E, grzeczna to pani nie jest. A złe… to! Przenocować można?
Można wszystko, byle nie odrazu. A pan skąd?
Z kolei.
Ot, jeździło się różnie. Raz na wozie, raz pod wozem. Ale najczęściej osobowy obsługuję. Jak ci się nabiegam po tych korytarzach, to nóg nie czuję.
Jeździ człowiek, jeździ tymi pociągami i stąd ma pociąg do alkoholu. Gdyby chociaż doczepili jakąś cysternę.
To po co pan w takim razie przyjechał? Włazi pan po nocy, budzi pan samotną kobietę, wypocząć jej nie daje. Hrabia z pana!
Pan poeta?
Jaki ja tam poeta, panienko, kolejarz jestem, a po pracy gołębię hoduję.
To po co pan tu przychodzi? Na cóż ta terapia?
Po co, po co. Zaraz po co. Pierwszy raz tu pociąg stanął, panienko. Płynęliśmy, płynęliśmy, płynęliśmy, trochę się piło z pasażerami w sypialnym, a tu nagle – wyspa! Stacja! Pełno świateł. Kapitan kazał wyjść na ląd.
Pan sam, czy z pasażerami? Meldować trza.
Sam. Pasażerów to u nas nie mamy panienko. A jeżeli są, to nie mówią, a siedzą w pociągu i w milczeniu wódę piją. Na przykład dzisiaj, to były baby z odpustu.
Tak?
Duch?
Gdzie tam śniło! Zaraz sen! Sen to najłatwiejsza konwencja, panienko, lecz gdzieś jakbym w rzeczywistości panią widział, prawie za nos ją trzymał, z przeproszeniem, delikatnie. Ale przypominam to jak przez dziurę w płocie. Niewyraźnie.
Przez dziurę w płocie? Podglądał mnie może pan pan możeBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem)? Może w W solarium? Stary zbereźniku!
Ta dziura w płocie, to metafora, panienko. Jak człowiek jeździ tak jak ja przez całe życie, to lubi sobie od czasu do czasu pometaforzyć. Na przykład dzisiaj miałem dziwny sen, że byłem... hrabią.
Pometaforzyć? Nie słyszałam. Och, domyślam się już! Ale figlarz z pana! Pierwszy raz widzi pan kobietę, i już by pan ją metaforzył.
Obok przenosić?
Jaki to tu wstęp, panienko. Masz oczy jak dwie latarnie ekspresu paryskiego, a kolejarz takiego szybkiego pociągu zatrzymać nie może. Chyba, żeby rozFragment widoczny pod skreśleniem maszynowym że by rozmontował szyny, albo opuścił semafor. A bufory, to…
…To mnie zaciekawia.
A tak, panienko.
I że rozmontuje pan szyny i podniesie pan szlabanSłowo widoczne pod skreśleniem maszynowym semafor?
Opuści, panienko.
Opuści?
Tak, panienko. Wówczas ekspres stanie, a ty panienko się zatrzymasz. Niby, ten pociąg…
… Skończy się?
Nie. Stanie.
Wszystko u niego odwrotnie, ale doprawdy on mnie zaciekawia.
Słusznie, panienko. Człowiek, gdyby się był urodził w innych warunkach, mógłby być hrabią. Marzyłem o tym przez wiele lat, gdy jako dziecina czytywałem rzewne książki. „Chata Wuja Toma” i t.d. Ale życie potoczyło się inaczej. Jak przez most.
No tak. Pociąg przez most, a pod spodem rzeka.
Pan odczuwa do mnie pociąg przez most? To ciekawe.
...Oczy jak dwie latarnie, a piersi jak zderzaki. Pani mi się podoba. Pani ma w sobie prąd, który czuję na całym kolejarskim moim ciele, pociachanym życiem.
Wpadł pan pod pociąg?
Nie, życie mnie ciacha.
Pan jest chyba nienormalny? Tam w pociągu, chyba bardzo trzęsie, co?
Oj, trzęsie, panienko, trzęsie. Stare tory. Bez przerwy du, du, du. A potem już człowiek tępieje. Coraz bardziej. To nie to, co telefon.
Dobrze panu mówić. Jak by pan tak jak ja podzwonił i bez przerwy słyszał y, y, y i nikt nie podnosi słuchawekki, to dopiero pan by by panBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem) wiedział, co znaczy samotność telefonistki. Zamiast męża – słuchawka od telefonu.
Prawda. Żeby tak kolejarzowi chociaż dali jaki stary samolot, to by się tak mu nie nudziło. Zupełnie inaczej by się jeździło po szynach.
Samolot? Po szynach? Przecież samolot lata w powietrzu.
Oj XX lata, to prawda. Lecz jakbyśmy my kolejarze dostali samoloty, to przyrychtowalibyśmy je do szyn. Trochę by się wyklepało i człowiek by wygodnie jeździł. A tak, to jeżdżą kształty staroświeckie, proszę pani.
Nie podobają się panu moje kształty? Widzę, że doprawdy, mój dobry człowieku, przyzwyczajony jest pan raczej do wagonów i obrzydliwych, twardych ławek dla pospólstwa.
Nie o panią chodzi. Mówiłem o pociągach. Tam kształty staroświeckie.
Stare matrony jeżdżą?
Nie, pociągi.
Pański pociąg wydaje mi się normalny, choć na to pańskie „metaforzenie” nie mam chęci. Wydaje się pan być zbyt brutalny, a my kobiety lubimy początkowo pociąg, że tak powiem – delikatny…
Pani! To wszystko pozory! Lubię majsterkować od dziecka! Kiedyś, jako dziecko, naprawiałem pajęczyny, a muchom wyrywałem nóżki.
Brutal! Pajęczyny? Wyrywać nóżki? To obrzydliwe, fe!
Mogę także i telefon naprawić.
Ech, niech pan lepiej już robi te swoje szyny i semafory. Choć pożytek z tego będzie.
My tak gadu, gadu, a nocka za oknem i księżyc nad hotelem jak okno wagonu sypialnego w tunelowym dymie chmur. Człowiek spragniony jest snu.
Ach, tak. Prawda. Łóżko tu stoi stoi tuBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (czerwonym długopisem). A pieniądze pan ma?
Jakże bym nie miał. Nazbierało się tego trochę. Zamieniam zawsze drobne na gruby banknot i dla podróżnych nigdy nie ma drobnych.
100 złotych? Co to jest dla mnie dla mnie jestBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem). Proszę!
Drobnych pan nie ma?
Ależ skąd. Chwała bogu, że 1000 zł jest. A Może potem zapłacić?
O, mnie pan na ten trick nie weźmie. Do rana rozmienią. Może ktoś jeszcze przyjdzie. Proszę oto bilet na toAutor wykreślił słowo „to” czerwonym długopisem, a następnie wycofał się ze zmiany i nadpisał to samo słowo niebieskim długopisem łóżko .
Pasażerowie bez biletu, wystąp! Biegiem do II klasy…marsz! Rozejść się… Non fume! Nie kurzyć. Nicht rauchen! Na postoju nie załatwiać się. Biegiem, wstąp!
Siąpi, siąpi ten deszcz, a niech to wszyscy djabli! Wciórności!! Pamiętam, jak byłem na arabskim froncie, toa też padało. Boska artyleria, pioruny, to ci jak przyłoży, mój boże! Pamiętam jak jeden pasażer w czasie burzy siusiał na szyny. Piorun uderzył o 100 kilometrów, a jego spaliło.
Pan zapomina, że jest w towarzystwie kobiety.
Pan przyszedł spać?
Miasto się panu nie podoba? Czy pan przyszedł tu spać, pytam? Czy krytykować?
I spać i teoretyzować. Jak człowiek tak długo jak ja, proszę pani, samotnie jeździ, to lubi sobie poteoretyzować.
A co mnie to obchodzi? Co mi to przeszkadza? Acha! Pani narzeczony praktyk, dlatego pani nie lubi teorii.
„Hola moja panno!”, jak mówią w teatrze. A któż zabroni kolejarzowi teoretyzować? Gdyby jeszcze jakiś rewizjonizm, czy co, ale teorie niosą za sobą zawsze coś nowego. I mięsień w mózgu się rozwija.
Po co pPani coś mówi?
Same usta pani chodzą? Daleko?
A, rozumiem. Pani obłąkana?
Gwoździe?! Na stoliku?!! Przy słuchawce?! Czy pani jest fakirem.ka? Pani na pewno jest chora. Proszę pokazać gardło!
No, no, panienko, już w porządku.
Już po an teoretyzowaniuetyzował?
Pani jest obłąkana, doprawdy.
Jest. Ale ma pan tylko jeden banknot 1000 złotowy, a ja nie mam drobnych.
Zgadza się. A skąd pani o tym wie?
Znam zwyczaje kolejarzy. Podobno tak łatwiej. Nie potrzeba wydawać podróżnychm reszty. Niech pan da, rano oddam. Może ktoś jeszcze przyjdzie, to rozmienię .
Yes!
Czy to ważne?
Ważne, nie ważne, nie w tym rzecz, lecz sprzedano 2 bilety na to samo miejsce.
Oczy jak latarnie? Oszalałeś, mój przyjacielu?
On mówi, że ja mam oczy jak latarnie.
Pani? Zgasić!
Bilet pan ma?
Żaden cesarz! Kolejarz jak kolega, to znaczy jak wy, mój przyjacielu. Kolega ma bilet na to samo miejsce , co i ja..
Oj, panienko, nie podoba mi się ta cała historia. Jak można sprzedawać 2 bilety na to samo łóżko? Przecież to nie pociąg, a hotel.
Każdy z nas ma swoje błędy. Pan też chyba nie jest ideałem.
…Nie, nie…
No, dobrze. Niech się pani już nie obawia.
Niech kolega nie jęczy, jak stara baba.
Śpią jak bracia sjamscy! Tylu klientów nie miałam tu od 50-ciu lat. AAcha. Ich pieniądze trzeba rozmienić. Możnaby pójść do sklepu, ale lecz sklepowa śpi już także tyle lat i dobudzić się jej nie można. Żeby teżn mój dyrektor Rolas wreszcie przyszedł. Wyjdę go poszukać.
Pan w sprawie hotelu?
Aaaaa! Ale mnie pani wystraszyła! Już nie to serce co kiedyś. Człowiek ma nadwątlone nerwy. Serenady już dawno mi przeszły.
Znam, to, znam. Chciał pan sobie poserenadzić, co? Metaforzyć, teoretyzować i serenadzić? Tak? Stara szelmoa!
No, no, niech no piękna Andromeda trzyma rączki przy sobie.! Komu stara szelma, a komu stary konduktor kolei państwowej – szelmutko.! Nie po to kończyłem szkołę, aby byle kto mnie klepał. Jeszcze biedę klepać, rozumiem, ale mnie? Kolejarza.?
O, tTo hotel z tradycją.
A ten trzeci?
To rycerz.
Hm. Skądś znam te rysy! Podobny do mego dziada, co zginął pod Kulataraxem.
Gdzie, proszę?
Pod K u l a t oa r a x e m.
To brzydka sprawa. Udusił się śpiąc pod kołdrą w hoteluw hotelu śpiąc pod kołdrąBrzmienie powstałe w wyniku odręcznego zarysowania zmiany szyku (niebieskim długopisem), a potem przygnieciono go innym klientem.
Może podglądał mnie pan w kąpieli?
Podglądać w kąpieli? E, nie. To nie my. W pociągach nie ma łazienek. Chyba, że się pani kąpała pod zbiornikiem.
Pod zbiornikiem. A Ffe!
Mój panie, pan mnie obraża. Mnie i… Karlove Vary!
To żadna obraza, proszę pani. Pamiętam jak jedna Amerykanka po pijanemu kąpała się pod zbiornikiem. Wychodziła z podróżnego kufra, i wmawiała w nas, że wychodzi „z muszli jak Venus”. Tylko, że kufer w żadnym wypadku nie przypominał muszli. Miał hotelowe naklejki.
Może mi pan rozmienić 2 tysiące?
Pani żartuje. Wolne żarty, moja mała. Mam tysiąc i to w jednym banknocie.
Nie mam.
To nie będzie hotelu.
A nie będzie.
Twarda bestia. Niech ci będzie.
Ci jak ci. Do mnie mówi się Madame Kristina.
Niech ci będzie, madame Kristina. Oto proszę banknotbanknot proszę.
Tak.
Mnie pan nie dotykał. Pan chyba zwarjował.
Cały drżę jak osika. Nie, gorzej. Jak wagon bez resorów.
Zachowuje się pan nie jak kolejarz, a jak błędny rycerz.
Czy tak bardzo boi się pan… kobiety?
Ja czy nie ja, wszystko jedno. Ciało jest tylko ciałem.
Same wygody: Łóżko z kobietą.
Pan wącha?
Nie, studiuję.
Na politechnice?
Nie,. pPanią .
Acha. Więc on to nazywa studiowaniem. Jeden chciał metaforzyć, drugi teoretyzować, a ten studiować. Dziwna to kolejarska brać.
Siedząc na łóżku, wydało mi się przed chwilą, że od pani jedzie dymem.
To od pana jedzie czosnkiem, mój panie.
Wyraźnie wydało mi się, gdy kładłem się i dotknąłem pani ciało, że od pani jedzie dymem.
Ach, to co innego.
No to co, położymy się?
Niech będzie.
Łobuz! Świnia! Łajdak!
Wolałbym ściskać starego trupa, niż pańskie ciało. Tfuy!
Tak mówi się do Kolegi? Tak? A związki zawodowe? Kolega się zapomina!
Niestety!
Pan wstydu nie ma, młodzieńcze.
Szanuj pan moją siwą głowę.
Wolę szanować zieleń w parku Depcę po pańskiej siwej głowie.
Panowie śpią na moim miejscu. Oto bilet.
To pan śpi na moim.
Jak panom nie wstyd spać razem! ze sobą, wam, przedstawicielom państwowej kolei.! Żeby jeszcze jacyś artyści, a to zdrowi ludzie! Pan, stary człowieku, śpi z młodym, który może być pańskim synem i jeszcze czyni to z kolejarzem. Deprawuje go pan na moim łóżku.
Co ma do tego związek?
Nie związek, a pan!
Madame?
Pani... Madame?
Chciało się zarobić na łóżku, co? 3 biletyciki na to samo miejsce, co? Jak na kolei, co? A pieniądze do kieszoneczki, co?
(
Zdaje się, że was rozumiem…
Phy! I pogarda dla studiów!
I bilety!
I pieniądze do kieszeni!
I dym z ust, tak? Niby ząbków się nie myło!
Zabić dziurkaczem.
Przedziurkować!
Jak bilet…
Jak miesięczny…
Jak personalny…
Panowie! Zabijmy w sobie kompleksy!
Dziurkować!
Przedziurkować ją na rzeszoto!
Katharsis!
Katar czy Katharsis, wszystko to gra słów. Zabić ją!
Niech tam będzie Katharsis.
…Ale krwi to miała!
Tak. Napasła się naszą krwią.
No tak, ale kto nas teraz obudzi?
To straszne. Cóż za dziwny sen. Nigdy bym nie wymyślił.
…W trójkę ten sam sen?… Przedziwne… System trójkowy w murarce –, zrozumię, ale we śnie? Paradoks…
Ogórki nie siedzą, panie. Tak. Madame Kristina w kadzi. I to jakby w tym hotelu, tylko trochę innym. Piekło jakby, czy co? Zamiast łóżka stał katafalk. Brrrr.
A krwi to miała jak kaszanka. Jeszcze czuję ten słodkawy zapach! Jakby czekolada? z orzechami, czy piernik?…
Przesadzasz pan, dobry człowieku. Piernik! Sam jesteś piernik.
Zabiliśmy ją, gdyż przez nią jesteśmy arystokratycznymi bankrutami. Na czas nie obudziła. Ohydna! Jeszcze kapelusza kapelana chciała… Tfy!
Widzę, że nowa posada w hotelu niezbyt się panom podoba. Czyżbym się nieopacznie mylił? A może zamiast myśleć o arystokratycznej przeszłości, zajmiecie się rzeczywistością? Ona jest przecież taka piękna. Proszę spojrzeć przez okno…
Jak mamy to rozumieć?
Inspekcja przyjeżdża.
Jak pan śmiesz tak mówić o mojej przyłbicy?!!. …Ach, gdyby to słyszała piękna Andromeda… zemdlałaby!
Nie. Indyk.
Myślałem, że chłop, to by go można było stuknąć łopatą w plecy.
Indyka też można przeczyścić, tylko trza go przedmuchać. O, tak!
E, tam! A u nas też jeden umarł ze śmiechu.
Sam dowcipy opowiadał?
Drobiazg. Mogę jeszcze raz.
Może by panowie już tak skończyli ten sejmik i wzięli się do roboty?
Ha! To przemoc! Ja panu ręki nie podam, lecz podam za to do Sądu!
…. Do sądu?! Proszę, proszę…
…Właśnie?
Otrzymałem telegram. Dziś przyjeżdża inspekcja. Trzeba zrobić porządek. Myślę, że praca przy tym łóżku nie przeszkodzi panom w ich subtelnej, arystokratycznej przeszłości.
Pozornie.
Milczeć! Ja mówię!
Proszę sprzątać.
Kolorowa?
Gdzie tam! Czarno-biała! psiakrew.
Ja tam wolę telewizję.
A jednej babie u nas, to zawsze się śniło, że jeździ na miotle.
I co?
Zginęła w katastrofie lotniczej?
E, tam! Aż dziw bierze skąd to przeczucie! Została sprzątaczką.
I co? Zgasił?
Nie. Poprostu pęcherz miał chory.
Kamienie żółciowe?
Jak brukowce.
Mógł na szosie pracować.
Hm, hm, hm.
Pewnikiem miała tam ryby…
Nie. Baba miała reumatyzm, ale w stawach. Wysławiać się nie umiała.
E. Tam! Bujda! U nas to jeden gospodarz pokrył stodołę podaniami, które pisał do województwa.
A gont? Gontem… nie mógł pokryć?
Widać nie. Ale masę odpowiedniej korespondencji w tej sprawie otrzymywał.
Ot, czasy!
Przestań pan wreszcie wspominać historię mojej małżonki. Wówczas chodziło tylko o żart. Inaczej bym nigdy na to nie pozwolił.
Ze spadochronem?
Właśnie.
Bykiem rycerza?!
No to, na co czekamy!?
Wolałbym, abyście to robili razem jako hotelowa służba. No, ale jeżeli wasze stanowiska wam nie pozwalają…
No to proszę pojedyńczo
Mówiłem, że przykleili. Ten GASSo z administracji to nic, tylko kleił. Nawet drzwi zakleił, żeby nie wynieśli.
Może dlatego tak mało gości?
Nie gadać. Repete, mości panowie.
Uff! Czuję się jak nadwołżański burłak.
Co za degrengolada!
W takiej chwili o marmoladach mówią! Arystokracja!
Niby my?
Właśnie?
W takich mundurkach?!
A teraz ten kocyk.
Teraz to lekko idzie. Widać zapomniał przykleić.
To nie kocyk. To papa.
Babą?
No, pracą proszę. Mówiłem.
Widać ma dychawicę.
Dyszy?
Żyje?
Chyba nie. Nie żyje. Wątlutki był. Wszystkie soki poszły mu w brodę.
Musi żyć, bo by się rozłożył.
Przecież leżał w łużku rozłożony, jak byk.
Jest tylko rycyna.
To dajcie rycyny.
Ale go zmogło. Piorunująca dawka!
Można by tym pociąg wysadzić w powietrze, a co dopiero starca!
Dobrze pan słyszał. Bo jeszcze nie powiedziałem gdzie. A tylko, że „na pych”. Dopiero teraz mówię: Na ARKĘ!
Sędziwy ojciec jest rybakiem? A karpie ojciec łapie? Znałem jednego co wpuszczał…
Milczeć! Ja tutaj zadaję pytania!
A mówiłem, że niedługo będzie koniec świata. Na niebie były srogie znaki i dymem wiało.
Może od sąsiadów.
Sam dym walił z pieca starej cegielni w Srokowie.
Nie. Dziękuję. Mam krzesiwko. Czasem palę ognisko.
Do gęby ognia nie biorę. A zresztą!
Niech starzec nie kradnie, bo milicję zawołam.
Noe? Noe? Gdzie ja to już słyszałem! Czy on nie był oby generałem? Nie. Tamten miał w sobie coś ze zrazów. Nelson. Tak. Nelson.
To niewiarygodne! I jego też nie obudziła Madame Kristina?
Co mówisz synku, hę?
Popłynęły same.
Niech starzec zostawi tę brodę w spokoju! Może się przydać na Mikołaja!
Niech starzec zrozumie, że minęły tysiące lat?.
A starzec spał sobie pod dębem! Była powódź, zwierzęta popłynęły same, dąb ścięto i kiedyś wybudowano z dębu hotel. Pewnie stolarz niedopatrzył i wziął starca.
Co, oni? Co, oni? Ja jestem starcem! Mnie się należy tutaj szacunek! Ja mogę być ich pra, pra, pra, pra, pra, pra, pra, pra….
Dziadkiem. Tak. Właśnie!
Niech się starzec nie denerwuje, bo starca szlag trafi.
Gdybym miał tutaj trochę wody, to bym wam zrobił jeszcze jeden potop, psiakrew.
Starzec przeklina swoje zwierzęta?
Starzec może pracować u nas w hotelu. Dostanie starzec akwarium, łódeczkę zrobi z papieru. Lepsze to, niż dom starców.
Trzeba starca uziemnić.
Można mu brodę zgolić. Masz scyzoryk?
Mam tylko w kuferku kabel hebel.
Dawaj.
No to jak będzie? Popracuje sobie starzec w hotelu? Przecież starzec chce chyba zarabiać na życie i coś jeść!
Nie mamy doniczek z korzonkami w hotelu. Mam tylko nadwątlone korzonki nerwowe.
U nas jest tylko chlorowana.
Starzec jest fakirem? Żyje powietrzem! Połyka sznur?
Nigdy! Wolę już własną brodę, niż połykać węża.
Starzec będzie u nas pracować, a my za to starcowi damy sztuczną szczękę z nylonu. Ktoś u nas kiedyś zostawił na stoliczku…
Ohydny prawnuku! Ty wieprzku zgniły w swej pysze! Jak śmiesz czynić mi taką niehigieniczną propozycję?!! Gdyby choć koziorodztwo! A tak? Sztuczna szczęka! Afe!
Nigdy! Wystarczy, że całe życie budowałem arkę! Nie wiadomo poco. Nawet się nią nie przejechałem! I chrzest arki się nie odbył, a wisiała tam przygotowana butelka szampana. Pewnikiem, małpy ją wypiły, niewdzięczne!
A więc starzec odmawia pracy? Bunt, tak?
Komu starzec, a komu pan!
Pod ręce?
Nie. Tak brać go i do worka.
Można za brodę.
Stójcie! Zaklinam Was na nogę mamuta! Jeszcze nikt mnie nie dotknął, tak do żywego jak wy! Pozwolę się zabrać tylko milicji i to oficerowi! A tak, nigdy!
Tylko nie do łóżka, bo ma przyjechać inspektor i trzeba zmienić pościel.
A właśnie, że wejdę do łóżka i już!. A sztuczną szczękę może pan sam połknąć! Ohyda!
Stolarz.
Cmoknonsens. A ja jestem Ewa.
Dziateczki moje.
Tak. Zbyt mądrzy to my nie jesteśmy.
Ale mamy inne zalety, proszę panienki. Ha, ha!
Jak domyślam się, położyliście się państwo w raju spać, prosząc o zbudzenie. Czy tak?
A skąd pan to wie? Rzeczywiście! Wąż się nam objawił pod postacią pięknej kobiety, Madame Kristiny, obiecując nas obudzić.
Tak, proszę pana. Na następny dzień, to znaczy dzisiaj mam Ewunię kusić jabłkiem.
Już je namówiłem w raju. O, nawet to jabłko tutaj mam. W kieszeni.
Mogę Ewę zaraz zacząć kusić, tylko jakieś drzewko by się tu przydało i trawka na posłanie, bo łóżko połamane, a Ewa lubi miękko…
Nie trzeba, mówią. Ludzki ród poradził sobie bez panny Ewy.
Albo od małpy!… Pamiętam…
Tak, moi państwo. Historia wasza zmierza ku końcowi.
Czuję, że gdyby dalej w ruinach tego łoża pogrzebać znaleźlibyśmy i węża, i nawet małpy, o których teraz Drab wspominał. I wszystkich zapominała budzić jakaś tam madame Kristina!…
….Rolas!
Jak zrobiłem to łóżko ze stojącego tu kiedyś dębu, to człowiek trochę popijał. Niosłem potem łóżko na plecach, postawiłem je na chwilę w tym pokoju, trochę się popiło z jedną dziewczynką i człowiek się zdrzemnął. Może potem wtoczyłem się pod łóżko, nie pamiętam. A potem to chyba zapomnieli o mnie, tak jak to zawsze bywa z każdym twórcą. Odrobi człowiek swoje i staje się niepotrzebny.
Współczuję panu.
Dzieńdobry panom!
To ona! A w istocie jest wężem! Przewrotna!
Na arkę miała mnie obudzić! Bestia!
Państwo pozwolą. Madame Kristina, naczelny inspektor do spraw hoteli w naszym resorcie.
Państwo jesteście zdziwieni, jakby czymś zaniepokojeni? Czy tak?
Panowie, przepraszam, państwo są zadowoleni z wiktu?
Bezczelna!
Tak! Bezczelna!
Babsztyl!
Nic, poza jabłkiem.
Państwo żartujecie. Radzę być grzecznymi i myśleć jednak jednak myśleć o przyszłości!
Państwo i tak stąd nie macie wyjścia.
Wszystko identycznie tak, jak panowie sobie to śnili, tylko tej kadzi brak, co tutaj stała. Ale i ta się znajdzie.
…Kadzi?
Nie rozumiem. Czyżby to było piekło?
Pan żartuje! Przecież to Metropol!
Nie żartuję. Może pan sprawdzić!
Piekło? Noemu? Za co?
Rzeczywiście. Tak było, że Jakaś Madame Kristina was nie obudziła i duch wasz znikł w zaświatach. Zresztą Madame Kristina także dostała się do piekła. Każdy z panów miał przecież swoje grzechy. Pan Cesarzu, mordowałeś ludzi pod Picos czy pod Kakrakas. Pan Hrabia tą meduzą wpuszczoną do łóżka, spowodował, że Cesarzowej kilka lat później pękło ze strachu zgrozy serce. Nawet pan o tym nie wie. Pan Rycerzu, zamknął piękną Andromedę w żelaznych majtkach i zamurował ją w ścianie, nie mówiąc o ścinaniu łbów. Noe pod pretekstem dobrego serca, rzucał krokodylom małpy na pożarcie.
…Milczeć, nie przezywać przerywać!
Adam i Ewa dostali się tu, gdyż są przyczynkiem wszystkiego złego. Wprawdzie stolarz niepotrzebnie się tu zaplątał, ale jak jest, to niech będzie. Oduczy się pić na przyszłość.
(tuląc się do Hrabiego)
Chwileczkę! A dlaczego hotel? Dlaczego tak jak na ziemi? Przecież to Metropol! Skąd te nowoczesne meble? Przecież tak wyglądał wówczas tamten hotel naprawdę!
Ale nabraliśmy ich.
Udało się. Miałeś świetny pomysł.
Teraz uciekajmy. Tylko portfel wezmę.
Weź, Kochany! Ich mundury też można sprzedać!
A nie będziesz już więcej zapominać o budzeniu?