Ciemno, wietrznie i ciemno.
Gdzie błysnęło?
Nade mną…
Przeleciałam przez ciemnie,
Gdzie zabolało…
We mnie…
Więc boleść się natęży,
Bo tam cierpią i drżą…
Czy to piorun?
Świst węży.
Gdzie pożar…
Serca skrzą…
Lecz nic się nie odmienia
I nic w nas nie wybucha,
Zawsze ta moc płomienia,
Zawsze jeden ton ducha…
Upadła nam korona
I duch na świecie zgasł.
Kto ubył…
Duch Heliona.
Co, czy trup?
Nie, lecz głaz......
Duch się mój tu wpromienia,
Przez mgłę piorun rozpruty,
W Chrystusowe cierpienia,
W duch… włóczniami tu skłuty,
W cierpienia mi rówieśne,
Między krwawo boleśne.
Kto ty…
Ja?
Gdzie?
Na pasją…
I spazm wielki serdeczny.
Powiedz twe imię.
Wieczny!
Za tą marą w atłasie
Idź… wyżej… nad otchłanią…
Właśnie tu idę za nią…
W błękitny za nim ślad
I my, duchy, i świat…
— Jezus, Maryja... upadł...
To nic, pulsy biją…
Niech go teraz położą na łożu — okryją,
Ja będę mu lekarstwa me administrował,
Gdy się obudzi…
— Niańki zawołajcie… Niańki…
Wyznam, że mię ten dziwny sen zelektryzował.
Trzeba będzie na karku postawić mu bańki…
O! smętny — o! kochany!
Srodze ty oszukany…
Przez sfinksowe aleje
Piasek stepowy wieje…
Jaszczurki łuską brzęczą
I ludzi się nie boją,
Palmy przy sfinksach stoją,
W palmach wielbłądy klęczą…
Na Luksoru wyżyni
Cicho jak na pustyni…
Przeszło lat trzy tysiące,
Te same złote słońce
Przez niebiosa się pławi,
I girlanda żurawi
Ta sama na niebiosach,
I kolumn głowy ścięte,
I groby odemknięte,