3-go stycznia 1950
Kochany Mietku, mam atak nerkowy, nie taki mocny jak kiedyś, w 1933 czy 1934 roku w
Warszawie, ale jednak bardzo dokuczliwy. Trzymam fason jak mogę, tutejszy lekarz wysyła mnie na zbadanie do
N. Y., bo w tej dziurze nikt mi poradzić nie umie. Zapewne skończy się na tym i na dalszych dziwnych zabiegach, tymczasem leżę (od sylwestra) w łóżku, a po głowie snują mi się osobliwe myśli. Bo co to jest chora nerka? Chora nerka – to zdrada klerka. Gdyby się w młodości nie żyło w trzasku i blasku, toby się teraz w nerkach nie nosiło piasku. Albo po prostu, gdyby się w młodości (?) nie chlało, toby się w nerkach kamieni nie miało. Tylko czy warto o to kruszyć cystoskopię? Ale już dość o tej nerce. Miej serce i patrzaj w serce
Bardzo zbliżony tekst pojawił się w liście Wierzyńskiego do Jana Lechonia z 31 grudnia 1949 r., zapisany w formie wiersza:
Chora nerka jest to zdrada klerka.
Gdyby się w młodości nie żyło w trzasku i blasku,
To by się w nereczkach nie miało potem piasku.
Gdyby się w młodości nie chlało,
To by się w nereczkach kamieni nie miało.
Ale nie myśl o nerce,
Miej serce i patrzaj w serce
(List Kazimierza Wierzyńskiego do Jana Lechonia z 31 grudnia 1949. „Miej serce i patrzaj w serce” to cytat z ballady Adama Mickiewicza Romantyczność, wers 69).
. – Dziękuję ci za list, pisany ręką. Cóż to za rozkosz czytać to pismo o znanym od trzydziestu lat charakterze, a nie maszynowe litery, w których nie ma nic osobistego! Niestety, list jest – co zdarza się rzadko – niedokładny. Nie wspominasz mi nic, czy będziesz wysyłał
„Wiad[omości]” Anieli Mieczysławskiej (
799 Madison Ave, New York 21, N. Y.) i
K. M. Dziewanowskiemu (
9 Oxford Street, Cambridge, Massachusetts) – o co Cię prosiłem. Czy zrobisz to? Odpisz. Dalsze sprawy są raczej intymnej natury. Bądź łaskaw, wybadaj
Grydzewskiego, z właściwą Ci delikatnością i dyskrecją, czy zadedykowany mu przeze mnie wiersz nie podobał mu się do tego stopnia, że nawet o tym nie wspomina. Może drażni go dedykacja wiersza, w którym mówi się „ty”, ale nie do niego. Miałem na myśli Kogoś w rodzaju Pana Boga. Może ta deifikacja mu nie odpowiada. Może
Słonimski to wyszydzi? Jeśli tak się mają rzeczy, spowoduj, mój drogi, by przyjął dedykację na innym wierszu, który załączam*
Załącznik nie zachował się; nie wiadomo, który to wiersz Wierzyńskiego.. Bardzo mi na tym zależy. Chciałem mu sprawić przyjemność, a nie przykrość. Proszę Cię, zbadaj tę sprawę, tylko delikatnie, i daj mi znać. Druga rzecz. Jak pewnie wiesz, wydałem tu książkę
Life and Death of Chopin. Gdy wyszła, wpadłem w taki zamęt, że po prostu nie wiedziałem, na jakim jestem świecie, niemniej pamiętałem o
Grydzewskim, posyłałem mu recenzje, a nawet depeszowałem do niego, by był o wszystkim poinformowany. Rzecz prosta, prosiłem też wydawcę, by wysłał mu egzemplarz, co mi obiecał zrobić, ale dla pewności napisałem do firmy (po powrocie z
N. Y. do
Sag Harbor) raz jeszcze w tej sprawie. Odpowiedziano mi pisemnie (mam ten list), że wysyłka jest załatwiona. Ku memu zdumieniu
Grydzewski przysłał mi list
sekretarki Simona, że książek mu firma wysłać nie może. Nie rozumiem tego incydentu po dziś dzień, niemniej natychmiast napisałem do
Simona z prośbą o wysłanie
książki prywatnie, jako moją wysyłkę i na mój rachunek. Sporo czasu temu dostałem wiadomość, że książkę wysłano, i dostałem też rachunek, z którego wynika, że tak się istotnie stało. Tymczasem
Grydzewski rozpuszcza plotki, że nie tylko mu książki nie wysłałem, ale że ona w ogóle nie wyszła. Proszę Cię, uspokój go, powiedz mu pod słowem honoru, że książka wyszła i że mu ją wysłałem. Tak samo jak
Stettiniusa. Za parę dni powinien ją mieć, a może już ją ma. Zgadzam się, niech pisze
Terlecki. Notatkę o najlepszych książkach załączam. Przyślę też inne. Z recenzji
Frankensteina może jednak skorzysta na miejscu. Nie rozumiem, jak oni mogli się tak pomylić co do
Dody Conrada. Przecież w notce o autorze w
„Saturday Rev[iew] of Lit[erature]” było powiedziane, że to znany bas. Czy można być tak niemuzykalnym, by nie wiedzieć, że basem nie śpiewają kobiety?!
Czuję się już bardzo osłabiony. I znów mnie boli. Napisz rychło. Jeśli pójdę pod nóż, chcę iść z Twoim uśmiechem w pamięci, póki jej nie stracę.
Ściskam Cię serdecznie, pozdrów
Grydza. Zwróć mu uwagę, że
Silva zalatuje czasem endectwem. Czyj to pseudonim? Dra
Pietrkiewicza? Czy
mec[enasa] Szurleja? Kiedy przyjedziesz?
Twój Kazim
P. S. Oba liściki do
Zosi wysłałem tak, by do niej trafiły.
* Halina mówi, że „przepiękny”. Hm!
Dopisek ołówkiem na lewym marginesie drugiej strony:
Dość polemik
à propos „Kultury”Zob. [M. Grydzewski], "Silva rerum", „Wiadomości” 1949, nr 48 (191) z 27 listopada.!
Chopin Hemara dobry, choć kabaretowy. B[ardzo] piękny ustęp końcowy. Świetnie
napisany TyszkiewiczW liście do Tyszkiewicza z 9 marca 1947 r. Wierzyński pisał: „Mam już dwa egzemplarze Barbakanu, jeden otrzymany w 41 r., drugi teraz. Ten świeższy wyślę w tym tygodniu przez okazję do Polski. […] Winszuję Panu pięknych prac, pięknych, nieporównanych z niczym na świecie i cieszę się nimi z całego serca”. Cyt. za: Wojciech J. Podgórski, "Poeci na tułaczce. W kręgu autorów Oficyny Nicejskiej Samuela Tyszkiewicza 1940-1947", Warszawa 2002, s. 242. Terleckiego. Precz z
DmowskimZob. blok tekstów pt. "Jeszcze o „tajemnicach” Romana Dmowskiego": J. Giertych, "O wielkich ludziach i nadludziach"; J. Płoski, "Fantazja na znane tematy"; K. Hrabyk, "Wspomnienie", „Wiadomości” 1949, nr 42 (185) z 16 października, oraz polemikę M. Sokolnickiego, "Polemika z przeszłością", „Wiadomości” 1949, nr 50 (193) z 11 grudnia.. Niech żyje
X. KantakKs. K. Kantak, "„Wielkości, gdzie twoje imię?”", „Wiadomości” 1949, nr 48 (191) z 27 listopada.!
Dopisek ołówkiem na górnym marginesie drugiej strony:
Proszę Cię, podaj mi dokładny adres
Orwella.