Sobota 8. XII.
Kochany Leszku,
Bardzo zasmuciliśmy się oboje Twoim listem, nawet nie domyślasz się do jakiego stopnia. Co to za Polacy, ci gorliwi Twoi
„przyjaciele”? Czy Mik.&Co.Być może: Mikołajczyk i Towarzysze.? Wydaje mi się, że pewną kontrparęDawniej: para wpuszczana do cylindra parowego z odwrotnej strony tłoka w celu zahamowania jego ruchu; przeciwpara; tu w znaczeniu przenośnym – przeciwdziałanie. mogliby dać inni Polacy, szkoda, że powstrzymałeś Korb[ońskiego] – może to jeszcze da się zrobić? Gdyby Sol[ski] nie był taki tchórz, dawno mogłoby być coś takiego zrobione – od pisarzyDziałania takie zostały istotnie podjęte, z pewnym wszakże opóźnieniem. Według Lechosława Gawlikowskiego „26 VII 1951 grupa wybitnych Polaków i Amerykanów pol[skiego] pochodzenia wystosowała apel do prezesa NCFE C.D. Jacksona o przywrócenie stypendium dla Lechonia jako jednego z największych żyjących jeszcze pol[skich] ludzi pióra, który jest jednocześnie symbolem bezkompromisowej postawy w walce o sprawę polską. Wśród 28 sygnatariuszy apelu byli naukowcy, działacze społ[eczni], koledzy i przełożeni w RWE m.in.: S. Strzetelski,
T. Pawłowicz, F. Gross, O. Halecki, L. Krzyżanowski, S. Mierzwa, J. Ciechanowski, J. Wszelaki, L. Wellisz. W rezultacie stypendium MESC przywrócono 1 IX 1951 i Lechoń otrzymywał 200 dolarów miesięcznie” (L. Gawlikowski, Pracownicy Radia Wolna Europa. Biografie zwykłe i niezwykłe>, Warszawa 2015, s. 357).
. Boże, gdzieśmy zaszli! Moim zdaniem nie powinieneś nie doceniaćznaczenia takich interwencji. Kto wie, czy nie znaczyłyby one więcej niż Ciech[anowski] i inni, bo to inna branża, nie wiadomo, jak w Komitecie oceniana – może widziana nawet niechętnie? – Słowem łamię sobie głowę nad tą całą kabałą i czuję, że nie będę miał spokoju, póki sam czegoś nie zrobię. Ale nie widziałem w Tobie entuzjazmu dla Jędrz.Mowa o osobie wpływowej w National Committee for Free Europe – być może Wacław Jędrzejewicz, aczkolwiek wydaje się mało praw- dopodobne, by tak pisał o nim Wierzyński (w innych listach ta sama postać pojawia się jako J., Jęd., Jędrz. i Jędrzej.), gdyż obaj poeci byli w bliskich stosunkach z Jędrzejewiczem (gdzie indziej nazywając go po prostu Wackiem). Ponieważ w liście z 9 października 1950 ponownie pojawia się sprawa zebrania sekcji bibliotecznej, być może ów J. to prof. Kle- mens Jędrzejewski. Nie można też wykluczyć, że był to prezes NCFE, Charles D. Jackson. Niewątpliwie taki sposób pisania podyktowany był swego rodzaju konspiracją – wobec delikatności sprawy, jak i ze względu na kontrolę korespondencji Lechonia. Ani do jego sugestii, zresztą po powiedzeniu Ireny każdy mógł się spodziewać energicznej akcji – rozumiem Cię więc i tym bardziej wraz z Halą ubolewam nad tym wszystkim. Mój drogi, nie ma innego wyjścia, tylko wytrwać. Nie zrób satysfakcji wrogom i nie poddaj się, koniecznie wytrwaj, opanuj się – m u s i się zmienić to na lepsze. Zobaczysz. W przyszłym tygodniu pewnie będziemy w N.Y., bo psują mi się zęby, nie mam ubrania, palto zimowe świeci się jak psu jaja – wszystko to muszę jakoś załatwić. Czuję się potargany po tej chorobie, bardzo mnie to zmęczyło – ale trzeba się podźwignąć. Leszek, nie daj się! Coś uradzimy razem. Hej, ramię do ramieniaNawiązanie do Ody do młodości Mickiewicza.! Trzymaj się, błagam Cię! Jak nie dla czego innego, to zrób to dla mnie!Osobisty komentarz do tego fragmentu listu znalazł się w notatkach dziennikowych Lechonia: „Znów jeden z tych listów Kazia (w imieniu też Halusi), które czynią życie znośnym i dają się dźwigać z najgorszych opresji. Pisze mi: «Trzymaj się – jeśli już nie dla czego innego – to dla mnie.» Tego właśnie było mi potrzeba, tyle razy miałem rozsądne prawo uważać w ostatnich miesiącach, że właśnie nikomu nie jestem potrzebny” (J. Lechoń, Dziennik, wstęp i konsultacja edytorska Roman Loth, Warszawa 1992, t. 1, notatka z 11 grudnia 1950 r., s. 490). Ściskam Cię mocno! Nie jesteś sam!
K&H