20 lutego 1950
Kochany Mietku,
Wróciliśmy z N. Y. po moich nowych występach u lekarzy z nadzieją, że operacji nie będzie. Jest według nich 90% danych, że kamień wyjdzie sam, bo jakby się poruszył, a bóle i krew są tego świadectwem, a więc czymś pożądanym. Piję zatem dalej po dwadzieścia szklanek wody dziennie, a co robię poza tym, łatwo się domyślisz. Dziękuję Ci za list i cieszę się, że Ci się wiersze podobają. Jeśli chcesz drukować wszystkie razem, dołącz Śpiewane między drzewami przed Postscriptum. Właściwie powinienem Ci dosłać jeszcze parę do tego cyklu, ale nie mogę „wrócić do uderzenia”, by je wykończyć. Co do recenzji, to pisałem o Stasiu dlatego, że wspomniał mi o tym w liście Terlecki, uważając, że Staś jest bardziej obeznany z tematem muzycznym. Zgadzam się z Tobą, że jako krytyk jest on dość nieporadny, może więc poproś Hemara, jeśli Twoim zdaniem jest to odpowiednie. Popraw w książce na str. 344: Wilhelm Kolberg na Antoni KolbergW książce Wierzyńskiego "The Life and Death of Chopin" (New York 1949, s. 344) czytamy: „He posed for portraits by Ary Scheffer, Winterhalter, Lehmann and Wilhelm Kolberg, but he thought that the best likeness of him was achived in a drawing made by George Sand and given by her to Ludwika”. W wersji polskiej ten fragment brzmi: „Pozował aż do czterech portretów: Ary Scheffera, Winterhaltera, Lehmanna i Antoniego Kolberga, ale uważał, że najpodobniejszy był na rysunku George Sand, ofiarowanym przez nią Ludwice” ("Życie Chopina", Kraków 2010, s. 501), jak to wskazuje indeks – nie wiem, skąd ten błąd zakradł się do tekstu.
Pani Jordan przyprawia mnie o wściekłość. Druga Fela jest BurrowaPrzywołanie imienia Felicji Jordan (Fela) miało określić podobne zachowania Cecylii Burr.. Czy ona Ci płaci? Na „Kulturę” dała CzapskiemuW pierwszej połowie 1950 r. Józef Czapski odbywał podróż po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, która za sprawą jego licznych prelekcji i spotkań z Polonią amerykańską miała rozpropagować „Kulturę” w tamtejszym środowisku i umożliwić zdobycie źródeł finansowania (nowych prenumeratorów lub fundatorów poszczególnych numerów). Majowy zeszyt „Kultury” z 1950 (nr 5) na stronie przedtytułowej umieścił informację „Numer poświęcony p. Cecylii Burr”. Na temat pomocy Cecylii Burrowej dla „Kultury” zob. J. Giedroyc, A. Janta-Połczyński, "Korespondencja 1947–1974", oprac. P. Kądziela, Warszawa 2009 $1000, zdaje się, że mogłaby zapłacić $12 na „Wiad[omości]”?! Obie są milionerkami. Kuttenom poślij pismo bez rachunku, a po jakimś miesiącu napisz do nich, czy nie mogliby zyskać paru prenumeratorów w Bostonie. Zresztą ja tego dopilnuję; powinieneś zmniejszyć prenumeratę na Stany, jeśli trudno Ci o zbyt; może przy mniejszych sumach byłoby łatwiej – obecnie różnica z pismami ameryk[ańskimi] jest zbyt krzycząca. Nie chcę myśleć, że w lipcu zamkniesz sklepik. Solski ma informacje, że we Francji są jakieś pieniądze – czy coś o tym słyszałeś? Mówił mi Leszek o liście JarosławaZob. list Jarosława Iwaszkiewicza do Mieczysława Grydzewskiego z 2 lutego 1950 r., w: M. Grydzewski, J. Iwaszkiewicz, "Listy 1922–1967", oprac. M. Bojanowska, wstęp R. Loth, Warszawa 1997, s. 71.. Uważam, że o TuwimieZob. Theates [właśc. W. Weintraub], "Marksista z pryncypialnymi zasadami", „Wiadomości” 1948, nr 17 (108) z 25 kwietnia; tenże, "„Kwiaty polskie”", „Wiadomości” 1949, nr 15 (158) z 10 kwietnia; [M. Grydzewski], "Silva rerum" [polemika z A. Sandauerem], „Wiadomości” 1949, nr 19 (162) z 8 maja; Theates, "Gaffa Tuwima", „Wiadomości” 1949, nr 28 (171) z 10 lipca; G. Herling-Grudziński, "Uczeń czarnoksiężnika", „Wiadomości” 1949, nr 31 (174) z 31 lipca; Theates, "Poeta bardzo niepolityczny", „Wiadomości” 1950, nr 5/6 (200/201) z 5 lutego. W tym samym duchu publikacje te komentował w "Dzienniku" Jan Lechoń pod datą 15 lutego 1950 r.: „«Wiadomości» zupełnie zwariowały z rozcałowywaniem każdego wiersza Tuwima. Jest to oczywista perwersja Grydzewskiego, aby pisać o Tuwimie lepiej, niż pisze się w Warszawie. Ale z tych figlów może przeciętny emigrant nabrać przekonania, że Tuwim jest wciąż przodownikiem poezji polskiej. A sam Tuwim pomyśli pewnie o nas to, co Stalin o Ameryce” (J. Lechoń, "Dziennik", t. 1, wstęp i konsult. edyt. R. Loth, Warszawa 1992, s. 214). „Wiad[omości]” piszą zbyt często, z byle jakiej okazji, i ten skrzydlaty złoczyńcaNawiązanie do tytułu poematu "Skrzydlaty złoczyńca", pisanego przez Tuwima prozą poetycką w latach 1920–1925, drukowanego we fragmentach w „Skamandrze” 1920, z. 3 i 1925, z. 28. Nieukończony poemat włączył później Tuwim do tomu "Rzecz czarnoleska" (Warszawa 1929). ma za dużo protekcji u Ciebie. Dość już było, że Kwiaty polskieZob. G. Herling-Grudziński, "Uczeń czarnoksiężnika", „Wiadomości” 1949, nr 31 (174) z 31 lipca. Jan Lechoń pisał w liście z 16 lutego 1950 r. do Mieczysława Grydzewskiego na temat porównania "Kwiatów polskich" do "Pana Tadeusza": „Bardzo inteligentny Herling porównał "Kwiaty polskie" do "Pana Tadeusza", co jest lekkomyślną zbrodnią i idiotyzmem. "Pan Tadeusz" jest bowiem arcydziełem poezji, kompozycji i najwyższego wzniesienia się moralnego, podczas gdy "Kwiaty polskie" są bezładną kombinacją gówna i złota, czystej poezji i czystego skurwysyństwa” (M. Grydzewski, J. Lechoń, Listy 1923–1956, t. 1, oprac. B. Dorosz, Warszawa 2006, s. 302). to Pan Tadeusz naszej epoki! Teraz znów, że ogłosiłTheates, "Poeta bardzo niepolityczny", „Wiadomości” 1950, nr 5/6 (200/201) z 5 lutego. Chodzi o wiersze J. Tuwima "Do pisarza", "Jamby polityczne", "Matka", "Okrzyk", "Sztandar", "Złoto", „Odrodzenie” 1949, nr 50. stronę nowych wierszy. Zgoda, ale ogłosił także nowy list do Stalina na urodziny (patrz „Orzeł Biały”W istocie w londyńskim tygodniku „Orzeł Biały” 1950, nr 1 w niepodpisanym tekście skomentowany został artykuł J. Tuwima "O Stalinie" („Trybuna Ludu” 1949, nr 344). sprzed 2–3 tygodni). Czemuż mu i tego nie pogratulować? Jeśli już kwitować zjawiska, dlaczego jest pomijany TatarkiewiczW tym okresie wydał m.in. "Etyczne podstawy rewindykacji i odszkodowań" (Warszawa 1945), "Dwa baroki: krakowski i wileński" (Kraków 1946), "O szczęściu" (Kraków 1947), "Historia filozofii", t. 3: "Filozofia XIX wieku i współczesna" (Warszawa 1950). i ParandowskiJan Parandowski w tym okresie wydał tom szkiców i opowiadań pt. "Godzina śródziemnomorska" (Warszawa 1949)., których książki są ciekawe, pożyteczne i szlachetne. Powiedz to Weintraubowi, któremu powinszuj świetnej recenzji o Jastrunie. To odkrycie, że pisał ją w gruncie rzeczy „dandys”, jest znakomite. Czułem coś takiego, gdy czytałem tę książkę, ale nie umiałem tego nazwaćFragment od słów „Uważam, że o Tuwimie…” do słów „…nie umiałem tego nazwać” zakreślony na marginesie ołówkiem, trudno ustalić, czyją ręką.. Kto to jest p. Muszkowski? Podziękuj mu za interwencję u Cassella. Czy nie macie kogoś, kto ma tam jakieś stosunki? Simonowi nic na tym nie zależy i nie rozumiem, dlaczego wziął ode mnie copyright i nawet na to nastawał. Czy dasz wzmiankę o recenzji w „New Leader”Chodzi o recenzję F. Virskiego książki Wierzyńskiego "The Life and Death of Chopin" w „The New Leader” z 10 grudnia 1949.? Z notatek w piśmie wiem, że go dostajesz, przypuszczam, że Ci to Weintraub zrobi dobrze. Pisał do mnie „Socjalisticzeskij Wiestnik”, żeby zapłacić zaległą prenumeratę za dwa lata. Czy mam to zrobić? Kiedyś pisałeś, że rezygnujesz z tego pisma, jeśli tak – napisz do nich wprost i zawiadom ich, by nie posyłali. Pończochy dla koteczka mają całą swoją historię. Były wysyłane trzy razy. Dwa razy via Air Mail, przy czym tu poczta je przyjęła, a z N. Y. zwróciła. Ostatecznie Halusia wysłała je zwykłą pocztą 3-go styczna br. Pociesz więc koteczka, że zostało zrobione wszystko co można, a jeśli nie dojdą, to chyba je ktoś skradnie. Pytałem m.in. w N. Y. o Odpowiedź Majak[owskiemu] – nikt tego nie ma. Bardzo żałuję, bo Silva pisał o tym autorze[M. Grydzewski], "Silva rerum", „Wiadomości” 1949, nr 46 (189) z 13 listopada, przedr.: M. Grydzewski, "Silva rerum", wybór J.B. Wójcik, M.A. Supruniuk, Warszawa 2014, s. 208–212. Artykuł Grydzewskiego odnosił się do krytyki pisarzy emigracyjnych na łamach warszawskiego czasopisma „Robotnik” i manipulowania ich politycznymi wizerunkami; na temat Słonimskiego czytamy tu m.in.: „Co się tyczy Słonimskiego, swój stosunek do ludu określił on w jednym ze swoich wierszy: "Nasz lud!" «jak krzyczą ze swadą… Nasz lud jest głupi jak pień. Ja wolę lód z lemoniadą, i to w upalny dzień». Sam Słonimski był głuchy jak pień na wszelkie zagadnienia społeczne, rola i dola robotnika i chłopa była mu doskonale obojętna, zmagania się lewicy polskiej z narastającym systemem rządów autorytatywnych traktował jako walki godnych siebie «drapieżników politycznych», a nawet "Czarna wiosna" była utworem antyrewolucyjnym, tak jak antyrewolucyjna była cała publicystyczna i poetyczna działalność Słonimskiego, ze wstydliwie obecnie przez niego zatajaną anglofilską odpowiedzią na «lewą marsz!» Majakowskiego, odpowiedzią, którą mogłyby wypisać na swoich sztandarach wszystkie antysowieckie emigracje. Słonimski dosłownie i w przenośni czuł się lepiej w środowisku ziemiańsko-arystokratycznym niż w środowisku poetów proletariackich, których niemiłosiernie wyszydzał” (M. Grydzewski, Silva rerum, dz. cyt., s. 209–210). bardzo słusznie (choć o 15 lat za późno); pocieszam się, że zapał jego nie wychłódnie i da jeszcze facetowi radę. To byłoby wszystko. Ściskam Cię serdecznie i czule, napisz zaraz. Odpowiem w godzinę po otrzymaniu listu. Halusia zasyła ucałowania.
Kazimierz
P. S. W tej chwili przypomniała mi Halina, że pani Burr odmówiła jej $12 prenumeraty na „Wiad[omości]”, pisząc, że to przekracza jej budżet. Niech Cię to nie gniewa. Zostaw to dla nas.
Przyślij mi, z łaski swojej, tę stronę Tuwima – „wariata”, który ma na tyle przytomności umysłu, by uzyskać mieszkanie wykładane korkiem, budować dom w Konstancinie (czy Otwocku) i zapewnić sobie samochód „Czytelnika” na wyjazdy po WarszawieTuwimowie zamieszkali w Warszawie w trzypokojowym mieszkaniu w kamienicy przy ul. Wiejskiej 14, na piątym piętrze. Poeta miał opiekę zapewnioną przez Jerzego Borejszę, szefa Czytelnika: sekretarkę, auto, meble, przydziały etc. „W […] 1948 roku dostał Tuwim w Aninie piękny dom z dużym ogrodem. Dom był kompletnie zdemolowany. Trzeba był zacząć remont od fundamentów. Zdolności organizacyjne żony poety i możliwości materialne przy dużym poczuciu smaku obojga – sprawiły, że była to jedna z najładniejszych willi podwarszawskich. Znajdowała się tam spora biblioteka Julka” (E. Drozdowska, Julek, w: "Wspomnienia o Julianie Tuwimie", red. W. Jedlicka, M. Toporowski, Warszawa 1963, s. 35). W latach 1951–1953 Tuwimowie mieszkali też przy ul. Nowy Świat 25 (o czym informuje okolicznościowa tablica).. Lubię takich „wariatów”!