Poranek w mieszkaniu Senso. Ani śladu Matki i Grety, żadnych bandaży czy gipsowych skorupek.
Senso właśnie się obudził i w piżamie idzie do łazienki. Przygląda się swojej twarzy w lustrze, potem rękom, ale nigdzie ani śladu po ostatnich przejściach.
Właściwie... Senso byłby chyba mniej zdziwiony, gdyby się obudził, na przykład, z jakimś chitynowym pancerzem na ciele! Ale jego nowa skóra też nie wygląda najgorzej...
Senso nalewa wody do szklanki, wpuszcza do wody parę kropli płynu do płukania ust i... włącza radio. Senso nabiera wody do ust,
kiedy rozlega się dżingiel ostry jak...
wiadomo. Dżingiel zwiastujący nieszczęścia.
RADIO
(dziarsko)
Trzydzieści tysięcy osób, na tyle szacuje się liczbę ofiar powodzi, która nawiedziła indyjską
prowincję Uttar Pradesh...
Radio robi pauzę
,
jakby czekając na to, co się stanie
.
Zapada cisza, a cisza, jak wiadomo, jest w radiu ABSOLUTNIE NIEDOPUSZCZALNA!!
!
Senso odchyla głowę do tyłu i... zaczyna płukać gardło!
RADIO
(jak dworcowy megafon)
Powtarzam: trzy-dzieś-ci ty-się-cy ludzi utopiło się w wyniku powodzi, która...
Senso gulgocze.
RADIO
(cedzi słowa, próbując ukryć lekkie zdenerwowanie)
Utonięcie... w czasie powodzi... to gwałtowna śmierć... będąca skutkiem wtargnięcia do płuc dużej ilości wody i szlamu...
Senso wypluwa wodę, nabiera kolejny łyk i znów gulgocze.
RADIO
(dramatycznie)
TRZYDZIEŚCI TYSIĘCY LUDZI! A niewykluczone, że nawet więcej! Tak, chyba na pewno więcej... Z tej odległości trudno być pewnym, a poza tym oni wszyscy wyglądają tak samo! No więc, powiedzmy dokładnie: trzydzieści tysięcy sto pięćdziesiąt dwie osoby! Może być?
Senso gulgocze obojętnie.
RADIO
Nie?! Dlaczego nie?
(perswazyjnie)
Pomyśl tylko...
Senso! No!
Wyobraź sobie, jak śpisz, taki bezbronny i spokojny, w swoim pięknym łóżku... a ten szum przecież wcale nie brzmi groźnie... tylko zwierzęta są niespokojne... Jak w jednej chwili błotnisty nurt rozwala drzwi i okna twojego pokoju, w sekundę wypełnia go aż po sufit, krępuje ci ręce i nogi, w usta wpycha knebel z cuchnącego słodkawego szlamu, i porywa ze sobą w ciemną noc! Jak próbujesz chwycić się gałęzi drzewa, wystającego dachu, ulicznej latarni... chcesz krzyczeć, ale czarna lodowata woda wdziera ci się do gardła i miażdży płuca...
Senso wypluwa wodę, nabiera następny łyk i znów starannie zaczyna płukać gardło.
RADIO
(w panice)
Zaraz, zaraz! Masz rację, kogo tutaj obchodzi Uttar Pradesh! Zresztą, tam co roku jest powódź! Może coś innego! I bliżej!
(słychać niedozwolony szelest papierów)
O! Mam!
We Włoszech! Oberwała się kolejka górska...
Senso kątem oka patrzy na Radio i kręci głową z wyraźnym politowaniem.
RADIO
(łka)
Senso!!! Dlaczego tak? Powiedz? Dlaczego? Co z ciebie za człowiek,
Senso! Co z ciebie za człowiek...
Senso wyłącza radio. Stoi i patrzy na swoje odbicie w lustrze.
„[...] jakby od pełnej ciszy oczekiwał powrotu rzeczywistych i zrozumiałych stosunków”.
(F. Kafka, „Przemiana”)
Koniec