6.8.56
Drogi Kaziu. – Sadzę, że będzie najlepiej, jeżeli przekażecie puściznę rękopiśmienną formalnie do
Polish Library (
5 Princes Gdns. S.W.7), z tym zastrzeżeniem, że jeżeli
Biblioteka uległaby rozwiązaniu, zostanie to przekazane do
Instytutu im. Sikorskiego. Rozmawiałem z
p. Danilewiczową, godzi się na ten projekt. Natomiast nie mogę zrozumieć biurokratycznego podejścia do sprawy
rzeczy o TuwimieZob. list z 10 czerwca 1956. Przecież
Leszek przysłał to
„Wiadomościom”, zostało przepisane i odesłane do poprawienia i uzupełnienia. Po co z tym czekać? Być może zresztą maszynopis nie jest przez niego poprawiony i uzupełniony, daj mi znać, bo wtedy dam po prostu po raz drugi do przepisania rękopis, który zatrzymałem. Zanim to wyślecie i tutaj to dotrze, upłynie rok. To samo tyczy się przepisanych
W oryginale zapisane na maszynie na czerwono. stron
dziennikówPierwsze "Kartki…" ogłosił sam poeta w „Wiadomościach” 1951, nr 3 (251) z 21 stycznia, następne publikowane były w pojedynczych numerach w latach 1954–1959 oraz w 1973 r.; po śmierci autora wyboru materiału do druku dokonywał Juliusz Sakowski . Rozśmieszyło mnie, że piszesz
„casually”Ang.: od niechcenia. o przekazaniu takiej sumy jak 500 dolarów. Pomijając już wszystkie inne względy… Umówiłem się z
Leszkiem, że dostanie cały czysty dochód z wydania
jego tomu (naturalnie nie liczyłem swojej pracy, administracji, kosztów przepisywania itd., tylko papier i druk). Otóż ostatnia rata za wydanie amerykańskie zdaje się ok. 300 dol[arów], do drukarni nie wpłynęła, zapłaciły to
„Wiadomości”.
LeszekZob. M. Grydzewski, J. Lechoń, "Listy 1923–1956", oprac. B. Dorosz, Warszawa 2006, s. 394 napisał, że wprawdzie dostał to od
Bejtmana, ale miał nieprzewidziane wypadki w związku z chorobą, miał zapłacić ratami itd. Nie upominałem się o to właśnie ze względu, że należały mu się honoraria. Nie opowiadałem Ci o tym, bo nie uważałem, że jest to rzecz ważna.
Reszta odpowiedzi oddzielnie, nie mam miejsca.
Nie wiem, jak było ze
Stasiem i zapewne się nigdy nie dowiem.
Staś, jak mam wrażenie, przez cały czas wojny uprawiał tego rodzaju politykę wobec
Słonimskiego, że tamten mógł przypuszczać, że pójdzie za nim
Chodzi o poglądy polityczne Słonimskiego, który wydawał w czasie wojny tygodnik „Nowa Polska” o liberalno-demokratycznym profilu, później zaś jako dyrektor Instytutu Kultury Polskiej w Londynie, podległego władzom krajowym, flirtował z reżimem komunistycznym, ostatecznie w 1951 r. decydując się na powrót do Polski.
. Oczywiście w ostatniej chwili na ostateczny krok się nie zdecydował. Stąd w
wierszu Słonimskiego epitet „fałszywy przyjaciel”. Myślę, że teraz to samo się powtórzyło. Osobiście wątpię, czy zdecydowałby się mimo wszystko na wydanie tomu w
Kraju chociażby ze względu na
„Dziennik”Mowa o „Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza”, z którym stale współpracował S. Baliński, nadto w latach 1945–1983 był w nim członkiem Rady Powierniczej.. Podobno temu zaprzecza.
List
Stefie (
38 Redcliffe Rd.S.W.10) przekazałem, wiem, że dostała.
Co do fotografii
R[hody] nie jest to pilne, ale pamiętaj o tym.
Był tu
Szyfman-młodzieniaszek (74 lata) z
ładną młodziutką żoną. Chciałem dać natychmiast ogłoszenie do działu matrymonialnego
„Dziennika”, ale przeczytawszy, że 75-letni Austriak, który niedawno ożenił się z 15-letnią dziewczyną, już się rozwiódł, dałem spokój
Uściski serdeczne.
Jeżeli napiszesz do
numeru specjalnegoZob. list Mieczysława grydzewskiego do Kazimerza Wierzyńskiego z 24 czerwca 1956 poświęconego
Leszkowi, przyślij do 15 września.
Halusię całuję.
Myślę, że będzie wojna. Zacząłem robić zapas mydła.