4.IV.57
Kochany Mietku!
„Tyg[odnik] Pow[szechny]” nadchodzi regularnie, podobnie jak „Kierunki”. Pisałem Ci już o tym i dziękuję jeszcze raz. O konfiskacie powiedział mi Józio, na jakiej podstawie – nie wiem. À propos JóziaJózef Wittlin odpowiadając na ankietę paryskiej „Kultury” na temat Literatura emigracyjna a Kraj pisał: „Najzaciętszymi obrońcami cnoty bywają przeważnie ci, na których cnotę nikt nie dybie. Ogłaszaniu książek własnych i cudzych w obecnej Polsce najgłośniej przeciwstawiają się ci autorzy emigracyjni, którym wydawnictwa krajowe żadnych umów nie proponują. Chociaż nie należę ani do cnotliwych, ani do gorszących się brakiem cnoty u innych, nie lubię dopasowywać moich poglądów do moich interesów. A często bywają one sprzeczne. W krąg moich interesów, i to nie tylko materialnych wchodziłoby wydawanie mych, tzw. utworów w Polsce. Na razie sprzeciwiają się temu moje poglądy na to, czym jest, a czym nie jest tzw. emigracja polityczna. Trudno być jednocześnie i «wygnańcem», i beneficjentem umów, zawartych z instytucjami wydawniczymi, podlegającymi rządowi, którego istnienie jest jedną z głównych przyczyn tzw. wygnania. […] Niezależnie […] od takiej, czy innej uchwały Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, do którego nie należę, zdecydowałem się w obecnych warunkach nie zawierać umowy proponowanej mi przez jedną z rządowych firm wydawniczych w Polsce. Nie pomijam też obłudnie faktu, że jako wieloletni stały współpracownik Radia Wolna Europa, a więc instytucji, która, jak dotąd, raczej przeciwstawiała się komunizmowi w Polsce, nie mogę wchodzić w jakiekolwiek stosunki i związki z instytucjami, kierowanymi przez rząd komunistyczny. A gdyby Radio Wolna Europa przestało przeciwstawiać się komunizmowi w Polsce, nie oznaczałoby to, że ja przestałem nie lubić tego systemu. Jednoczesna współpraca z instytucją antykomunistyczną i z instytucją zależną od rządu komunistycznego nie zgadza się z moim pojmowaniem zasad tzw. logiki. O innych zasadach jak np. etyczne, patriotyczne itp. wolę nie mówić, pozostawiając to kompetentniejszym ode mnie przedstawicielom i obrońcom cnoty, zarówno zagrożonej jak i nie zagrożonej” („Kultura” 1956, nr 12, przedr. w: tenże, Eseje rozproszone, oprac. P. Kądziela, Warszawa 1995, s. 206–207). – Enuncjacje Wittlina nie do końca są ścisłe. W sprawozdaniu Czesława Miłosza dla MSZ z maja 1946 r. czytamy m.in.: „Utrzymuję stosunki m.in. z Józefem Wittlinem, który jest niezdecydowany, ale posyłać już zaczął swoje utwory do Polski i za moim pośrednictwem zwrócił się do wydawców w kraju, proponując im wydanie tomu swoich wierszy” (Dyplomatyczne raporty Czesława Miłosza 1945–1950, oprac. i przyp. M. Mokrzycka-Markowska, posłowie M. Kornat, Warszawa 2013, s. 44). W latach 1946–1947 publikowano w Polsce utwory Wittlina m.in. w „Kuźnicy” i „Tygodniku Powszechnym”., piękne jego zdanie w sprawie drukowania czy niedrukowania w kraju zacytował mi Weintraub: „Ja mam charakter i niezłomną postawę: kiedy Halina pracowała w konsulacie, nie drukowałem nic w prasie emigracyjnej; odkąd ja pracuję we Fr[ee] Eur[ope], nie drukuję w kraju”.
Przyznasz, że to cudo. Skoro jesteśmy już przy Wielkich Wypowiedziach, czy nie byłbyś łaskaw przysłać mi dosłowny [?] tekst ustępu o Tobie z listu MackiewiczaZob. list z 10 grudnia 1956. W podobnym tonie pisał Stanisław Mackiewicz do Michała K. Pawlikowskiego z liście z 8 lutego 1957 r.: „Zaraz skorzystałem z numeru mi przysłanego i przeczytałem Powitanie [Rafała] Malczewskiego. Muszę przyznać, że ta nikczemność wydrukowana na pierwszej stronie «Wiadomości» [nr 40/1956] przez chwilę podsunęła mi myśl, czy zgadza się z moją godnościa ludzką, że jako z najlepszym przyjacielem koresponduję z jednym ze współpracowników tych «Wiadomości». [...] ten gad, Gdydzewski, przez wiele lat korzystał z mej współpracy i teraz oblewa mnie gównem. [...] Po każdym moim artykule w «Wiadomościach» Grydzewski umieszczał zawsze dziesiątki listów najwiekszych durniów, którzy mi wytykali taki czy inny «błąd». Jak sam wydrukował, że odkrył Wacława Zbyszewskiego i Pruszyńskiego – i ja chciałem przeciwko tej arcybezczelności zaprotestować, to mi listu nie wydrukował. Zresztą przypisywał sobie także «odkrycie» Boya, jak gdyby Boy mógł mieć w swej genezie coś współnego z tym cuchnącym chederem. Cóż to za swołacz, cóż to za rasprokanalia!” (cyt. za: Odsłony Cata. Stanisław Mackiewicz w listach, dz. cyt., s. 196).? Jak zrozumiałem, odpis ma Antoni. Pisał mi Jaś, że Słonimski idzie do szpitala na operację. Nie wiesz, na co on choruje? Napisz mi, jak wypadła wizyta Sułkowskiego i Ficowskiego, jakie zrobili na Ciebie [!] wrażenie i co znaczą słowa DanilewiczowejZob. Szperacz [(właśc. M. Danilewiczowa]), Poetyckie echa odwilży, „Wiadomości” 1957, nr 12 (573) z 24 marca, w rubryce „Szkiełko i oko”., że pobyt Ficowskiego w Londynie „zapisał się trwale w pamięci kół liter[acko]-art[ystycznych]”?
Nie gniewaj się na mnie, że zasypuję Cię pytaniami, ale jesteś przecież w stolicy, a ja jestem parobkiem na głuchym folwarku. Co tam słychać z odpisami[?] z Br[irish] MuseumZob. list MG do KW z 21 lutego 1957.?
Ściskam Cię serdecznie i mocno. Gdybyś wiedział, z jakim zaciekawieniem czytamy z Haliną Twoje telegramy, pisałbyś dużo, o wszystkim i zawsze najczulszymi słowami.
Twój Kazimierz Bez Wzajemności