listopada 58.
Kochany Mietku!
Widocznie złe fatum zawisło nad książką. Nie przyszedł nawet numer „Wiad[omości]” – 659 – z tym listem KarczewskiegoZob. list MG do KW z 23 września 1958. , na który czekałem, żeby się nerwowo odprężyć. Proszę Cię, poleć, by mi go wysłano dodatkowo. Jeśli przesyłki lotnicze są za drogie, przejdźmy z powrotem na zwykłą pocztę. Dołącz też dwa egzemplarze z moimi wierszami. Nie więcej.
Byłbym Ci wdzięczny, gdybyś zbadał, co to znaczy, że nie dostaję korekt. Jest to nie do pojęcia, żeby p. Kar[czewski] w 20-ym wieku, mieszkający w tym samym mieście, po tylu interwencjach wstrzymywał jeszcze książkę i d o p i ą ł t e g o, ż e n i k t n i e w i e, c o s i ę z n i ą d z i e j e. W oryginale podkreślone odręcznie granatowym atramentem.Moim zdaniem on drukuje inne książki na gwiazdkę i ma zajętą drukarnię. A może w ogóle nie chce mi nic przysłać i opracowuje wszystko – tzn. robi korektę i łamie na własną rękę? Jest to najbardziej optymistyczna możliwość. Ponieważ mamy jednak do czynienia z człowiekiem niepoczytalnym, wszystko – nawet i to – jest możliwe. Powiedz mu, że Instytut chciał u niego drukować kilka książek, ale teraz oczywiście porzucił ten zamiar, przerażony jego postępowaniem w stosunku do mnie i do Ciebie. Szukają drukarza tutaj i zdaje się znajdą wcale nie droższego niż Karczewski.
Napisz mi, proszę Cię, co się dzieje z TerleckimTymon Terlecki 30 sierpnia 1958 r. wyjechał na kurację do Plombières, pisał stamtąd 21 września 1958 r. do Zbigniewa Raszewskiego: „…jestem chory i moje ciało sprawia mi coraz więcej kłopotów. Piszę po trzytygodniowej, nużącej kuracji dla poprawy stanu jelit. Jak dotąd wynik jest niepocieszający, nawet alarmujący”. (T. Terlecki, Korespondencja teatralna 1955–1991, wyb. i oprac. M. Kuraś, Warszawa 2016, s. 161). Następnie pojechał do Paryża, gdzie m.in. zwiedzał wystawę Renoira. Zob. N. Taylor-Terlecka, E. Krasiński, Tymon Terlecki. Kronika życia i działalności (1905–2000), „Pamiętnik Teatralny” 2011. Nie pisał do mnie od trzech miesięcy, a ostatnio był chory.
Żanulka wróciła w końcu i odgraża się, że zacznie pracować. Na razie wypoczywa. Janta kupił dom w Elmhurst w Nowym Jorku, zdaje się, że to jedyny przedsiębiorczy facet.
Obliczyliśmy z Halusią, że wydaliśmy przeszło $ 6000 na komorne w Sag Harbor. Za tę sumę mogliśmy mieć niewielki domek. Roman Michałowski z N.J. przywiózł do Londynu około 50 nieznanych listów Krasińskich – ojca i trzy nieznane listy Zygmunta – i zamiast dać je DanilewiczowejWierzyński pisał do Marii Danilewiczowej 5 grudnia 1958 r.: „Kochany Szperaczu! […] W ręku amb. Raczyńskiego znalazło się około 50 nieznanych listów Krasińskich i do Krasińskich, w tym 3 listy Zygmunta – własność płk. i prof. Romana Michałowskiego z N. Jorku. Prosiłem go, aby złożył je p. Danilewiczowej, ale pono nie miał czasu i dał je Racz[yńskiemu], z tym, żeby on przekazał je p. Danilewiczowej. Pisałem już o tym do Grydzewskiego, teraz proszę Pana o zawiadomienie p. Danilewiczowej. Raczyńscy to są znani cenzorzy listów Krasińskiego, Róża Racz[yńska] przeglądała całą korespondencję do Delfiny Potockiej i co jakieś «czulsze wyznanie» – rzucała list do pieca. Maria Czapska wie o tym konkretnie” (odpis listu w zbiorach P. Kądzieli). Maria Danilewicz Zielińska w liście do Pawła Kądzieli z 5 sierpnia 1988 r. pisała: „Z inicjatywy Wierzyńskiego nic nie wynikło. Roman Michałowski nie zgłosił się do Biblioteki, wyjechał. Nie znam go osobiście, ale nie wykluczam, że był w posiadaniu cennych dokumentów. Pytałam o nie wprost hr[abiego] E[dwarda] R[aczyńskiego], pytał go także Grydzewski. W obu wypadkach padły odpowiedzi: «Poszukam», «Mało sobie przypominam, ale jeżeli znajdę…», «Napiszę do R.M.». Historię palenia niecenzuralnych listów do Delfiny w Rogalinie opowiadała mi profesorowa Żółtowska (z Puttkamerów) w wersji, którą dobrze zapamiętałam: Adam Żółtowski czytał głośno list po liście Róży Raczyńskiej, właścicielce rękopisów, przy zapalonym (w lecie!) kominku. Uznane za «niewłaściwe» wędrowały do ognia. Stąd luki w trzech wydanych przez prof. Ż[ółtowskiego] tomach. Wierzyński podejrzewał, że cenzura rodzinna działała w odniesieniu do bloku listów w posiadaniu Michałowskiego” (list w zbiorach P. Kądzieli)., o co go prosiłem, dał je Raczyńskiemu. Obawiam się, że dokona on cenzury à la Róża Raczyńska. Powiedz to komu należy, t y l k o n i e w s p o m i n a j, ż e w i e s z o t y m o d e m n i eW oryginale podkreślone maszynowo.. Obliguję Cię z góry.
Ściskam Cię serdecznie.
Kazimierz