2.6.57
Drogi Kaziu. – Pisałem do pewnej firmy w Szkocji, która drukowała bardzo ładnie różne książki polskie w czasie wojny, i prosiłem ich o ofertę. Co do Karczewskiego, nie mógłbym wziąć jakiejkolwiek odpowiedzialności za dotrzymanie przez niego terminu. Nie mam na niego żadnego wpływu, a kontrakt nie załatwia sprawy: nie wyobrażam sobie, bym wytoczył mu proces o odszkodowanie. Ale jest inna sprawa ważniejsza: nie uważam, by można było, mając 1600 dolarów, przystąpić do wydania książki, która ma kosztować 4200. Zbyt wielkie ryzyko. Miałem wrażenie, że macie 2000 dol[arów] (700 funtów) i że wyda się 1000 egz[emplarzy] za 1000 funtów.
W tym wypadku byłaby różnica 300 funtów, a nie jak według Twego projektu 2600 dol[arów], czyli prawie 1000 funtów. Oczywiście nie mam nic przeciw temu, by „Żywy Dziennik” zaryzykował, jeżeli Karczewski się zgodzi, ale „Wiadomości” musiałyby w tym wypadku pozostać na stronie, jeżeli chodzi o sprawę finansową. Naturalnie wszystko inne pozostałoby bez zmiany. Byłoby bezpieczniej zorganizować przedpłatę przed zaczęciem składania i zacząć składać dopiero wtedy, gdy się będzie miało w ręku 1000 prenumeratorów po funcie jak liczęNa oryginale podkreślenie czerwoną kredką..
Uściski serdeczne.