12.2.57
Drogi Kaziu. – Dziękuję Ci za list z 9 lutego, który dzisiaj otrzymałem. Naturalnie bardzo chętnie zajmę się wszystkim, sypiam tylko sześć godzin, więc mam czas (ewentualnie będę spał pięć godzin). Wymienione przez Ciebie tomy są w Londynie, ale przecież musisz je przejrzeć przed wysłaniem. Gdy będę miał wszystko, wezmę kilka kosztorysów. Wiem z góry, że Karczewski będzie najtańszy, ale on ma, zdaje się, wyłącznie czcionkę Półtawskiego. Zgadzam się, że powinien być jeden tom. Oczywiście nie przysyłaj teraz żadnych pieniędzy, bo mogłyby z tego wyniknąć niepotrzebne komplikacje. Z przyjazdu zapowiedzianej trójkiMowa o ewentualnym przyjeździe Wierzyńskich w towarzystwie Zofii Floyar-Rajchmanowej, zob. list z 9 lutego 1957. bardzo bym się cieszył, tym więcej że mam rzeczywiście piękny pokój: przyjemność psuje mi ustawiczna myśl: jak mogłem wytrzymać sześć lat w tamtej norze? Na kominku wazonik z polskim zbożem i wstążkami „Mazowsze” – „Wiadomościom” jako rewanż za nasz kosz („Wiadomości” – „Mazowszu”). „Mazowsze”O występach „ Mazowsza” w Londynie na przełomie lutego i marca 1957 r. pisała Stefania Kossowska: „Emigracja przeżywa mazowiecki karnawał. W oczach się mieni od kolorowych strojów, w uszach wciąż oberek i kujawiak, warkocze tylko furgają tu i tam, dary przechodzą z rąk do rąk – kwiaty, nylony dla «Mazowsza», dzbany gliniane i bukiety kłosów – od «Mazowsza». I niekończące się opowieści i nigdy nie mające dość pytania i wieczne rozrzewnienie. Ci młodzi ludzie przywieźli do Londynu Polskę prawdziwą, żywą, jednocześnie przypominającą wszystko znajome i uczącą o wszystkim, co nowe. Ich gromadna młodość, w tej Polsce wyrosła, ich szczerość i swoboda, na jaką nie pozwalano w tej mierze nikomu z przyjezdnych, poruszyła – jak nic dotąd – ludzi od lat żyjących wspomnieniami, którym słowa dawno zastąpiły rzeczywistość. Dzięki «Mazowszu» powrócili na chwilę do Polski i z radością przeżywali tę próbę, w której porozumienie okazało się tak łatwe, jeśli nikt obcy nie staje po środku” (Big Ben [właśc. S. Kossowska], Koło „Mazowsza”, „Wiadomości” 1957, nr 9 (570) z 3 marca, w rubryce „W Londynie”). Zob. też: M. Zimińska-Sygietyńska, Druga miłość mego życia, oprac. M. Sroka, Warszawa 1990, s. 296–310. cudo, mógłbym chodzić codziennie. Na kominku wciąż tylko Carol i Lisa, bo Beryl i Thelma nie dają fotografii. Czy nie zainteresowałby się ktoś białym krukiem przywiezionym tu z Polski: tajny druk Ochrany, spis na tysiąc stron osób poszukiwanych przez policję z r. 1899, jest Piłsudski, nawet Dmowski. Zdobycz legionów w r. 1914: na okładce podpisy Sikorskiego, DownarowiczaBez możliwości obejrzenia tego egzemplarza, nie można rozstrzygnąć, o którego z braci Downarowiczów chodzi. itd. Może ktoś kupi?
Uściski serdeczne.
Mąż Rhody przysłał mi wydany przez siebie tomik jej wierszy, wydrukował go w Oficynie Poetów. Napisał, że jest to „small tribute to a grand person”Ang.: mały hołd dla wielkiej osoby..