ODPIS
MONTGOMERYSHIRE PRINTING & STATIONERY Co., Ltd.
Newtown, 7 października 1958
Szanowny Panie Redaktorze,
Chciałbym za pańskim łaskawym pośrednictwem przeprosić wszystkich zainteresowanych w terminowym ukazaniu się zbioru Poezji zebranych Wierzyńskiego za zwłokę w wykończeniu tej książki przez Montgomeryshire Printing Co. Książka miała być gotowa wczesną jesienią, tymczasem w tej chwili dopiero pierwsza jej część jest w druku a część druga, już złożona, jest w toku odlewu i korekty. Na zwłokę tę wpłynęły niezależne ode mnie, a w dużym stopniu – niezależne również od drukarni przyczyny techniczne i reorganizacja przedsiębiorstwa.
Chciałbym też przekazać Panu Redaktorowi zapewnienie Montgomeryshire Printing Co., że zwłoka w wykończeniu książki nie odbija się na poziomie jej wykonania.
Łączę wyrazy prawdziwego poważania
/-/ M. Karczewski
Kochany Mietku! Nie widzę potrzeby żadnych zmian w tym liście poza: [Poezji zebranych]W oryginale w tym miejscu dopisek odręczny „poza”, od którego strzałka prowadzi do poprawki w liście powyżej: zmiana z „poezji” na „Poezji zebranych”.. Jeśli Ty widzisz, wprowadź je, na wszystko co zadecydujesz – zgadzam się. Wydaje mi się słuszne, żebyś ten list umieścił, dodając od siebie: W z w i ą z k u z o p ó ź n i e n i e m w y d a n i a P o e z j i z e b r a n y c h K a z i m i e r z a W i e r z y ń s k i e g o o t r z y m a l i ś m y o d p. M a r c e l e g o K a r c z e w s k i e g o, dyrektora Montgomeryshire Printing Co., n a s t ę p u j ą c y l i s t
W oryginale podkreślone maszynowo.:….. Chodzi o to, że o jego dyrektorstwie wie 25 ludzi w Londynie, a reszta nigdy o tym nie słyszała. Wybicie tego podkreśla jego odpowiedzialność. Wydrukuj ten list tłustym drukiem, żeby Kar[czewskiego] związać i zawstydzić. – Data listu do Mr. J. Llyn Davies w Mont[gomeryshire] Prin[ting] Co. – S e p t e m b e r 2 6W oryginale podkreślone maszynowo.. Czy znalazłeś odpis listu Karczewskiego o charakterze umowy, czy też mam Ci przysłać odpis? Z g a d z a m s i ę n a l i s t a d w o k a t a l o n d y ń s k i e g o d o d r u k a r n i, b o n i c n i e o d p o w i e d z i e l iW oryginale podkreślone odręcznie czarnym długopisem..
Pies jest bez błędu, nie załączam więc tekstu. – Pod wpływem Marysi Modzelewskiej napisałem wczoraj do Antoniego, aby pomógł książce. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, ale nęka mnie to, że Ci zabieram tyle czasu. Przypuszczam, że Cię to nie urazi. Jestem Ci niezmiernie wdzięczny za Twoją pomoc. – Z drukarni nie dostałem ani strzępu materiału. Jeśli nie wyślą mi w ciągu 10 dni, niech już nie wysyłają pod adresem nowojorskim, tylko do Sag Harbor, bo obawiam się, że tu może przesyłka gdzieś się zapodziać. Marshall Best wraca w ostatnich dniach października, musimy więc opróżnić mieszkanie. – Na zjazd pisarzy PEN Clubu in Exile w Monachium wybiera się WittlinJózef Wittlin pisał do Mieczysława Grydzewskiego16 listopada 1958 r.: „możliwe, że polecę najdalej za dziesięć dni na Kongres PEN Clubu in Exile do Monachium, a potem (jako że od osiemnastu lat nie byłem w Europie) odwiedziłbym siostrę w Genewie, no i Stempowskiego, ale głównym celem mojej podróży, która nie może być długa (najwyżej trzy tygodnie) – byłyby Włochy: Mediolan, Florencja, Arezzo, Asyż. Nie wiem jeszcze, czy się na tę wyprawę zdobędę, bo nie czuję się dobrze, a jechać miałbym sam, jako jedyny delegat amerykańskiego oddziału PEN in Exile. W każdym razie na Londyn nie miałbym już czasu” (J. Wittlin, Listy do redaktorów „Wiadomości”, dz. cyt., s. 227–228). Termin Kongresu uległ przesunięciu o kilka tygodni, ostatnim etapem podróży Wittlina był Paryż. Pisał 15 grudnia 1958 r. do Jerzego Giedroycia: „Jutro, po przyjeździe do Paryża pozwolę sobie do Pana zatelefonować, żeby się umówić. Proszę się nie gniewać, że mogę w Paryżu zostać najdalej do 19 bm. w nocy – będę mieszkał w mieście w hotelu, gdyż będę musiał latać i spotkać wielu ludzi, a w Florencji przeziębiłem się i nie mogę się pozbyć przeziębienia i zmęczenia. Trochę mnie wypompuje ta Europa na chybcika w ciągu 2 tygodni. Ale przyjadę do domu Państwa z radością i ewentualnie skorzystam z łaskawej gościnności tak, aby ewentualnie, jeśli to Panu będzie odpowiadało, zostać w Was przez jedną noc. […] Ogromnie się cieszę, że nareszcie będę miał przyjemną sposobność osobistego poznania Pana i zobaczenia pp. Czapskich. Trochę boję się tego Paryża po latach prawie 18, gdzie mi było dobrze i gdzie zawarłem pełno przyjaźni jako młody człowiek. Obiecuję sobie wiele po spotkaniu się z Drogim Panem i pragnąłbym zacieśnić więzy z «Kulturą», którą uważam za «swoje» pismo. Spędziłem miłe dni w Monachium przed kongresem w towarzystwie Tad. Nowakowskiego, jego uroczej żony, Palestra, Tyszkiewicza. Pisałem z Florencji do pana Jerzego Stempowskiego, podając mu dni mego pobytu w Genewie, adres mojej siostry i telefon. Niestety nie odezwał się. A tak bardzo pragnąłem go zobaczyć” (J. Giedroyc, J. Wittlin, Listy 1947–1976, oprac. R. Habielski i P. Kądziela, Warszawa 2017, s. 261–262).. – Sprawa z materiałem Conradowskim – haniebna. Nic mi o tym Janta nie mówił.
Posyłam Ci moje przemówienie o antologii Izrael w poezji polskiej, inne teksty ma drukować „Kultura”. Jeżeli uważasz to za nieważne, nie drukuj. Zgadzam się na Twój sąd.
Przepraszam za papier, chwilowo nie mam innego. Ściskam Cię serdecznie i mocno, jeszcze raz dziękuję Ci za pomoc w walce z szajką opieszalców, niechlujów, batiarówW gwarze lwowskiej określenie ulicznika, awanturnika, rozbójnika., łobuzów, opryszków, rycerzy przemysłu, wyłudzicieli a może także wariatów.
Kazimierz
Dopisek na dole drugiej strony:
1 1 p a ź d z i e r n i k a.
Rok temu o 7-ej wiecz[orem] miałem atak. Wypij za moje zdrowie Cutty SarkMowa tu o gatunku szkockiej whisky (Wierzyński używał czasem określenia: „skoczuś”), jednej z najlepiej sprzedających się na świecie, której nazwa pochodzi od XIX-wiecznego żaglowca SV Cutty Sark – klipera do przewozu herbaty z Chin, który pobił wiele rekordów prędkości (zachowany do dziś jako statek-muzeum w Greenwich w Londynie). – Pod dopiskiem rysunek serduszka..