4 maja
Kochany
Mietku,
Dziękuję za
list z 30 kwietnia. Napisz mi n a t y c h m i a s t, czy
Szyprowski wysłał Ci [$]
Odtworzone hipotetycznie; tu w oryginale dziurka po dziurkaczu. 217 250 czy 350. M n i e m ó w i ł o $ 350. Jeśli było zebranych $ 570 (czy coś takiego), a Ty masz dostać $ 350, to i tak wydatki wydają mi się wygórowane. Piszę o tym też do
LeszkaWierzyński pisał do Jana Lechonia 4 maja 1951 r.: „pisał mi Mietek, że Szyprowski doniósł mu o wysyłce dwustu pięćdziesięciu dol[arów], mnie Szypr[owski] mówił, że wysyła mu trzysta pięćdziesiąt. Może Mietek przepisał się na maszynie i zamiast trójki wybił dwójkę. Myślę jednak, że powinno odbyć się to zebranie u Jordanowej i na nim ktoś przytomny powinien skontrolować wszystkie rachunki. Powiedz to Jordanowej przy sposobności, ale delikatnie, bo nie ma powodu posądzać Szypr[owskiego] – choć z drugiej strony wiesz, w jakich czasach żyjemy. Wydaje mi się, że jeśli zebrano pięćset siedemdziesiąt, to już wydatki, które obniżyły dochód na trzysta pięćdziesiąt – są bardzo wygórowane. Jeśli nie chce Ci się tym zajmować, napisz o tym do Bychowskiej, która była też w Komitecie. Daj mi znać” (J. Lechoń, K. Wierzyński, Listy 1941–1956, dz. cyt., s. 430–431), ale przy jego roztrzęsieniu trudno liczyć na dokładność. – Do
„D[aily] Tel[egraph]” napiszę via
Flower. Nie mogę poświęcić życia
Hedleyowi i po dwóch latach studiów wracać do tej samej sprawy. Nie mam czasu. Dziękuję Ci za uwagi.
Ściskam Cię – i proszę o wiadomość o
Szypr[owskim]
Kazim
P.S. Nigdy nie myślałem, by wszczynać sprawę
Delfiny w
„Wiad[omościach]”. Skąd to wziąłeś?