Kochany Mietku,
Dostałem 24 dolary na całoroczny abonament (1951) „Wiadomości” dla dwu pań: M r s. H e n r y k A s c h k e n a z y 1 0 0 0 P a r k A v e. N e w Y o r k 2 8, N. Y. – i d l a j e j s i o s t r y: M r s. S t e l l a W y m a n H o t e l d’A n g l e t e r r e G e n è v e S u i s s e – która dotychczas nie była prenumeratorką. Proszę Cię, wyślij p. Wyman także gwiazdkowy numer, bo przedstawia się bardzo reprezentacyjnie i zachęcająco. (Numer i ona też, chociaż po 50-tce). Czy zgodzisz się, bym zatrzymał te $ 24 plus $ 6 od Dziewanowskiego jako honorarium? Trzydzieści dolarów to już jest coś. Proszę o wiadomość. Napisz mi także o Szyprowskim, czy przydał się na co, czy jest po prosu jeszcze jedno bydlę.
Załączam Ci dwa nowe wiersze Jednym z nich był zapewne wiersz Znajomi z naprzeciwka, „Wiadomości” 1951, nr 7 (255) z 18 lutego. na otwarcie sezonu. Kiedy wydrukujesz stare, bo chyba Korzec ukaże się niedługo? Gdy tylko dostaniesz tę książkę do ręki, napisz mi, jak wygląda, czy znośnie, czy Ci się podoba. Ja zobaczę ją najszybciej w dwa tygodnie, a może i później po wyjściu, bo Veritas jest czymś najfantastyczniejszym, co spotkałem w życiu.
Pisał mi Terlecki, że z ramienia Światpolu miał mi wypłacić tu 50 funt[ów] LenartowiczZob. list 136, przyp. 3.. Nie chcę wprowadzać zamętu, ale ponieważ nie wydaje mi się, by on to zrobił, załączam przysłane mi przez Ciebie zaświadczenie. Porozum się z łaski swojej z Ter[leckim] czy ze Strońskim i jeśli nic ze Światpolem nie wyjdzie, wstaw datę na podaniu i zacznij starania przez bank. Bardzo będę Ci wdzięczny za tę pomoc.
Wiem od Weintrauba, że F[ree] E[urope] nie chce wziąć „W[iadomości]” na stałe subsydium, ale gotowa jest pokryć deficyt. Czy z tego skorzystasz, czy to jest coś realnego? Mają tam nastąpić, a raczej przed kilku dniami już nastąpiły duże zmiany. Odszedł de Poole, a na jego miejsce jako naczelny dyrektor wszedł Jackson, dotychczasowy wicedyrektor wydawnictwa Time. Nie znam go osobiście, ale znam jego żonę, bywałem w ich domu koło Stockbridge, gdyśmy tam mieszkali. Postaram się odnowić tę znajomość, choć zajmie to trochę czasu. Nieszczęście jest, że nie mieszkamy w N.Y., o wiele rzeczy byłoby wtedy łatwiej. Amerykanie są łatwi ludzie i dają się urabiać. Niestety, nikt z nimi nie utrzymuje żadnych kontaktów. Leszek, geniusz towarzyski, jest wobec cudzoziemców nieśmiały jak trusia. Pani Burr, twoja przyjaciółka, przyjmuje tylko zbankrutowanych polskich arystokratów i daje tak skąpe, podłe i zwykle zimne jedzenie z najnędzniejszymi alkoholami, że nikt tam nie chce chodzić. Pani Jordan liczy tylko na kochanków, poza tym dom zamknięty.
Kazimierz
P.S. Nie zaprzestań posyłać „Wiad[omości]” Jędrzejewskiemu i Michałowskiemu – przez jakie dwa miesiące.
P.S. Załączam Ci wzmiankę o artykule Dziewanowskiego. Zwykłą pocztą wyślę Ci dzisiaj dwa wycinki, jeden z ostatniego numeru „Life” i drugi z ostatniego numeru „Time” o polityce zagranicznej StanówWymienione przez Kazimierza Wierzyńskiego wycinki nie zachowały się.. Proszę Cię, wyślij p. Notley nr 245 i nr 247–248 z moimi wierszami.
Dopisek na lewym marginesie:
Przeszedłem już na plotki, lepiej więc skończyć, tym bardziej że okazało się, że nie mam papieru.
Chciałem Ci jeszcze powiedzieć, że Litka kupuje farmę, takie pieniądze zrobiła na Book-of-the-Month ClubZob. list 268 i przyp. 15 tamże.. Gdybyś miał zamknąć „W[wiadomości]”, zapraszamy Cię do nas, póki tu siedzimy. Ściskam Cię serdecznie, Halusia załącza czułości i obiecuje Cię karmić jak u Bakchusa.