27 Rosary Gdns. S.W.7.
2.5.48
Drogi Kaziu. – Dziękuję ci za śliczny
list z 27 kwietnia. Posłałem już do banku dane – sądzę, że teraz szybko powinno pójść. Wiersze i tak muszę podzielić, bo niektóre nie zmieszczą się na jednej szpalcie, a mam za mało miejsca, by dać wszystko dwuszpaltowo. Nie zgadzam się na Twoje zastrzeżenia co do łamania wierszy, nie mogę dawać małego wiersza nad dużym artykułem, bo to graficznie okropnie wygląda. Poza tym wiersze są składane kursywą garmondem, więc i tak się wybijają. I w ogóle co to znaczy, że źle się czyta? Przecież to są cztery strony bez ogłoszeń, nic w nich nie ginie.
Pani Landauowej na imię Zofia, nie wiem, jak ma na imię jej
syn. Ale najlepiej napisz do niej z prośbą o przekazanie listu synowi. Na pewno się ucieszą, jeśli to propozycja przekładu, bo zdaje się, na ten temat mają jakieś ambicje. Wiem, że przekładał
Norwida.
Wyjazd do
Ameryki w tych warunkach (szczęście osobiste) mnie nie pociąga. Tu nie myślę o utopieniu się w
Tamizie, w
Nowym Jorku będę myślał o
Hudsonie, jak w
Paryżu myślałem o
Sekwanie. Nie, nie chcę. Moja decyzja jest stanowcza i nieodwołalna. Powoływanie się na Twoje doświadczenia uważam za ekstrawagancję; ja jestem
Ozimiński, a Ty
Paganini. Skłamałem: ja nie umiem grać na skrzypcach w ogóle, a Ty jesteś
Paganini,
Sarasate,
Wieniawski,
Ysaÿe,
Vieuxtemps,
Heifetz,
Menuchin. Nie, i to nieprawda: ja nawet nie wiem, co to są skrzypce, a Ty jesteś
Paganini,
Sarasate,
Wieniawski,
Ysaÿe,
Vieuxtemps,
Heifetz,
Menuchin,
Kreisler,
Thibaud,
Huberman,
Stradivarius w jednej osobie. Ale nawet to porównanie jest za pochlebne dla mnie. Więc mnie nie pocieszaj.
Zresztą zachowuję cały obiektywizm: najlepszy dowód, że niedługo będę drukował
artykuł o
litografie Lewickim.
O
Heniu nic nie wiem. Ponieważ zasadą mego życia jest niezadawanie żadnych pytań, więc nie mogę się nawet dowiedzieć. Dwa tygodnie temu
Stefa Kossowska spytała mnie, czy przyjdę na kolację, jeśli będzie
Henio. Odpowiedziałem, że tak. Potem ktoś mi mówił, że pytał o mnie i że miał dzwonić. To wszystko. Ze zrozumiałych względów nie mogę nikogo kompromitować swoją osobą.
À propos: mówiono mi, że w pewnym obozie odmówiono kolportażu
„Wiadomości” jako pisma „wywrotowego” (g… w mózgu).
Co do honorarium myślę, że list do
JarosławaWierzyński pisał do J. Iwaszkiewicza 23 maja 1948 r.: „wyszedł Haliny przekład Pourtalèsa z Twoim wstępem, chodzi o jej honorarium, które chciałaby przekazać swojej siostrze w Warszawie. Przed wojną dostała od Przeworskiego 100 zł a conto honorarium 900 zł, teraz w odpowiedzi na list do Wydawnictwa J. Przeworskiego p. Zelończyk (o ile mogę odczytać podpis) proponuje jej 70 000 zł, «według przyjętej stawki 4000 zł od arkusza». Stosownie do informacji, które zewsząd dostaję od tłumaczy i związanych z wydawnictwami w Polsce, jest to b. małe wynagrodzenie. Czy mógłbyś mi poddać sugestię, ile żądać?” ("Listy Kazimierza Wierzyńskiego do Jarosława Iwaszkiewicza", oprac. P. Kądziela, „Kresy” 1994, nr 19). (
Stawiska pod Brwinowem) nie zaszkodzi. To zupełny idiota, ale podobno bardzo uczynny. Spytaj go po prostu, czy wziąć to, co dają.
Uściski serdeczne.
Droga Halusiu. – Nie martw się, już mi przeszło, tyle że odechciało mi się myśleć o
Ameryce. Sam fakt, że p. L.
Nie udało się ustalić, o kogo chodzi; w kolejnych listach jest o nim mowa jako o L. (prawdopodobnie Lewicki) lub W.L. będzie na tej samej półkuli, przeraża mnie. Rzecz prosta, że ewentualne wpływy zatrzymuj na poczet należności
Kazia za drugą
Podkreślone na maszynie przerywaną linią. partię wierszy. Poślę Ci wykaz ludzi, do których zwracaliśmy się bezskutecznie. Czy chcesz egzemplarze okazowe? Wiele?
Uściski serdeczne.
P.S. Jeszcze jedno,
Kaziu. Doszedłem do przekonania, że bezczelnością z mojej strony było w ogóle porównywanie się z Tobą. Ale nie chce mi się przepisywać listu, więc uważaj ustęp „skrzypcowy” na str. 1 za niebyły.
Twój