29. VII.
Mietku, napisz:
„wiedźma skoczy na komin”Fraza z wiersza Wierzyńskiego "Powieść". Zob. list Kazimierza Wierzyńskiego do Mieczysława Grydzewskiego z 18 kwietnia 1950 roku itd. – i daj mi żyć. Kurę zjadłem sam, na drugi raz nie zapowiadaj się, jeśli nie masz przyjść – czekałem i przysmoliła się! Piszę po 5–10 godzin dziennie, potem umieram ze zmęczenia, nie mogę spać, zabijają mnie upały. Czy to prawda, że
Hemar i
T[adeusz] NowakowskiW rzeczywistości Tadeusz Nowakowski przyjechał do Ameryki dopiero w 1953 r., na mniej więcej trzy miesiące. Pisał wówczas z Nowego Jorku do Jana Nowaka-Jeziorańskiego w liście z 9 marca 1953 r. m.in.: „Drogi Janku, […] Jestem tutaj całkowicie wykorzystywany przez polski desk w N[owym] Jork[u] – piszę skrypty, biorę udział w Głosie Wolnych Pisarzy. Byłem także w Waszyngtonie, gdzie gościli mnie bardzo uczynni i życzliwi Lerscy. Widziałem się z Karskim i innymi osobistościami waszyngtońskiej kolonii. Gidyński o dziwo, zaprosił mnie na wspaniały obiad i był słodki jak miód. Rozpływał się w pochwałach na temat radiostacji Free Europe w Monachium. Kister z Roju wyda mi zbiór nowel i opowiadań po angielsku. Jutro podpisuję kontrakt. Naturalnie, gdyby nie Twoja, Janku, przyjazna życzliwość i uczynność, nigdy by mi się ta wyprawa do Nowego Jorku nie udała. Ludzie tutaj szczególnie cenią tych rodaków, którzy nie zostają w Ameryce, ale wracają do Europy. W ogóle – nie chciałbym tutaj mieszkać i żyć na stałe. Walka o byt jest bardzo zażarta, wszyscy tylko myślą o dolarach. Polacy mają bardziej zdyszany wyraz twarzy niż gdzie indziej. […] Po kilku dniach pobytu tutaj uprzytomniłem sobie raz jeszcze, że jest rzeczą absolutnie niemożliwą prowadzenie jakiejś roboty propagandowej na Kraj z Nowego Jorku, a ludzie, którzy nie byli w Polsce od roku 1939 bardzo, ale to bardzo nie nadają się do wykonywania tego zadania. Atmosfera jest diametralnie różna i wiele spraw ulega deformacji. […] Przyznam się szczerze, że już tęsknię za Monachium i za uregulowanym trybem życia. Home, sweet home. // Na Twoje, Janku, ręce przesyłam serdeczne pozdrowienia dla wszystkich kolegów, którzy swoją wytrwałą pracą wpędzili Stalina do grobu. Wielki tryumf programu «Calling C. Party»!” (list T. Nowakowskiego z archiwum Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich, Dział Rękopisów ZNiO, sygn. akc. 82-100/99; cyt. za pierwodrukiem: „Pamiętnik Literacki”, Londyn 2020, t. 60). mają przyjechać do
Ameryki, pierwszy sprowadzony przez
Voice of America, drugi przez
Committee for Free Europe? Szkoda, że Cię tu nie ma, już nawet
Leszek się zgodził, że znalazłbyś robotę (on sądzi, że w
Com. for Free Eur.).
Czy słyszałeś, co za idiotyzm wygłosił
CzapskiJózef Czapski wziął udział w Międzynarodowym Kongresie w sprawie Wolności Kultury w Berlinie 26–30 czerwca 1950 r. Jego wystąpienie pt. "Biada urzędnikom" opublikowano w paryskiej „Kulturze” (1950, nr 7–8). Czapski mówił m.in.: „Załóżmy uniwersytet, chociaż na początek zalążek uniwersytetu dla młodzieży estońskiej, łotewskiej, litewskiej, polskiej, węgierskiej, czeskiej, słowackiej, bułgarskiej, rumuńskiej, albańskiej, ukraińskiej, a nawet – rosyjskiej. Niech profesorami w tym uniwersytecie będą wybitni fachowcy, również stamtąd zbiegli, niech będą także uczeni z Zachodniej Europy i Stanów, profesorowie amerykańscy, którzy mogą tego rodzaju uniwersytetowi nadać charakter wyprany z tak trudno zrozumiałych dla Amerykanów, a tak Europę niszczących europejskich animozji nacjonalistycznych. Spróbujmy zainicjować taki ośrodek młodzieży, niechby do tego uniwersytetu wpłynęła również młodzież amerykańska, która by chciała realnie, nie tylko poprzez książki, zetknąć się i zapoznać ze światem Europy Wschodniej. Gdy poruszałem tę sprawę w Europie czy Stanach, mówiono mi przeważnie, że byłaby to impreza zbyt kosztowna, niemniej bardzo wielu ludzi zdawało się nią interesować. Ale czy stworzenie kadr młodzieżowych nie jest w ogóle warunkiem, bez którego rozmowy po uwolnieniu tych krajów stają się bezpłodnym marzeniem ludzi patrzących wstecz, a nie przed siebie. Czy jeżeli rzeczywiście walka o dusze zastępów tej młodzieży jest ponad siły moralne czy materialne przeciwników stalinowskiego komunizmu, czy w ogóle mają sens nasze zebrania, czy nie zmieniają się w jakieś intelektualne gadanie, z których Stalin ma prawo serdecznie się naśmiewać, bo on czasu nie traci, bo równolegle z wykradaniem sekretów atomowych montuje szkoły i uniwersytety partyjne, żłobiąc i urabiając systematycznie na całym globie to, co jest przyszłością świata – młodzież”. Zob. Lector, "Wśród czasopism: Kongres Wolności Kultury", „Wiadomości” 1950, nr 32–33 (227–228) z 13 sierpnia. Inicjatywa Józefa Czapskiego i Jerzego Giedroycia zaowocowała ostatecznie powołaniem w lipcu 1951 r. Uniwersytetu Wolnej Europy na Uchodźstwie (Free Europe University in Exile; zwanego też inaczej Kolegium Wolnej Europy) w Strasburgu, finansowanego przez władze amerykańskie. Inauguracja zajęć akademickich odbyła się 12 listopada 1951 r.; w roku akademickim 1951/1952 podjęło na tej uczelni naukę ok. 100 studentów poniżej 30. roku życia, pochodzących z Polski, Albanii, Bułgarii, Czechosłowacji, Estonii, Jugosławii, Litwy, Łotwy, Rumunii i Węgier. Celem Kolegium było kształcenie kadry naukowej dla uwolnionych w przyszłości spod dominacji ZSRS krajów zza żelaznej kurtyny, by młodzi ludzie mogli wziąć udział w pokojowej odbudowie świata, zachowując narodową kulturę i tradycje. na
Kongresie w
Berlinie? Mówił o… młodzieży D. P.
D. P. – skrót od ang. 'Displaced Persons', w spolszczonej formie: dipisi – określenie stosowane po zakończeniu II wojny światowej w odniesieniu do osób, które (według aliantów) w „wyniku wojny znalazły się poza swoim państwem i chcą albo wrócić do kraju, albo znaleźć nową ojczyznę, lecz bez pomocy uczynić tego nie mogą”; byli nimi przymusowo wywiezieni na roboty do Niemiec, jeńcy wojenni i więźniowie obozów koncentracyjnych. Zob. A. Lembeck, "Wyzwoleni, ale nie wolni. Polskie miasto w okupowanych Niemczech", przekł. B. Ostrowska, posł. A. K. Kunert, Warszawa 2007. – i zaproponował utworzenie uniwersytetu dla Estończyków, Łotyszów, Litwinów, Polaków itd., na którym wykładaliby profesorowie amerykańscy, aby oduczyć ich nacjonalizmu! (Zdaje się, że głównie chodziło mu o to, by w tej mętnej wodzie złowić sobie jakąś blond rybkę). Podobno dostałeś
nagrodęMieczysław Grydzewski otrzymał nagrodę literacką przyznaną przez jury „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” w Londynie w składzie: Stanisław Baliński, Antoni Bogusławski, Herminia Naglerowa, Tymon Terlecki, ustanowioną z okazji dziesięciolecia wydawania czasopisma w Londynie. Zob. W. Weintraub, "Korespondencja: Zastrzeżenie", „Wiadomości” 1950, nr 32–33 (227–228) z 13 sierpnia, w którym autor stwierdza, że „nagrody literackie winno się dawać za działalność pisarską sensu stricto, a nie za zasługi redaktorskie, nawet tak znakomite jak Pana”. Zob. też "Echa nagrody „Dziennika Polskiego”", „Wiadomości” 1950, nr 40 (235) z 1 października., winszuję, kiedy popijawa? Gdzie? U
Bakhusa?
Pisz dużo i nie tak lakonicznie.
Ściskamy Cię
oboje czule i serdecznie
Kazimierz
Kiedy będzie: „W najbliższych numerach”… Pilnuj tej rubryki. Bardzo ciekawa!
Dopisek na lewym marginesie drugiej strony:
O
emigrantach brazylijskichZob. list Kazimierza Wierzyńskiego do Mieczysława Grydzewskiego z 17 lipca 1950 możesz pisać bez sprawdzenia. Pamiętam to doskonale. Kto jest
Lector?