29 lipca 51
Kochany
Mietku,
Dziękuję Ci za oba listy i za
Brighton Rock.
Chopina nie dawaj
Iwaszk[iewiczowi], bo przypomniałem sobie, że wysłałem mu sam, zaraz po wyjściu – nie wiem tylko, czy dostał, bo mi nie odpisał. Cieszę się, że masz już zawiadomienie z
Free Eur[ope], czek pewnie nadejdzie lada dzień. Gdyby zwlekali daj mi znać. Co do podziękowania, uważam że powinieneś napisać sam do
Strzet[elskiego]: 120 Eighth Ave. See Cliff, L.I.,
N.Y. Halusia znalazła po długich poszukiwaniach w archiwach rodzinnych dokumenty dotyczące Twoich prenumerat i odpisze Ci szczegółowo w tych dniach. Mieliśmy teraz w domu dużo zamętu. Na dwa dni przyjechał
Henry Simon ze śliczną, młodziutką narzeczoną, potem na pięć dni
Zosia Rajchman, potem
Bychowscy, potem znów znajomi Amerykanie. Od dwunastu godzin – cisza. Co za rozkosz! We wtorek, tzn. jutro, ma przyjechać
LeszekW Dzienniku Jana Lechonia nie ma żadnego zapisu poświadczającego jego wizytę w tym czasie w Sag Harbor; 1 sierpnia 1951 r. wyjechał z Nowego Jorku do Sea Cliff, a od 3 do 5 sierpnia był z wizytą u Hanny i Mariana Kisterów w Vermont., który telefonował mi, że bardzo źle się czuje. Gdybyś Ty wiedział, jak mnie jego sytuacja męczy!
Karusia dzwoniła przedwczoraj, zaraz po przyjeździe, ale jakoś nie może do nas się wybrać.
Hedley umieścił znów w
„Times Lit[terary] Sup[plement]” fantastyczny list; gdybyś miał kilka kopii, bądź łaskaw mi przysłać. Pewnie musiał pisać do
Instytutu Chopina w
Warsz[awie], ale cóż kiedy oni boją się odpisywać. Nie pokwitowali nawet odbioru
książki, którą im wysłałem. Co do meritum sprawy, mam list
Sydowa, sekr[etarza]
Instytutu, który mi pisał (1949), że powierzono mu nowe pełne wydanie
korespondencjiWbrew zapowiedziom, Bronisław Sydow nie umieścił w tym wydaniu rzekomych listów Chopina do Delfiny Potockiej, zapewne po latach opowiadając się jednak za ich nieautentycznością. Ch[opina], do którego to wydania wejdą także fragmenty listów do
Delfiny. Poza tym
Instytut przekazał kopie listów
Fundacji Kościuszkowskiej w
N.J., która ogłosiła je w
książce za zgodą
Instytutu. Ten
Hedley, to nie tylko zła wola, ale i zwykła świnia.
Do
Raczyńskiego pisałem.
„Wiad[omości]” b[ardzo] ciekawe.
Silva dobry.
Korea jest oczywiście hańbą, ale zbrojenia postępują,
Rosja jest coraz ściślej okrążana, nowe bazy lotnicze uzyskiwane itp. – i jeśli chciałoby się być optymistą, można by powiedzieć, że nie idą na wojnę, póki nie są do niej przygotowani. Zgoła inaczej niż np. … my, Polacy. Poza tym w 1952 są wybory prezydenta
[1]W wyborach prezydenckich w USA w 1952 r. obie główne partie zabiegały o poparcie gen. Dwighta Eisenhowera, który zgodził się kandydować i wystąpił z wojska, przekazując dowództwo sił zbrojnych NATO w wojnie koreańskiej. Na konwencji republikanów w lipcu 1952 r. otrzymał nominację; w czasie kampanii przedwyborczej Eisenhower prowadził aktywną kampanię, jeżdżąc po kraju i obiecując zakończenie wojny w Korei oraz oskarżając demokratów o zbyt łagodną politykę względem komunizmu. W listopadzie 1952 r. został 34. Prezydentem Stanów Zjednoczonych (1953–1961); wiceprezydentem został Richard Nixon.
. Trudno. Demokracja. Cieszę się z sukcesów
Łobodowskiego Józef Łobodowski publikował w 1951 r. w „Wiadomościach” liczne wiersze, utwory prozą i artykuły., pierwszy poznałem się na nim. Dobry
list Sakowskiego – spokojny, z porządną argumentacją. Czy znalazłeś amatora na
Korzec maku? Czy kochasz? Czy tylko tyle: |----|. Czy może:
|---------------------------------------------------------------------→∞ To znaczy w nieskończoność. Odpisz zaraz.
Dużo o miłości. Możesz dodać trochę o przyjaźni.
Yours completely
[2]Ang.: całkowicie Twój.
K &
H
Dopisek na lewym marginesie pierwszej strony:
Pochwal ten list, bo wyraźny