18.2.46
Drogi
Kaziu. – Otrzymałem dzisiaj jednocześnie Twoje listy z
11 lutego oraz list (obojętny) od
Twego bratanka. Listy Twoje już mu wysłałem. Pismo troszkę lepsze, ale nie mogłem odczytać nazwiska panny, odwiedzającej
„Tygodnik” a nie chcącej się z Tobą zobaczyć. Do zmiany pisowni zmuszony byłem w czasie pracy nad antologiami dla Ministerstwa – nie mogłem pisać inaczej w swoich wydawnictwach a inaczej u nich. Rzecz prosta, że powrót do dawnej pisowni w
Kraju ułatwia mi sytuację i wytrwanie przy „sztandarze”. Nie wiem, czy pamiętasz, że jedno z ozonowych pism groziło
„Wiadomościom” Berezą za trzymanie się starej pisowni? Ruch wydawniczy tutaj w dalszym ciągu dość ożywiony, ale produkcja trwa miesiącami.
Wiek klęski ze
Szczapą miałem gotowy do składania w sierpniu – jeszcze się nie ukazał. O
Szczuckiej pisze
Borman w liście z 13 lutego: „
Kossak-SzczuckaZofia Kossak-Szczucka 29 listopada 1945 r. została powołana na stanowisko delegatki w Londynie Zarządu Głównego PCK w Warszawie. Decyzja ta została krytycznie przyjęta przez emigrację polską w Londynie. Szczucka pisała do Honoraty Wołowskiej, prezeski Związku Polek w Ameryce: „Tak się niestety przyjęło u nas, Polaków, że tam, gdzie powinien panować wyłącznie chłodny rozum polityczny, rządzi uczucie, odruch, emocja, tam zaś, gdzie decydować winno jedynie i wszechwładnie serce, pcha się względy polityczne. Ofiarą tych przestawień, zawsze szkodliwych, pada m.in. PCK. Jeżeli chodzi o kraj, jest to instytucja, która sobie zasłużyła na miłość i zaufanie całego społeczeństwa. Czy to pod okupacją niemiecką, czy to teraz, PCK robił, co mógł i robił dużo. Oczywiście, by móc działać, docierać z pomocą do więzień i jeńców, PCK musiał, nawet w okresach największego terroru niemieckiego, utrzymywać pozory legalności i lojalizmu względem władz tzw. Generalnej Guberni. To samo czyniła Rada Główna Opiekuńcza wydająca w tym okresie około miliona obiadów bezpłatnych dziennie, utrzymująca szereg sierocińców i schronisk. Społeczeństwo rozumiało, jak ciężką i niewdzięczną rolę biorą na siebie ludzie stojący na czele tych instytucji i było im szczerze zobowiązane. [...] Zdaje się, że emigracja rozumiała to również. Dlaczego dziś ten sam PCK z kraju pomawiany jest o bolszewizm, o to, że reprezentuje obcą agenturę, nie wiem. [...] Nielada to musi być tryumf dla wrogów, widzieć jak Polacy sami pilnują «żelaznej
kurtyny» odgraniczającej kraj od Zachodu. Gdyby emigracja wiedziała, ile goryczy i żalu budzi jej stanowisko w kraju, tym nieszczęsnym, bohaterskim kraju, na pewno poddałaby je rewizji. Ale ona wiedzieć nie chce” (Z. Kossak, Na emigracji, dz. cyt., s. 17). przyjechała do
Ancony i zrobiła podwójne salto. Już jest nasza. Nie lubię takich woltyżerek”. Nie powtarzaj tego, ale
Lam pisał do
Julka, że widział
Jarosława w
ParyżuNa zaproszenie Departamentu Związków Kulturalnych z Zagranicą francuskiego MSZ odwiedzili Francję: Zofia Nałkowska, prezeska Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Francuskiej, prezes Związku Literatów Polskich Jarosław Iwaszkiewicz oraz Tadeusz Breza jako przedstawiciel młodej literatury. Zob. T. Breza, "Nasz Paryż", „Odrodzenie” 1946, nr 14 z 7 kwietnia oraz T. Breza, "Spotkania polskie w Paryżu", „Odrodzenie” 1946, nr 22 z 2 czerwca. Irena Krzywicka wspominała: „Nazajutrz pisarze z Polski zostali oblężeni przez francuskich dziennikarzy i tak trwało przez kolejne dni. Prasa, radio, wywiady, fotografie, posypało się mnóstwo zaproszeń. Urządziliśmy oficjalne przyjęcie w ambasadzie […] Pośród Francuzów to Duhamel pomógł mi w przełamaniu bojkotu ambasady. Rozumiał, że przyjeżdżają pisarze, którzy przeżyli okupację w Polsce, którzy ucierpieli podczas wojny, i że wspólne spotkanie będzie manifestacją stosunku do polskich intelektualistów. Z polecenia Duhamela zadzwoniłam do François Mauriaca, cieszącego się niezwykłym poważaniem we Francji. W kilka dni później otrzymał Nagrodę Nobla. Zebrałam grono wybitnych gości, z ministrem spraw zagranicznych Goergesʼem Bidaultem, z ambasadorem amerykańskim, z kardynałem Roncallim, późniejszym papieżem Janem XXIII, z Louisem Argonem, Le Corbusierem… (A. Tuszyńska, "Długie życie gorszycielki. Losy i świat Ireny Krzywickiej", Warszawa 1999, s. 76-77). i że ze swymi poglądami mógłby być w
Londyniex). Dziennikarz żydowski
Cang, umiarkowanie prowarszawski, opowiadał
Julkowi, że w
Kraju jedną z najniepopularniejszych postaci jest
Słonimski z powodu swego tak krótkiego pobytu w
Polsce.
Napisz obszernie, o co poszło z
Henrykiem. Z jakiego
Instytutu wystąpiła
Halina? Ale chyba to zerwanie nie odbiło się na Waszych stosunkach z
Zońcią?
Ściskam Cię serdecznie
[podpis nieczytelny]
verte
W oryginale czerwoną czcionką.
x) tzn. z nami
Na drugiej stronie karty:
Z listów
Bormana:
W oryginale czerwoną czcionką.
1.2. Któregoś dnia grałem w brydża w obcym towarzystwie panów-oficerów. Po zakończonej grze… wymieniono nazwisko jednego z wygranych:
Wierzyński… To niesłychanie śmieszne spotkanie. Z entuzjazmem mówił o Tobie – pełen wdzięczności za Twoją troskliwość. Przyjechał na kilka dni na urlop do
Rzymu. Stale siedzi w jakimś małym mieście.
23.I. Spodziewam się wkrótce przyjazdu na urlop
Hapelki, która jest dyrektorem uniwersytetu
Unry w
Monachium, który sama zorganizowała dla D.P.
D.P. od ang. Displaced Persons, w spolszczonej formie: dipisi – określenie stosowane po zakończeniu II wojny światowej w odniesieniu do osób, które (według Aliantów) w „wyniku wojny znalazły się poza swoim państwem i chcą albo wrócić do kraju, albo znaleźć nową ojczyznę, lecz bez pomocy uczynić tego nie mogą”; byli nimi przymusowo wywiezieni na roboty do Niemiec, jeńcy wojenni i więźniowie obozów koncentracyjnych. Ma dwa tysiące słuchaczów i trzydziestu pięciu profesorów najrozmaitszych narodowości. Poza tym ujeżdża się na nartach…
Przybył…
Goetel … Raczej żałosna postać – smutny, z olbrzymim brzuchem, zramolały i zupełnie mętny… pieni się na wszystko, co niemieckie: dobrze się stało, że
Gdańsk został zburzony, bo wreszcie będzie koniec z tym
teutońskim miastem… nie uroniłby ani jednej łzy, gdyby zburzyli kościół Mariacki, bo to szwabski gotyk, budowany przez Niemców, dla Niemców, w którym się modlili Niemcy. Zupełnie terebere. Pisze teraz wiersze i fraszki… Najciekawsze to, co opowiadał o
Katyniu… Rubaszny, mówi językiem
Wiecha jak dawniej. Męczący i denerwujący. Co drugie słowo –
etcetera. Pamiętasz?
13.2. O
Ferdzia toczy się walka, chcą go utrącić. O niego walczy
Wańkowicz.
Mój przyp. Wszyscy ludzie z ruchu podziemnego, którzy przyjeżdżali z
Warszawy, nic nie mieli
Goetlowi do zarzucenia.