14 listopada 51.
Kochany
Mietku,
Gdyby wszyscy Polacy załatwiali rzeczy z taką punktualnością, z jaką Ty odpowiadasz na listy, bylibyśmy pierwszym narodem na świecie, mądrzejsi niż Francuzi, bogatsi niż Amerykanie, pracowitsi niż Finowie i bardziej imperialistyczni niż Anglicy. Do
Zosi napisałem z zapytaniem, gdzie jest, aby jej przesłać Twój list i dokąd do niej pisać, ale zanim ten najrozkoszniejszy flejtuch zdołał mi odpowiedzieć, już nadszedł nowy list od Ciebie. Ponieważ jest cieplejszy niż zwykle, liczę na Twoją wyrozumiałość i chcę Ci się przyznać, że poprzedni list z kopią listu do redakcji, którą miałem przesłać
Leszkowi, gdzieś zawieruszył mi się w ogromnej poczcie, czekającej mnie w domu po powrocie z Bostonu. Nie mów o tym nikomu i przyślij mi nową kopię, zaraz ją wyślę
Leszkowi. Co do jego
pamiętników, nie masz racji. Nie wiem, czy pisze je codziennie, jak o tym mówi, ale jest faktem, że ma dziewięć ogromnych zeszytów zapisanych maczkiem. Sam je widziałem, poza tym czytał mi wiele fragmentów
[1]Jan Lechoń zanotował m.in. w Dzienniku (14 listopada 1951 r.): „Gdy Wierzyński pierwszy raz czytał ten Dziennik, kaprysił – że jest on «za inteligentny», że nie ma w nim nic osobistego. Dotąd nie bardzo rozumiem, o co mu chodziło – bo jest tutaj to, co mnie naprawdę obchodzi. Jeżeli «osobiste» – ma to znaczyć codzienne, czyli życie – to muszę przyznać, że dziś miałem taką zmorę. Musiałem pożyczyć pieniądze – bo Free Europe od dwu tygodni zalega mi z wypłatą należności. Musiałem prosić kogoś obcego, tłumaczyć mu, grać lekkość, mimo że odpowiedziano mi z najgłębszą uprzejmością – starczyło tej pół godziny – aby mnie zmiętosić moralnie na cały dzień. A przecież te pół godziny to był tylko koniec – dwudziestu czterech godzin decydowania się na tę rozmowę, wahań, buntów, wściekłości na świat i na siebie. Było to oczywiście «osobiste» – tak osobiste, że po prostu bolą mnie kości” (J. Lechoń, Dziennik, t. 2, dz. cyt., s. 289).
. Zresztą to przedziwny facet. Teraz zdaje się przechodzi okres nienawiści do mnie (książka, wieczory), ale to mu przejdzie. Tak zawsze było i tak zawsze będzie.
Co do
„Music & Letters” przepisałem się, przepraszam. Uważam, że dobrze robisz, zachęcając
Sakowskiego do pisania, to bardzo dobry krytyk, wielka niespodzianka i objaw dodający otuchy. Nie ulega wątpliwości, że życie zaczyna się w okolicach pięćdziesiątki. Dlaczego jego nie poprosisz o recenzję z
Korca makuRecenzję Korca maku napisał ostatecznie Zdzisław Broncel (Jesień i piołun, „Wiadomości” 1952, nr 14 (314) z 6 kwietnia)., po co tyle ceregieli? Pewny jestem, że powie coś ciekawego.
[2]Tu w oryginale początek tekstu zakreślonego ołówkiem przez Grydzewskiego.
Słyszę, że
książka Herlinga ma powodzenie i bardzo się z tego cieszę. Napisałem do
Lama, żeby poprosił go o polski oryginał i zachęcałem go do wydania. Rozmawiałem też z
Kisterem o propagandzie tutaj, bo jest tu
Russell i nieustannie przemawia przez radio i w telewizji, ale do
Kistera mówi się jak do obrazu
[3]Tu w oryginale koniec tekstu zakreślonego ołówkiem przez Grydzewskiego.
.
„Wiadomości” nie widziałem prawie miesiąc i nie wiem, co się stało, może to strajk robotników portowych zastopował dostawę, tylko że strajk skończył się przed pięciu dniami, a pisma jak nie było, tak nie ma. Ta kwarantanna przekonała mnie, że należę do oddanych Ci czytelników i że mi pisma bardzo potrzeba. Czy drukowałeś jakieś moje wiersze
[4]Kolejne wiersze Wierzyńskiego miały się dopiero ukazać – Słowa, słowa, słowa oraz Wymyśliliśmy wszystko by zapomnieć o śmierci, „Wiadomości” 1951, nr 46 (295) z 25 listopada.
? Czy ukazał się
Rawicki,
Leszcza,
Winczakiewicz? Proszę natychmiast drukować młodych poetów. Naród żąda.
Ściskam Cię serdecznie i mocno. Wczoraj były
HalusiHalina Wierzyńska urodziła się w 1903 r. – miała wówczas 48 lat. urodziny, skończyła 29 lat, dostała $ 20 dolarów na prezent, poza tym uroczystość spędziliśmy w gronie rodzinnym i w samochodzie na wycieczkach w Wielką Jesień. Napisz, kiedy przyjedziesz? Co Ci upiec? Czy nas jeszcze pamiętasz?
Kogo kochasz? Twój stary
Kaz