Drogi Kaziu,
Bardzo, bardzo podobają mi się Twoje wiersze w ostatnich „Wiadomościach”W „Wiadomościach” 1950, nr 35 (230) z 27 sierpnia znalazły się wiersze: Orzech, Powieść, Wskazówki, Dno, Europa, Narada z ptakami, Czerwiec, Pracownia poety oraz Kantyczka. Entuzjazm dla tej lektury wyraził Lechoń tego samego dnia w Dzienniku: „Bardzo piękne wiersze Wierzyńskiego w «Wiadomościach». Pierwsze wrażenie – był to zachwyt bez zastrzeżeń, czytając je później, po raz drugi, myślałem już o nich trochę krytyczniej. Przy pierwszym czytaniu ton tych wierszy wydał mi się zupełną własnością Wierzyńskiego. Teraz myślę, że nie byłoby ich bez Tuwima i Iłłakowiczówny – nie w sensie naśladownictwa, oczywiście, ale szkoły. Muzycznie jest to popis lekkości, tym bardziej zdumiewający, że wiersze te mają bardzo solidny ciężar myślowy. Nie ulega żadnej wątpliwości, że Wierzyński dojrzewał powoli, ale za to bardzo solidnie. W tych ostatnich wierszach jest już coraz mocniejsze dno tragiczne. I z tym wszystkim myślałem sobie, że moja rzeźbiarska robota, pozbawiona właśnie tej cudownej lekkości Wie- rzyńskiego, że moje ubóstwo obrazowe mają też jakiś wyraz i jakąś rzetelną trwałość. Ale naturalnie trzeba mozolić się dalej, bo coś jest we mnie, czego jeszcze nie powiedziałem, co można zagrzebać bez tego kucia poetyckim młotem” (J. Lechoń, Dziennik, dz. cyt., t. 1, notatka z 7 września 1950 r., s. 399). pełne czystej muzyki, sugestywnych własnych obrazów, lekkie i mądre zarazem – Europa – do której nie tęsknię (czy uwierzysz?) jest to chef d’oeuvreFranc.: arcydzieło prawdziwy, ale chyba wszystkie wiersze tak samo – wszystkie są jakby zwrotkami Twego, bardzo Twego poematu, w którym bronisz się zwycięsko przed otaczającą nas zagładą. Chyba nie obrazisz się, tylko raczej ucieszysz – gdy Ci powiem, że te wiersze wydają mi się szczytem Twej indywidualności i Twej sztuki zarazem – to przecież nie często zdarza się w poezji po pięćdziesiątce. Bardzo Ci winszuję i mocno Cię ściskam, pożegnawszy się zresztą z Twoją przyjaźnią na zawsze. Halusię całuje mocno
Leszek
P.S. Wczoraj Korboński w obecności Pehra i Bagińskiego (po owym federalistycznym zebraniu)Spotkanie i rozmowa, o których mowa w liście, zostały odnotowane w Dzienniku: „Zebranie federalistów, na którym znów czułem się wygodnym i pobłażliwym patriarchą. Z uczuciem starszego pana, pragnącego wypoczynku, oparłem się naleganiom, aby należeć do zarządu. Miałem krótki «speech» o zasadach federalizmu właśnie w stylu «elder statesman». Po zebraniu Korboński i Pehr wciągnęli mnie w rozmowę o kryzysie londyńskim. Broniłem zalet pana Augusta jako prezydenta i tłumaczyłem im (był przy tym i Bagiński), że zamiana Arciszewskiego na Zaleskiego nie była żadnym spiskiem sanacyjnym. Pehr chce jeszcze mówić ze mną o tym, a Korboński apelował, abyśmy z Wierzyńskim i Wszelakim wpływali na Andersa, aby doprowadził do zgody. Bardzo nie chciałbym się w to mieszać, ale nie jestem pewny, czy wolno nic tutaj nie robić, bo wiem, że ta zgoda jest konieczna, w prawdziwym interesie polskim i jako obrona Polaków przed śmiesznością” (J. Lechoń, Dziennik, dz. cyt., t. 1, notatka z 6 września 1950 r., s. 398). powiedział mi: „Ludzie bezstronni jak pan i pan Wierzyński powinni koniecznie zainterweniować u gen. Andersa na rzecz zgody”. Komunikuję Ci to – jak przyjedziesz, szerzej o tym pomówimy.
Leszek