AKT III
Akt trzeci stanowi zupełnie odmienny tekst w obu wersjach dramatu.
Scena urządzona analogicznie jak w I akcie. Fragmenty dekoracji z II aktu, stwarzające konwencję „piekiełka” – zniknęły. Nie ma więc ani kadzi, ani fotografii śpiących wiszącej na ścianie nad łóżkiem. W miejsce upiornego łóżka – katafalku stoi nadal dawne łóżko. Za oknem na tle jasnego horyzontu – napis „Metropol”. Jest dzień. W łóżku spoczywa trzech śpiących: hrabia, cesarz i rycerz w pozycjach jak na fotografii w końcówce aktu II-go. Ubrani są w nocne koszule. Obok nich, na wieszaku przybitym do ściany wiszą na ramiączkach ich mundury, zdjęte przed zaśnięciem. Jeden ze śpiących jednakże, majaczy i trzyma w rękach krzesło, analogiczne do tego, którym została uśmiercona Madame Kristina.
Scena rozpoczyna się efektem dźwiękowym odjeżdżającego pociągu. Wpierw jest ciemno, punktowe światło ukazuje 3 śpiące sylwetki. Słychać ich senne majaczenie i chrapanie. Wolno robi się na scenie jasno.
W drzwiach stoi dyrektor Rolas, podobnie jak Lucyfer w zakończeniu aktu II-go.
Nawet podobnie się odzywa:
DYR. ROLAS
(patrząc na zegarek)
…. Pora wstawać, panowie.
(śpiący miotają się przez sen. Jeden z nich, hrabia wymachuje krzesłem jakby chciał kogoś niewidocznego uderzyć. Wiodą oni szybki, nerwowy dialog)
Cesarz
(śpiąc)
… Naprzód! Do ataku! Za mną. Grajcie nam surmy bojowe!…
Rycerz
(śpiąc)
…W basztę ją, tę kanalię!
Hrabia
(śpiąc)
… Wal ją pan!…
Cesarz
(niespokojnie śpiąc)
…Może nogę jej wyrwać?…
Rycerz
(przez sen – martwiąc się)
….Nie trzeba! Będzie kuleć…
Hrabia
(sennie mruczy)
… Hiena…
(rzuca krzesłem w niewidocznego przeciwnika)
(Rozlega się trzask łamanego krzesła.
Śpiący zrywają się)
Dyr. Rolas
(spokojnie)
Pora wstawać, panowie. Już świta. Kury w restauracji pieją. I proszę nie niszczyć mi mebelków, bo dopiszę do rachunku.
(zbliża się do leżącego krzesła, starannie je wyciera chusteczką do nosa, próbuje połamane krzesło ustawić)
Hrabia
To straszne. Cóż za dziwny sen. Nigdy bym nie wymyślił.
Dyr. Rolas
(do siebie)
… Wiadomo…
Cesarz
(wycierając czoło chusteczką)
…Okropne. Babę zamordowaliśmy.
Rycerz
do Rolasa
…A potem wrzuciliśmy ją do piekielnej kadzi i bul, bul, bul…
(Cała trójka patrzy na siebie zdziwiona)
Cesarz
…W trójkę ten sam sen?… Przedziwne… System trójkowy w murarce –, zrozumię, ale we śnie? Paradoks…
Rycerz
(spoglądając na dyr. Rolasa)
Przyjechaliśmy jakby tu, i baba siedziała w kadzi…
Dyr. Rolas
(jakby zdziwiony)
Baba? W kadzi? A to dobre… Myślałem, że w Kadzi ogórki.
Hrabia
Ogórki nie siedzą, panie. Tak. Madame Kristina w kadzi. I to jakby w tym hotelu, tylko trochę innym. Piekło jakby, czy co? Zamiast łóżka stał katafalk. Brrrr.
(otrząsa się ze wstrętem)
Cesarz
(wycierając czoło)
Jeszcze drżę. Ufff!
Hrabia
(ponuro)
Od czasów meduz w łóżku cesarzowej nie przeżyłem nic bardziej makabrycznie – frywolnego…
(zażywając tabletki na uspokojenie)
Wolę arab
eski niż… makabreski.
Dyr. Rolas
(śmiejąc się zimno i otrzepując pyłek z klapy)
Panowie chyba przed pójściem spać zbyt dużo myśleli o zemście na biednej
Madame Kristinie?
(podnosząc oczy do nieba)
Na tym łóżku ludziom zawsze śnią się rzeczy conajmniej… dziwne.
Cesarz
(mściwie)
Zabiliśmy ją krzesłem. Podziurawiliśmy jak durszlak, przepraszam, jak rzeszoto.
Hrabia
A krwi to miała jak kaszanka. Jeszcze czuję ten słodkawy zapach! Jakby czekolada? z orzechami, czy piernik?…
Dyr. Rolas
Przesadzasz pan, dobry człowieku. Piernik! Sam jesteś piernik.
(Z wyrzutem)
Niedaleko jest sklep z rybami. Lodowni nie mają.
Cesarz
(do siebie)
…Gdzieś to zdanie już słyszałem…
Rycerz
Zabiliśmy ją, gdyż przez nią jesteśmy arystokratycznymi bankrutami. Na czas nie obudziła. Ohydna! Jeszcze kapelusza kapelana chciała… Tfy!
Dyr. Rolas
Widzę, że nowa posada w hotelu niezbyt się panom podoba. Czyżbym się nieopacznie mylił? A może zamiast myśleć o arystokratycznej przeszłości, zajmiecie się rzeczywistością? Ona jest przecież taka piękna. Proszę spojrzeć przez okno…
(podchodzi do okna)
Cesarz
Jak mamy to rozumieć?
DYR. ROLAS
(odwracając się i spoglądając w sufit)
…Przydałoby się tu posprzątać…
(W tym momencie wchodzą Drabowie,
w rozmemłanych koszulach, ziewając i przeciągając się.
J
eden z nich podaje mesje Rolasowi telegram. Drabowie bezceremonialnie podchodzą do zawieszonych na ścianie mundurów: hrabiego, Cesarza i rycerza i nakładają je. Dyrektor w tym czasie studiuje depeszę)
Rolas
Inspekcja przyjeżdża.
Hrabia
(zdumiony zachowaniem się Drabów)
Jakieś nieporozumienie?… Przecież to nie na panów uszyte.
(cedzi ostatnie słowo)
Cesarz
(uśmiechając się do Drabów i grożąc filuternie palcem)
Panowie żartują. Oj, oj, wy frywolnisie!…
DYR. ROLAS
(serio)
Oni nie żartują.
Drab I
(postękując i nakładając mundur hrabiego)
Prawda to, prawda. Nie żartujemy, psia jucha… Dziś własność wspólna, hotelowa można by rzec. Teraz zamienimy się na role. My będziemy hrabią, cesarzem i rycerzem, a panowie wulgarnymi drabami. Życie bywa zmienne jak w teatrze. Fortuna kołem się toczy.
Drab II
(mierząc mundur cesarza)
A wisiorków tych
, to
pan ponaczepiał ponaczepiał pan jak na choince.
(pobrzękuje medalami)
Te krzyże też jak z odpustu. Nie lepiej jeden, a porządny? Taki choćby i cmentarny?
Cesarz
(obrażony odwraca się tyłem do Draba i ssie palec jak mały chłopczyk)
…Brutal!…
Drab III
(usiłując się wcisnąć w zbroję rycerza)
…Ma tych blach jak w starym piecyku. Tylko rury brak i drzwiczek
(zwraca się do Rycerza)
A gdzie ta kratka wentylacyjna na twarz?
Rycerz
Jak pan śmiesz tak mówić o mojej przyłbicy?!!. …Ach, gdyby to słyszała piękna Andromeda… zemdlałaby!
(półgłosem zwraca się do Hrabiego i Cesarza)
…Zatkało mnie z powodu jego bezczelności.
(Drabowie zaczynają być dystyngowni starają się w ruchach naśladować hrabiego, Cesarza i Rycerza. Czynią to śmiesznie)
Drab II
(ubierając się i czesząc włosy i przeglądając się w lusterku)
A u nas to jeden zatkał się kluskami.
Drab III
(nagle zainteresowany przerywa tualetę)
…Chłop?
Drab III
Myślałem, że chłop, to by go można było stuknąć łopatą w plecy.
Drab I
Indyka też można przeczyścić, tylko trza go przedmuchać. O, tak!
(pokazuje to, dmuchając w dłoń i bulgocąc)
. Pamiętam jak staremu Tomaszowi stanęła kość w gardle, to żeśmy musieli go łaskotać. Wyśmiał ją z siebie.
Drab III
E, tam! A u nas też jeden umarł ze śmiechu.
Drab II
Sam dowcipy opowiadał?
Hrabia
(mściwie do Draba I-go)
…Mnie też pan w gardle już stanął…
Drab III
(groźnie zbliżając się do hrabiego)
To może połaskotać!
Rycerz
(rozpaczliwie rzucając się pomiędzy Draba III a hrabiego)
Nie, nie! Nie trzeba! On woli sam!
Hrabia
(podając dłoń rycerzowi,
cicho mówi)
Dziękuję. Uratował mi pan życie. Mam łaskotki.
Rycerz
Drobiazg. Mogę jeszcze raz.
Hrabia
(do Rycerza)
Co?! Moje życie to drobiazg? No, no… uważaj pan.
(Mesje Rolas, który w tym czasie porządkował akta w biurku, wstaje i zbliża się do rozmawiających)
Mesje Rolas
Może by panowie już tak skończyli ten sejmik i wzięli się do roboty?
Hrabia
Ha! To przemoc! Ja panu ręki nie podam, lecz podam za to do Sądu!
Mesje Rolas
…. Do sądu?! Proszę, proszę…
(z powątpiewaniem kręcąc głową)
Cóż za pewność siebie! Jest pan taki pewny, że pan stąd wyjedzie?
(Drabowie zaczynają się groźnie zbliżać do Cesarza)
Cesarz
(usiłując się skryć za meblami)
Cóż za niespokojne czasy! Wszędzie te draby!…
Rycerz
(mściwie)
…Boże, żebym miał żelazne majtki…
albo lub mizerykordię!
(Drabowie lekceważąco machnęli rękoma, zaniechali pościgu, siadają pod ścianą na krzesłach, dumnie zakładając nogę na nogę)
Mesje Rolas
(do Hrabiego, Cesarza i Rycerza)
No to może panowie, wezmą się do tego łóżka.
Drabowie
(chórem)
…Właśnie.
Hrabia
(obrażony)
Do łóżka? My? A co to my, kobietki?
Drab II
(do Cesarza)
Nie powtarzaj pan po nas.
Mesje Rolas
Otrzymałem telegram. Dziś przyjeżdża inspekcja. Trzeba zrobić porządek. Myślę, że praca przy tym łóżku nie przeszkodzi panom w ich subtelnej, arystokratycznej przeszłości.
Hrabia
(do Rolasa)
Panie! Pan nie wie kto ja jestem! Ja… ja… wpuszczałem nawet cesarzowej meduzy do łóżka!
Cesarz
(konspiracyjnie do Hrabiego)
Cicho. On tego zaszczytu i tak nie zrozumie.
Drab III
(do siedzących Draba II-go i I-go)
A ja tam Magdzie wpuszczałem karpie pod pierzynę. Śmiała się i nic…
Cesarz
(do Draba III-go)
Pan rybak? Ciągnie pan na żywca?
Mesje Rolas
Milczeć! Ja mówię!
(po chwili, spokojnie)
Przyjeżdża tu inspekcja i proszę zmienić to prześcieradło. Panowie zdaje się myliście się dosyć dawno? I jeszcze ten sen, który nie wiadomo czym się skończył.
Rycerz
(do Rolasa)
To aluzja? Pan nas tak obraża, że już bardziej obrazić nie można. Gdybym tak miał rękawicę… to bym cisnął ją…
Cesarz
(cicho do Rycerza)
Rzuć pan ręką.
Rycerz
(cicho do Cesarza)
Nie mogę.
Drab I
(do siebie)
To przez nogę.
Rycerz
(kontynuuje do Rolasa)
…Gdybym tak miał rękawicę, to bym ją panu cisnął w tę jego hotelową twarz!
(Drabowie groźnie się podnoszą, patrząc w stronę Rycerza)
Rycerz
(w przestrachu cofając się)
…A zresztą!
(macha ręką)
Na co mi to! Lekarz zabronił mi się denerwować.
(Rycerz, Cesarz i Hrabia zbliżają się do łóżka z różnych stron. Dyr. Rolas podchodzi do nich. Mówi)
Dyr. Rolas
Proszę sprzątać.
(przygląda się jak ścierają z łóżka pyłki)
Drab I
(do Draba II)
Im się coś w nocy śniło. Widać wspominają dobre czasy.
Drab II
(dyndając nogami)
A mojej babie, to zawsze się śni przed snem, kronika filmowa.
Drab II
Gdzie tam! Czarno-biała! psiakrew.
Drab III
Ja tam wolę telewizję.
Drab I
A jednej babie u nas, to zawsze się śniło, że jeździ na miotle.
Drab III
Zginęła w katastrofie lotniczej?
Drab I
E, tam! Aż dziw bierze skąd to przeczucie! Została sprzątaczką.
Dyr. Rolas
(do sprzątających)
Szybciej, panowie, szybciej!
Hrabia
(coś z łóżka zdmuchując)
…Pyłków dużo…
Drab III
(kontynuując)
A u nas, to jednemu co noc się śniło, że gasił stodołę.
Drab III
Nie. Poprostu pęcherz miał chory.
Drab I
Kamienie żółciowe?
Drab I
Mógł na szosie pracować.
Drab I, Drab II, Drab III
Hm, hm, hm.
Dyr. Rolas
(do sprzątających)
Długo jeszcze?
Cesarz
(coś podnosząc z pościeli)
Jakby kruszynka od chleba…
Drab II
(kiwając głową)
A u nas jedna poszła do lekarza i mówiła, że w jeziorach ją łamie.
Drab I
Pewnikiem miała tam ryby…
Drab II
Nie. Baba miała reumatyzm, ale w stawach. Wysławiać się nie umiała.
Drab III
E. Tam! Bujda! U nas to jeden gospodarz pokrył stodołę podaniami, które pisał do województwa.
Drab I
A gont? Gontem… nie mógł pokryć?
Drab III
Widać nie. Ale masę odpowiedniej korespondencji w tej sprawie otrzymywał.
Mesje Rolas
(do stojących przy łóżku)
No to może panowie wezmą się za to łóżko? Niedługo inspekcja przyjeżdża.
(wskazuje na Drabów)
Drabowie się już przebrali i świecą galonami. Należał im się ten awans. Tyle lat pracy bez hotelowych gości.
Drab I, Drab II, Drab III
(uśmiechając się, trącając się łokciami i podciągając spodnie)
Właśnie! Hi, hi, hi!
Hrabia
(wskazuje na łóżko)
No to siup? Tak bez niczego?
(wzdycha)
Żeby choć były jakieś meduzy.
Cesarz
Przestań pan wreszcie wspominać historię mojej małżonki. Wówczas chodziło tylko o żart. Inaczej bym nigdy na to nie pozwolił.
Rycerz
(do Cesarza i Hrabiego)
No to co? Może siupniemy? Ach, żeby ten mój upadek widziała piękna Andromeda! Nigdy bym sobie nie przebaczył, a ona z wieży by skoczyła.
Rycerz
(obrażony)
Wówczas nie było, mój panie, spadochronów….
Drab II
(do Cesarza)
No to ruszaj się,
Cesarzu!
Drab I
(do Hrabiego)
Szybciej,
panie Hrabio!
Drab III (Łóżko)
(do Rycerza)
Ty, pancernik! Może ci pomódz?
Rycerz
(do Draba III-go)
Nie tykać mnie! Lepiej wbij sztylet w moją pierś!
Drab III (Łóżko)
(groźnie podnosi się)
Drab II
(do III-go)
Szkoda sztyletu! Wal go pan bykiem.
Rycerz
Bykiem rycerza?!
(rozgoryczony)
Moi panowie! Nie upadłem tak nisko, by być waszym torreadorem. Wolę już podnosić podnieść to prześcieradło.
Mesje Rolas
No to, na co czekamy!?
Rycerz
(mściwie)
(Do Draba III-go)
Popamiętasz ty mnie, pachołku!
(odwraca się w stronę łóżka)
No to, hej siup!
Cesarz z racji stanowiska ma pierwszeństwo.
Cesarz
(do Rycerza, kłaniając się)
… Dziękuję panu…
Rycerz
(do Hrabiego)
…A potem pan Hrabia…
Hrabia
(do Rycerza)
…
Mersi Merci…
Mesje Rolas
Wolałbym, abyście to robili razem jako hotelowa służba. No, ale jeżeli wasze stanowiska wam nie pozwalają…
Cesarz
(do Rolasa)
Ot, co! Właśnie!
Mesje Rolas
No to proszę pojedyńczo
(siada i zapala cygaro)
Cesarz
(delikatnie wyciera ręce o koszulę, chwyta za róg prześcieradła i ciągnie)
Nie puszcza.
Drab II
(siedząc i obserwując)
Poślinić trza.
Cesarz
(Oburzony spogląda w jego stronę, po czym znów ciągnie)
…Nie puszcza.
Mesje Rolas
(zaciekawiony – podnosi się z krzesła)
Drab III
Mówiłem, że przykleili. Ten GASSo z administracji to nic, tylko kleił. Nawet drzwi zakleił, żeby nie wynieśli.
Drab II
Może dlatego tak mało gości?
Mesje Rolas
Nie gadać. Repete, mości panowie.
(Cesarz ciągnie za róg prześcieradło. Pomagają mu w tym Hrabia i Rycerz)
Hrabia
Uff! Czuję się jak nadwołżański burłak.
Cesarz
Co za degrengolada!
Drab II
W takiej chwili o marmoladach mówią! Arystokracja!
Mesje Rolas
(do Drabów)
Pomóżcie im.
Drab I
W takich mundurkach?!
Mesje Rolas
(groźnie)
Powiedziałem! Już!
(tupie ze złością)
(Drabowie niechętnie podchodzą do łóżka, pomagają, i nagle zrywają prześcieradło)
Drab III
(przestraszony)
(Żegnając się)
Myślałem, że znów ktoś.
Mesje Rolas
A teraz ten kocyk.
Cesarz
(chwyta kocyk leżący pod prześcieradłem i stara się go wyciągnąć)
Drab I
Teraz to lekko idzie. Widać zapomniał przykleić.
Cesarz
To nie kocyk. To papa.
Drab I
(tłumacząc się)
Przykryliśmy papą…
Drab I
(do Draba II)
Papą! Aby nie zamokło.
(do Rolasa)
Hrabia chorował na nerki.
Hrabia
(obrażony, dumnie)
Ja siusiałem, mon cheri, do umywalki!
Drab II
No, pracą proszę. Mówiłem.
Cesarz
(unosi papę, zagląda w łóżko, szybko odchodzi, rzuca papę, poczem nerwowym krokiem przemierza pokój tam i spowrotem. Ręce trzyma z tyłu)
Dyr. Rolas
(Po chwili: zdziwiony – patrząc)
Co pan tak chodzisz?
Cesarz
(zatrzymuje się przed Rolasem)
…Tam ktoś dyszy…
Drab I
(szeptem)
W piersiach widać mu dyszy.
Drab II
Widać ma dychawicę.
Drab III
(spoglądając obrażony na hrabiego)
Ha! Do umywalki!
Dyr. Rolas
Dyszy?
(zdumiony patrzy na Cesarza)
(Cesarz potakuje skinieniem głowy)
(Wszyscy zbliżają się na palcach do łóżka. Pochylają się. Za kołnierz wyciągają z łóżka dziwną postać z wielką brodą.
Jest to starzec posiadający szpony i kilkumetrową brodę. Włosy siwe, w nieładzie)
Dyr. Rolas
(groźnie do Drabów)
Co to za kawały?
Drab I, Drab II, Drab III
(przestępując z nogi na nogę)
(i wskazując na arystokratów)
…Widać ci nasi go przygnietli…
Cesarz
(do starca, potrząsając nim)
Żyjesz?
Cesarz
Chyba nie. Nie żyje. Wątlutki był. Wszystkie soki poszły mu w brodę.
Dyr. Rolas
Musi żyć, bo by się rozłożył.
Drab I
Przecież leżał w łużku rozłożony, jak byk.
Dyr. Rolas
(do Draba I-go)
Pomimo żeś w stroju Hrabiego, to nic nie zmądrzałeś. Nie oto mi chodzi. Dajcie mu koniaku.
Drab II
Jest tylko rycyna.
Dyr. Rolas
To dajcie rycyny.
(Drabowie ostrożnie wlewają do ust starca rycynę. Nagle starzec zrywa się, gdzieś pędzi i znika)
STARZEC
Starzec
(uciekając)
Chyba żyję!
Drab II
Ale go zmogło. Piorunująca dawka!
Drab I
Można by tym pociąg wysadzić w powietrze, a co dopiero starca!
Starzec
(wraca)
(podnosząc rękę)
Przeklinam! Z rycyną na starca! Boga panowie nie macie w sercu! Szczęście, że mi się broda w drzwiach nie zaplątała!
Hrabia
(podając starcowi krzesło)
Pan będzie łaskaw spocząć, mój dziadku!
Starzec
(siadając)
Dziękuję ci mój synu!
(ogólne milczenie)
Starzec
(poziewując dystyngownie i rozpierając się w fotelu)
Miło tutaj. Coś jakby jakiś hotelik? I stroje jakieś dziwne!? Panowie chcą się ze mną zabrać na pych?… Tak?
Mesje Rolas
(zaskoczony i zdziwiony)
Gdzie?! Na pych?! Przepraszam, nie dosłyszałem.
Starzec
Dobrze pan słyszał. Bo jeszcze nie powiedziałem gdzie. A tylko, że „na pych”. Dopiero teraz mówię: Na ARKĘ!
Drab II
Sędziwy ojciec jest rybakiem? A karpie ojciec łapie? Znałem jednego co wpuszczał…
Mesje Rolas
Milczeć! Ja tutaj zadaję pytania!
Starzec
(proroczo)
Za chwilę będzie koniec świata. Morza zaleją cały świat. Wczoraj skończyłem budować
akr Zapis widoczny pod skreśleniem maszynowym arkę i wszystkie zwierzęta zostaną ocalone.
Hrabia
(półgłosem)
On zbzikował, albo ja?
Cesarz
(półgłosem, z przerażeniem)
Pan już przedtem.
Drab III
A mówiłem, że niedługo będzie koniec świata. Na niebie były srogie znaki i dymem wiało.
Drab II
Może od sąsiadów.
Drab III
Sam dym walił z pieca starej cegielni w Srokowie.
Dyr. Rolas
(do Drabów)
Mówię, milczeć!
(ironicznie)
Te wasze pogańskie wierzenia!…
(do starca, częstując go cygarem)
…
Starzec pali?
Starzec
Nie. Dziękuję. Mam krzesiwko. Czasem palę ognisko.
Do gęby ognia nie biorę. A zresztą!
(czyni gest rezygnacji, bierze cygaro i zaczyna je jeść)
…Położyłem się wczoraj pod starym dębem spać i kazałem się obudzić pewnej niewieście. A widzę, że obudziliście mnie, wy panowie, i to w takim dziwnym wnętrzu i w takich strojach? To chyba zabezpieczające stroje przeciw-potopowe? Czy tak?
Hrabia
(do siebie)
Czyżby znów
madame Kristina?
Starzec
(nadstawiając ucha)
Hę? Że co proszę? Niech pan mówi głośniej, bo mam wosk w uszach.
Drab II
(do Draba I i III-go)
Nie mieli widać wówczas uli.
Mesje Rolas
(do starca)
(wyciąga z portfela fotografię)
Ta? Czy to ta, co na fotografii?
Starzec
(patrzy na zdjęcie i cofa się)
Oj, jaka ona malutka! Tak, to ta! Jak żywa!
(błagalnie)
Daj potrzymać!
(wyrywa Rolasowi fotografię)
Cóż to za dziwna kora! Z czego to zrobione? Tak to ta
, mój synu!
(chowa fotos do kieszeni)
Mesje Rolas
Niech starzec nie kradnie, bo milicję zawołam.
(pauza)
Wasze nazwisko, sędziwy człowieku?
Starzec
(siadając i drapiąc się w piętę)
NOE!
(Drabowie śmieją się)
Drab I
(do dyr. Rolasa)
Znałem jednego Noego przed wojną. Miał sklep z rękawiczkami, przy mojej ulicy.
Cesarz
Noe? Noe? Gdzie ja to już słyszałem! Czy on nie był oby generałem? Nie. Tamten miał w sobie coś ze zrazów. Nelson. Tak. Nelson.
Starzec
(dumnie)
Jestem biblijny Noe, moi panowie.
Nie handluję rękawiczkami, ani nie jem zrazów. Jestem jaroszem.
(ogólne rozbawienie)
Rycerz
To niewiarygodne! I jego też nie obudziła Madame Kristina?
STARZEC
Starzec
Co mówisz synku, hę?
Dyr. Rolas
(do starca)
On mówi, że starzec spóźnił się na koniec świata. Całkiem wesoły skandal! Przespał i obudził się w XX w. naszej Ery!
Starzec
(zrywając się)
Co? Ja przespałem? A moje zwierzątka?! A moja Arka? Kto z nimi, zwierzątkami popłynie?!
Dyr. Rolas
Popłynęły same.
Drab I
(wstając)
Właśnie. U nas są nawet 3 krowy w oborze. To od starca? Dziękuję!
(siada)
Hrabia
(do Rycerza)
Więc biblia kłamie? Cóż za towarzyski nietakt.
Starzec
(zdenerwowany)
Obudziłem się w XX w. nowej Ery?! A moje ichtiozaury? I mamuty? I ibisy? A słonie moje ukochane? A moje mróweczki? A owieczki? I muszki? I bakteryjki kochane, co na kwaśnym mleku wychodowałem?!! Co z nimi?
(starzec zaczyna szlochać)
,
(z postanowieniem w głosie)
Nie! Brodę sobie wyrwę! Niech zginę jak mężczyzna!
(szarpie się za brodę)
Dyr. Rolas
Niech starzec zostawi tę brodę w spokoju! Może się przydać na Mikołaja!
Starzec
(szarpiąc brodę)
Uch!
wyrywa Wyrwę sobie brodę z korzeniami! Jestem osłabiony i mam anamię. Łatwiej
mi brodę z rozpaczy wyrwać niż przedpotopowe dęby! I to wszystko przez tę babę, jak ją tam,
Kristinę! Już ja jej pokażę!!
Dyr. Rolas
Niech starzec zrozumie, że minęły tysiące lat?.
A starzec spał sobie pod dębem! Była powódź, zwierzęta popłynęły same, dąb ścięto i kiedyś wybudowano z dębu hotel. Pewnie stolarz niedopatrzył i wziął starca.
(Starzec w dalszym ciągu usiłuje wyrwać sobie brodę)
CESARZ
(szeptem do Rycerza)
Jeśli była powódź, to jak on ocalał?
Rycerz
(szeptem do Hrabiego)
Widocznie była jakaś wysepka, albo spał na pęcherzu i go
unosiła unosiło.
Hrabia
(szeptem do tamtych)
Bez aluzji
rycerzu, z tym pęcherzem. A może miał koło ratunkowe? To chytry starzec…
Starzec
(w rozpaczy)
Jakże śmiały te muszki bezemnie arką odpłynąć? Prawie że wychodowałem je własną piersią! Arkę im zbudowałem! Słoniom trąby czyściłem! Krokodyle, aby nie zamarzły, chodowałem we własnym łóżku! Nawet bakterie mnie zdradziły, tfy!
Mnie, pierwszego kapitana żeglugi wielkiej
.! Przecież to skandal! Ja przecież przeszedłem do historii, moi panowie! Ze mną nie ma żartów.
(znów szlocha)
Dyr. Rolas
(wskazuje na arystokratów w nocnych koszulach)
Oni także pochodzą z historii.
Starzec
Co, oni? Co, oni? Ja jestem starcem! Mnie się należy tutaj szacunek! Ja mogę być ich pra, pra, pra, pra, pra, pra, pra, pra….
Cesarz
(usłużnie kłaniając się – kończy)
…Dziadkiem…
Starzec
Dziadkiem. Tak. Właśnie!
(po chwili do Cesarza)
A kto cię smarkaczu nauczył podpowiadać, starcom, hę? Co za niewychowana ta dzisiejsza młodzież!!
Drab III
Niech się starzec nie denerwuje, bo starca szlag trafi.
Starzec
(chwytając się za serce)
Co?!! Krople! Krople na serce! Słabo mi! A hyżo! On mnie obraził!
(wskazuje na Draba III)
(starzec teatralnym gestem, czyni pozór, że chce zemdleć)
…Ten drab przypomina mi pewnego koczkodona, którego sam wpakowałem na arkę! Niewdzięcznik!
DYR. ROLAS
Dyr. Rolas
(do Draba III)
Możesz być dumny. Starzec sam
cię się wpakował.
Drab III
(kłania się)
…Więc dumny odchodzę.
(odchodzi)
Starzec
Gdybym miał tutaj trochę wody, to bym wam zrobił jeszcze jeden potop, psiakrew.
Dyr. Rolas
Starzec przeklina swoje zwierzęta?
Starzec
(podnosząc oczy do nieba)
Ty mnie synu nie denerwuj! Bo cię uduszę własną moją brodą! Krople na serce proszę! Mogą być GOLDENE TROPFEN z N.R.D.
Dyr. Rolas
Starzec może pracować u nas w hotelu. Dostanie starzec akwarium, łódeczkę zrobi z papieru. Lepsze to, niż dom starców.
Starzec
(rzuca się w stronę Dyr. Rolasa)
(Rolas cofa się, daje znak Drabom)
Drab I
Trzeba starca uziemnić.
Drab II
Można mu brodę zgolić. Masz scyzoryk?
Drab III
Mam tylko w kuferku kabel hebel.
Starzec
(do Draba III)
Hańba! Co oni mówią! Hebel! Ty nic nie mów, zdrajco! Koczkodonie!
(Drabowie groźnie zbliżają się w stronę starca)
Mesje Rolas
No to jak będzie? Popracuje sobie starzec w hotelu? Przecież starzec chce chyba zarabiać na życie i coś jeść!
Starzec
(oburzony)
Żyję korzonkami. Wystarczy mi. Bez łaski.
Dyr. Rolas
Nie mamy doniczek z korzonkami w hotelu. Mam tylko nadwątlone korzonki nerwowe.
Starzec
(z uporem)
To samą wodę źródlaną będę pić!
Dyr. Rolas
U nas jest tylko chlorowana.
Starzec
(mściwie)
Fe! A zresztą nic nie będę jadł, bo nie mam zębów.
Dyr. Rolas
Starzec jest fakirem? Żyje powietrzem! Połyka sznur?
Starzec
Nigdy! Wolę już własną brodę, niż połykać węża.
Drab I
Starzec będzie u nas pracować, a my za to starcowi damy sztuczną szczękę z nylonu. Ktoś u nas kiedyś zostawił na stoliczku…
Starzec
Ohydny prawnuku! Ty wieprzku zgniły w swej pysze! Jak śmiesz czynić mi taką niehigieniczną propozycję?!! Gdyby choć koziorodztwo! A tak? Sztuczna szczęka! Afe!
Dyr. Rolas
(patrząc na zegarek)
To co? Czy bezzębny starzec będzie pracować na życie?
Starzec
Nigdy! Wystarczy, że całe życie budowałem arkę! Nie wiadomo poco. Nawet się nią nie przejechałem! I chrzest arki się nie odbył, a wisiała tam przygotowana butelka szampana.
Pewnikiem, małpy ją wypiły, niewdzięczne!
Dyr. Rolas
A więc starzec odmawia pracy? Bunt, tak?
Starzec)
Komu starzec, a komu pan!
(po chwili)
Tak. Odmawiam kategorycznie.
Dyr. Rolas
(do Drabów)
Brać go!
Dyr. Rolas
Nie. Tak brać go i do worka.
Można za brodę.
Starzec
Stójcie! Zaklinam Was na nogę mamuta! Jeszcze nikt mnie nie dotknął, tak do żywego jak wy! Pozwolę się zabrać tylko milicji i to oficerowi! A tak, nigdy!
(Drabowie zatrzymują się)
Odmawiacie mi kropel na serce!? Zmuszacie mnie do pracy! Jakaś tam Kristina mnie nie obudziła i wywróciła historię?! Zarządzam strajk głodowy! Włażę spowrotem do łóżka!
Dyr. Rolas
Tylko nie do łóżka, bo ma przyjechać inspektor i trzeba zmienić pościel.
(do Drabów)
Bierzcie go, kanalie.
Starze
A właśnie, że wejdę do łóżka i już!. A sztuczną szczękę może pan sam połknąć! Ohyda!
(Starzec kategorycznie wskakuje do łóżka)
(Rozlega się tumult, rwetes, łóżko się zapada)
(Przerażony Cesarz rzuca się do kontaktu i gasi światło.
W ciemności słychać bieganinę.
I krzyki: „Puść! Na głowę mamuta, puść!” (Noe), „To zgól ją pan!!” (Drab II), „W basztę go!” (Rycerz), „Naprzód, za ojczyznę!” (Cesarz), „Ojej, moja broda!” (Noe), „Puść, bo mam łaskotki!” (Drab II), „Mordują!” (Drab III), „Ja meduzy wpuszczałem, proszę państwa!” (Hrabia), „Mówiłem, że dym szedł w Srokowie! Aj!” (Drab III))
Dyr. Rolas
(w ciemności,
spokojnym rzeczowym głosem)
…Zapalić światło!!
(Gwar na scenie ustaje. Zapala się światło. Z lewej strony sceny, drżąc stoją pod ścianą Cesarz, Hrabia i Rycerz.
Starzec leży pod stołem, zaplątany we własną brodę. Część brody oplątała się wokół nogi od stołu.
Drabowie pod ścianą, z prawej. Rolas przy rampie, tyłem do widowni, a twarzą w stronę łóżka. W jego ręku rewolwer. Przy zrujnowanym łóżku 3 nowe postacie: Adam, Ewa i Stolarz.
Adam i Ewa w kostiumach cielistych pozorujących nagość. Listek figowy lub jedlina.
Stolarz – współczesny)
Dyr. Rolas
(do przybyszy,
jednocześnie chowając broń do tylnej kieszeni spodni)
No tak! Usiłowaliście nas przestraszyć. Jak się domyślam, państwo Adam i Ewa. Czy tak?
(do stolarza)
A pan kto?
(Drabowie pożądliwie wpatrują się w Ewę)
(Rolas zbliża się do Ewy i wita się, całuje ją w rękę)
Rolas
(szarmancko)
Jestem
Rolas.
Ewa
Cmoknonsens. A ja jestem Ewa.
Adam
(z głupim uśmiechem poklepując ją)
Ewunia…
Ewa
(do Adama z wyrzutem)
Przestań! Nieokrzesany!
(Drabowie cisną się. Każdy usiłuje przywitać się z Ewą)
Noe
(leżąc – płaczliwie mówi)
Dziateczki moje.
Dyr. Rolas
(przedstawiając ich)
A to – Draby! Poczciwi, tylko niezbyt mądrzy. Do szkół nie chodzili.
NOE
(leżąc – płaczliwie mówi)
Dziateczki moje.
Drab I
Tak. Zbyt mądrzy to my nie jesteśmy.
Ale mamy inne zalety, proszę panienki. Ha, ha!
Ewa
(uśmiechając się)
W naszych czasach się to ceniło.
Adam też taki.
Dyr. Rolas
(wskazując na stojących przy ścianie: Hrabiego, Cesarza i Rycerza)
A tam Hrabia, Cesarz i Rycerz! To znaczy byli nimi.
Bo teraz nastąpiła taka mała zamiana ról. Jak w życiu.
Ewa
(w ich stronę, zasłaniając się figowym listkiem)
Panowie! Jestem zaszczycona!
(trójka podścienna kłania się Ewie. Hrabia wyrywa się jednak do przodu. Cesarz łapie go za rękaw)
Cesarz
(do Hrabiego)
Stać! To nie pańskie sfery! To kokota!
Rycerz
(zasłaniając oczy)
A kysz!
Dyr. Rolas
Jak domyślam się, położyliście się państwo w raju spać, prosząc o zbudzenie. Czy tak?
(do siebie)
…Naiwni…
Ewa
A skąd pan to wie? Rzeczywiście! Wąż się nam objawił pod postacią pięknej kobiety, Madame Kristiny, obiecując nas obudzić.
(Ewa przeciąga się leniwie)
Słońce grzało, było takie piękne popołudnie!
Adam uwił mi taki piękny pled z liści…
I ten odurzający zapach kwiatów! I oszamiające lenistwo!
I dziwne łamanie w jeziorach, przepraszam, w stawach…
Adam
Tak, proszę pana. Na następny dzień, to znaczy dzisiaj mam Ewunię kusić jabłkiem.
Już je namówiłem w raju. O, nawet to jabłko tutaj mam. W kieszeni.
Drab I
(do Draba II)
Jak on dziwnie nazywa te spółdzielcze ogródki!…..
Adam
Mogę Ewę zaraz zacząć kusić, tylko jakieś drzewko by się tu przydało i trawka na posłanie, bo łóżko połamane, a Ewa lubi miękko…
Dyr. Rolas
(do Adama)
Nie trzeba. Spóźnił się pan.
Adam
(płaczliwie)
A ludzki ród? Przecież Ewa…
Dyr. Rolas
Nie trzeba, mówią. Ludzki ród poradził sobie bez panny Ewy.
Drab I
(do Draba II-go)
Widzi mi się, że z lewego łoża.
Drab III
Albo od małpy!… Pamiętam…
Dyr. Rolas
Tak, moi państwo. Historia wasza zmierza ku końcowi.
Czuję, że gdyby dalej w ruinach tego łoża pogrzebać znaleźlibyśmy i węża, i nawet małpy, o których teraz Drab wspominał. I wszystkich zapominała budzić jakaś tam madame Kristina!…
(zastanawia się)
Jednej rzeczy nie rozumiem.
(zbliża się do stolarza)
Jakim cudem pan się tu znalazł? Przecież to niezaplanowane.
(podając stolarzowi rękę)
Stolarz
(przedstawiając się)
…Stolarz!
(Stolarz przestępuje z nogi za nogę i mnie zawstydzony w rękach czapkę)
Stolarz
Jak zrobiłem to łóżko ze stojącego tu kiedyś dębu, to człowiek trochę popijał. Niosłem potem łóżko na plecach, postawiłem je na chwilę w tym pokoju, trochę się popiło z jedną dziewczynką i człowiek się zdrzemnął. Może potem wtoczyłem się pod łóżko, nie pamiętam. A potem to chyba zapomnieli o mnie, tak jak to zawsze bywa z każdym twórcą. Odrobi człowiek swoje i staje się niepotrzebny.
Dyr. Rolas
Współczuję panu.
(nagle… słychać dzwonek.
Ktoś dzwoni do drzwi.
Wszyscy patrzą na siebie zdumieni)
Dyr. Rolas
(zakładając ręce do tyłu)
Oto i inspekcja!
(wszyscy poprawiają odzież, ktoś podnosi Noego z ziemi, pomaga odplątać mu brodę, sadza go na krześle.
W drzwiach staje współcześnie ubrana Madame Kristina. W ręku trzyma teczkę)
Madame Kristina
Dzieńdobry panom!
(Hrabia, Cesarz i Rycerz cofają się do tyłu, jedno chowa się za drugiego, oczy rękoma zasłaniają jakby dostrzegli widmo.
Ich głosy: „O Boże, duch!” „Nie, to niemożliwe!”, „Przecież utopiliśmy ją w kadzi!”
)
Ewa
To ona! A w istocie jest wężem! Przewrotna!
(Adam tuli Ewę)
NOE
Na arkę miała mnie obudzić! Bestia!
(płaczliwie)
Moje bakteryjki!
Dyr. Rolas
(z wszechwiedzącym uśmiechem
zbliża się do Madame Kristiny i całuje ją w rękę.
Wszyscy patrzą na to zdziwieni)
Madame Kristina
(zbliżając się do biurka i kładąc teczkę)
Widzę, że panowie, jesteście zdziwieni moim przyjazdem?
(do Rolasa)
Może
przedstawisz mnie mnie przedstawisz?
Dyr. Rolas
Państwo pozwolą. Madame Kristina, naczelny inspektor do spraw hoteli w naszym resorcie.
(wskazuje na aktorów)
A to nasi hotelowi goście.
Madame Kristina
(uśmiecha się)
Dyr. Rolas
Państwo jesteście zdziwieni, jakby czymś zaniepokojeni? Czy tak?
(jakby odgadywał ich myśli)
Owszem,
Madame Kristina. Kiedyś tutaj pracowała, a potem awansowała i wyjechała. Jest naczelnym inspektorem.
Madame Kristina
Panowie, przepraszam, państwo są zadowoleni z wiktu?
Noe
(płaczliwie)
Nawet korzonków tu nie dają.
Madame Kristina
Państwo żartujecie. Radzę być grzecznymi i myśleć jednak jednak myśleć o przyszłości!
Państwo i tak stąd nie macie wyjścia.
CESARZ
CESARZ
(z nadzieją)
A okno?
Dyr. Rolas
(podchodząc do Cesarza)
Okno jest pozorem. Za nim nie ma nic.
Jest tylko pustka.
Cesarz
(zdziwiony)
…Pustka?…
Dyr. Rolas
Wszystko identycznie tak, jak panowie sobie to śnili, tylko tej kadzi brak, co tutaj stała. Ale i ta się znajdzie.
Hrabia
Nie rozumiem. Czyżby to było piekło?
Pan żartuje! Przecież to Metropol!
Dyr. Rolas
Nie żartuję. Może pan sprawdzić!
(Hrabia idzie do drzwi, otwiera je i ze strasznym hukiem krzykiem ucieka spowrotem)
Mesje Rolas
(dobitnie)
Tak. To piekło. Daliście się państwo nabrać. Proroczy Wasz sen był waszą rzeczywistością, a to wszystko fikcja. Wymysł djabła. Piekielna inscenizacja, że tak powiem. Zresztą cudowny pomysł tej pani
(kłania się i wskazuje na Madame Kristinę, a ta skromnie uśmiecha się i spuszcza oczy)
Starzec Noe
Piekło? Noemu? Za co?
Dyr. Rolas
Rzeczywiście. Tak było, że Jakaś Madame Kristina was nie obudziła i duch wasz znikł w zaświatach. Zresztą Madame Kristina także dostała się do piekła. Każdy z panów miał przecież swoje grzechy. Pan Cesarzu, mordowałeś ludzi pod Picos czy pod Kakrakas. Pan Hrabia tą meduzą wpuszczoną do łóżka, spowodował, że Cesarzowej kilka lat później pękło ze strachu zgrozy serce. Nawet pan o tym nie wie. Pan Rycerzu, zamknął piękną Andromedę w żelaznych majtkach i zamurował ją w ścianie, nie mówiąc o ścinaniu łbów. Noe pod pretekstem dobrego serca, rzucał krokodylom małpy na pożarcie.
Noe
(płaczliwie)
Musiałem, bo by mnie zjadły!
Dyr. Rolas
…Milczeć, nie przezywać przerywać!
Adam i Ewa dostali się tu, gdyż są przyczynkiem wszystkiego złego. Wprawdzie stolarz niepotrzebnie się tu zaplątał, ale jak jest, to niech będzie. Oduczy się pić na przyszłość.
(stolarz zaczyna płakać)
Pozostaje mi więc życzyć państwu wszystkiego dobrego.
(do Hrabiego, Rycerza i Cesarza)
Aha! A zabicie Madame Kristiny krzesłem traktowane przez Was jako Katharsis? Przecież, gdyby to zaistniało naprawdę bylibyście mordercami!
I to przez jakieś tam nieobudzenie was! Fe! I ta wasza chęć metaforzenia! Wprawdzie podróże pociągami męczą, podróż do piekła długa, trochę trzęsie, nie ma nowych torów, wagony zużyte, bo tyle lat nas obsługują, wożą prowiant i świeżą prasę, ale mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli odrzutowce, o których pan wspominał, we śnie, panie Hrabio.
A więc do widzenia, panowie. Bon chance!
Cesarz
(tuląc się do Hrabiego)
Chwileczkę! A dlaczego hotel? Dlaczego tak jak na ziemi? Przecież to Metropol! Skąd te nowoczesne meble? Przecież tak wyglądał wówczas tamten hotel naprawdę!
Dyr. Rolas
(dobitnie)
My się też cywilizujemy, proszę państwa…
(wszyscy patrzą jak Rolas zbliża się do biurka, wyjmuje djabelskie rogi. Draby podają mu czarny tużurek.
Wygląda jak w końcówce aktu II-go).
Dyr. Rolas
(zbliżając się do Madame Kristiny)
Kochasz mnie?
Madame Kristina
(zarzucając mu ręce na szyję, z wyrzutem mówi)
…Ależ…
Lucyferze!
(Na scenie zapada ciemność. Słychać piekielny wiatr.
Zapada kurtyna malowana w hotelowe naklejki. Wolno rozjaśnia się światło.
Przed kurtyną sami: Dyr. Rolas w stroju Lucyfera i Madame Kristina.
Mówią półgłosem)
Dyr. Rolas
Ale nabraliśmy ich.
Madame Kristina
Udało się. Miałeś świetny pomysł.
Mesje Rolas
Teraz uciekajmy. Tylko portfel wezmę.
Madame Kristina
Weź, Kochany! Ich mundury też można sprzedać!
Dyr. Rolas
A nie będziesz już więcej zapominać o budzeniu?
Madame Kristina
(zbliża się i zarzuca mu ręce na szyję)
Kochasz mnie?
Dyr. Rolas
(starając się uwolnić – z wyrzutem mówi)
…Ależ, Krystyno!
Madame Kristina
(do Rolasa)
No to jedźmy… do następnego hotelu.
Ciemność.
K O N I E C