23 sierpnia 58.
Kochany Mietku!
Dziękuję Ci za interwencję przez p. Grocholskiego i proszę o pamięć. Wierz mi, jest mi niezmiernie przykro, że absorbuję Cię tą sprawą, ale – na Boga – co mam robić. Odpowiedź p. Karczewskiego nie wróży nic dobrego. Po pierwsze nie spóźniliśmy się o b a j o dwa tygodnie. On spóźnił się o d w a m i e s i ą c e, które minęły, od kiedy otrzymałem poświadczenie z drukarni, że dostali moją przesyłkę. Po drugie książka nie może „być w druku”, bo nie jest złożona. Może być w druku 216 stron. Jest to oczywiste krętactwo. Nie mam złudzenia, że wziął on inną pracę do roboty, a moją książkę odłożył. Dlatego bardzo Cię proszę o wysłanie listu od siebie. Ty jesteś jedynym człowiekiem, z którym on musi a w każdym razie powinien się liczyć. Koncept załączamKopia maszynopisu, na którym w oryginale Grydzewski poczynił później poprawki, redagując tekst rzekomo swojego listu do M. Karczewskiego, w którym czytamy: „Drogi Panie, Pisze mi Wierzyński, że minęło już dwa miesiące, od kiedy wysłał Panu [pierwszych – skreślone przez M.G.] 216 wyklejonych stron książki i nie ma od Pana żadnej odpowiedzi na kilka listów, jak również nie dostał ani dalszych korekt, ani materiału do wyklejek. Nie odpisała mu także drukarnia, do której się zwrócił. Rozumiem jego niepokój, tym bardziej, że wpłacił Panu $ 1400 zaliczki i ma prawo [może – skreślone przez M.G.] spodziewać się dotrzymania terminu przez Pana. Jako redaktor pisma, które ogłosiło przedpłatę jestem również zainteresowany w tej sprawie. Czuję się odpowiedzialny [zobowiązany – skreślone przez M.G.] wobec czytelników i chciałbym ze swej strony prosić Pana o łaskawą energiczną interwencję w sprawie książki. Jeśli rzecz jest w druku, jak słyszałem od p. Grocholskiego, uprzejmie proszę o przysłanie mi próbnego arkusza, o co prosi również Wierzyński. Pisze on, że ma szereg spraw do ustalenia z Panem, jak np. sposób wysyłki książki przez Panów, i że niecierpliwie czeka na wiadomości od Pana. Będę wdzięczny za kilka słów odpowiedzi i łączę serdeczny uścisk dłoni [Pozwalam sobie polecić Pana uprzejmej uwadze tę książkę, na której mi bardzo zależy i łączę wyrazy poważania – skreślone przez M.G., tj. zmienione całe ostatnie zdanie teksu]”.. Napisz mi, czy z niego skorzystałeś.
Borman nigdy nie skarżył się na moje pismo. Jak on się ma? To bardzo dziwne, że nie mogę dowiedzieć się o tym. Czy wyszedł już ze szpitala? Jak sobie to niedawno uprzytomniłem, właściwie nie znam ani jego, ani jego życia. Nie zmienia to mojej pewności, że pobyt w szpitalu musiał być dla niego jeszcze przykrzejszy niż dla mnie, choć mnie Halusia właściwie nie opuszczała. Napisz mi, proszę Cię, jak on się czuje i czy to był ponowny atak – i pozdrów go ode mnie. Nie prosiłem go o interwencję u Kar[czewskiego], bo nie wiem, jakie są ich stosunki, a po wtóre nie można interweniować, leżąc w szpitalu na serce.
Może uważasz, że powinienem napisać do p. Grocholskiego? Pisałem w tej sprawie tylko do Terleckiego, który nie mógł skomunikować się z Kar[czewskim]. Mogę jeszcze zwrócić się do Wacława Zagórskiego, który bardzo serdecznie odnosi się do mnie i który zna Karczewskiego. Może im więcej będzie zapytań, tym lepiej. Jak sądzisz?
Leszek przechodził opóźnienie książkiZob. list MG do KW z 18 sierpnia 1958., szalejąc jak zwykle, ale nie będę o tym pisał. Ja dostałem już jedno zapytanie, które załączamZałącznik nie zachował się. – choć jest jeszcze przed terminem. Ponieważ zwróciłem się osobiście do „tysięcy” osób, wyobrażam sobie, co by to było, gdybym tak spóźnił się jak on. Litości, dziedzicu, wsparcia, pomocy!
Ściskam Cię serdecznie, pozdrowienia od Halusi i Zosi.
KazimierzObok podpisu rysunek serduszka.
Na lewym marginesie drugiej strony listu dopisek odręczny:
Czy SilvaZob. list KW do MG z 14 sierpnia 1958. usłuchał mojej sugestii?