1 maja 51.
Kochany Mietku,
Wróciliśmy godzinę temu z N.Y., odpisuję Ci zaraz na listy z 23 i 26 ub.m.Listy te nie zachowały się. Wieczór „Wiad[omości]” udał się pod względem organizacyjnym, ale pieniędzy dał mniej, niż się spodziewałem. Szyprowskiego widziałem, mówił mi, że wysłał Ci $ 350. Procentu od zebranych pieniędzy nie wziął (tylko od prenumerat), bo jak się wyraził – chciał też dorzucić swoją cząstkę do tego, co zrobili inni. Fotografie ma Ci wysłać dzisiaj (z pełnymi podpisami). Proponuje on założenie (trochę fikcyjnego) „Klubu liter[acko]-artystycznego «Wiadomości»”, pod którego egidą można by urządzać różne wieczory. Przypuszczam, że nie masz nic przeciw tej nazwie, będzie z tego reklama dla pisma. Pamiętaj, aby administracja wysyłała prenumeratorom zalegającym z prenumeratą delikatne listy z przypomnieniem. Ogłoszenie w piśmie – to za mało. Ludzie zapominają.
Jackson pojechał do Europy poinformowany nie tylko przez Czer[mańskiego], ale i przez Deana itd. W Londynie ma zorientować się, czy i jak może pismu pomóc. Powinno to mieć decydujące znaczenie, rozmowy pewnie już się odbyły, napisz, jak wypadły. Czy wiesz od Weintrauba o fundacji Forda? Tam operuje Father Divine Jakkolwiek Father Divine jest postacią autentyczną (zob. Major Jeaulous Divine, właśc. George Baker (1880–1965), twórca i przywódca sekty religijnej o nazwie Universal Peace Mission Movement), to w liście tym mianem (z niewiadomych powodów) określony jest Józef Czapski (czego potwierdzenie można znaleźć w liście Wierzyńśkiego z 26 maja 1951). Jest tu też mowa o uniwersytecie, o którego potrzebie mówił Czapski podczas Kongresu Wolności Kultury w Berlinie w dniach 26–30 czerwca 1950 r.; trzeciego dnia obrad wystąpił z propozycją powołania uniwersytetu dla „młodzieży zza żelaznej kurtyny”, który „jest tańszy od jednej bomby atomowej, a dla bolszewizmu może być groźniejszy” (zob. druk: J. Czapski, Biada urzędnikom, w: tenże, Swoboda tajemna, s. 74–77). O kształtowaniu się idei utworzenia uczelni dla dipisów, przedstawionej na konferencji założycielskiej Kongresu Wolności Kultury w Paryżu w czerwcu 1950 r., a następnie jesienią 1950 r. dopracowywanej w Brukseli, zob. M.A. Supruniuk, Uniwersytet dla studentów zza żelaznej kurtyny. Projekt Józefa Czapskiego i Jerzego Giedroycia, w: tenże, Przyjaciele wolności. Kongres Wolności Kultury i Polacy, Warszawa 2008, s. 53–115., który zresztą pozyskał Fr[ee] Eur[ope] dla chimery swego uniwersytetu. Przyjeżdża tu w tych dniach. Sprawa Leszka jest w przededniu pomyślnego załatwienia. Bóg jeden wie, ile mnie to nerwów i zachodów kosztowało. Leszek znosił te przeprawy po bohatersku, chociaż jego usposobienie nie jest sojusznikiem rozwagi i opanowania. Tomy, tomy o tym pisać. Dziękuję Ci za Ch[opina] (odeślę po przejrzeniu) i za wycinki. Podzielam zastrzeżenia Terleckiego co do pisania o K[orcu] m[aku] – nie należy przekraczać granic. Żałuję, że Herling nie chce pisać, bo właściwie ciekaw jestem reakcji młodych. Co do Burrowej – uprzedzałem Cię. Nie przejmuj się Jędrz[ejewskim], żyjemy śród idiotów.
Od Desmonda Flowera miałem list z 27.IV. Pisze on: As a result of my letter (o którym Ci wspominałem) Mr. Hedley has told me that he has not distributed a pamphlet but had written letters to certain reviewers: and he has now written again to these reviewers asking them to disregard his letter entirely. He was quite reasonableAng.: W wyniku mojego listu […] Mr. Hedley powiedział mi, że nie rozprowadził broszury, ale napisał listy do niektórych recenzentów: a teraz napisał ponownie do tych recenzentów, prosząc ich o całkowite zignorowanie jego listu. Był całkiem rozsądny. – Wierzyński cytuje tu cały zachowany w jego archiwum list D. Flowera..
Nie bardzo rozumiem, co ma znaczyć to „reasonable”Ang.: rozsądny.
. Czy że przestraszył się procesu, czy też dał się przekonać? W każdym razie jest to wariat – i w każdym razie zaszkodził książce.
Ściskam Cię serdecznie, Halusia zasyła ucałowania
Kazimierz
P.S. Na moje ręce złożyły dwie osoby po $ 5 na „Wiadomości” – prześlę Ci je czekiem via mój bank, bo słyszę, że można tak przekazywać pieniądze.
Fotografia StasiChodzi zapewne o Stanisławę Masłowską. bardzo mnie wzruszyła.