54 Bloomsbury St. W.C.1
30.4.51
Drogi Kaziu. – Dziękuję Ci za list i za wiadomości. Szyprowski już pisał i że wysyła 250 dolarów. Leszek
obiecał przysłać swoje przemówienie i fotografie, ale kto napisze sprawozdanie? Może Halusia się zdecyduje. Trzeba je dać koniecznie nie tylko ze względu na wdzięczność „Wiadomości” dla organizatorów i uczestników, ale ze względów pedagogicznych. Administracja mówi, że Bychowski dostaje, że zaabonował przez Szyprowskiego. Nie jestem technicznie w stanie zbadać, dlaczego przestał dostawać, pewnie dlatego, że nie płacił.
Co do Delfiny, uważam, że nie powinno się tej sprawy wszczynać w „Wiadomościach”. Prosiłem Nowakowskiego o skreślenie jego wątpliwości wypowiedzianych jeszcze przed listem Hedleya itd. Powoływał się w tych wątpliwościach na uwagę „Kuźnicy”, że fachowcy muszą rzecz zbadać. Jeżeli jednak jesteś innego zdania, powinieneś s a m list napisać, bo masz wszystkie elementy w ręku. Nie bardzo rozumiem zdanie o „wzięciu w obronę”. Hedley może brzydko postępować, ale to wcale nie znaczy, że nie ma racji. Przecież dyskusje na temat autentyczności pewnych dokumentów są na porządku, a ta sprawa jest co najmniej wątpliwa. Naturalnie nie umiem powiedzieć, jak rzecz wygląda, poza tym, że Ty jesteś kryty, skoro wybitni muzykolodzy na listy się powołują, co wcale nie znaczy, że oni na pewno mają rację. Pisząc pracę naukową, tak jak rzeczy stoją, na tych listach bym się jednak nie oparł. Naturalnie takich spraw nie można rozstrzygać większością głosów. Masaryk, kwestionujący autentyczność Królodworskiego rękopisu, miał przeciwko sobie wszystkich, lecz mimo to miał rację. Muszę Ci wyznać, że zdziwił mnie trochę Twój poprzedni list, w którym odrzuciłeś sugestię zapoznania się z książkąZob. list Wierzyńskiego z 23 kwietnia 1951. http://tei.nplp.pl/document/651/v/657 pani Wiesenthal na temat Dziennika Chopina. Przecież ze względu na Hedleya jest to ważne. Jeżeli okaże się, że p. Wiesenthal oparła się na dzienniczku, który Opieński uznał potem za autentyczny, pozycja Hedleya byłaby mocno podważona. Mnie osobiście naturalnie na tym nie zależy.
Rzecz prosta pozostaje otwarte pytanie, dlaczego ktoś miałby listy fałszować, skoro ich nie pokazywał i nie drukował. Można na to odpowiedzieć: dlaczego, jeżeli były autentyczne, nie ogłosił tych przynajmniej, które nie zawierały nic niewłaściwego? Ale w fałszowaniu dokumentów, utworów, listów autorzy kierują się najfantastyczniejszymi pobudkami. Zajrzyj do Quérarda Supercheries littéraires, do Nodiera Question de littérature légale, do Lalanne Curiosites littéraires, a nie pożałujesz. Przecież nie ma chyba ani jednego wybitnego pisarza, którego utworów by nie podrabiano. Uważam w każdym razie, że do „Daily Telegraphu” powinieneś napisać krótki list (bo na długie nie mają miejsca); jest to bardzo porządne pismo i myślę, że powinni umieścić. Jeżeli nie umieszczą, dasz go w „Wiadomościach” z odpowiednim wstępem. Naturalnie w „Wiadomościach” możesz ogłosić list niezależnie od „Daily Telegraphu”.
Ściskam Was serdecznie
M
Tadeusz Filip: Cypriana Norwida „Fortepian Szopena” (Kraków 1949)
A[natolij] Sołowcow: Chopin ([Moskwa] 1949)