Wiesz, chciałabym być syreną i uwodzić mężczyzn.
Wspaniały pomysł. I cóżbyś robiła z tymi uwiedzionymi?
Jeszcze nie wiem. Ale ty się nie śmiej. Myślisz, że ja nie potrafię? W tekście błąd - niewprowadzone imię Eurydyki przed wypowiedzią
Mam poważne wątpliwości.
No wiesz. Przecież ciebie uwiodłam. A mówią że ty jesteś znakomitość.
Uwiodłaś. Proszę, proszę. Czy bardzo się opierałem?
Z początku bardzo, a potem –
Potem ustąpiłem przez grzeczność.
Nie dokuczaj mi, Orfeuszu. Jestem śpiąca.
Właściwie dobrze wychowana żona nie powinna tak prędko zasypiać. Powinna bawić męża inteligentną i cnotliwą rozmową o syrenach i uwodzeniu mężczyzn.
Wiesz, miałam dzisiaj sen. Czy ty się naprawdę niczego nie boisz?
Co ci się śniło?
Góra. że byłam na górze. Na samym szczycie. To niedobrze, prawda?
Nie wiem, kochanie.
Bo jak się weszło na górę, to potem można już tylko zejść albo spaść.
Głuptasku.
Dlaczego nie nauczyłeś mnie, żeby się niczego nie bać? Wszystkich uczysz.
Tobie to nie jest potrzebne. Czego miałabyś się bać. Przecież jestem z tobą.
Nie wiem, Tego co wszyscy.
Nigdy nie myślałem o tym.
Tak tu dziś cicho. Patrz, gwiazda spadła. Mówią, że teraz u nich wielkie uroczystości.
U kogo?
W górach u menad. Tańczą i rozszarpują żywych ludzi, i to im podobno pomaga.
Tak mówią.
One zdaje się nigdy nie śpią.
Nie myśl o tym. Będziesz się w nocy budziła.
Ja wiem, o co ci chodzi. One tu przychodzą pod ogród.
Co za pomysł, kochanie.
Napewno któraś kocha się w tobie. A może wszystkie. One są okropnie nieprzyzwoite. Myślisz, że nie słyszałam, jak nocami śpiewają. A ty się wtedy budzisz.
Budzę się, masz rację. I spać ci nie daję.
Ach, nie jesteś znowu taki wiele lepszy od zwykłego mężczyzny.
Może masz rację.
Nie żartuj.
Szczerze mówiąc, mam żartować. Już dawno nie miałem takiej ochoty.
Znowu gwiazda. Czy to prawda, że ty jesteś bezbożny?
Chyba prawda.
I że takich bogowie karzą.
Tego nie wiem.
Okropnie jestem śpiąca. Usiądź bliżej.
Chciałbym jeszcze trochę z tobą pogawędzić. Tak wcześnie dziś zasypiasz Eurydyko .
Chodź bliżej. Nie gniewasz się za tego… w kawiarni?
Nie mogę się na ciebie gniewać. Czasem tylko może mi być smutno.
Nie chcę, żeby ci było smutno, Orfeuszu.
Co, kochanie?
Nie… budź mnie. Zasypiam. Oh, jak mocno zasypiam…
W potokach jest lęk, a my wypijemy potoki.
W powietrzu jest lęk, a my wypijamy powietrze.
W płomieniach jest lęk, a my wypijemy płomienie.
Wołają mnie. To ostatnie najwyższe zadanie życia – uspokoić te nieuspokojone. To więcej niż lwy, niż ocean. Dzisiaj się wszystko rozstrzygnie. Pójdę tam na święte Dionizje. Albo mnie rozszarpią, albo będą uleczone. Och, uśpić tę mękę. Oddałbym za to wszystko – wszystko na świecie prócz
Eurydyko. Eurydyko.
Kto mnie woła?
Ten co przychodzi w mroku.
Czy to ty sprawiłeś, że serce moje nie bije?
Ja.
Ty nie jesteś człowiek.
Nie jestem człowiek.
Ciało moje wie, kto jesteś i drży.
Ciało twoje wiedziało, że przyjdę. Czy będziesz płakać?
Nie krew się we mnie rozwidnia, powieki spływają na oczy. Jaki chłód. Czemu nic nie mówisz?
To zbyteczne. I tak wiesz –
Wiem, że mam iść za tobą.
Eurydyka
Patrz. Ona śpi.
A my nie zasypiamy nigdy.
Żywi boją się nas, a ona się nie boi.
Żywi przeklinają nas.
Żywych zabijamy.
Ale ona umarła.
Ona była czysta.
Ona nas nie odpędzi, choć jesteśmy okryte trądem.
Choć jesteśmy plugawe.
Cicho cicho siostrzyczki nie budźmy umarłej.
Ona jest szczęśliwa.
Nie płacze.
Nie gryzie palców.
Nie kala się w objęciach mężczyzny.
Nie morduje.
Ona śpi. My nie zasypiamy nigdy.
Nie budźmy szczęśliwej, która śpi.
(okrywając ją kwiatami)
Amen, amen.
A jego nie ma.
Wyszedł w góry.
Może szuka menad.
I nie wie –
Będzie wiedział, siostrzyczki, będzie wiedział.