E, grzeczna to pani nie jest. A złe… to! Przenocować można?
Można wszystko, byle nie odrazu. A pan skąd?
Z kolei.
Ot, jeździło się różnie. Raz na wozie, raz pod wozem. Ale najczęściej osobowy obsługuję. Jak ci się nabiegam po tych korytarzach, to nóg nie czuję.
Jeździ człowiek, jeździ tymi pociągami i stąd ma pociąg do alkoholu. Gdyby chociaż doczepili jakąś cysternę.
To po co pan w takim razie przyjechał? Włazi pan po nocy, budzi pan samotną kobietę, wypocząć jej nie daje. Hrabia z pana!
Pan poeta?
Jaki ja tam poeta, panienko, kolejarz jestem, a po pracy gołębię hoduję.
To po co pan tu przychodzi? Na cóż ta terapia?
Po co, po co. Zaraz po co. Pierwszy raz tu pociąg stanął, panienko. Płynęliśmy, płynęliśmy, płynęliśmy, trochę się piło z pasażerami w sypialnym, a tu nagle – wyspa! Stacja! Pełno świateł. Kapitan kazał wyjść na ląd.
Pan sam, czy z pasażerami? Meldować trza.
Sam. Pasażerów to u nas nie mamy panienko. A jeżeli są, to nie mówią, a siedzą w pociągu i w milczeniu wódę piją. Na przykład dzisiaj, to były baby z odpustu.
Tak?
Duch?
Gdzie tam śniło! Zaraz sen! Sen to najłatwiejsza konwencja, panienko, lecz gdzieś jakbym w rzeczywistości panią widział, prawie za nos ją trzymał, z przeproszeniem, delikatnie. Ale przypominam to jak przez dziurę w płocie. Niewyraźnie.
Przez dziurę w płocie? Podglądał mnie może pan pan możeBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem)? Może w W solarium? Stary zbereźniku!
Ta dziura w płocie, to metafora, panienko. Jak człowiek jeździ tak jak ja przez całe życie, to lubi sobie od czasu do czasu pometaforzyć. Na przykład dzisiaj miałem dziwny sen, że byłem... hrabią.
Pometaforzyć? Nie słyszałam. Och, domyślam się już! Ale figlarz z pana! Pierwszy raz widzi pan kobietę, i już by pan ją metaforzył.
Obok przenosić?
Jaki to tu wstęp, panienko. Masz oczy jak dwie latarnie ekspresu paryskiego, a kolejarz takiego szybkiego pociągu zatrzymać nie może. Chyba, żeby rozFragment widoczny pod skreśleniem maszynowym że by rozmontował szyny, albo opuścił semafor. A bufory, to…
…To mnie zaciekawia.
A tak, panienko.
I że rozmontuje pan szyny i podniesie pan szlabanSłowo widoczne pod skreśleniem maszynowym semafor?
Opuści, panienko.
Opuści?
Tak, panienko. Wówczas ekspres stanie, a ty panienko się zatrzymasz. Niby, ten pociąg…
… Skończy się?
Nie. Stanie.
Wszystko u niego odwrotnie, ale doprawdy on mnie zaciekawia.
Słusznie, panienko. Człowiek, gdyby się był urodził w innych warunkach, mógłby być hrabią. Marzyłem o tym przez wiele lat, gdy jako dziecina czytywałem rzewne książki. „Chata Wuja Toma” i t.d. Ale życie potoczyło się inaczej. Jak przez most.
No tak. Pociąg przez most, a pod spodem rzeka.
Pan odczuwa do mnie pociąg przez most? To ciekawe.
...Oczy jak dwie latarnie, a piersi jak zderzaki. Pani mi się podoba. Pani ma w sobie prąd, który czuję na całym kolejarskim moim ciele, pociachanym życiem.
Wpadł pan pod pociąg?
Nie, życie mnie ciacha.
Pan jest chyba nienormalny? Tam w pociągu, chyba bardzo trzęsie, co?
Oj, trzęsie, panienko, trzęsie. Stare tory. Bez przerwy du, du, du. A potem już człowiek tępieje. Coraz bardziej. To nie to, co telefon.
Dobrze panu mówić. Jak by pan tak jak ja podzwonił i bez przerwy słyszał y, y, y i nikt nie podnosi słuchawekki, to dopiero pan by by panBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) wiedział, co znaczy samotność telefonistki. Zamiast męża – słuchawka od telefonu.
Prawda. Żeby tak kolejarzowi chociaż dali jaki stary samolot, to by się tak mu nie nudziło. Zupełnie inaczej by się jeździło po szynach.
Samolot? Po szynach? Przecież samolot lata w powietrzu.
Oj XX lata, to prawda. Lecz jakbyśmy my kolejarze dostali samoloty, to przyrychtowalibyśmy je do szyn. Trochę by się wyklepało i człowiek by wygodnie jeździł. A tak, to jeżdżą kształty staroświeckie, proszę pani.
Nie podobają się panu moje kształty? Widzę, że doprawdy, mój dobry człowieku, przyzwyczajony jest pan raczej do wagonów i obrzydliwych, twardych ławek dla pospólstwa.
Nie o panią chodzi. Mówiłem o pociągach. Tam kształty staroświeckie.
Stare matrony jeżdżą?
Nie, pociągi.
Pański pociąg wydaje mi się normalny, choć na to pańskie „metaforzenie” nie mam chęci. Wydaje się pan być zbyt brutalny, a my kobiety lubimy początkowo pociąg, że tak powiem – delikatny…
Pani! To wszystko pozory! Lubię majsterkować od dziecka! Kiedyś, jako dziecko, naprawiałem pajęczyny, a muchom wyrywałem nóżki.
Brutal! Pajęczyny? Wyrywać nóżki? To obrzydliwe, fe!
Mogę także i telefon naprawić.
Ech, niech pan lepiej już robi te swoje szyny i semafory. Choć pożytek z tego będzie.
My tak gadu, gadu, a nocka za oknem i księżyc nad hotelem jak okno wagonu sypialnego w tunelowym dymie chmur. Człowiek spragniony jest snu.
Ach, tak. Prawda. Łóżko tu stoi stoi tuBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (czerwonym długopisem). A pieniądze pan ma?
Jakże bym nie miał. Nazbierało się tego trochę. Zamieniam zawsze drobne na gruby banknot i dla podróżnych nigdy nie ma drobnych.
100 złotych? Co to jest dla mnie dla mnie jestBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem). Proszę!
Drobnych pan nie ma?
Ależ skąd. Chwała bogu, że 1000 zł jest. A Może potem zapłacić?
O, mnie pan na ten trick nie weźmie. Do rana rozmienią. Może ktoś jeszcze przyjdzie. Proszę oto bilet na toAutor wykreślił słowo „to” czerwonym długopisem, a następnie wycofał się ze zmiany i nadpisał to samo słowo niebieskim długopisem łóżko .
Pasażerowie bez biletu, wystąp! Biegiem do II klasy…marsz! Rozejść się… Non fume! Nie kurzyć. Nicht rauchen! Na postoju nie załatwiać się. Biegiem, wstąp!
Siąpi, siąpi ten deszcz, a niech to wszyscy djabli! Wciórności!! Pamiętam, jak byłem na arabskim froncie, toa też padało. Boska artyleria, pioruny, to ci jak przyłoży, mój boże! Pamiętam jak jeden pasażer w czasie burzy siusiał na szyny. Piorun uderzył o 100 kilometrów, a jego spaliło.
Pan zapomina, że jest w towarzystwie kobiety.
Pan przyszedł spać?
Miasto się panu nie podoba? Czy pan przyszedł tu spać, pytam? Czy krytykować?
I spać i teoretyzować. Jak człowiek tak długo jak ja, proszę pani, samotnie jeździ, to lubi sobie poteoretyzować.
A co mnie to obchodzi? Co mi to przeszkadza? Acha! Pani narzeczony praktyk, dlatego pani nie lubi teorii.
„Hola moja panno!”, jak mówią w teatrze. A któż zabroni kolejarzowi teoretyzować? Gdyby jeszcze jakiś rewizjonizm, czy co, ale teorie niosą za sobą zawsze coś nowego. I mięsień w mózgu się rozwija.
Po co pPani coś mówi?
Same usta pani chodzą? Daleko?
A, rozumiem. Pani obłąkana?
Gwoździe?! Na stoliku?!! Przy słuchawce?! Czy pani jest fakirem.ka? Pani na pewno jest chora. Proszę pokazać gardło!
No, no, panienko, już w porządku.
Już po an teoretyzowaniuetyzował?
Pani jest obłąkana, doprawdy.
Jest. Ale ma pan tylko jeden banknot 1000 złotowy, a ja nie mam drobnych.
Zgadza się. A skąd pani o tym wie?
Znam zwyczaje kolejarzy. Podobno tak łatwiej. Nie potrzeba wydawać podróżnychm reszty. Niech pan da, rano oddam. Może ktoś jeszcze przyjdzie, to rozmienię .
Yes!
Czy to ważne?
Ważne, nie ważne, nie w tym rzecz, lecz sprzedano 2 bilety na to samo miejsce.
Oczy jak latarnie? Oszalałeś, mój przyjacielu?
On mówi, że ja mam oczy jak latarnie.
Pani? Zgasić!
Bilet pan ma?
Żaden cesarz! Kolejarz jak kolega, to znaczy jak wy, mój przyjacielu. Kolega ma bilet na to samo miejsce , co i ja..
Oj, panienko, nie podoba mi się ta cała historia. Jak można sprzedawać 2 bilety na to samo łóżko? Przecież to nie pociąg, a hotel.
Każdy z nas ma swoje błędy. Pan też chyba nie jest ideałem.
…Nie, nie…
No, dobrze. Niech się pani już nie obawia.
Niech kolega nie jęczy, jak stara baba.
Śpią jak bracia sjamscy! Tylu klientów nie miałam tu od 50-ciu lat. AAcha. Ich pieniądze trzeba rozmienić. Możnaby pójść do sklepu, ale lecz sklepowa śpi już także tyle lat i dobudzić się jej nie można. Żeby teżn mój dyrektor Rolas wreszcie przyszedł. Wyjdę go poszukać.
Pan w sprawie hotelu?
Aaaaa! Ale mnie pani wystraszyła! Już nie to serce co kiedyś. Człowiek ma nadwątlone nerwy. Serenady już dawno mi przeszły.
Znam, to, znam. Chciał pan sobie poserenadzić, co? Metaforzyć, teoretyzować i serenadzić? Tak? Stara szelmoa!
No, no, niech no piękna Andromeda trzyma rączki przy sobie.! Komu stara szelma, a komu stary konduktor kolei państwowej – szelmutko.! Nie po to kończyłem szkołę, aby byle kto mnie klepał. Jeszcze biedę klepać, rozumiem, ale mnie? Kolejarza.?
O, tTo hotel z tradycją.
A ten trzeci?
To rycerz.
Hm. Skądś znam te rysy! Podobny do mego dziada, co zginął pod Kulataraxem.
Gdzie, proszę?
Pod K u l a t oa r a x e m.
To brzydka sprawa. Udusił się śpiąc pod kołdrą w hoteluw hotelu śpiąc pod kołdrąBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem), a potem przygnieciono go innym klientem.
Może podglądał mnie pan w kąpieli?
Podglądać w kąpieli? E, nie. To nie my. W pociągach nie ma łazienek. Chyba, że się pani kąpała pod zbiornikiem.
Pod zbiornikiem. A Ffe!
Mój panie, pan mnie obraża. Mnie i… Karlove Vary!
To żadna obraza, proszę pani. Pamiętam jak jedna Amerykanka po pijanemu kąpała się pod zbiornikiem. Wychodziła z podróżnego kufra, i wmawiała w nas, że wychodzi „z muszli jak Venus”. Tylko, że kufer w żadnym wypadku nie przypominał muszli. Miał hotelowe naklejki.
Może mi pan rozmienić 2 tysiące?
Pani żartuje. Wolne żarty, moja mała. Mam tysiąc i to w jednym banknocie.
Nie mam.
To nie będzie hotelu.
A nie będzie.
Twarda bestia. Niech ci będzie.
Ci jak ci. Do mnie mówi się Madame Kristina.
Niech ci będzie, madame Kristina. Oto proszę banknotbanknot proszę.
Tak.
Mnie pan nie dotykał. Pan chyba zwarjował.
Cały drżę jak osika. Nie, gorzej. Jak wagon bez resorów.
Zachowuje się pan nie jak kolejarz, a jak błędny rycerz.
Czy tak bardzo boi się pan… kobiety?
Ja czy nie ja, wszystko jedno. Ciało jest tylko ciałem.
Same wygody: Łóżko z kobietą.
Pan wącha?
Nie, studiuję.
Na politechnice?
Nie,. pPanią .
Acha. Więc on to nazywa studiowaniem. Jeden chciał metaforzyć, drugi teoretyzować, a ten studiować. Dziwna to kolejarska brać.
Siedząc na łóżku, wydało mi się przed chwilą, że od pani jedzie dymem.
To od pana jedzie czosnkiem, mój panie.
Wyraźnie wydało mi się, gdy kładłem się i dotknąłem pani ciało, że od pani jedzie dymem.
Ach, to co innego.
No to co, położymy się?
Niech będzie.
Łobuz! Świnia! Łajdak!
Wolałbym ściskać starego trupa, niż pańskie ciało. Tfuy!
Tak mówi się do Kolegi? Tak? A związki zawodowe? Kolega się zapomina!
Niestety!
Pan wstydu nie ma, młodzieńcze.
Szanuj pan moją siwą głowę.
Wolę szanować zieleń w parku Depcę po pańskiej siwej głowie.
Panowie śpią na moim miejscu. Oto bilet.
To pan śpi na moim.
Jak panom nie wstyd spać razem! ze sobą, wam, przedstawicielom państwowej kolei.! Żeby jeszcze jacyś artyści, a to zdrowi ludzie! Pan, stary człowieku, śpi z młodym, który może być pańskim synem i jeszcze czyni to z kolejarzem. Deprawuje go pan na moim łóżku.
Co ma do tego związek?
Nie związek, a pan!
Madame?
Pani... Madame?
Chciało się zarobić na łóżku, co? 3 biletyciki na to samo miejsce, co? Jak na kolei, co? A pieniądze do kieszoneczki, co?
(
Zdaje się, że was rozumiem…
Phy! I pogarda dla studiów!
I bilety!
I pieniądze do kieszeni!
I dym z ust, tak? Niby ząbków się nie myło!
Zabić dziurkaczem.
Przedziurkować!
Jak bilet…
Jak miesięczny…
Jak personalny…
Panowie! Zabijmy w sobie kompleksy!
Dziurkować!
Przedziurkować ją na rzeszoto!
Katharsis!
Katar czy Katharsis, wszystko to gra słów. Zabić ją!
Niech tam będzie Katharsis.
…Ale krwi to miała!
Tak. Napasła się naszą krwią.
No tak, ale kto nas teraz obudzi?
E, grzeczna to pani nie jest. A złe… to! Szukam takiej jednej Madame Kristiny. Przenocować tu można?
Wprost z pociągu. Długo się tu jechało.
Ot, jeździło się tu różnie. Raz na wozie, raz pod wozem, ale najczęściej jako hrabia to osobowy obsługuję. Jak się nabiegam po tych cholernych korytarzach, to nóg się nie czuje. Skleroza stóp. Przepraszam. Narkoza czyli znieczulica.
Pan niespokojny! Pan poeta?
Jaki ja tam poeta, panienko. Podróżny jestem. Kiedyś meduzy, a dzisiaj to gołębie choduję. „Poeta, ale nie ta”, jak mawiał pewien drab.
To poco pan tu przychodzi? Na cóż ta terapia? Nie lubi pan nas, kobiet…
Po co, po co. Zaraz po co. Mówię, że tej baby szukam. Pierwszy raz tu mój pociąg stanął, panienko. Płynęliśmy, płynęliśmy po tym oceanie snu, trochę się piło z pasażerami w sypialnym, a tu nagle – wyspa! Stacja! Pełno świateł! Ale gdy się wysiadło, okazało się, że stacja jest tylko ścianą z dykty, a z tyłu ten zaciszny cmentarzyk, tfu, hotelik.
Pan sam, czy z pasażerami? Meldować trza.
Sam. Sam! Pasażerów to u nas nie ma, panienko. A jeżeli są, to nie mówią a siedzą w pociągu i w milczeniu wódę piją. Na przykład dzisiaj, to były baby z odpustu, które zginęły w jakiejś katastrofie.
Duch?! Pan żartuje!
Gdzie tam śniło! Zaraz sen! Sen to najłatwiejsza konwencja, panienko, ale gdzieś jakbym w rzeczywistości panią widział, prawie, że za nos ją trzymał, z przeproszeniem, delikatnie. Lecz przypominam to jak przez dziurę w płocie. Niewyraźnie.
Przez dziurę w płocie? Podglądał może mnie pan jak siedziałam w tej kadzi? Stary zbereźniku!
Ta dziura w płocie, to literacka metafora, panienko. Jak człowiek podróżuje tak jak ja nockami, a w dzień sprząta, to lubi sobie od czasu do czasu pometaforzyć.
Pometaforzyć? Nie słyszałam. Och, już domyślam się! Ale figlarz z pana! Pierwszy raz widzi pan kobietę, i już by pan ją… metaforzył.
Jakie tu występy, panienko. Masz oczy jak dwie latarnie ekspresu paryskiego, a podróżny taki szybkiego pociągu zatrzymać nie może. Chyba, że by się rozmontowało szyny, albo opuściło semafor. A bufory, to…
A tak, panienko. Oczy jak latarnie.!
I, że rozmontuje pan szyny i podniesie sam pan semafor?
...Opuści, panienko.
...Opuści?
Tak, panienko. Wówczas mój ekspres stanie – a ty panienko się zatrzymasz. Chodzi mi niby o ten pociąg do ciebie.
… Skończy się?
Nie. Stanie.Wstanie.
Wszystko u hrabiego odwrotnie, ale doprawdy on mnie zaciekawia.
Słusznie, panienko. Sztangistą nigdy nie byłem, ale grywałem za to w szachy. Człowiek, gdyby się był urodził w innych przystępniejszych warunkach, mógłby być atletą nawet. Marzyłem Nawet marzyłem o tym przez wiele lat, gdy jako dziecina czytywałem rzewne książki. „O sztangistach”. Ale życie potoczyło się inaczej, zupełnie inaczej. Jak przez most. Wszystko przez tę babę.
No tak. Pociąg przez most, a pod spodem rzeka.
Pan odczuwa do mnie pociąg przez most? Pan chyba zbyt długo tu jechał.
Pani powiedziała „za życia”. Nie rozumiem?
Tak. Prowincja to jest. Leczyć reumatyzm w kadzi. …?
Nie! Życie mnie ciacha, psiakrew.
Pan jest chyba nienormalny? Tam w pociągu, chyba bardzo trzęsie? Co?
Oj, trzęsie, panienko, trzęsie! Stare tory. Bez przerwy du, du, du. A potem już człowiek w czasie podróży tępieje coraz bardziej.
Dobrze panu mówić, a ! A jak by pan tak jak ja, podzwonił i bez przerwy słyszał y, y, y, i nikt nie podnosi słuchawki, to dopiero by pan wiedział, co znaczy samotność telefonistki w tym piekle. Zamiast męża – słuchawka od telefonu.
Samolot? Po szynach? Przecież samolot lata w powietrzu, hrabio!
Oj lata, to prawda, że lata. Ma się te lata, he, he.. Lecz jakby kolejarze dostali samoloty, to przyrychtowaliby je do szyn. Trochę by się wyklepało i człowiek wygodnie by jeździł. A tak, to jeżdżą kształty staroświeckie, proszę pani.
Nie o panią tu chodzi. Mówiłem o pociągach. Tam staroświeckie kształty.
Stare matrony jeżdżą?
Nie! Pociągi!
Pański pociąg wydaje mi się normalny, choć na te pańskie wywody czy „metaforzenia” nie mam chęci. Wydaje się pan być zbyt brutalny, a my kobiety lubimy początkowo pociąg, że tak powiem – delikatny…
Pani! To wszystko pozory! Lubię majsterkować od dziecka! Harcerskie słowo! Kiedyś, jako dziecko, naprawiałem pajęczyny, a muchom wyrywałem nóżki...
Brutal! Pajęczyny? Wyrywać nóżki?! To obrzydliwe! A fe! I to ma być harcerz!
Mogę także żywą żabę połknąć, albo policzek przebić agrafką.
My tak gadu, gadu, a nocka za oknem i księżyc nad hotelem jak okno wagonu sypialnego w tunelowym dymie chmur. Jako zdegradowany hrabia spragniony jestem snu…
…Ach, tak. Prawda. Łóżko stoi tu. A pieniążki pan ma?
Jakże bym nie miał. Nazbierało się tego trochę, po matuli bezdzietnej hrabinie. No i renta inwalidzka..
100 złotych! Co to dla mnie jest! Proszę! 1000!
A drobnych pan nie ma? Bourgois!
Ależ skąd. Chwała Bogu i matuli, że 1000 zł. jest
O, mnie pan na ten trick nie weźmie. Do rana rozmienię. Może ktoś jeszcze przyjdzie. Proszę, oto bilet na to łóżko.
To łóżko podobne jest do katafalka katafalku. Innych pani nie ma?
Nie ma, kochanku. Co robić, taka tu produkcja! Standard! Tradycyjni stolarze, stare modele, trudno ich w o czymś nowym przekonać.
Siąpi, siąpi ten deszcz, a niech to wszyscy diabli!
Trochę spać i trochę teoretyzować. Jak człowiek tak długo jak ja, proszę pani, samotnie jeździ, to lubi sobie poteoretyzować... Baby szukam.
Pani żartuje!!! Pani narzeczony w kotle? Jest kucharzem?!
A co mnie to zresztą obchodzi? Co mi to przeszkadza? Pani narzeczony praktyk, dlatego pani nie lubi teorii.
„Hola moja panno!”, jak mówią w teatrze. A któż zabroni mnie Cesarzowi, teoretyzować? Gdyby jeszcze jakiś rewizjonizm, czy co, ale teorie? Niosą one ze sobą zawsze coś nowego! I mięsień w mózgu się rozwija, jak mówił mój sekretarz.
Pani coś mówi?
Same usta pani chodzą? Daleko?
A... rozumiem. Pani obłąkana?
Gwoździe? Na stoliku.? Przy słuchawce? Czy pani jest fakirka? Pani na pewno jest chora. Proszę mi pokazać gardło!
No, no, panienko! Już w porządku.
Już pan steoretyzował?
Pani jest obłąkana, doprawdy.
Jest.
Yes!
Ważne, nie ważne, nie w tym rzecz, lecz sprzedano 2 bilety na to samo miejsce. Chodzi o zasadę!
Oczy jak latarnie? Oszalałeś, mój przyjacielu?
On mówi, że ja mam oczy jak latarnie pociągu. Cóż z niego za… elektryk!
Że XXXXXSkreślenie maszynowe. Pod spodem widoczny zapis: *„powioo” pani ma? Zgasić!
Bilet pan ma?
Hrabia? A pan tu skąd?
Oj, panienko! Nie podoba mi się ta cała historia! Jak można sprzedawać 2 bilety na to samo łóżko? Przecież to nie pociąg, a hotel.
Każdy z nas ma swoje jednostkowe błędy. Pan też chyba nie jest ideałem.
…Nie, nie…
No, dobrze. Niech się pani już nie obawia.
Niech kolega nie jęczy, jak stara baba.
Wybijało godziny? Naprawdę?
Pani żartuje z rycerza. Człowiek ma nadwątlone nerwy. Serenady i żarty już dawno mi przeszły.
Znam, to, co pan mówi, znam. Chciał pan sobie poserenadzić? Co?! Metaforzyć, teoretyzować i serenadzić? Tak? Stara szelma!
Jeden z nich był hrabią, a drugi cesarzem.
Szukam jednej baby. Przepraszam, pani. Nie obudziła mnie i spóźniłem się pod Grunwald. Teraz znam Grunwald z filmu, i to z nienajlepszej kopii.
Wiem o tym.
Nie obudziła mnie i straciła posadę. Jestem rycerzem zrujnowanym. Same zgliszcza. Komu potrzebny w XX w. rycerz. ?
Kobiety cenią sobie rycerskość.
To prawda. I kluczyk można było zgubić…
Kluczyk zgubić? A portier nie miał zapasowego?
Wówczas, moja panno, nie było ani portierów, ani portier w oknach. To wymysł XX wieku. Ech! A jakie miecze były! Ciach i głowa zlatuje! Dziś, to ci panowie w piżamach zamiast mieczy używają wiecznych piór. Pojedynkują się na łamach prasy. Ech, czasy! I katów nie ma, a tylko sami fryzjerzy.
Trzeba się zapisać do klubu sportowego.
Tak mi się wydaje, jakbyśmy się skądś znali? Madame?...
Podglądać w kąpieli? E, nie. To nie my. W pociągach snu nie ma, ani łazienek. Chyba, że się pani kąpała pod kolejowym zbiornikiem.
Pod zbiornikiem. Fe! Prostackie! Gdyby choć Krynica czy Sopot!
No tak! Pod zbiornikiem! tam gdzie lokomotywy napełniają wodami.
Mój panie, pan mnie obraża. Jeśli trzeba to jeżdżę nad morze do wód!
To żadna obraza, zacna pani. Pamiętam jak jedna Amerykanka po pijanemu kąpała się pod zbiornikiem. Wychodziła z podróżnego kufra, i wmawiała w nas, że wychodzi „z muszli jak Venus”. Tylko że kufer w żadnym wypadku nie przypominał tej muszli. Miał hotelowe naklejki.
Może mi pan rozmienić 2 tysiące? Nie mam drobnych.
Pani żartuje. Wolne żarty, moja mała. Mam tysiąc i to w jednym banknocie.
Nie mam forsy. Ale mam miecz, to mogę pani ten jej tysiąc posiekać na kawałki.
W takim razie nie będzie hotelu.
A nie będzie.
Twarda bestia. Niech ci będzie.
Ci jak ci, rycerzu. Do mnie mówi się Madame.
Niech ci będzie, Madame. Oto banknot.
Niestety.
Mnie pan nie dotykał. Majtek nie noszę. Pan chyba zwariował.
Zachowuje się pan nie jak podróżny, a jak błędny rycerz.
(wskazuje głową na łóżko) Fragment widoczny pod skreśleniem maszynowym Czy tak bardzo boi się pan mnie? kobiety?
Ja czy nie ja, wszystko jedno. Ciało kobiety jest tylko ciałem. Materia umowna.
Same wygody: łóżko z piękną kobietą.
Pan wącha?
Nie, studiuję.
Na politechnice? Ma pan indeks?
Nie. Studiuję panią. Jakoś piekielnie dymem czuć..
Acha. Więc on to nazywa studiowaniem. Jeden dyplomant chciał tu metaforzyć, drugi absolwent teoretyzować, a ten studiować. Dziwna to podróżnicza brać.
Siedząc na łóżku, wydało mi się przed chwilą, że od pani jedzie dymem.
Wyraźnie wydało mi się, gdy kładłem się i dotknąłem pani ciało ciała, że od pani podjeżdża dymem.
Ach – , to co innego. Pardon. Myj zęby pastą Odol.
Niech będzie. Tylko miecz wezmę.
Łobuz! Świnia! Łajdak!
Wolałbym ściskać starego trupa, niż pańskie ciało. Tfy! A z kwiatów wolę róże.
Tak mówi się do kolegi? Tak? A związki zawodowe? Kolega się zapomina, kolego Cesarzu!
Niestety! biedaku!
Pan wstydu nie ma, młodzieńcze.
Wolę szanować zieleń w pałacowym parku Depcę po pańskiej siwej głowie. Ot, tak!
Jak panom nie wstyd spać ze sobą, wam, przedstawicielom arystokracji! Żeby jeszcze jacyś artyści, a to zdrowi ludzie! Pan stary człowiek, śpi z młodym, który może być pańskim synem i jeszcze czyni to z Hrabią. Deprawuje go pan na moim łóżku.
Co ma do tego nasz zawodowy związek.? Nie widzę tu związku.
Nie widzę poprostu związku, aby nasz związek mógł indagować w związku z prywatnym życiem rycerza.
…Bezczelny!…
Madame? Rzeczywiście! ona Ona cały czas mi kogoś przypominała! Stu I ta jej możliwości złośliwość z tym łóżkiem!
Chciało się zarobić na łóżku, co? 3 bilety na to samo miejsce, co? Jak na kolei, co? A pieniądze do kieszoneczki, co? A jak to było z tym obudzeniem nas, co? Zniszczyłaś nam karierę.!
Zdaje się, że was rozumiem…
Phy! Pogarda dla studiów! I dla żelaznych majtek! Wiedźma! Phy!!
I bilety na to samo łóżko!
I pieniążki do kieszonki!
I dym z ust, tak? Niby ząbków się nie myło! Uch! A jak to było z obudzeniem nas w hotelu?
Zabić dziurkaczem.
Podziurkować ją nogami! Jak na polu bitwy.
Naprzód! Do ataku! Za mną! Śpiewaj pan rotę!
Niech żyje Cesarz! Za ojczyznę! Ognia!
Nie mam ognia. Zapomniałem zapalniczki.
Mówię o ogniu bitewnym. Naprzód, panie Hrabio. Na białą broń!
Panowie, nadszedł czas! Zabijając ją uwolnimy się od kompleksów zemsty!
Może nogę jej wyrwać?
Nie trzeba, będzie kuleć. Viwe el’imperienur! Naprzód! Tnij! Rąb! Wal ją go deską! Hej, łucznicy! Hej krześlarze, przepraszam. Wspinać się na blanki! W basztę ją!
Przestań pan śpiewać! To nie farsa!
To dla rozrywki. Niech żyje Katharsis! Bić ją!
Ten akt jest aktem bezprawia!!
Niech tam będzie katar czy Katharsis.
…Ale krwi to miała! Bestia! Żeby choć na stację krwiodastwa chodziła! Nic społecznego obowiązku u takiej!
Tak. Napasła się naszą krwią, jak kaszanka.
Wsadzimy ją teraz do kadzi!
Zemsta dokonana. Chodźmy spać. No tak, ale kto nas teraz... obudzi?...
…. Pora wstawać, panowie .…