11 kwietnia 57.
Kochany Mietku!
Nie rozumiem, dlaczego mnie znienawidziłeś, co złego zrobiłem, ani jak Cię przebłagać. Znasz moje anielskie serce, pogodę i niezmierzone uczucie dla Ciebie, boleję więc w samotności i czekam aż Ci przejdzie (jak powiedziała raz do mnie pewna – podówczas – panna). Spytałem Cię o Ficowskiego, bo sam mi o nim pisałeś, dodając, że to ten od Cyganów, do dziś nie rozumiem, ale już o nic nie pytam, nawet o to, czy on jest Cyganem. Od Terleckiego nic o nim nie słyszałem, bo przestał do mnie pisywać i od dwu miesięcy nie miałem od niego listu. Według Twego polecenia napiszę dzisiaj i spytam. Teraz o tej kabale z Nieckim (nie z Nickim, Silvo!). Dostałem list od Berlsteina. Cytuje on ten wiersz:
Die Kraehen schrei’n
Und ziehen schwirren Flugs zur Stadt:
Bald wird es schnei’n – Wohl dem, der jetzt noch – Heimat hat.
Nic nie rozumiem. Przedwczoraj byłem na kolacji u znajomych w Nowym Jorku i tam pewien pan, który umie milion wierszy na pamięć (Niemiec z Wiednia), zacytował: „Weh dem, der keine Heimat hat” – tak jak ja to pamiętam. Teraz Ber[lstein] pisze mi coś innego. A może ten mój cytat to przeinaczony refren ze strofy cytowanej przez Berlsteina. Napisałem do Ber[lsteina], prosząc go jeszcze raz o możliwie dokładny tekst. Przepraszam Cię za ten zamęt. Odłóż z łaski swojej wiersz do czasu, aż ta sprawa się wyjaśni. Nie śmiem Cię prosić, byś jeszcze raz penetrował Nieckiego, choć swoją drogą to tajemnicza rzecz, żeby ten sam wiersz cytowało dwu ludzi odmiennie.
Przepraszam Cię też za inne rzeczy. Przepraszam, że się urodziłem. Przepraszam, że depeszowałem do Ciebie ze Stockholmu. Przepraszam, że dałem Ci sekretarkę, którą do dzisiaj wspominasz. Przepraszam, że zaprowadziłem Cię bez przewodnika do Maison SegovianaZob. list KW do MG z 19 stycznia 1948. i do poselstwa w Oslo. Przepraszam, że kochałem Fugę z wzajemnością. Przepraszam, że przyleciałem do Londynu. Przepraszam, że jeszcze chcę przyjechać. Przepraszam, że Cię ściskam serdecznie i załączam zapomnianą korektę. Przepraszam, że podpiszę się
Twój Kazimierz
Dopisek na lewym marginesie pierwszej strony listu:
W tej chwili dostałem list od Chałki. Alarmuje mnie w sprawie książki i pisze, że „chamy” niecierpliwią się przetrzymywaniem pieniędzy od roku i nagabują go o wydawnictwo. Przepraszam. Bardzo przepraszam. Ale to Chicago.