c/o Best
424 East 52 Street
New York 22, N.Y.
23 września 58.
Kochany Mietku!
Dziękuję Ci za list z 20 bm. i za przesyłkę próbnych stron. Daj drukarni „green light”Ang.: zielone światło. do dalszej roboty, czy też do druku. Co do ich listuZob. list z 20 września 1958., stwierdzam raz jeszcze, że żadnej „pressure”Ang.: nacisk, presja. nie było. Dostałem jeden list z zapytaniem, kiedy otrzymają „wyklejki”. W odpowiedzi na to wysłałem im cały materiał w ciągu tygodnia. (W tym czasie wypadł week-end, kiedy poczta w Sag Harbor nie pracuje, może więc należy liczyć 10 dni).
Oczywiście pieniędzy im nie poślę. Wolałbym, aby tę korespondencję (i na inne podobne tematy, bo przewiduję wszystko najgorsze) załatwiać przez adwokata. Oszczędziłoby to czasu Tobie, a nerwów mnie – i może nadałoby sprawie szybszy przebieg. Mógłbym znaleźć adwokata tutaj, boję się tylko, że kiedy wrócę do Sag Harbor, przedłuży to jeszcze bardziej całą aferę, zamiast ją przyśpieszyć, bo musiałbym się stamtąd komunikować z adwokatem w każdej sprawie. Myślę nad tym, czy Ty nie masz na miejscu kogoś, komu można by powierzyć tę rzecz i kto po telefonicznym porozumieniu z Tobą, rozstrzygałby wszystko natychmiast. Zgadzam się z góry na wszystkie Twoje decyzje, rzecz jasna. Co Ty o tym sądzisz? Czy masz jakiegoś adwokata pod ręką? Ile by to kosztowało? Chyba nie zawrotne sumy? Napisz, co tym myślisz?
Halusia załatwia Audubona. Pozwolenia Macmillana nie potrzeba, bo prawa wygasły i każdy reprodukuje, co chce. Ilustracje przyślę Ci, jak tylko dostanę. Wykaz robi się takżeZob. list KW do MG z 17 września 1939..
Instytut nie dostał opłaconej odpowiedzi na depeszę do Karczewskiego.
Zosia bardzo biedna z powodu Żanulki, ale to tylko dla Ciebie. Pracuje teraz jako „broker” mieszkaniowy.
Ściskam Cię serdecznie i mocno. Dziękuję raz jeszcze za wszystko.
Kazimierz
P.S. Gdybyś widział się z łajdakiem, wydrzyj od niego konkretną datę wyjścia książki. Potrzebne mi to także do ustalenia moich planów, o ile nie mam zniknąć stąd bez pożegnania z Tobą.