14 czerwca 58.
Kochany
Mietku!
Dziękuję Ci za oba numery lotnicze. Trochę boję się
Bormana, bo to drogo kosztuje, nie kryję się jednak z tym, że numer przesłany pocztą lotniczą elektryzuje mnie, a taki „normalny”, z trzytygodniowym opóźnieniem nie działa tak magnetycznie. Oczywiście „rzuciło mi się w oczy”
Zob. list MG do KW z 2 czerwca 1958.. Najważniejsze, że
pani NowakowskaKomentarz do fotografii zamieszczonej w „Wiadomościach”. Zob. list z 2 czerwca 1958. jest taka przystojna. Czy znasz ją? To znaczy czy widziałeś ją „
in person”
Ang.: osobiście? – Proszę Cię, wciągnij na listę przedpłacicieli następujące osoby (którym pośle się książki z jakiejś setki „anonimowych”):
Irena Paczkowska z
Paryża,
Maria Uniłowska z
Nowego Jorku,
740 Madison Ave., New York 21, N.Y. i
Alicja de Barcza C-O
Skrót używany na kopertach w przypadku adresowania listu do osoby mieszkającej u kogoś innego; ang.: care of. Felicja Kranc,
Oshkosh,
Wis[consin]. Dziękuję Ci bardzo. – Załączam
list o
Rostworowskim i
Nepomuckiej. Ustęp o ciotkach jest o wiele słabszy, niż dwa poprzednie, które czytałem.
Zob. list KW do MG z 4 czerwca 1958. Natomiast uderzyły mnie wspaniale pisane wspomnienia o
Pruszyńskim. Kto to jest pani
Maria PruszyńskaM. Pruszyńska, Nienapisana saga, „Wiadomości” 1958, nr 25 (638) z 22 czerwca., czy jego pierwsza żona? Przypominam sobie, że w
„Tygodniku Pow[szechnym]”Pomyłka Kazimierza Wierzyńskiego. Wspomnienia Marii Pruszyńskiej ukazywały się nie w „Tygodniku Powszechnym”, lecz w tygodniku „Kierunki” wydawanym przez Stowarzyszenie PAX, zob. M. Pruszyńska, Wspomnienia kibica, Poloneza czas zacząć – śmierć za węgłem czeka, Wina nieumyślna, Czas Januari, Nasi goście z Saskiej Kępy, „Kierunki” 1957, nr 16, 24, 28, 39, 48 oraz Moje trzy grosze w sprawie Wielopolskiego, tamże 1958, nr 5. jakaś inna pani Pruszyńska wystąpiła przeciw (o ile pamiętam)
MariiWierzyński miał niedokładne informacje; po rozwodzie z Marią Ksawery Pruszyński nie ożenił się ponownie; zginął w wypadku samochodowym na terenie Niemiec 13 czerwca 1950 r. z powodu jej artykułów o
Xawerym. Czy nie wiesz, o co to chodziło? Materiał krajowy poza tym raczej słaby, zwłaszcza wiersze.
PrzybośJulian Przyboś recenzje literackie oraz artykuły krytyczne publikował na łamach tygodników „Nowa Kultura” (w latach 1952–1962) i „Przegląd Kulturalny”, którego członkiem redakcji został w 1955 r. W roku 1958 wystąpił z PZPR. oduczy ludzi w kraju dobrej poezji, to straszne co on wypisuje jako krytyk i z jakim tupetem.
SłonimskiZob. A. Słonimski, Niepogodzony…, „Nowa Kultura” 1958, nr 14–15. użera się z tymi grafomanami, ale niestety tylko on jeden. Popiera ich cały sztab „krytyków”.
WykaPrawdopodobnie Wierzyński miał na myśli szkic Kazimierza Wyki Łowy na kryteria, „Kultura” 1958, nr 9. napisał ostatnio coś jak zaproszenie do wymarcia dla wszystkich, którzy nie piszą pod siebie. – Nie radziłbym Ci drukować
RytardaZob. J.M. Rytard, W „Astorii” w roku 1920, „Wiadomości” 1958, nr 25 (638) z 22 czerwca oraz tenże, W roku optymizmu. Na Złotej, w Ziemiańskiej i w Czarnohorze, „Wiadomości” 1958, nr 37 (650) z 14 września., bo to przecież wszystko do luftu. – Kto to jest ten
FrenkelM.R. Frenkel, Drzazgi z Kraju, „Wiadomości” 1958, nr 25 (638) z 22 czerwca. Autor pisał: „Wielu pisze pod Hłaskę. Jak w epoce Przybyszewskiego, ruja jest w dobrym tonie. Wracamy do początków. Die ewige Wiederkehr Nietzschego. Dla biednych pod wieloma względami ludzi «sex» bywa jedyną rozrywką i oddawanie garderoby do szatni nie obowiązuje. Nawet Iwaszkiewicz we Wzlocie spróbował skrzydeł w odwrotnym kierunku. Kąpiel w Styksie daje zapomnienie. Odnotowuję dla potomnych z tej noweli: «Tylko że cholera potem do łóżka wciąga… a mnie się rzygać chce. No, ale bratku, trzeba, tego kutasa to się ma nie od parady…». Tak jest wydrukowane. Na alarm! Iwaszkiewicz potrafi ulokować geopolitycznie swego zwyrodnialca. Umieszcza go na mapie rozpylonej Polski tymi słowy: «A u nas w Polsce zapodziej gdzieś człowieka! Sposobu żadnego nie ma. Kraj taki, Kostek, że jak pies się położy, jaki duży pies, to językiem w NRD dysze, a ogon ma po moskiewskiej stronie. Nikt się tutaj nie zapodzieje na takim skraweczku ziemi, na tym odciętym paznokciu, co jak odrasta, to go znowu odcinają, i tak do usranej śmierci». Verflucht und zugenäht – powiedziałby Niemiec. Jak obszył. Tu Iwaszkiewicz przekracza «horror» i przechodzi w «vacuum». Nie ma miejsca dla szerokiej natury, zabrakło miejsca na cień człowieka, ziemia zamienia się w białą plamę nieznanego lądu, za małego dla stóp olbrzyma. Bohater, przeszczepiony z Hłaski, przepoczwarza się w absolutne nic, bo tylko w ten sposób można się zgubić, a tu w tej Polsce nie ma jak. Nie, że wyszukają spod ziemi, broń Boże, ale razem z ziemią rozetrą na proch i usypią w kurhan, aby przerwać monotonię lilipuciego krajobrazu”. z kraju? Ucieszyłem się, że i on, a właściwie, że w kraju uważają
WzlotM.R. Frenkel, Drzazgi z Kraju, „Wiadomości” 1958, nr 25 (638) z 22 czerwca. Autor pisał: „Wielu pisze pod Hłaskę. Jak w epoce Przybyszewskiego, ruja jest w dobrym tonie. Wracamy do początków. Die ewige Wiederkehr Nietzschego. Dla biednych pod wieloma względami ludzi «sex» bywa jedyną rozrywką i oddawanie garderoby do szatni nie obowiązuje. Nawet Iwaszkiewicz we Wzlocie spróbował skrzydeł w odwrotnym kierunku. Kąpiel w Styksie daje zapomnienie. Odnotowuję dla potomnych z tej noweli: «Tylko że cholera potem do łóżka wciąga… a mnie się rzygać chce. No, ale bratku, trzeba, tego kutasa to się ma nie od parady…». Tak jest wydrukowane. Na alarm! Iwaszkiewicz potrafi ulokować geopolitycznie swego zwyrodnialca. Umieszcza go na mapie rozpylonej Polski tymi słowy: «A u nas w Polsce zapodziej gdzieś człowieka! Sposobu żadnego nie ma. Kraj taki, Kostek, że jak pies się położy, jaki duży pies, to językiem w NRD dysze, a ogon ma po moskiewskiej stronie. Nikt się tutaj nie zapodzieje na takim skraweczku ziemi, na tym odciętym paznokciu, co jak odrasta, to go znowu odcinają, i tak do usranej śmierci». Verflucht und zugenäht – powiedziałby Niemiec. Jak obszył. Tu Iwaszkiewicz przekracza «horror» i przechodzi w «vacuum». Nie ma miejsca dla szerokiej natury, zabrakło miejsca na cień człowieka, ziemia zamienia się w białą plamę nieznanego lądu, za małego dla stóp olbrzyma. Bohater, przeszczepiony z Hłaski, przepoczwarza się w absolutne nic, bo tylko w ten sposób można się zgubić, a tu w tej Polsce nie ma jak. Nie, że wyszukają spod ziemi, broń Boże, ale razem z ziemią rozetrą na proch i usypią w kurhan, aby przerwać monotonię lilipuciego krajobrazu”. za lany z
Hłaski. Znakomicie – zlany. Od razu to sobie pomyślałem. Natomiast
Opowiadanie szwajcarskie jest już obnażonym, „oryginalnym” nicestwem. – Przyszła właśnie korespondencja
Nepomuckiej. To właściwie przejmująca lektura. Przez szpary widać rozpaczliwy pejzaż
Polski. Ten pijany
Broniewski! Ta kompania literacka w kawiarni!
Lewin jako przewodnik! Uważaj na
Krysiunię, bo ona gotowa. Zabraniam Ci romansu, nawet gdyby przyjechała do
Londynu. Szkoda, że nie przysłałeś innych fotografii, tych amatorskich, o których pisze, że dobre. Odeślę Ci ten w pewnym sensie dokument zwykłą pocztą. – Do
Mayewskiego piszę, ale nie wiem, czy zdążę zatrzymać wysyłkę. Przyda się na opłatę drukarni.
Ściskam Cię serdecznie.
KazimierzObok podpisu rysunek serduszka.