6 czerwca 50.
Kochany Mietku,
Nie uwierzę, że mogąc odczytać Leszka, musisz do moich listów używać poczwórnych okularów. Spójrz, jak ja piszę! Przecież to nie są litery, to są pieszczoty. Nie czujesz?
Dziękuję Ci za list z 31-go majaList ten nie zachował się. i za miłe słowa o wierszach. Cieszę się z miejsca, jakie wyznaczasz mi w swojej stajni, czy postawisz na mnie na Derby? Jak źrebięta? Wydrukuj kiedyś razem RawickiegoW „Wiadomościach” ogłaszał wiersze od 1951 r., Winczakiewicza i Leszczę – popieram wszystkich trzech.
W sprawie L[eszka]Mowa o przedłużających się zabiegach Jana Lechonia o uzyskanie stałego zatrudnienia w National Committee for Free Europe, w które zaangażowani byli różni wpływowi przyjaciele poety, nie tylko z polskiego środowiska emigracyjnego. Więcej zob. J. Lechoń, K. Wierzyński, Listy 1941–1956 (na platformie tei.nplp.pl oraz B. Dorosz, "Ze starań o pracę w The National Committee for Free Europe", w: taż, "Nowojorski pasjans", Warszawa 2013, s. 239–243. nic nowego. Wszystko ma być załatwione „niebawem”, ale nie jest. Ostatnio „ustalono”, że przyczyną są „morals”Ang.: moralność; tu – obyczaje., co mimo całego barbarzyństwa takiego wyroku wyklucza wszelką interwencję. Jarzębowska nazywa się FlorenceWierzyński wspomina Jarzębowską zapewne jako jedną z prenumeratorek „Wiadomości”., tak jak Ci doniósł Szyprowski. Uważam, że powinieneś napisać do Leicha, oni dadzą, tylko trzeba im siedzieć na karku. À propos „goryczy”, nie czuję do nikogo żalu, ale nazywam rzeczy po imieniu: przypomnij sobie Choromańskiego i Rafcia. Zresztą to nieważne.
Posyłam Ci trzy wierszeTrudno ustalić, które to były utwory. i odpis fragmentu listu StromengeraOdpis listu Karola Stromengera nie zachował się.. Okazuje się, że Hedley pisał nawet do Warszawy.
Do „Times” poślę list via Flower, nie wiem jednak, czy umieszczą, tak jak nie spodziewam się umieszczenia listu w „D[aily] Tel[egraph]”. Zakrawa to na zorganizowaną przez Hedleya kampanię. Przecież nikt poza nim nie zajmował się Chopinem i nikt nic nie wie, a recenzenci uprzedzeni przez niego i zaskoczeni impertynenckim a kategorycznym tonem jego werdyktu będą bali się pisać lub będą pisali w jego duchu – (co już jest faktem). Przyszło mi na myśl, czy nie napisać wszys[tkie]go, co wiem o tych listach, i przedstawić wszystkie argumenty, które przekonały mnie o autentyczności tej korespondencji. Czy dla okrasy takiego felietonu nie udzieliłbyś mi paru swych „odkryć”, jak np. ten z MasarykiemTu mowa o zakwestionowaniu przez niego autentyczności tzw. "Rękopisu królodworskiego", dotyczącego najstarszych dziejów Czech, zawierającego sześć pieśni epickich opiewających zwycięstwa odniesione przez Czechów nad różnymi najeźdźcami; rzekomo odnaleziony w 1817 r. stał się wielkim wydarzeniem w ówczesnych Czechach i innych krajach słowiańskich, przyczyniając się do budzenia świadomości narodowej (polski przekład autorstwa Lucjana Siemieńskiego ukazał się w 1836 r.; wyd. nast. zob. "Rękopis królodworski", przekł. L. Siemieński, wstęp A. Sarwa, Sandomierz 2010); w rzeczywistości była to XIX-wieczna mistyfikacja dwóch czeskich pisarzy: językoznawcy i pedagoga uniwersyteckiego Václava Hanki oraz poety Josefa Lindy. Zob. też m.in. M. Andrzejewski, "„Rękopis królodworski” i jego rezonans w literaturze muzycznej", „Polski Rocznik Muzykologiczny” 2015, t. 13. Temat ten pojawia się także w dalszej korespondencji.. Jak to z nim było? Kiedy? Czy mógłbym Cię prosić o tę informację (lub inne podobne)? Ponieważ jesteś szperaczem, może pamiętasz, kto ze sławnych ludzi lubił w mowie lub piśmie świntuszyć? (Chopin bardzo – nie tylko w listach do Delfiny). Gdybyś chciał i mógł przysłać mi parę takich wiadomości, zrób to szybko, bardzo Ci będę wdzięczny.
RecenzjąByła to zapewne zapowiedź napisania recenzji "The Life and Death of Chopin", która ukazała się dopiero rok później; Now[akowskiego] ucieszyłem się szczerze. Napiszę do niego osobno. Podziękuj SakowskiemuPrawdopodobnie notatka autorstwa Juliusza Sakowskiego poświęcona książce "The Life and Death of Chopin" ukazała się w innym niż „Wiadomości” polskim czasopiśmie wydawanym w Londynie; nie udało się ustalić danych bibliograficznych. za notatkę, tylko że mnie nie chodziło o generalną pochwałę (za co jestem mu wdzięczny), a o zareklamowanie książki. Tu Stypułkowski ma świetną prasę. Przeznaczałem w myślach takie komplementy Herlingowi, może zresztą go nie ominą, i sądzę, że jego książka będzie najlepsza śród rewelacji sowieckich. – Następny list na maszynie. Ściskam Cię na cztery ręce z Halusią
Twój stary K.