2.9.58
Drogi Kaziu. – Posyłam [!] Ci kilka dni temu list KarczewskiegoMarceli Karczewski pisał 28 sierpnia 1958 r. do Grydzewskiego:
„Drogi Panie Doktorze, Dwa tygodnie temu byłem w Newtown i oddałem im do druku wszystkie strony wyklejone przez Wierzyńskiego. Przeprowadziłem w nich pewne korekty i zmiany, oczywiście dotyczące tylko układu. Było tego sporo, żadna jednak nie była tego typu, abym nie mógł jej wziąć na swoją odpowiedzialność. Tak np. niektóre dedykacje były złożone 8 pt a inne 10 pt (kursywa); tak samo – cytaty; ujednoliciłem dedykacje, dając wszystkie na 10 pt, a cytaty – wszystkie na 8 pt. Podobnie ujednoliciłem układ: wiersze były składane systemem centrowania na danej szpalcie; w ten sposób, gdy na tej samej stronie książki znalazły się dwa wiersze z różnych szpalt, strona wyglądała źle. Gdybym miał się z nimi odwoływać do Wierzyńskiego, nie byłoby zapewne końca korespondencji. Doceniam w pełni znaczenie wydawnictwa i poświęciłem mu dużo czasu, robiąc nie tylko przegląd ostateczny, ale i wszystkie korekty szpaltowe itd. Bieda jest jednak w tym, że jestem bardzo zajęty i choć zrobiłem więcej niż na to wskazuje moje milczenie, nie miałem wręcz siły, aby tym wszystkim się wylegitymować listownie. Przyznaję się, że ze dwa tygodnie zwłoki są moją winą, gdyż dosłownie nie miałem fizycznych możliwości zajęcia się rewizją; więcej jednak tygodni ma na sumieniu Wierzyński, gdyż dopiero po wielu naleganiach przysłał wyklejkę, bez której, nawiasem mówiąc, drukarnia nie chciała zaczął łamania, a to znów robiło zaległość. W najbliższych dniach strony złamane przez Wierzyńskiego idą na maszynę. Oczywiście, przed zaczęciem druku prześlę Panu Doktorowi arkusz pokazowy. Serdecznie dłoń ściskam. Marceli Karczewski” maszynopis – oryginał w Archiwum Emigracji w Toruniu, sygn.: AE/AW/CXXVI/5.. Napisałem do niego z prośbą o podanie terminu, gdyż muszę być przygotowany na reklamacje, skoro podaliśmy termin 1 września. Dodałem, że nie rozumiem, jakie mogą być trudności, skoro dostał poważną zaliczkę, dostanie resztę natychmiast, gdy książka będzie gotowa, a sama książka nie jest zagadnieniem, bo „rękopis” jest zupełnie gotowy i autor nie wprowadza żadnych zmian. Nie widziałem na oczy Świderskiego, ale ma dobrą opinię i nie przypuszczam, by się „mścił”. KossowskiejTu w oryginale skreślona, ale możliwa do odczytania dalsza część zdania: ale nie rozumiem dlaczego sam nie napiszesz. Przecież ja doprawdy walę się pod robotą, która rośnie z dnia na dzień, Ty chyba jesteś mniej zajęty. przekazałem Twoje słowa. O Lolitę pisałem właśnie do PawlikowskiegoMichał Kryspin Pawlikowski pracował (od 1951 r.) na wydziale slawistyki University of California w Berkeley jako lektor języka polskiego i rosyjskiego., by mi ją przysłał. Nie pamiętam, któremu Nabokowowi Iwaszkiewicz dedykował opowiadanie. Weintraubowie jeszcze są, ale nie zdążysz napisać, bo pojutrze wyjeżdżają do Paryża, a potem bardzo szybko do Ameryki. Nie rozumiem zdania: „…doprowadź wydawnictwo do końca”. W jaki sposób mam to zrobić?
Uściski serdeczne.
Rostworowski złożył drugi poemat. Równie wspaniały. Jestem znowu wstrząśnięty. To fenomen oszołamiający.