Nov[ember] 8.
Kochany Mietku!
Ponieważ nie znosisz mego pisma, uciekłem się do pewnej innej pięknej ręki, tym razem nie mojej żony, bo ona leży w łóżku, lecz kogoś, kto przyjechał z New Yorku, aby rozświetlić nasze ciemności w Sag Harbor. Ja jestem już w domu, gdzie z radości zachorowała Halusia. Mamy pomoc z miasteczka, ale to jest nic wobec smukłego promienia światła, które przesuwa się z pokoju do pokoju, niosąc obojgu chorym pomoc i zachwyt. Promień wyjeżdża w niedzielę, aby strącić nas w przepaść nocy. Tyle co do rzeczy najważniejszych. Jeśli chodzi o drobiazgi, dałem znać Frylingowi, aby napisał artykuł. Jeśli by nie napisał, co wydaje mi się prawdopodobne, mogę poprosić o taki wstęp do przedpłaty Terleckiego albo Sakowskiego. Co o tym sądzisz? Od Bormana dostałem list, który jest arcydziełem. Odpiszę mu, ale czekam na wolne ręce Haliny, bo Promień ma pełne ręce roboty. Ściskam Cię serdecznie, napisz znowu, bo tęsknię.