiej", nr 112; "Z naszego podwórka", nr 115; "Młodzi i starzy", nr 118; "Sprawa wolności i sprawiedliwości", nr 121; "Królowa Jejmość", nr 124; "General [!] Anders", nr 127; "Gibraltar", nr 129; "Jeszcze kilka dni...", nr 132; "Dziwny jubileusz", nr 135 [nt. jubileuszu 30-lecia „Wiadomości”, na którym byli nieobecni jego redaktorzy: M. Grydzewski i Z. Nowakowski]; "Zielony paszport", nr 138; "Paderewski! Paderewski!", nr 150; "Uprzejmi faszyści", nr 156; "Kompromis", nr 158; "Sprawy kuchenne", nr 161; "Kroki rozwodowe?", nr 164; "„Oleandry”", nr 167; "„Trza być w butach na weselu!”", nr 170; "Wywiad z analfabetami", nr 176; "Piosnki o Belinie", nr 179; "„Koegzystencja”", nr 182; "Wici", nr 185; "Sejm detronizacyjny", nr 188; "W blasku reflektorów", nr 191; "Bankiet w chlewie", nr 194; "Rewolucja londyńska", nr 197; "Szeregowiec Slovik", nr 200; "Gwiazda Klimowicza", nr 204; "Piętnaście lat!", nr 206; "Miłe miasto w Londynie", nr 209; "Raczej...", nr 211; "Prezydent z księżyca", nr 214; "Katyń dzieci polskich", nr 217; "Polska to jest wielka rzecz", nr 220; "Pieśń ujdzie cało", nr 226; "Temida angielska", nr 229; "Siedmiu z załogi „Puszczyka”", nr 232. – Po dacie niniejszego listu do końca roku 1954 ukazały się jeszcze: "Dobra prasa", nr 235; "Najlepsza propaganda", nr 238; "Rozmowa z Ukraińcem", nr 241. - Wspomniana przez Wierzyńskiego „hańba londyńska” to kryzys polityczny na emigracji. „31 lipca - 8 sierpnia, Londyn. W odpowiedzi na decyzję o pozostaniu A. Zaleskiego na stanowisku prezydenta RP na obczyźnie, stronnictwa uważające tę decyzję za bezprawną utworzyły Tymczasową Radę Jedności Narodowej, skupiającą większość znaczących ugrupowań i osobistości politycznych na emigracji. Na przewodniczącego TRJN wybrano prezesa Stronnictwa Narodowego Tadeusza Bieleckiego. 8 sierpnia TRJN wybrała Radę Trzech, organ konkurencyjny wobec instytucji prezydenta. W skład Rady Trzech weszli: gen. Władysław Anders, Tomasz Arciszewski i Edward Raczyński. Rada Trzech powołała instytucję wykonawczą w postaci Egzekutywy Zjednoczenia Narodowego. Powstanie ośrodka Rady Trzech - EZN-TRJN, przy kontynuowaniu działałności przez A. Zaleskiego i rząd przezeń powołany, dało początek długotrwałemu rozbiciu politycznemu emigracji” (R. Habielski, Janusz Osica, Między niewolą a wolnością. Kronika czterech pokoleń 1900-1997, Warszawa 1998, s. 175. kilka wybornych felietonów o hańbie londyńskiej zwanej kryzysem, aż żal, że
nie u Ciebie. Kiedyś wspomniałeś mi w liście, że w
„Nouvelles Litt[éraires]” pracuje mnóstwo ludzi w redakcji, napisz mi ilu, jeśli jeszcze pamiętasz. Kto to jest
Danuta KossowskaD. Kossowska, "O czytelnictwie w Stanach Zjednoczonych. Tania książka i „bestsellerdom”", „Wiadomości” 1954, nr 34 (438) z 22 sierpnia oraz "O czytelnictwie w Stanach Zjednoczonych. Ostatnie nowości", „Wiadomości” 1954, nr 35 (439) z 29 sierpnia., jestem zdumiony, jak świetnie orientuje się w stosunkach amerykańskich, oba jej artykuły były znakomite. Nie znam jej, a chętnie bym ją poznał. I nikt mi nie może wskazać jej adresu. Jak się tak uchowała? Czy to krewna
AdamaNie udało się ustalić, czy Janusz Kossowski, mąż Danuty, był jego krewnym.? Wydrukuj wszystkie
wiersze ChałkiW „‘Wiadomościach” 1954, nr 46 (450) z 14 listopada ukazały się wiersze Z. Chałki: "Miód i mleko", "Gospoda pod świętym Fiakrem", "Marynarze księżycowi", "Sosna" i "Psalm o duszy". razem, daj mu ostrogę, to ludzi podnieca. Cóż Ci to szkodzi? Zrób to dla mnie. Kiedy pójdzie ten
FrylingZob. list z 30 sierpnia 1954? Napisz dużo o
mojej Rodzie. Co znaczy zdanie o
Kukielu i
Delfinie? Czy on się tym interesuje, czy zacytowałeś go tylko dla przykładu?
Ściskam Cię serdecznie i mocno
Kazimierz