No dobrze. A który z panów zrobił coś w celu odkrycia tego łóżka? A? Nie żądam od was odsłaniania świata, czy Ameryki, chodzi mi tylko o odkrycie tego oto łóżka.
… To przez nogę…
… To niech pan włoży okulary.
Dureń!
Fronczak! Nie denerwujisuj mienia, bo wiesz, że jak dam w kinol…
Widać z okien?
Kapa jak kapa, panie dyrektorze. Można ją przemikicić, tylko za rogi chwycić trza!
hi, hi, hi, co też pan, panie Dyrektorze! Ortopeda, hi, hi, hi.
Do byka, mesje Rolas.
Duży?
Gdzie tam duży, mesje Rolas. Takie chuchro. To był dentysta. Byk się nazywał tylko na nazwisko. Taki studenciak, przyjechał do nas leczyć krowom zęby. Ze starej młockarni zrobił fotel dentystyczny i plombował krowom zęby. …Ale siłę to w sobie miał! Siła, panie!!
Czego siła?
No, siła krowę za rogi trzymać! Ryczała, klęła, a jak ogonem starego Tymona zaprawiła, lata nie doczekał, a odchodząc mówił, że to bicz boży!
Niby ten ogon.
Uhm.
I odszedł?
Do grobu odszedł. Biedny stary Felek Tymon!
Pan znów żartuje.
Hm. Rozumowanie słuszne. A na roraty chodził?
Kto?
No, ten pański, co do grobu odszedł?
Chodził. Ale co mu tam RURATY, i harmaty by mu już nic nie pomogły, tak go szmyrgnęłoa.
Niby ta krowa?
Oj, może.
No, to co z tą kapą?
No to jak trza, to trza, tylko trzeba ją podnieść…
O to właściwienie chodzi!
Za rogi!
Za rogi byka?
Za rogi.
Tak ot i ponieść?
A tak, ot! Właściwie!nie!
Bez niczego?
Bez niczego. A co potrzeba?
Siup!
Proszę!
No to siup, panowie.
…Dwa …
Grozisz pan?
Nie grożę! Daleki jestem od groźby! Ja mówię, mój panie!
Ten ton!
Panowie, ten człowiek nas obraża.
Tak oczy były rzeczywiście przedziwne. Jak u pluskwy.
U pluskwy to mało! Jak u pchły!
A tak. Biorę!
Bierzesz pan?
Panie, a czy my coś mówimy? Czy pan coś słyszał? Jak trzeba podnieść, to trzeba! Społecznie, też się robi. Nawet z kapą.
No to siup!
Bierzcie za rogi…
Co nie puszcza?
No, łóżko nie puszcza.
Widać przyrosła!
Kiedy zmieniano ostatni raz pościel w hotelu?
Po wyjeździe hrabiego?
Panie, taki on i hrabia, a siusiał do umywalki.
Widać pęcherz miał chory.
A może jeszcze raz?
No to cyk! Spróbujmy.
Widać przykleili, żeby nie ukradli zginęła.
A licho wie! Ja nic nie wiem, panie. Ja nic nie widziałem, ale pan Casso, ten z administracji, jak robi remanenty na Nowy Rok, to czasami przykleja, żeby nie zginęła.
Widać taki u niego kancelaryjny zwyczaj.
Panowie! Wierzę w waszą siłę! Nigdy jednaken nie jest w stanie unieść tego co społeczność! A my, tutaj, w tym hotelu tworzymy pewną społeczność i jak tylko naprężymy wspólnie nasze mięśnie…
Mięśnie!
Nie gadać tam w szeregach! Gdy naprężymy nasze mięśnie, to pod moim przewodem…
Ma rację. Widziałem jak podnosili faceta na ołówku. Przyjechał kiedyś taki do naszej klasy i kazał się podnosić! Wetknęli mu ołówek pod stopy, a on kazał tylko nam nam tylko wciągnąć powietrze. Mediak, czy co?!
No, to siup?
To, siup!
Aaaaa! – puść!
…To pan nie wyjechał?
Mój Boże, 12 lat spał!
Ale rachunek, to mu Mesje Rolas – zasoli…
Panie hrabio, cóż za przykre nieporozumienie!! Pan hrabia wybaczy, ale pan hrabia miał wyjechać dwanaście lata temu!
Pan chyba oszalał, mój panie! Kazałem się zbudzić o 7-mej telefonistce w recepcji, a panowie obudziliście mnie, po słońcu sądząc
Ale pan… siupał!
Zgoda, siupałem – ale na pańskie wyraźne życzenie. Pan tu jest szefem przedsiębiorstwa.
No tak, ale można było jakoś inaczej siupać z tym hrabią. Przyzwoiciej! Po kawałku go odsłaniać!
Panie, goły jest zawsze gołym. Znam z doświadczenia. Mówiąc szczerze, nigdy nie podejrzewałem pana o podobne perwersje.
No, no, Kowalski, Nie pozwalajcie sobie. Lepiej byście czystą koszulę nosili.
Hrabia pisze pamiątniki.! Hrabia literat?
Kiedy?
Rok temu.
To niedopuszczalne. Proszę o książkę zażaleń. Jakże to rok temu, kiedy wczoraj dzwoniłem do niej, każąc się obudzić?
Pan hrabia spał jak kłoda przeszło dwanaście lata.
Na „hej siup”? Co to znaczy? Panowie oszaleli. Proszę o wytłumaczenie! Panie Rolas, a co z moją służbową delegacją? kto mi mnie ją przystępluje? Przecież nawet nie mam już po co do siebie wrócić wracać! Ja, panowie, jestem już skreślony z życia. Nie ma hrabiego Feliksxa pracującego w Air France. Jest tylko Felek!
No tak, ale nam rozchodzi się przede wszystkim o pana. Hoch!
Aaaa! Jeżeli panom chodzi o mnie… to co innego. Niech żyję! Rzeczywiście, niech żyję! Proszę krzyczeć „niech żyję”!
Bo pan tak obejdzie człowieka w kółko, że człowiek nie wie już co krzyczeć.
To trudno powiedzieć, cesarz nie rozstawał się z rozumem, to jest tfu co ja mówię. Z hełmem.
Ile ważył?
Nie, cesarz.
Przecież powiedziałem, że cesarz nie rozstawał się z hełmem.
Pytam, a hełm?
Czy rozstawał się z cesarzem?
Nie. Ile ważył hełm bez cesarza.
Ej, panie. Tak pan plącze jak pijany pająk. Przecież powiedziałem, że cesarz nie rozstawał się z hełmem.
Acha. Rozumiem.
Ale mógł…
No, mógł się z nim rozstawaćSłowo widoczne pod skreśleniem maszynowym. rozstać.
No, z hełmem. Cesarz mógł się rozstać, nie?
(zaszczuty pytaniem) Kto?
Cesarz.
W hotelu?
Niestety. Zmarło mu się podobno Podobno zmarło mu sięBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) w hotelu.
Nie, panie Kierowniku. Ostatni raz byłem tam jakieś 50 lat temu.
A do pokoju 201?
Tam byłem jakieś 30 lat temu.
A kurzy nie ścierał pan?
Nie ścierałem.
I żarówek nie wkręcał pan?
Jak miałem wkręcać, kiedy wówczas nie było elektryczności.
Ale przez 50 lat rozchodowywał pan żarówki dla pokoju 103!!!
Rozchodowywałem. Syn pana Kierownika je zabierał.
Ten idiota?
Nie znam całej jego rodziny, ale zabierał i sprzedawał. Każdej jednej takiej takiej jednejBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) znajomej dawał żarówkę.
Wkręcał?
Nie. Po prostu dawał.
A nie wie pan, miluśki, w którym to pokoju wasz cesarz umarł?
W gazetach pisano pisało, że 234. Hotelu nie pamiętam.
234, to jakby tu.
Niech będzie!
Nie puszcza!
Kto nie puszcza?
Mówiłem, że księgowy obywatel Casso kołdry kleił, a pan mi nie wierzył. Ten stary materialista!…
Jakby coś gdzieś chrapało?…
To u pana chrapie ta astma w piersiach! Widzisz go, Hrabia! a siusiał do umywalki! Mówiłem leczyć się…
Spróbujmy jeszcze raz. Hej siup! Napręż się pan!
Kołdra się rozłazi!
Tyle ma lat, mój boże…
Hej, siup!
Tu ktoś spoczywa!
Wieczne odpoczywanie racz mu dać panie.
Cesarz!!! Na klęczki panowie! Powiedziałem: na klęczki!
A może go połaskotać?
No, cesarza!
Pan zawsze w nieodpowiednich chwilach z tym swoim łaskotaniem. Oj, frywolniś, frywolniś! Tu nie wiejska zabawa, a Cesarz – nie dziwka!
A niby kto?
M – ę – ż – c – z – y – z – n – a.
To może otrzepać Cesarza z kurzu?
A, to co innego niż łaskotanie. Można.
Na piorunochrony?
Jak pan chcesz, mnie wszystko jedno.
Pst! Ostrożnie! Cesarz miał w życiu łaskotki!
No, ale jego brzuch cały w kurzu.!
Wal pan! Brzuch nie brzuch! Cesarzem był on przecież od góry do dołu.
A może mu trochę z twarzy zdjąć?
Będzie użytek.
To ja twój wierny sługa zapomniany przez telefonistkę…
… Madame Kristinę.!
Przyśniło się panu. Mówiłem, żeby mu pod nosem… ostrożnie Za życia miał łaskotki. Nie, nie mogę patrzyć. Aż mnie samego skręca. Zostaw go pan.
Znów jakby drgnąłSłowo widoczne pod skreśleniem maszynowym. drygnął!…
Szczęście, że Cesarz tego już nie słyszy. Drygnął, to możesz pan mówić na folwarku. To krowa „dryga”, a Cesarz może co najwyżej mieć „pośmiertny dreszcz rozkoszy”. Nie bądź pan taki wulgaryzator!
Pulweryzator? To chyba coś od fryzjera.
Wulgaryzator, czyli taki... natryskiwacz chamstwa.
Trzeba będzie Cesarza otrzepać, ogolić, wsadzić w trumnę i wysłać.
Cóż to da, teraz kiedy cesarstwo runęło i tam skąd on pochodzi nastała już republika?
A może go siupnąć?
Zdejm mu pan tylko buty, to go siupniemy. Nie może przecież trup zajmować hotelowego łóżka!
hi, hi, hi, bo pęknę! Czemu mam nie żyć, uj, hi, hi, hi.
Czemu mam nie żyć? Dobrze zjadło się wczoraj, wygraliśmy bitwę pod Picos, a dzisiaj przyjmuję hołd Józefa von Bliskitz. Cholerny Józio dostał od nas w skórę. Czemu mam więc umierać?
Dziś jest rok 1967, a jego cesarska mość zasnął w bogu w roku 1920.
Pan zawsze wesoły, panie hrabio. Pamiętam jak pan księżnej włożył miedniWidoczne pod skreśleniem maszynowym meduzę do łóżka.
Kiedy naprawdę jest rok 1967!
Hm. Cóż Coś dziwnego, inne jakieś budynki, latarnie, a panowie też jakby przebierańcy.
Nie ma. Już dawno nie żyje.
Adjutant zapił się?
E, nie, to nieprawdopodobne! Czyżbym spał blisko 50 lat?
A telefonistka? Kazałem się jej obudzić na następny dzień, rano o 7-mej, nazajutrz po naszej wielkiej bitwie?!
Nie. Umarła, ot tak. Ona zawsze zapominała budzić klientów.
Książkę zażaleń proszę.
Nie ma.
Jak to – nie ma?
Nie ma. Ukradli.
Jak to ukradli książkę zażaleń? W takim razie także poproszę o książkę zażaleń!
Mówię, że nie ma.
To skandal! I co teraz!? Pytam się, co teraz?! Panie, czy pan wie kto ja jestem? Czy pan wie, co panu grozi, panu, kierownikowi tego hotelu? Niebudzenie klientów, brak książki zażaleń…
Zastój.
Powiedział zastój, nam grozi. Zastój w interesach. Hotel na uboczu, jak zjawi się jeden gość na 20 lat – to dużo. Za pana czasów to kierownikiem był mój pradziad.
Nazwisko?!
Mesje Rolas.
Imię?
Cab.
Cap?!
A drugie imię dziada?
Tabacos.
Też cap?
Gdzie zginął?
Pod Kokrakas Kakrakas.
Hotel.
Cooo?!!
Powiedziałem: hotel. Jego Cesarska Mość może służyć w hotelu.
Nie rozumiem. Wiem, że mogę zacząć karierę służąc w dragonach, no, w najgorszym razie w artylerii, no nie ch będzie w piechocie, lecz w hotelu? Nie rozumiem.
Jego Cesarska Mość może służyć w hotelu w stroju cesarza, lub w stroju dragona. I tak masz mundur podobny do hotelowego boya.
Jakże nie tykać, Kiedy Jego Cesarska Mość jest zupełnie sam sam zupełnieBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) jak palec. Jego pokolenie wymarło i cesarz jest pozbawiony środków do życia.
A banki? Pytam o moje banki?
Przejęła je rewolucja.
Zgoda.
Oj, nie mogę. Ja… ja… spałem na Cesarzu! Oj, nie mogę!
Spałeś na Cesarzu? Nie rozumiem…
Przyjechałem tu kiedyś, było to jakieś 35 lat temu po pańskim zniknięciu.
Ha, ha, ha. A więc przyjechałem te trzydzieści lat po przykryciu pana materacem czy czym. Zatrzymałem się w tej podłej knajpie hotelowej i poszedłem spać. Telefonistka miała mnie nazajutrz obudzić. Nie obudziła i ja także spałem do dzisiaj.
Pan śmiał spać na mnie? Pan przygniatał mi brzuch przez blisko 35 lat? Pan to uczynił? Sakreble, pan jest, że tak powiem – świnia. Książkę zażaleń proszę. Wpisać tego pana!
Jego Cesarska Mość ma rację, he, he, he, ale któż wiedział, że Jego Cesarska Mość leży w łóżku pogrzebany i zapomniany przez wszystkich?
Ech, ta hotelowa służba! Dzisiaj!!
Milczeć. Nie narzekać!
Bez: F U S M I K „Drugi”?!
Bez.
Jedyne łóżko, które zostało w hotelu.
A reszta?
Dawno spalona. Deficyt, gości nie ma, trzeba czymś opalać. Boizerie wyginają się od wilgoci. Na szybach mgła. W szafach pajęczyny.
Hm. Pajęczyny mówisz?
A pajęczyny. Ostatnio przez korytarz przedzieraliśmy się z ogrodowymi nożycami. Uff. Jeszcze pamiętam te chaszcze w hotelowych korytarzach.
Zawsze trochę przy ogródku pracowałem. Matula Królowa szalała na punkcie rzodkiewek.
No to niech będzie hej siup.
Co to?
Niby człowiek, tylko twarz jakaś taka niedzisiejsza, bo w zbroi.
Nie, panowie. To mi zakrawa na farsę.
Farsa, nie farsa. Zwlec go trza.
Niby jak? Cały pancerny. Nie udźwigniesz.
A może tak go rozkręcić? Reperowałem kiedyś kolanka w umywalkach. Trzeba tylko klucz i w mig go roztrajbujeszNawiązanie do humorystycznego wiersza Juliana Tuwima "Ślusarz", w którym wezwany do awarii w łazience hydraulik stwierdza m.in.: "Ferszlus trzeba roztrajbować" (cyt. za: Julian Tuwim, Ślusarz, [w:] Cyganka oraz inne satyry i humoreski prozą, teksty kabaretowe i aforyzmy, Warszawa 2011)..
Pfuj, jak pan brzydko mówisz: Roztrajbujesz! Za moich czasów…
Pańskie czasy czy moje czasy, co za różnica. Dziś własność wspólna. Hotelowa, można by rzec.
Rany Boskie… ujjjj
Szczera prawda panie. To stary hotel i ma swoje tradycje. Pamiętam, że czytałem w starych księgach o panu.
Jeśli mogę się wtrącić to pisało: „Twarzykrzyw, błędny rycerz zaginął”.
Niby tak.
A to ci heca! A zacna Andromeda, której serce ofiarowałem?
Popiół. Z popiołu powstałeś i w popiół papieros się obrócisz.
Przepraszam… w proch.
I niby tak sobie przetrwałem?
Niby tak. Zawsze uważałem, że nasze materace mumifikują. Pluskwy to latami u nas żyją.
I co teraz?
Może pan służyć w hotelu, tak jak ja.
Jak ja?
Nie, jak ja.
Acha. I co robić?
Przy wejściu?
Co przy wejściu?
Stać.
Stać i co?
I nic. Stać przy wejściu.
I co?
Trzymać popielniczkę.
W zbroi?
W zbroi stać i trzymać popielniczkę. A po czwartej papu, siusiu i spać.
Jak to? Ja błędny rycerz stać mam przy drzwiach z popielniczką? Nie licuje!
Co nie licuje?
No, stać.
To nie dostaniesz pan jeść.
Hm. Może to i ciekawe. Jakaś wreszcie zmiana horyzontów. A co w perspektywie?
Muzeum.
I co tam, w tym waszym „muzeum”?
Będzie pan stać.
Z popielniczką?
Nie. Tam już bez popielniczki. W gablocie.
A więc tu z popielniczką, a tam bez. Tu będą karmić, a tam?
Nie.
No to wybieram hotel. Ale tak mówiąc między nami Polakami, to z tym budzeniem to skandal.
Panie, są ważniejsze rzeczy na głowie. Np. to łóżko.
Łóżko?
No tak, trzeba to łóżko pościelić, bo może jakiś gość się tu zabłąka.
Tak. Rozumiem pana. No to do roboty. A co z mieczem?
Ocho Acha.
E, grzeczna to pani nie jest. A złe… to! Szukam takiej jednej Madame Kristiny. Przenocować tu można?
Wprost z pociągu. Długo się tu jechało.
Ot, jeździło się tu różnie. Raz na wozie, raz pod wozem, ale najczęściej jako hrabia to osobowy obsługuję. Jak się nabiegam po tych cholernych korytarzach, to nóg się nie czuje. Skleroza stóp. Przepraszam. Narkoza czyli znieczulica.
Pan niespokojny! Pan poeta?
Jaki ja tam poeta, panienko. Podróżny jestem. Kiedyś meduzy, a dzisiaj to gołębie choduję. „Poeta, ale nie ta”, jak mawiał pewien drab.
To poco pan tu przychodzi? Na cóż ta terapia? Nie lubi pan nas, kobiet…
Po co, po co. Zaraz po co. Mówię, że tej baby szukam. Pierwszy raz tu mój pociąg stanął, panienko. Płynęliśmy, płynęliśmy po tym oceanie snu, trochę się piło z pasażerami w sypialnym, a tu nagle – wyspa! Stacja! Pełno świateł! Ale gdy się wysiadło, okazało się, że stacja jest tylko ścianą z dykty, a z tyłu ten zaciszny cmentarzyk, tfu, hotelik.
Pan sam, czy z pasażerami? Meldować trza.
Sam. Sam! Pasażerów to u nas nie ma, panienko. A jeżeli są, to nie mówią a siedzą w pociągu i w milczeniu wódę piją. Na przykład dzisiaj, to były baby z odpustu, które zginęły w jakiejś katastrofie.
Duch?! Pan żartuje!
Gdzie tam śniło! Zaraz sen! Sen to najłatwiejsza konwencja, panienko, ale gdzieś jakbym w rzeczywistości panią widział, prawie, że za nos ją trzymał, z przeproszeniem, delikatnie. Lecz przypominam to jak przez dziurę w płocie. Niewyraźnie.
Przez dziurę w płocie? Podglądał może mnie pan jak siedziałam w tej kadzi? Stary zbereźniku!
Ta dziura w płocie, to literacka metafora, panienko. Jak człowiek podróżuje tak jak ja nockami, a w dzień sprząta, to lubi sobie od czasu do czasu pometaforzyć.
Pometaforzyć? Nie słyszałam. Och, już domyślam się! Ale figlarz z pana! Pierwszy raz widzi pan kobietę, i już by pan ją… metaforzył.
Jakie tu występy, panienko. Masz oczy jak dwie latarnie ekspresu paryskiego, a podróżny taki szybkiego pociągu zatrzymać nie może. Chyba, że by się rozmontowało szyny, albo opuściło semafor. A bufory, to…
A tak, panienko. Oczy jak latarnie.!
I, że rozmontuje pan szyny i podniesie sam pan semafor?
...Opuści, panienko.
...Opuści?
Tak, panienko. Wówczas mój ekspres stanie – a ty panienko się zatrzymasz. Chodzi mi niby o ten pociąg do ciebie.
… Skończy się?
Nie. Stanie.Wstanie.
Wszystko u hrabiego odwrotnie, ale doprawdy on mnie zaciekawia.
Słusznie, panienko. Sztangistą nigdy nie byłem, ale grywałem za to w szachy. Człowiek, gdyby się był urodził w innych przystępniejszych warunkach, mógłby być atletą nawet. Marzyłem Nawet marzyłem o tym przez wiele lat, gdy jako dziecina czytywałem rzewne książki. „O sztangistach”. Ale życie potoczyło się inaczej, zupełnie inaczej. Jak przez most. Wszystko przez tę babę.
No tak. Pociąg przez most, a pod spodem rzeka.
Pan odczuwa do mnie pociąg przez most? Pan chyba zbyt długo tu jechał.
Pani powiedziała „za życia”. Nie rozumiem?
Tak. Prowincja to jest. Leczyć reumatyzm w kadzi. …?
Nie! Życie mnie ciacha, psiakrew.
Pan jest chyba nienormalny? Tam w pociągu, chyba bardzo trzęsie? Co?
Oj, trzęsie, panienko, trzęsie! Stare tory. Bez przerwy du, du, du. A potem już człowiek w czasie podróży tępieje coraz bardziej.
Dobrze panu mówić, a ! A jak by pan tak jak ja, podzwonił i bez przerwy słyszał y, y, y, i nikt nie podnosi słuchawki, to dopiero by pan wiedział, co znaczy samotność telefonistki w tym piekle. Zamiast męża – słuchawka od telefonu.
Samolot? Po szynach? Przecież samolot lata w powietrzu, hrabio!
Oj lata, to prawda, że lata. Ma się te lata, he, he.. Lecz jakby kolejarze dostali samoloty, to przyrychtowaliby je do szyn. Trochę by się wyklepało i człowiek wygodnie by jeździł. A tak, to jeżdżą kształty staroświeckie, proszę pani.
Nie o panią tu chodzi. Mówiłem o pociągach. Tam staroświeckie kształty.
Stare matrony jeżdżą?
Nie! Pociągi!
Pański pociąg wydaje mi się normalny, choć na te pańskie wywody czy „metaforzenia” nie mam chęci. Wydaje się pan być zbyt brutalny, a my kobiety lubimy początkowo pociąg, że tak powiem – delikatny…
Pani! To wszystko pozory! Lubię majsterkować od dziecka! Harcerskie słowo! Kiedyś, jako dziecko, naprawiałem pajęczyny, a muchom wyrywałem nóżki...
Brutal! Pajęczyny? Wyrywać nóżki?! To obrzydliwe! A fe! I to ma być harcerz!
Mogę także żywą żabę połknąć, albo policzek przebić agrafką.
My tak gadu, gadu, a nocka za oknem i księżyc nad hotelem jak okno wagonu sypialnego w tunelowym dymie chmur. Jako zdegradowany hrabia spragniony jestem snu…
…Ach, tak. Prawda. Łóżko stoi tu. A pieniążki pan ma?
Jakże bym nie miał. Nazbierało się tego trochę, po matuli bezdzietnej hrabinie. No i renta inwalidzka..
100 złotych! Co to dla mnie jest! Proszę! 1000!
A drobnych pan nie ma? Bourgois!
Ależ skąd. Chwała Bogu i matuli, że 1000 zł. jest
O, mnie pan na ten trick nie weźmie. Do rana rozmienię. Może ktoś jeszcze przyjdzie. Proszę, oto bilet na to łóżko.
To łóżko podobne jest do katafalka katafalku. Innych pani nie ma?
Nie ma, kochanku. Co robić, taka tu produkcja! Standard! Tradycyjni stolarze, stare modele, trudno ich w o czymś nowym przekonać.
Siąpi, siąpi ten deszcz, a niech to wszyscy diabli!
Trochę spać i trochę teoretyzować. Jak człowiek tak długo jak ja, proszę pani, samotnie jeździ, to lubi sobie poteoretyzować... Baby szukam.
Pani żartuje!!! Pani narzeczony w kotle? Jest kucharzem?!
A co mnie to zresztą obchodzi? Co mi to przeszkadza? Pani narzeczony praktyk, dlatego pani nie lubi teorii.
„Hola moja panno!”, jak mówią w teatrze. A któż zabroni mnie Cesarzowi, teoretyzować? Gdyby jeszcze jakiś rewizjonizm, czy co, ale teorie? Niosą one ze sobą zawsze coś nowego! I mięsień w mózgu się rozwija, jak mówił mój sekretarz.
Pani coś mówi?
Same usta pani chodzą? Daleko?
A... rozumiem. Pani obłąkana?
Gwoździe? Na stoliku.? Przy słuchawce? Czy pani jest fakirka? Pani na pewno jest chora. Proszę mi pokazać gardło!
No, no, panienko! Już w porządku.
Już pan steoretyzował?
Pani jest obłąkana, doprawdy.
Jest.
Yes!
Ważne, nie ważne, nie w tym rzecz, lecz sprzedano 2 bilety na to samo miejsce. Chodzi o zasadę!
Oczy jak latarnie? Oszalałeś, mój przyjacielu?
On mówi, że ja mam oczy jak latarnie pociągu. Cóż z niego za… elektryk!
Że XXXXXSkreślenie maszynowe. Pod spodem widoczny zapis: *„powioo” pani ma? Zgasić!
Bilet pan ma?
Hrabia? A pan tu skąd?
Oj, panienko! Nie podoba mi się ta cała historia! Jak można sprzedawać 2 bilety na to samo łóżko? Przecież to nie pociąg, a hotel.
Każdy z nas ma swoje jednostkowe błędy. Pan też chyba nie jest ideałem.
…Nie, nie…
No, dobrze. Niech się pani już nie obawia.
Niech kolega nie jęczy, jak stara baba.
Wybijało godziny? Naprawdę?
Pani żartuje z rycerza. Człowiek ma nadwątlone nerwy. Serenady i żarty już dawno mi przeszły.
Znam, to, co pan mówi, znam. Chciał pan sobie poserenadzić? Co?! Metaforzyć, teoretyzować i serenadzić? Tak? Stara szelma!
Jeden z nich był hrabią, a drugi cesarzem.
Szukam jednej baby. Przepraszam, pani. Nie obudziła mnie i spóźniłem się pod Grunwald. Teraz znam Grunwald z filmu, i to z nienajlepszej kopii.
Wiem o tym.
Nie obudziła mnie i straciła posadę. Jestem rycerzem zrujnowanym. Same zgliszcza. Komu potrzebny w XX w. rycerz. ?
Kobiety cenią sobie rycerskość.
To prawda. I kluczyk można było zgubić…
Kluczyk zgubić? A portier nie miał zapasowego?
Wówczas, moja panno, nie było ani portierów, ani portier w oknach. To wymysł XX wieku. Ech! A jakie miecze były! Ciach i głowa zlatuje! Dziś, to ci panowie w piżamach zamiast mieczy używają wiecznych piór. Pojedynkują się na łamach prasy. Ech, czasy! I katów nie ma, a tylko sami fryzjerzy.
Trzeba się zapisać do klubu sportowego.
Tak mi się wydaje, jakbyśmy się skądś znali? Madame?...
Podglądać w kąpieli? E, nie. To nie my. W pociągach snu nie ma, ani łazienek. Chyba, że się pani kąpała pod kolejowym zbiornikiem.
Pod zbiornikiem. Fe! Prostackie! Gdyby choć Krynica czy Sopot!
No tak! Pod zbiornikiem! tam gdzie lokomotywy napełniają wodami.
Mój panie, pan mnie obraża. Jeśli trzeba to jeżdżę nad morze do wód!
To żadna obraza, zacna pani. Pamiętam jak jedna Amerykanka po pijanemu kąpała się pod zbiornikiem. Wychodziła z podróżnego kufra, i wmawiała w nas, że wychodzi „z muszli jak Venus”. Tylko że kufer w żadnym wypadku nie przypominał tej muszli. Miał hotelowe naklejki.
Może mi pan rozmienić 2 tysiące? Nie mam drobnych.
Pani żartuje. Wolne żarty, moja mała. Mam tysiąc i to w jednym banknocie.
Nie mam forsy. Ale mam miecz, to mogę pani ten jej tysiąc posiekać na kawałki.
W takim razie nie będzie hotelu.
A nie będzie.
Twarda bestia. Niech ci będzie.
Ci jak ci, rycerzu. Do mnie mówi się Madame.
Niech ci będzie, Madame. Oto banknot.
Niestety.
Mnie pan nie dotykał. Majtek nie noszę. Pan chyba zwariował.
Zachowuje się pan nie jak podróżny, a jak błędny rycerz.
(wskazuje głową na łóżko) Fragment widoczny pod skreśleniem maszynowym Czy tak bardzo boi się pan mnie? kobiety?
Ja czy nie ja, wszystko jedno. Ciało kobiety jest tylko ciałem. Materia umowna.
Same wygody: łóżko z piękną kobietą.
Pan wącha?
Nie, studiuję.
Na politechnice? Ma pan indeks?
Nie. Studiuję panią. Jakoś piekielnie dymem czuć..
Acha. Więc on to nazywa studiowaniem. Jeden dyplomant chciał tu metaforzyć, drugi absolwent teoretyzować, a ten studiować. Dziwna to podróżnicza brać.
Siedząc na łóżku, wydało mi się przed chwilą, że od pani jedzie dymem.
Wyraźnie wydało mi się, gdy kładłem się i dotknąłem pani ciało ciała, że od pani podjeżdża dymem.
Ach – , to co innego. Pardon. Myj zęby pastą Odol.
Niech będzie. Tylko miecz wezmę.
Łobuz! Świnia! Łajdak!
Wolałbym ściskać starego trupa, niż pańskie ciało. Tfy! A z kwiatów wolę róże.
Tak mówi się do kolegi? Tak? A związki zawodowe? Kolega się zapomina, kolego Cesarzu!
Niestety! biedaku!
Pan wstydu nie ma, młodzieńcze.
Wolę szanować zieleń w pałacowym parku Depcę po pańskiej siwej głowie. Ot, tak!
Jak panom nie wstyd spać ze sobą, wam, przedstawicielom arystokracji! Żeby jeszcze jacyś artyści, a to zdrowi ludzie! Pan stary człowiek, śpi z młodym, który może być pańskim synem i jeszcze czyni to z Hrabią. Deprawuje go pan na moim łóżku.
Co ma do tego nasz zawodowy związek.? Nie widzę tu związku.
Nie widzę poprostu związku, aby nasz związek mógł indagować w związku z prywatnym życiem rycerza.
…Bezczelny!…
Madame? Rzeczywiście! ona Ona cały czas mi kogoś przypominała! Stu I ta jej możliwości złośliwość z tym łóżkiem!
Chciało się zarobić na łóżku, co? 3 bilety na to samo miejsce, co? Jak na kolei, co? A pieniądze do kieszoneczki, co? A jak to było z tym obudzeniem nas, co? Zniszczyłaś nam karierę.!
Zdaje się, że was rozumiem…
Phy! Pogarda dla studiów! I dla żelaznych majtek! Wiedźma! Phy!!
I bilety na to samo łóżko!
I pieniążki do kieszonki!
I dym z ust, tak? Niby ząbków się nie myło! Uch! A jak to było z obudzeniem nas w hotelu?
Zabić dziurkaczem.
Podziurkować ją nogami! Jak na polu bitwy.
Naprzód! Do ataku! Za mną! Śpiewaj pan rotę!
Niech żyje Cesarz! Za ojczyznę! Ognia!
Nie mam ognia. Zapomniałem zapalniczki.
Mówię o ogniu bitewnym. Naprzód, panie Hrabio. Na białą broń!
Panowie, nadszedł czas! Zabijając ją uwolnimy się od kompleksów zemsty!
Może nogę jej wyrwać?
Nie trzeba, będzie kuleć. Viwe el’imperienur! Naprzód! Tnij! Rąb! Wal ją go deską! Hej, łucznicy! Hej krześlarze, przepraszam. Wspinać się na blanki! W basztę ją!
Przestań pan śpiewać! To nie farsa!
To dla rozrywki. Niech żyje Katharsis! Bić ją!
Ten akt jest aktem bezprawia!!
Niech tam będzie katar czy Katharsis.
…Ale krwi to miała! Bestia! Żeby choć na stację krwiodastwa chodziła! Nic społecznego obowiązku u takiej!
Tak. Napasła się naszą krwią, jak kaszanka.
Wsadzimy ją teraz do kadzi!
Zemsta dokonana. Chodźmy spać. No tak, ale kto nas teraz... obudzi?...
…. Pora wstawać, panowie .…