Co ich tu znowu nosi?
Panie Waszkowski!
Mówię do pana! Niechże pan wstanie.
Spodziewam się. A jakie pan mógłby mieć?
To są naprawdę złe wiadomości. Przed chwilą skończyło się posiedzenie sądu w pańskiej sprawie. Jutro odczytąją panu wyrok.
Wiem.
Co mi odczytają. Czy kogoś jeszcze skazano, czy będę sam...
To pana martwi? Tak, skazano. Pański podwładny, sztyletnik.
Kara śmierci.
Niech pan przemyśli swoją sytuację. Wyrok musi być jeszcze zatwierdzony.
Trzeba zachować urzędową staranność. To wszystko? Śpiący jestem, poruczniku.
Wszystko. Niech pan pamięta, co mówiłem. Trzeba ostatecznie przemyśleć swoją sytuację. Wrócę tu do pana.
Niepotrzebnie.
Co on ci powiedział?
Nie wierz mu. Chce cię podejść. Oni tak postępują do końca... Jaki wyrok?
Śpij.
Oni tak zawsze robią. Nie wolno, żeby cię podeszli.
Człowieku, skazali mnie na śmierć. Rozumiesz? Na śmierć... Daj mi teraz spokój.
Nie.
Nie zdradziłeś?
Inaczej przecież nie skazaliby cię. Posłuchaj, oni już nie będą zatwierdzać wyroków śmierci. Boją się. Udają tylko... Na wiosnę...
Zostaw mnie.
Jesteś w lepszej sytuacji, niż ja. Mnie zniszczy choroba. Wyrok śmierci zamienią na zsyłkę. Myśl teraz o ucieczce. Można uciec z etapu. Słyszysz?
Dlaczego udajesz?
O czym mówisz?
Dlaczego udajesz obłęd?
Kto ci to powiedział?
Nikt.
Oni myślą, że jestem chory. Bzdura. Nie usiłuję wyprowadzić ich z błędu. Teraz dają mi wreszcie spokój. Niczego im nie powiedziałem, niczego ze mnie nie wydobyli, ani jednego zbędnego słowa. Dochowałem wierności. Niczego nie ujawniłem.
Dużo tego miałeś?
Bo co?
Chciałbym wiedzieć, za co odpowiadałeś?
Odpowiadałem przed Bogiem za wspólną sprawę.
Szkoda, że tego nikt nie usłyszy. A może to i lepiej.
Jak to? Przecież ty słyszysz.
Za kilka dni będę wisiał. Byłeś tutaj, kiedy wieszano tamtych pięciu?
Musiałeś być. Słyszałeś, jak ich wyprowadzano? Turkot wozów, na których jechali...
Byłeś przy tym?
Nie. Ale słyszałem. Najpierw był Traugutt. Czekał na znak od nas.
Cóż to za znak?
Że palimy jego archiwum. Sam nie byłem na placu, bo paliłem te papiery, rozumiesz?
Straszne.
Dzień był pogodny i z miejsca, na którym stali pod szubienicą, dym dobrze było widać. Wtedy zdjął okulary i oddał je spowiednikowi. Nawet nie słyszałem jęku, jaki przeszedł przez tłum. Bardzo dużo było tych papierów. I już nic nie ocalało. To był ostatni ślad. Rozkazy, nominacje, listy, wszystko. Już niczego nie znajdą.
Wypełniłeś rozkaz. Musiałeś tak zrobić.
Nikt nie znajdzie. Ci, którzy będą czegoś szukać w przyszłości, znajdą pusty grób. Pomyśl o tym.
Kłamiesz. Odnajdą, znajdą wszystko. Oni odnajdą na pewno.
Niech tego nie robią!
Opamiętaj się!
Oby tego nigdy nie robili, szalony człowieku. Będą nas przeklinać.
Błogosławić.
Biedny głupcze.