101-07 Ascan Ave.
Forest Hills, N.Y.
25 lipca 46
Kochany Mietku,
Dawno już nie miałem od Ciebie wiadomości, list mój z przed paru tygodni (w którym załączyłem parę wierszy) też jest bez odpowiedzi. Depeszę Twoją oddałem Leszkowi. Jego rekonwalescencja postępuje szybko, w przyszłym tygodniu wyjdzie on ze szpitala i pojedzie do małego sanatorium w New Jersey, by tam wrócić do pełni sił. O operacji pisałem szerzej W tomie Kulisy twórczości, dz. cyt., nie ma listów Wierzyńskiego z 1946 r.Julkowi, pewnie wiesz o tym od niego. Choroba była na tyle poważna, że poeta sporządził testament. „Pisał go Lechoń w przeddzień operacji w szpitalu nowojorskim w r. 1946. Podpisali go jako świadkowie mój mąż i jego brat Michał” – wspominała po latach Felicja Lilpop-Krance w książce Powroty, dz. cyt., s. 255. W liście Lechonia do Grydzewskiego z 28 sierpnia 1946 r. czytamy: „Nie pisałem do Ciebie bodaj lata całe – ale się okazało, były to właściwie, o czym wtedy nie wiedziałem, lata formowania się w mej kiszce potężnego tumora i licznych wrzodów, które mnie omal nie wyprawiły na tamtą stronę. Pocieszam się, że skoro to wszystko wycięto, to przy odpowiednio przemienionym trybie życia – może będzie ono mniej nieznośne i bardziej płodne. […] po operacji, tak zwanej udanej, przychodzę powoli, bardzo powoli do jakiego takiego zdrowia, drżąc z pamięcią na przyszłość na każde uciśnięcie w brzuchu, na każdy spadek wagi. Na pewno nie jestem hipochondrykiem i nie robię sobie za wiele z mego zdrowia – ale po prostu już teraz chucham na gorące po tylu latach zapewnień, że to nic, zakończonych niemal na cmentarzu” (M. Grydzewski, J. Lechoń, Listy 1923–1956, t. 1, dz. cyt., s. 142). Jakkolwiek odbyta wówczas kuracja zakończyła się powodzeniem, Lechonia do końca życia nie opuszczało uczucie zagrożenia chorobą nowotworową, czemu wielokrotnie dawał wyraz w zapiskach w Dzienniku.Leszek kaprysi, raz jest w dobrym humorze, innym razem znów się załamuje i wpada w czarne myśli – obiektywnie jednak rzecz biorąc, operacja należała do cudownych ocaleń, bo według opinii i słów lekarzy „było już po 3-cim dzwonku”. Osobiście nie przestaję być optymistą co do przyszłości. – Wysłałem, tzn. Halusia, nową paczkę żywnościową do Wiśki, paczka z odzieżą wyjdzie w przyszłym tygodniu. Zaprenumerowałem też dla Ciebie „Socjalisticzeskij Wiestnik – napisz, czy dochodzi. Jak się nazywa drugie pismo, o które Ci chodziło?
Popchnij tam sprawy, by Jasiowi posłano pieniądze na przyjazd do Anglii. O ile orientuję się z korespondencji z W liście, pisanym z Viggbyholm (peryferyjnej dzielnicy Sztokholmu) 7 lipca 1946 r. Jan Parandowski zwracał się do Wierzyńskiego: „Tylko z Ameryki można swobodnie przesyłać pieniądze. Zróbcie więc tam coś, żeby mnie też, jak najprędzej [w oryginale podkreślone], przesłać trochę gotówki. Pomówżesz z Kisterami, których adresu dotąd nie znam. Może on coś mojego wydał, a jeśli tego dotąd nie zrobił, zrobi to na pewno w przyszłości, bo oprócz dawnych rzeczy mam i nowe, które z pewnością wyda. Zresztą sam pomyśl o jak najrychlejszym zaopatrzeniu nas w fundusze. Piszę szczerze i po prostu” (archiwum K. Wierzyńskiego w Bibliotece Polskiej w Londynie, sygn. 1360/Rps/VI/1n „O-P”).nim, chciałby on uniknąć wszelkich jaskrawości (co rozumiem) – jestem pewny, że reszta dokona się na miejscu u Was. Nie zapominajcie, że nie jest to człowiek polityczny a zjawia się przybywając z innej planety.
Daj mi znać, czy mogę liczyć na jakieś pieniądze i na jakie; od jesieni (tzn. od września) muszę się urządzić bardziej przytomnie, bo spodziewam się przyjazdu Grzesia – a żyję dosłownie z powietrza. Powiedz Stasiowi, że odpiszę mu szerzej za parę dni. Sprawę jego przedstawiłem Krancowi, ale oni są w trudnej sytuacji finansowej i Kazio prosił mnie, by mu dać dwa tygodnie oddechu – tak jest pochłonięty sprawami fabryki.
Pozdrów wszystkich serdecznie, Ciebie ściskam mocno. Czuję się bardzo skołatany i gonię właściwie resztą sił, tak mnie przybiła i zmęczyła choroba Leszka. Pisz!
Kazimierz
P.S. Dziękuję za „Twórczość”. Wszystkie wiersze Zob. J. Olechowski, Za tamtą górą, „Wiadomości” 1946, nr 3 z 21 kwietnia; tenże, Chwila nocna, „Wiadomości” 1946, nr 6 z 12 maja; tenże, Magia wiosenna, „Wiadomości” 1946, nr 8 z 26 maja. Być może wiersze te publikowane były wcześniej pod innymi tytułami, bibliografia J. Czachowskiej, M.K. Maciejewskiej i T. Tyszkiewicz Literatura polska i teatr w latach II wojny światowej, t. 1, dz. cyt., nie notuje bowiem takich utworów; później weszły one do tomu Chwila nocna (Londyn 1950). Olechowskiego drukowane w „Wiad.[omościach]” czytałem poprzednio, nie pamiętam gdzie ogłoszone. Tak samo KonieIstotnie, fragmenty tego samego poematu pt. Konie na wojnie, I. Koń Rydz, II. U kresu ciemności, III. Niepokonani były drukowane w piśmie literacko-politycznym „Wrócimy” (1940, nr 3 z 28 grudnia), wydawanym w polskim obozie Camp de Livron koło Caylus pod Tulizą od grudnia 1940 r. do sierpnia 1942 r. Łobodowskiego. Może wobec tego zgodzisz się na druk moich wierszy z „Tyg.[odnika]”, którego idzie teraz do Anglii około 40 egz.[emplarzy]. Jeśli nie – napisz w jakiej kolejności i w jakich terminach mogę je tu drukować.
Co z moją książką? Miesiąc temu Terlecki przysłał mi próbny egzemplarz – i nic. Pozdrów go serdecznie ode mnie. Winien mi odpowiedź na list.