27 sierpnia 57.
Kochany Mietku!
Dziękuję Ci za oba listy, które bardzo mnie poruszyły. Ucieszyliśmy się ogromnie z przyjazdu Rysi, proszę Cię ucałuj ją od nas jak najserdeczniej, powiedz jej, że często o niej mówiliśmy i myśleliśmy, i że zasyłamy jej najlepsze życzenia. Winszuję Ci nawiązania stosunków z krajem, jeszcze nie wszystkie rzeczy przeczytałem, ale to co znam, wydaje mi się dobrą literaturą. Do Chałki napisałem w tym duchu, jak chciałeś.
29-go, to znaczy pojutrze, wylatuję do Tokio, na kongres PEN ClubówNa przełomie sierpnia i września 1957 r. Kazimierz Wierzyński wziął udział w Kongresie PEN Clubu w Tokio. Zob. fotografie z tego pobytu w: Kronika, „Wiadomości” 1957, nr 43 (604) z 27 października., o którym mam pisać dla F[ree] E[urope]. Przyjąłem tę propozycję jako wyzwanie mojej „młodości”, bo wyprawa jest fatygująca. Sama podróż (z trzema krótkimi postojami) trwa 50 godzin. Z ramienia Writers in Exile jedzie Janta. Wrócę koło połowy września. Gdybym nie wrócił, pamiętaj o Halusi i Grzesiu. Przygotowałem Ci, co miałem pod ręką, do „huku i trzasku”Zob. list z 7 maja 1957.. Wyślę dziś albo jutro. Inne rzeczy doślę Ci później, jeśli potrzeba. O „komitetach”Zob. list z 18 sierpnia 1957. oczywiście pomyślałem i mam obiecaną pomoc z wielu stron w Ameryce i poza Ameryką. Wprzódy jednak musisz ogłosić przedpłatę, bo trzeba przecież podać cenę książki (30 szyl[ingów]?), adres, warunki i w ogóle zapalić zielone światła. Wtedy moi ludzie rozpoczną szturm generalny*. W tekście podaj, że będziesz drukował nazwisko subskrybentów w „Wiad[omościach]” i na końcu książki. Fryling ma przyjechać 15-go i zaraz napisze.
Załączam Ci kopię listu KarczewskiegoMarceli Karczewski pisał do Wierzyńskiego 21 sierpnia 1957 r.:
„Drogi Panie,
W odpowiedzi na list z 12 sierpnia donoszę, co następuje:
1. Koszt 1000 nakładu byłby £ 990 minus 5%, a więc £ 940,10 plus koszta transportu, a raczej porta. Trudno mi dokładnie przewidzieć wagę egzemplarza. Nie powinna ona przekroczyć 2 lb., dając koszt porta i opakowania ok. 10 d. od egz.
2. Jestem bardzo przeciwny rozbijaniu nakładu na dwie raty. Zmusiłoby mnie to do trzymania metalu, a przy tak dużej ilości stron jest to poważna pozycja unieruchomionego kapitału. Następnie – dodatkowy dodruk w takich warunkach kosztowałby więcej, gdyż musiałby zawierać koszt trzymania metalu oraz ponownego narządzania na maszynę. Bardzo radzę raczej wydrukowanie większego nakładu, a oprawianie go stopniowo, w miarę zapotrzebowania.
3. Za mniej więcej dwa tygodnie wyjeżdżam na urlop dwutygodniowy i bardzo bym chciał mieć tę sprawę przed tym sfinalizowaną, zwłaszcza że po powrocie będę miał niezmiernie dużo roboty z nową dużą imprezą drukarską w Londynie, którą mam montować. Wolałbym więc puścić książkę Pana przed tym w ruch. Lepiej jednak trochę poczekać niż zrobić fałszywy krok.
4. Zanotowałem poprawki Pana do stron pokazowych. Wydaje mi się, że w materiale, który mam, potrzebne są pewne uzupełnienia, mianowicie dotyczące danych bibliograficznych poszczególnych zbiorów: kiedy wydane, przez kogo itp. Róża wiatrów jest jednym z nielicznych zbiorów, który takie dane posiada. To uzupełnienie wydaje mi się ważne, gdyż takie dane mają wartość historyczno-dokumentacyjną, interesują wielu ludzi, a także – zapewniłyby tomowi jednolitość układu.
Oczekuję rychłej odpowiedzi, przy czym raz jeszcze powtarzam, że choć wolałbym mieć sprawę załatwioną w ciągu najbliższych tygodni, lepiej dodać dwa dalsze i opóźnić o miesiąc czy dwa wykończenie książki, niż popełnić błąd.
Serdeczny uścisk dłoni, M. Karczewski”. . Mietku drogi, pieniądze wyślę pod jego adresem, by Ci oszczędzić kłopotów, ale błagam Cię, ogłoś się ambasadorem tej imprezy także wobec niego, by czuł, że ktoś za mną stoi.
Ściskam Cię serdecznie, pamiętaj o mnie i o mojej rodzinie.
Kazimierz
Odręczny dopisek na dole drugiej strony:
* Daj mi znać dwa – trzy tygodnie naprzód, kiedy ogłaszasz przedpłatę, bym miał czas zawiadomić moją armię o natarciu.