To przez nogę.
Sterczymy już tak trzy doby bez ruchu.
Bezruch jest pozorny, bo krąży w nas krew, ruszają się nam nozdrza, a hotelowe serca biją wiecznie w naszych piersiach.
Ja też mam lekko tego tego lekko dosyć. Pic-fotomontaż czyli ryba po grecku.
Potem będzie pan narzekał. Tu nie ma lekarza.
To w ostateczności.
Nie, nie, nie.
Uwaga! Nareszcie ktoś idzie! Naprawimy nasz hotelowy deficyt.
I dach nad hotelem!
Tak! i I dach.!
No, próba się udała. Spocznij panowie!
Nagrania kosztują, a taśmy brak, drogi Cesarzu…
…Fusmiku. Ho, ho, u mnie, w świętej pamięci cesarstwie nigdy nie brakowało magnetofonowej taśmy, ani też makaronu. Wielkie moje mowy, manifestacje, kwiaty od dzieci, wrzawę wiwatujących na rzecz cesarza tłumów, wszystko nagrywałem na makaron. Przepraszam. Na taśmę magnetofonowąmagnetofonową taśmęBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem).
Hast recht! Tak. Wszystko przez Madame Kristinę. Gdyby mnie obudziła wówczaswówczas obudziła, to bym dalej nagrywał o monarchiię, na taśmieę.
Wszystko przez pannę Kristinę. A to rzecież idiotka! Debilka!
Nie. Skądże. Mnie łamieŁamie mnieBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) reumatyzm. Mówiłem tylko, że ten reumatyzm właśnie to idiota.
Acha.
Fakt. Mnie też coś strzyka. Jakby agrafkaą.
IA nazajutrz wybuchła zapewne wojna, tak?
A tak... Wybuchła. Jeszcze jaka! To moje strzykanie było ostrzeżeniem!
Przed groźbą wojny?
O boju wiem? Tak z tego wynika. Wernyhorę też podobno strzykało.
Mówię, że reumatyzm mnie łapie. W łapy.
Pan powiedział, że idiota? Że debil na krzywych łapach?
Ach, prawda. Chodzi mi o to, że to debil wygrał tę wojnę!
Mam nadzieję, że nie chodzi panu o ostatnią wojnę mego cesarstwa?
Oczywiście, że nie!
Najgorzej to z ludźmi o twarzach imnbecyli. Nigdy nie wiadomo, czy taki naprawdę nie rozumie, czy też tylko udaje! Stąd, toa ich ciągła do nas nieufność. Stąd, te ich ciągłe podejrzenia! Doszukiwanie się aluzji nawet w samym fakcie swego istnienia.
Co on gada?
Pyta, czy może już wyjść.
Wyłaź pan!
Czekamy na pana!
Wyleciała mi szczęka w tej zbroi. Tyle godzin bez sztucznej szczęki. Mój boże…
Pojedynkuj się pan na miotły. Mówiłem już raz panupanu już razBrzmienie powstałe w wyniku zapisania zmiany szyku za pomocą cyfr nadpisanych nad wyrazami (niebieskim długopisem), że należy trzepać mieczem dywany albo zęby w mieczu porobićporobić w mieczuBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) i piłować ludziom drzewo na opał!
Trzepać mieczem dywany? Drzewo na opał?! Dobrze, że mój hufiec tego nie słyszy, nie mówiąc o pannie Andromedzie.
Nie ma pan kolego, papierosa? Jakiegoś choć peta?
Niby skąd?! Mesje Rolas nam przecież nie płaci!
Dziwaczne tu stosunki panują. To przecież przemoc! Kindnaperstwo! Biedna moja matuś – królowa… Biedne moje kochanki! Biedny adjutant!
W ogóle nie ma stosunków, proszę Cesarza. Pan, ten gwałt nazywa stosunkiem?
I pana hrabiego także tu hodują!
Trudno porównaćywać wprost rolę hrabiego z do roląi Cesarza!
Pan uważa, że moja rola gorsza, panie…
…Cesarzu! Fusmik II, jestem! Gorsza, nie gorsza, nie mówię tego, ale co cesarz, to nie hrabia. My nawet mamy, proszę pana, nasze cesarskie cięcia!!
Tak. Role mamy dzisiaj podobne. Stanowiska zdetronizowanych feudałów. I nie powiem, żeby pan grał swoją rolę lepiej niż ja.
(do publiczności)
Ale jej nie ma. Puste krzesła.
Prawda. Publiczności nie ma, lecz może zawitać do hotelu. A mMoże przyjedzie jednak jakiś gość!? On mnie oceni oceni mnieBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (czerwonym długopisem) uczciwie!
Pan jeszcze w to wierzy? Żyje pan nadzieją podobnie jak ten głupiec
A czemu mam nie wierzyć.? Dziś trzeba wierzyć, albo udawać, że się wierzy. Wara, nauka i cnota wytyczała zawsze moją drogę.
To było kiedyś. Dziś jest pan zwykłym gnojkiem.
Czym, proszę? Pan powiedział coś po francusku? Jest pan lingwistą?
Jest pan niczym! Jest pan powietrzem, które co pewien czas głosi, że jeszcze jest cesarzem!
Widzę, że pan mnie nie rozumie.
Staram się nie rozumieć. Nic więcej. To moja gra.
To nie ja, To poeta.
… ktoś jedzie?
Nie. To metafora jednego poety., dotycząca ciszy.
Uodpornienie? Na co?
Na nasze chamstwa!
O panu nie mówiłem. Pan stanowi wyjątek wśród chamów. Jest pan porządnym nożownikiem.
Dziękuję.
Walcz pan z własnym cieniem, który pana prześladuje!
Pomysł całkiem dobry.
Cooo?!
Ja chcę do mamyyy!
Oszalał pan?
On nie oszalał. On rzeczywiście chce do mamy.
Niech Cesarz go puści, bo damy Cesarzowi w szczękę.
Mesje Rolas nie lubi takich żartów.
Tylko bez ilustrowaniaatywności. Dziś moda na obstrakcję.
Sodowa? Dziękują.
Widzę, że się pan naprawdę chwieje. Wybaczam panu tę napaść. Za karę proszę klozet wyszorować!
Nie zwarjowałem. Po prostu chcę do mamy i tyle.
Co!?
Na klęczki. Do kąta, na klęczki!
Na groch czy na fasolę?
Na groch!
Ja chcę do mamy! Ja chcę do mamy!
Nie radzę gadać, bo będziemy tak klęczeć 3 dni jak na odpuście.
Tak. Będziemy! Ja też klęczę, tylko w myślach.
Ach. Pan wierzący!
Jak nie ma gości, to wznoszę modły. W tym wypadku jednak modlę się o rozsądek dla pana.
A, rzeczywiście. No to już nie chcę do pięknej Andromedy. Chcę do mamyyy!
Pan w to wierzy?
Niebo jak brudna pościel.
Niebo zaciągnęło się.
(budząc się z zamyślenia) Meldować jak spadnie na ziemię.
Gdzie leży?
Jeszcze nie leży, ale spadł.
Jak Jeśli spadł, to pytam, gdzie leży?
Wisi na ścianie.
Tak się mówi, Mesje Rolas.
A klozet umyty?
Umyty! Lecz to nie pozbawiło mnie uczuć rodzinnych do cesarzycy, matki mojej ukochanej!
Dziękuję, panie.
Fe!
Słusznie. Pan może się brzydzić, ja nie. U nas w domu była higiena. Już nasza babka…
To wszystko przez ten barometr!
Tak. To przez barometr. Giną różnice nas dzielące, Cesarz utożsamia się z dyrektorem hotelu, a teżn z hrabią! Nawet rycerz woli dawne pieluszki niż własną zbroję. Żyjemy w morzu, lecz dopiero barometryczne ciśnienie przypomina nam o wspólnej naszej bezwładności. Nadchodzi halny wiatr i Oto pewnego dnia wszyscy staniejemy się tacy sami! Wystarczy wspomnieć stan podniecenia Mesje Rolasa, żeby…
Oni nie. Ich nie dotyczy ciśnienieciśnienie nie dotyczyBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (czerwonym długopisem). Oni prawom Natury nie podlegają. Chyba jakieś trzęsienie ziemi albo łomem ich. Za gruba ich skóra. Za gruba ich skóra. Chyba że jakieś trzęsienie ziemi albo łomem ich po głowie.Brzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) oraz dopisania wyrażeń „że” i „po głowie”
Mówię o mamutach tkwiących jeszcze w pokładach węgla. Łomem mamuta!
Faktycznie. Ta wspólna nasza chęć, pow rotu na łono Mamy, należy traktować jako metaforę. Zatarcie się naszych poglądów politycznych, i idei, osobistych niuansów, i dążeń artystycznych! Nagle, wszyscy stajemy się tacy sami, podobnie jak gipsowe seria popiersi wielkich przewódców. Odrzucamy korony, tytuły, i chcemy do mamy! Wprost w łono Natury. Nasze wewnętrzne zegary wracają do godziny wyjściowej. Żyjemy, moi panowie, na cuglach Natury…
Ee, filozof z pana i to prymitywny. Jakie cugle, jakie zegary? Pan jeździ na koniu? Reperuje pan zegarki?
Zaraz to widać.
A nie mówiłem? Zegar Natury. NIŻ!
Niż, co?
Niż, jako dół. Niż barometryczny. To niż barometryczny nas utożsamia! Budzi się w nas ten sam zwierzak.
Piękny tytuł na książkę: „Gdy wstaje zwierz”, albo „gdy budzi się zwierz”. Lubię kryminały, n.p. taki „Hamlet”…
Mówi żełem, że „budzi się w nas zwierz”!
Jest pan dosłowny, jak nigdy, mój przyjacielu.
…Ten, to samo…
Teraz, gdy się mówi – oni milczą. Przypominają milczenie skał, milczenie morza przed burzą. Chcąc uchodzić za sentymentalnych, milczą i tylko czekają, by się człowiek przed nimi uzewnętrznił. By wylazł ze swojej skorupy, by się roztworzył przed nimi. Wówczas go nogą jak ślimaka zmiażdżąnogą zmiażdżą jak ślimakaBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (czerwonym długopisem). Oni milczą przed westchnieniem nadchodzącej burzy! To groźne!
E, zdaje się panu. Draby nie wzdychają. Draby robią coś o wiele bardziej konkretnego.
Nie. Ja tylko tak. Zresztą to nie ja, a oni.
To oni?
(szeptem)Słowo widoczne pod skreśleniem maszynowym
(szeptem) Lwem, albo psem.
…Nie widziałem takich psów…
…O, bo to bo dawno. W poprzednim wcieleniu tego rycerza!…
A ja, poczułem dziwny i liryczny zapach trawy. I jedynie lęk, lęk przed lwem, przegonił mnie z murawy…
A ja znów poczułem, że dziwnie ogon mi się pręży i wąsy najeżyły mi się, jak igły sosny.
Prawda. Tak dziwnie świeciły panu oczy…
…Lecz pańskie oczy teraz, jakby gdyby były zielone, romantyczne…
Naprawdę, to niebywałe, drogi Hrabio! Nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. A może, to znak, że ktoś do nas przyjedzie? Jakiś na przykład… magnetyzer?
Barometr zleciał według rozkazu, mesje.
Na ziemię?
Na ziemię, to znaczy na podłogę.
Sam?
Widać sam. Rtęć wyskoczyła z niego!
A I za oknem… nikogo?
Nikogo. Tylko burza idzie, mówię.
To dziwne doprawdydoprawdy dziwne. Giną nasze poglądy, kierunki w malarstwie, sposób trzymania popielniczki przez rycerza, poszczególne nasze gusty i… nagle wszyscy stajemy się zwierzętami, jak na początku! Jakieś rozidywidualizowani? Roztargnienie Natury?
Niby, ja?
Przy wojsku. W kazernie.
Już 10 lat było jak minęło.
A po wcieleniu do służby wojskowej!?
Potem pracowałem na służbie u wielmożnego pana.
Acha. Pamiętam.
Teraz, to może się nam interes spalić.!
Jaki interes?
No, ten hotel.
To nie nasz interes. To pański interes!
DRAB I …Prawda, że to pańskie…
Nasz wspólnyOdręczne wyróżnienie wyrazu przerywaną linią (niebieskim długopisem) interes. Nie jestem kapitalistą. A z czego to żyjecie, panowie?
Prawda. U nas jak gdy ksiądz sekretarz…
Przydałby się tu piorunochron!
A no! Bez piorunochronu, to nawet stodoła się spali! Pamiętam jak trzasnęło w wygódkę, to nie było co zbierać!
…Z chłopa?
Z jakiego tam chłopa! Chłopy to idą sobie za stodołę! Z baby.!
Widać, nie chodzą.
Ja? Oszalał pan? Teraz? W czasie burzy?
Właśnie, o to chodzi! O bezpieczeństwo! Hotel nie ubezpieczony. Będzie pan miał udział w naszych zyskach.
W jakich zyskach? Chodzi o giełdę?
Nie, o hotel! 300 pokoi, 1 łóżko, służba i szalet.
Mówi pan to przy świadkach?
Stanie pan na dachu przy kominie, miecz podniesie pan w górę, a każdy piorun zejdzie po mieczu przez komin przez komin zejdzie po mieczuBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) do pieca.
Pomysł dobry. Zbroja żelazna, odwaga wewnętrzna… możliwość rehabilitacji…
Walczyć z piorunami!? Przecież to don Kichoteria!
Służba nie drużba! Nie wszystko bywa w życiu przyjemne! A pan myśli, że tym Drabom przyjemnie ścielić to łóżko? A robią to z myślą o awansie…
O awansie? A na co ja mogę, z przeproszeniem awansować, będąc piorunochronem?
A udział w zyskach… będzie?
No dobrze. Zgadzam się. Tylko przydałoby się coś do czytania. Jakaś gazeta.
Na deszczu?
To może być gazeta przeciwdeszczowa. Zresztą ja mam tarczę…
Takie gazety przeciwdeszczowe nie wychodzą.
No to może coś ze sobą do jedzenia?
To może być przecież przeciwdeszczowe jedzenie! Zresztą mam tarczę, powtarzam.
To może dać mu tylko miseczkę. Jakąś popielniczkę?
Przydałaby się kiełbasa.
Chcesz pan ten szlauch?
Kiełbasy niestety nie ma! Jest szlauch!
A może jakieś orzeszki? Lubię kontemplować na deszczu gryząc orzeszki.
Niech pan przestanie zawracać głowę! Powiedziałem: nie ma!
Ci ludzie starszej daty są tacy dumni! Wieka mi rzecz! Piorunochron! Phy!
Duma jest cechą człowieka.
Och, zapomniałem, że nie.
…Prawda, oj, prawda…
Biją, oh wkoło ale obok mnie. Jasno jak w dzień. Chryste!
Ręką nie, ale mieczem chyba można.
Nikogo nie widać, choć daleko jakby pociąg się przesuwałprzesuwał sięBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (czerwonym długopisem).
I co jeszcze?
Widać chmury. Idą tak nisko, że za chwilę nie będzie nic widać!!
…Siła wiatru?
Oj, siła! Siła!!!
No, hej siup. Siupnęło mu się. A tyle już wytrzymał!
No pewnie. Nie ma się czego dziwić! Każdemu może się to zdarzyć.
Kto trzepnął?
Maciejowa.
A piorun?
Piorun też, ale potem.
Piorun?
A jakże. Piorun, i to jaki! Z wierzby wyskoczył!
Jak wiewiórkę piorun trafi, to skacze z wierzby i nie patrzy, czy kto idzie.
Może to był kot? Miauczał?
A kto go tam wie. Pioruna nie rozkręcisz.
Trzeba było walerianą popróbować.
A u nas, to u nas jeden chciał piorun rozłupać. Wziął siekierę.
Oj, spaliło na śmierć. Jeszcze świeci na Zaduszki.
To tylko wiatr i woda szumi w rynsztokach.
Idź pan.
Ja nie, ale Draby.
(groźnie do Draba II)
Idź po zbroję, mówię!
Spaliło go?
Spaliło na węgiel kamienny.
Tak, To był twardy człowiek. Miał twardy charakter.
Co niektórych pali na węgiel drzewny.
Niechaj będzie.
Trzeba schować węgielki do depozytu wraz z walizką Rycerza, a zbroję do muzeum lub postawić przy wejściu z popielniczką!
Zupełna cisza. Nawet nie słyszę jak myślę.
I nikogo?
Nikogo. Tylko woda płynie i nieczystości.
Tak. Wartałoby się położyć, dopóki ktoś do nas nie przyjedzie.
A może by się tak przebrać?
Przebrać? Za W co? Za ducha?
Zaraz, za w co. Mówię, że może by się tak przebrać i poaktorzyć? Ech! Żeby tak sobie trochę poaktorzyć, dałby bóg!
Niby ja umarłem?
A co, ja? A nie pamięta pan bitwy pod Picos?
Nie, nie pamiętam.
Widzę, ma pan dzisiaj skłonność do figlówi. Wpierw te barometry, a teraz jakaś fatalnieWyrażenie widoczne pod skreśleniem maszynowym jakieś fatalnie brzmiące – Picos.
Ach, gdyby tak trochę poaktorzyć! Rękę tajemniczo podnieść, monolog powiedzieć! Jakaś peruka, jakieś wąsy, brawa, róże, koniak!
Jak mam to rozumieć?
Ten człowiek myśli o jakimś teatrze amatorskim. To nienormalne w naszych sferach. Nigdy na nim nie oprę mego cesarstwa! A starał się o rękę mojej córki!…
Hm...Coś, jakby przez mgłę. To chyba był sen. Śniło mi się chyba kiedyś, jakbym był kolejarzem. Zresztą, gdyzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna nasz sen? Gdzie zaczyna rozpoczyna się tafla snu – jak metaforyzmcznie, mawiał poeta? Nikt nie wie. To tak, jak dzień i noc. Światło życia niby to samo, tylko cienie w nocy inne.
Światłocienie? Ach, pan maluje!?
SłowamiJęzykiem, panie. I to od czasu do czasu.
No, no, bez aluzji!
Pan żartuje! Czy poprzednio nie nazywał się pan przypadkiem …Figelman?
Pan chyba donaprawdęy oszalał! Tyle lat czekam na gości i nic. Służba wymiera. Wszędzie brody pajęczyny. HaszczePisownia oryginalna. Siwiejące od kurzu dywany.
Przebrać się? Pan z jasełki? Jest pan szpiegiem Heroda?
Nie. Na głowę.
Nie do obiadu! Przebrać się np. za przyjezdnego i wejść przez te pańskie hotelowe drzwi. Radość panu sprawić. Rozwinąć pańskie koncepcje z tym ukrytym magnetofonem… Małe powitanie klienta, meldunkipotem zameldowanie, Mmiękkie łóżkoa, służba, miły dyrektor…
Pan chce się przebrać i wejść do hotelu? Jako przyjezdny? Jako długo oczekiwany przez nas gość? Czy, tak? Kochany! że na to wcześniej nie wpadłem. A jednak fantazja się w panu wyrobiła wyrobiła się w panu fantazjaBrzmienie powstałe w wyniku zarysowania zmiany szyku za pomocą cyfr nadpisanych nad wyrazami (niebieskim długopisem). To przecież rozwinięcie mojej genialnej myśli z magnetofonem.
Pan prowadził szkołę? Był pan nauczycielem? Zasiadał pan na wywiadówkach?
To metafora. My bohaterowie legendami wychowujemy pokolenia…
…Dostaje pan za to pensję? Nauczycielski grosz?
Niestety, nie.
Pan za darmo pracuje? Społecznie?
Tak. Ofiara na rzecz ludzkości, mój panie. Trzeba coś ludzkości dać. Jedni dają nową modę noszenia krawatów, inni tylko własną historię.
Ja tam wolę prowadzić hotel, panie-profesorze.
I co pan z tego ma? Długi, Urząd Skarbowy, kontrolerzy…
Lecz ja także tworzę legendę. Dla reklamy hotelowej.
O czym?
O panach. O pobycie szanownych panów w moim hotelu.
O nas?
Tak. O was! Może nareszcie ktoś z publiczności nas odwiedzi. Łóżko na scenie jest puste. Wciąż tłok mieszkaniowy, hoteli mało, teatry przepełnione, pociągi także samo…
A więc to wszystko co tu oglądamłem, było nierealne?
Sam nie wiem. Chwilami wydaje mi się, że tak, a chwilami, że nie. Jak życie.
Idzie!
Ufff! Ale leje!
Gdzie leje?
Kogo?
Na dworze leje jak z cebra. Przecież wie pan o tym z poprzedniej sceny.
Prawda. Zapomniałem.
Jest pokój?
Chodzi o pokój z łóżkiem.
Taki. Jest ten. mamy. Ten Odpowiada panu?
Może być.
Mówię, że podróże kształcą.
Człowiek jeździ i się kształci.
Pan widocznie dużo czyta?
Rozkład jazdy od czasu do czasu. Czasem ktoś zostawi gazetę.
No to siup.
Bierzcie za rogi
Nie puszcza.
Co nie puszcza?
No, łóżko nie puszcza!
Nie puszcza i już.
Widać przyrosło.
Kiedy zmienioano ostatni raz w hotelu pościel?
Było ze dwa roki nazad.
Po wyjeździe Hrabiego?
Panie, taki on i hrabia, a siusiał do umywalki.
Widać pęcherz miał chory.
A może jeszcze raz?
No to cyki! spróbujmy.
Widać przykleili, żeby nie zginęła.
A licho wie. Ja nic nie wiem, panie. Ja nic nie widziałem, ale pan Casso z administracji, jak robi remanenty na Nowy Rok, to czasem przykleja, żeby nie zginęłoa.
…Widać taki u niego kancelaryjny zwyczaj!
Panowie! Wierzę w waszą siłę! Nigdy jednostka nie jest w stanie unieść tego, co społeczność! A my tutaj, w tym hotelu tworzymy pewną społeczność i gdy tylko naprężymy wspólnie nasze mięśnie…
(do Draba I-go)
Mięśnie!
Nie gadać tam w szeregach. Gdy naprężymy nasze mięśnie, to pod moim przewodem…
No, to siup!
To, siup!
… To pan nie wyjechał?
To pan…
… To pan nie wyjechał?
To pan nie…
Głośniej! To pan nie…
Tak, pan! Mówi pan, że pan nie wyjechał.
… Że ja nie wyjechałem?
Tak pan! Ale że on nie wyjechał.
"To pan nie wyjechał", mówi nie pan, a pan!
Nie, nie wyjechałem!
To "pan nie wyjechał", mówi pan!!!
„To pan nie wyjechał”, mówi pan?!!!
To było w trybie rozkazującym, a nie pytającym.
No proszę! Jeszcze będzie mi tryby podpowiadał! Pan jest mechanik czy sufler?!
Panie! Ja pana… Pan chyba jest pijany! Pan teatrowi odbiera publiczność! Naraża pan nas nas panBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) na kompromitację! Proszę natychmiast przeprosić publiczność! Natychmiast!
Niby, za co? Niech sufler przeprasza publiczność!
Proszę natychmiast przeprosić publiczność! To jest niedopuszczalne! Przez pana w trzecim akcie, nie weszła z monologiem Madame Kristina! Przez pana sztuka nie ma zakończenia! Najważniejszej pointy wszystko wyjaśniającejwyjaśniającej wszystkoBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem)! Przez pana Madame Kristina nie wzruszyła publiczności i nie odbył się nasz kapitalny i dowcipny finał! Panie! Ja zwarjuję! Ja pana powieszę! Ja pana nie chcę oglądać więcej w teatrze! Proszę przeprosić publiczność. Powtarzam: natychmiast proszę przeprosić publiczność!
(bezczelnie) Niby za co? Hę!?
Panie Horianie! Czemu pan bez pozwolenia opuścił w czasie burzy zbroję?
… Pan znowu pił?
… Mleko.
Był pan w bufecie, tak?
Tak jest, panie reżyserze. Powtarzaliśmy z Madame Kristiną naszą pantomimę.
… Ohydny!
Ja spowoduję, żeby pana także wyrzucili ze Spatif’u. Ja pana zniszczę tam i z powrotem!
Ja nie zawiniłem.
Pan mnie będzie uczyć! To twoja wina? a także i autora! Każecie mi nam grać takie głupie komedie, a potem macie pretensje, że poważny, stary dobry aktor myli się. A gdzie przeżycie? Podajcie mi kolejarski dziurkacz. Podziurawimy go! Bić suflera! Łobuz! Kanalia! Hej, CesarzuCenzura!
Prosimy państwa o opuszczenie widowni!
…To się więcej nie powtórzy, proszę państwa!
No dobrze. A który z panów zrobił coś w celu odkrycia tego łóżka? A? Nie żądam od was odsłonięcia świata, czy Ameryki, chodzi mi tylko o odkrycie tego oto łóżka.
… To przez nogę…
… To niech pan włoży okulary.
Przed kim on odpowiada? No, podpowiedz mu.
Dureń.
Fronczak, nie denerwujwuj mniemienia, bo wiesz, jak dam w kinol…
Widać z okien?
Kapa jak kapa, panie dyrektorze. Można ją przemikicić, tylko za rogi chwycić trza.
Hi, hi, hi, co też pan, panie Dyrektorze! Ortopeda, hi, hi, hi.
Do byka, mesje Rolas.
Duży?
Gdzie tam duży, mesje Rolas. Takie chuchro. To był dentysta. Byk się nazywał tylko na nazwisko. Taki studenciak, przyjechał do nas leczyć krowom zęby. Ze starej młockarni zrobił fotel dentystyczny i plombował krowom zęby... Ale siłę to w sobie miał. Siła, panie...
Czego siła?
No, siła krowę za rogi trzymać. Ryczała, klęła, a jak ogonem starego Tymona zaprawiła, lata nie doczekał, a odchodząc mówił, że to bicz Boży.
Niby ten ogon.
Uhm.
I odszedł.
Do grobu odszedł. Biedny stary Tymon.
Pan znów żartuje.
Hm. Rozumowanie słuszne. A na roraty chodził?
Kto?
No, ten pański, co do grobu odszedł.
Chodził. Ale co mu tam RURATY, i harmaty by mu już nic nie pomogły, tak go smyrgnęła.
Niby ta krowa?
Oj, może.
No, to co z tą kapą?
No to jak trza, to trza, tylko trzeba ją podnieść…
O to właśnie chodzi!
Za rogi!
Za rogi byka?
Za rogi.
Tak ot i podnieść?na niebiesko
Ot! Właśnie!
Bez niczego?
Bez niczego. A co potrzeba?
Siup!
Proszę!
…Dwa …
Grozisz pan?
Nie grożę! Daleki jestem od groźby! Ja mówię, mój panie!
Ten ton!
Panowie, ten człowiek nas obraża.
Tak oczy były rzeczywiście przedziwne. Jak u pluskwy.
U pluskwy to mało! Jak u pchły!
A tak. Biorę!
Bierzesz pan?
Panie, a czy my coś mówimy? Czy pan coś słyszał? Jak trzeba podnieść, to trzeba! Społecznie, też się robi. Nawet z kapą.
No to siup!
Bierzcie za rogi…
Co nie puszcza?
No, łóżko nie puszcza.
Widać przyrosła!
Kiedy zmieniano ostatni raz pościel w hotelu?
Po wyjeździe hrabiego?
Panie, taki on i hrabia, a siusiał do umywalki.
Widać pęcherz miał chory.
A może jeszcze raz?
No to cyk! Spróbujemy.
Widać przykleili, żeby nie zginęła.
A licho wie! Ja nic nie wiem, panie. Ja nic nie widziałem, ale pan Casso, ten z administracji, jak robi remanenty na Nowy Rok, to czasami przykleja, żeby nie zginęła.
Widać taki u niego kancelaryjny zwyczaj.
Panowie! Wierzę w waszą siłę! Nigdy jeden nie jest w stanie unieść tego co społeczność! A my, tutaj, w tym hotelu tworzymy pewną społeczność i jak tylko naprężymy wspólnie nasze mięśnie…
Mięśnie!
Nie gadać tam w szeregach! Gdy naprężymy nasze mięśnie, to pod moim przewodem…
Ma rację. Widziałem jak podnosili faceta na ołówku. Przyjechał kiedyś taki do naszej klasy i kazał nam się podnosić! Wetknęli mu ołówek pod stopy, a on kazał nam tylko wciągać powietrze. Mediak, czy co?!
No, to siup?
No, siup!
Aaaaa! – puść!
…To pan nie wyjechał?
Mój Boże, 12 lat spał!
Ale rachunek, to mu Mesje Rolas – zasoli…
Panie hrabio, cóż za przykre nieporozumienie!! Pan hrabia wybaczy, ale pan hrabia miał wyjechać dwanaście lat temu!
Pan chyba oszalał, mój panie! Kazałem się zbudzić o 7-mej telefonistce w recepcji, a panowie obudziliście mnie, po słońcu sądząc
Ale pan… siupał!
Zgoda, siupałem – ale na pańskie wyraźne życzenie. Pan tu jest szefem przedsiębiorstwa.
No tak, ale można było jakoś inaczej siupać z tym hrabią. Przyzwoiciej! Po kawałku go odsłaniać!
Panie, goły jest zawsze gołym. Znam z doświadczenia. Mówiąc szczerze nigdy nie podejrzewałem pana o podobne perwersje.
No, no, Kowalski. Nie pozwalajcie sobie. Lepiej byście czystą koszulę nosili.
Hrabia pisze pamiętnik.i? Hrabia literat?
Kiedy?
Rok temu.
To niedopuszczalne. Proszę o książkę zażaleń. Jakże to rok temu, kiedy wczoraj dzwoniłem do niej, każąc się obudzić?
Pan hrabia spał jak kłoda przeszło dwanaście lat.
Na „hej siup”? coCo to znaczy? Panowie oszaleli. Proszę o wytłumaczenie! Panie Rolas, a co z moją służbową delegacją? Kto mi ją przystępluje? Przecież nawet nie mam już po co do siebie wracać! Ja, panowie, jestem już skreślony z życia. Nie ma hrabiego Felixa pracującego w Air France. Jest tylko Felek.
No tak, ale nam rozchodzi się przede wszystkim o pana. KHoch
Aaa! Jeżeli panom chodzi o mnie… to co innego. Niech żyję! Rzeczywiście, niech żyję! Proszę krzyczeć „niech żyję”!
Bo pan tak obejdzie człowieka w kółko, że człowiek nie wie już co krzyczeć.
To trudno powiedzieć, cesarz nie rozstawał się z rozumem, tfu, co ja mówię. Z hełmem.
Ile ważył?
Nie, cesarz.
Przecież powiedziałem, że cesarz nie rozstawał się z hełmem.
Pytam, a hełm?
Czy rozstawał się z cesarzem?
Nie. Ile ważył hełm bez cesarza.
Ej, panie. Tak pan plącze jak pijany pająk. Przecież powiedziałem, że cesarz nie rozstawał się z hełmem.
Acha. Rozumiem.
Ale mógł…
No, mógł się z nim rozstać
No, z hełmem. Cesarz mógł się rozstać, nie?
Kto?
Cesarz.
W hotelu?
Niestety. Podobno zmarło mu się w hotelu.
Nie, panie Kierowniku. Ostatni raz byłem tam jakieś 50 lat temu.
A do pokoju 201?
Tam byłem jakieś 30 lat temu.
A kurzy nie ścierał pan?
Nie ścierałem.
I żarówek nie wkręcał pan?
Jak miałem wkręcać, kiedy wówczas nie było elektryczności.
Ale przez 50 lat rozchodowywał pan żarówki dla pokoju 103!!!
Rozchodowywałem. Syn pana Kierownika je zabierał.
Ten idiota?
Nie znam jego całej rodziny, ale zabierał i sprzedawał. Każdej takiej jednej znajomej dawał żarówkę.
Wkręcał?
Nie. Po prostu dawał.
A nie wie pan, miluśki, w którym to pokoju wasz cesarz umarł?
W gazetach pisało, że 234. Hotelu nie pamiętam.
234, jakby tu.
Niech będzie!
Nie puszcza.
Kto nie puszcza?
Mówiłem, że księgowy obywatel, Casso kołdry kleił, a pan mi nie wierzył. Ten stary materialista!…
Jakby coś gdzieś chrapało?…
To u pana chrapie ta astma w piersiach! Widzisz go, Hrabia! a siusiał do umywalki! Mówiłem leczyć się…
Spróbujemy jeszcze raz. Hej siup! Napręż się pan!
Kołdra się rozłazi!
Tyle ma lat, mój Boże…
Hej, siup!
Tu ktoś spoczywa!
Wieczne odpoczywanie racz mu dać panie.
Cesarz!!! Na klęczki panowie! Powiedziałem: na klęczki!
A może go połaskotać?
No, cesarza!
Pan zawsze w nieodpowiednich chwilach z tym swoim łaskotaniem. Oj, frywolniś, frywolniś! Tu nie wiejska zabawa, a Cesarz – nie dziwka!
A niby kto?
M – ę – ż – c – z – y – z – n – a.
To może otrzepać Cesarza z kurzu?
A, to co innego niż łaskotanie. Można.
Na piorunochrony?
Jak pan chcesz, mnie wszystko jedno.
Pst! Ostrożnie! Cesarz miał w życiu łaskotki!
No, ale jego brzuch cały w kurzu.
Wal pan! Brzuch nie brzuch. Cesarzem był on przecież od góry do dołu.
Będzie ubytek.
Otrzep mu pan twarz. Ach, cóż za szlachetne rysy!
To ja twój wierny sługa zapomniany przez telefonistkę…
… Madame Kristinę.
Przyśniło się panu. Mówiłem, żeby mu pod nosem… ostrożnie Za życia miał łaskotki. Nie, nie mogę patrzyć. Aż mnie samego skręca. Zostaw go pan.
Znów jakby drygnął!…
Szczęście, że Cesarz tego już nie słyszy. „Drygnął” to możesz pan mówić do folwarku. To krowa „dryga”, a Cesarz może co najwyżej mieć „pośmiertny dreszcz rozkoszy”. Nie bądź pan taki wulgaryzator.
Pulweryzator? To chyba coś od fryzjera.
Wulgaryzator, czyli taki... natryskiwacz chamstwa.
Trzeba będzie Cesarza otrzepać, ogolić, wsadzić w trumnę i wysłać.
Cóż to da, teraz kiedy cesarstwo runęło i tam skąd on pochodzi nastała już republika?
Zdejm mu pan tylko buty, to go siupniemy. Nie może przecież trup zajmować hotelowego łóżka!
Hi, hi, hi, bo pęknę! Czemu mam nie żyć, uj, hi, hi, hi.
Czemu mam nie żyć? Dobrze zjadło się wczoraj, wygraliśmy bitwę pod Picos, a dzisiaj przyjmuję hołd Józefa von Bliskitz. Cholerny Józio dostał od nas w skórę. Czemu mam więc umierać?
Dziś jest rok 1967, a Jego Cesarska mość zasnął w Bogu w roku 1920.
Pan zawsze wesoły, panie hrabio. Pamiętam jak pan księżnej włożył meduzę do łóżka.
Kiedy naprawdę jest rok 1967!
Hm. Coś dziwnego, inne jakieś budynki, latarnie, a panowie też jakby przebierańcy.
Nie ma. Już dawno nie żyje.
Adjutant zapił się?
E, nie, to nieprawdopodobne! Czyżbym spał blisko 50 lat?
A telefonistka? Kazałem się jej obudzić na następny dzień, rano o 7-mej, nazajutrz po naszej wielkiej bitwie?!
Nie. Umarła, ot tak. Ona zawsze zapominała budzić klientów.
Książkę zażaleń proszę.
Nie ma.
Jak to – nie ma?
Nie ma. Ukradli.
Jak to ukradli książkę zażaleń? W takim razie także poproszę o książkę zażaleń!
Mówię, że nie ma.
To skandal! I co teraz!? Pytam się, co teraz?! Panie, czy pan wie kto ja jestem? Czy pan wie, co panu grozi, panu, kierownikowi tego hotelu? Nie budzenie klientów, brak książki zażaleń…
Zastój.
Powiedział zastój nam grozi. Zastój w interesach. Hotel na uboczu, jak zjawi się jeden gość na 20 lat – to dużo. Za pana czasów to kierownikiem był mój dziad.
Mesje Rolas.
Imię?
Cab.
Cap?!
A drugie imię dziada?
Tabacos.
Też cap?
Gdzie zginął?
Pod Kakrakas.
Hotel.
Powiedziałem: hotel. Jego Cesarska Mość może służyć w hotelu.
Nie rozumiem. Wiem, że mogę zacząć karierę służąc w dragonach, no, w najgorszym razie w artylerii, no, niech będzie w piechocie, lecz w hotelu? Nie rozumiem.
Jego Cesarska Mość może służyć w hotelu w stroju cesarza, lub w stroju dragona. I tak masz mundur podobny do hotelowego boya.
Jakże nie tykać, kiedy Jego Cesarska Mość jest tam zupełnie jak palcepalec. Jego pokolenie wymarło i cesarz jest pozbawiony środków do życia.
A banki? Pytam o moje banki?
Przejęła je rewolucja.
Zgoda.
Oj, nie mogę. Ja… ja… spałem na Cesarzu! Oj, nie mogę!
Spałeś na Cesarzu? Nie rozumiem…
Przyjechałem tu kiedyś, było to jakieś 35 lat po pańskim zniknięciu.
Jakie tam zniknięcie. Sprzątaczka musiała mnie przykryć materacem i już. Łajdaczka!
Ha, ha, ha. A więc przyjechałem te trzydzieści lat po przykryciu pana materacem czy czym. Zatrzymałem się w tej podłej knajpie hotelowej i poszedłem spać. Telefonistka miała mnie nazajutrz obudzić. Nie obudziła i ja także spałem do dzisiaj.
Pan śmiał spać na mnie? Pan przygniatał mi brzuch przez blisko 17 lat? Pan to uczynił? Sakreble, pan jest, że tak powiem – świnia. Książkę zażaleń proszę. Wpisać tego pana!
Jego Cesarska Mość ma rację,he, he, he, ale któż wiedział, że Jego Cesarska Mość leży w łóżku pogrzebany i zapomniany przez wszystkich?
Ech, ta hotelowa służba! Dzisiaj!!
Milczeć. Nie narzekać!
Daruję panu. Mów mi F U S M I K.
Bez: F U S M I K „Drugi”?!
Bez.
Jedyne łóżko, które zostało w hotelu.
A reszta?
Dawno spalone. Deficyt, gości nie ma, trzeba czymś opalać. Boizerie wyginają się od wilgoci. Na szybach mgła. W szafach pajęczyny.
Hm. Pajęczyny mówisz?
A pajęczyny. Ostatnio przez korytarz przedzieraliśmy się z ogrodowymi nożycami. Uff! Jeszcze pamiętam te chaszcze w hotelowych korytarzach.
Zawsze trochę przy ogródku pracowałem. Matula Królowa szalała na punkcie rzodkiewek.
No to niech będzie hej siup.
Co to?
Niby człowiek, tylko twarz jakaś taka niedzisiejsza, bo w zbroi.
Nie, panowie. To mi zakrawa na farsę.
Farsa, nie farsa. Zwlec go trza.
Niby jak? Cały pancerny? Nie udźwigniesz.
A może tak go rozkręcić? Reperowałem kiedyś kolanka w umywalkach. Trzeba tylko klucz i w mig go roztrajbujeszNawiązanie do humorystycznego wiersza Juliana Tuwima "Ślusarz", w którym wezwany do awarii w łazience hydraulik stwierdza m.in.: "Ferszlus trzeba roztrajbować" (cyt. za: Julian Tuwim, Ślusarz, [w:] Cyganka oraz inne satyry i humoreski prozą, teksty kabaretowe i aforyzmy, Warszawa 2011)..
Pfuj, jak pan brzydko mówisz: Roztrajbujesz! Za moich czasów…
Pańskie czasy czy moje czasy, co za różnica. Dziś własność wspólna. Hotelowa, można by rzec.
Rany Boskie… ujjj
Szczera prawda panie. To stary hotel i ma swoje tradycje. Pamiętam, że czytałem w starych księgach o panu.
Jeśli mogę się wtrącić, to pisało: „Twarzykrzyw, błędny rycerz zaginął”.
Niby tak.
A to ci heca! A zacna Andromeda, której serce ofiarowałem?
Popiół. Z popiołu powstałeś i w papieros się obrócisz.
Przepraszam… w proch.
I niby tak sobie przetrwałem?
Niby tak. Zawsze uważałem, że nasze materace mumifikują. Pluskwy to latami u nas żyją.
I co teraz?
Może pan służyć w hotelu, tak jak ja.
Jak ja?
Nie, jak ja.
Acha. I co robić?
Przy wejściu.?
Co, przy wejściu?
Stać.
Stać i co?
I nic. Stać przy wejściu.
I co?
Trzymać popielniczkę.
W zbroi?
W zbroi stać i trzymać popielniczkę. A po czwartej papu, siusiu i spać.
Jak to? Ja błędny rycerz mam stać przy drzwiach z popielniczką? Nie licuje!
Co nie licuje?
No, stać.
To nie dostaniesz pan jeść.
Hm. Może to i ciekawe. Jakaś wreszcie zmiana horyzontów. A co w perspektywie?
Muzeum.
I co tam, w tym waszym „muzeum”?
Będzie pan stać.
Z popielniczką?
Nie. Tam już bez popielniczki. W gablocie.
A więc tu z popielniczką, a tam bez. Tu będą karmić, a tam?
Nie.
No to wybieram hotel. Ale tak mówiąc między nami Polakami, to z tym budzeniem to skandal.
Panie, są ważniejsze rzeczy na głowie. Np. to łóżko.
Łóżko.?
No tak, trzeba to łóżko pościelić, bo może jakiś gość się tu zabłąka.
Tak. Rozumiem pana. No to do roboty. A co z mieczem?
A madame Kristina? Mam ją tak łatwo zapomnieć?
Daj jej pan spokój. Napewno już dawno w piekle.
Acha.