16 V poniedz.
Kochany
Leszku,
Dostałem dziś list od
Naglerowej (którą piłowałem o
„Wiadomości”), że w tych dniach zbierają się literaci i postanawiają pójść do rządu po pieniądze dla pisma. Jednocześnie prosi ona o jakieś zaświadczenie od nas (myślę, że w grę wchodzisz Ty,
Solski i ja). Odpisuję jej, że zaraz to zrobimy, ale nie radzę czekać na odpowiedź, bo to niepotrzebna strata czasu. Niemniej bumagę
[1]Zapisany po polsku rosyjski wyraz бумага [bumaga] – papier, pismo; tu w znaczeniu – list oficjalny.
trzeba jej posłać. Załączam Ci koncept. Jeśli Ci nie odpowiada, zredaguj sam – ja podpiszę wszystko. Daj do podpisania
Solskiemu i o d e ś l i j m i z a r a z. Czasu nie ma. Do czynu! Do czynu!
Miałem taki tydzień bólów, że skapitulowałem, odłożyłem wszystko, ciąłem trawę i biegałem na siusiu. Nic! Przyjedź, kiedy chcesz, ale daj znać przedtem na trzy dni. Co z delegacją do
Deana?
Ściskam Cię mocno i czule – p r z y ś l i j o ś w i a d c z e n i e o d w r o t n ą p o c z t ą i kochaj, kochaj bez pamięci.
Kazimierz
Od
Mietka nie mam wiadomości
[2]Istotnie w korespondencji z Grydzewskim obaj przyjaciele mieli w tym okresie znaczącą przerwę, do Lechonia bowiem ostatni raz przedtem redaktor „Wiadomości” pisał 30 marca 1950 r. (zob. M. Grydzewski,J. Lechoń, Listy 1923–1956, oprac. B. Dorosz, Warszawa 2006), a do Wierzyńskiego 31 marca tegoż roku, w którym to liście czytamy m.in.: „«Wiadomości» nie będą wychodziły, ale kocham i chciałbym Cię zobaczyć. […] Błagam Cię także, nie występuj z takim pomysłami jak wieczory autorskie na rzecz «Wiadomości», czyli trzy funty w kasie przy kosztach trzy funty dziesięć szylingów. Ośmiesza mnie to na cały Londyn, bo wszyscy wiedzą, że uważam Cię za mądrzejszego nawet od Leszka” (list niepublikowany z archiwum Kazimierza Wierzyńskiego w Bibliotece Polskiej w Londynie; sygn.: 1360/Rps/VI/1.f1).
. Pismo ma zamknąć nieodwołalnie, jeśli nie będzie subsydium.