Kochana Pani Mario,
święcę sezon mikołajkowy b[ardzo] intensywnie. Do rana lukrem ozdabiam świętą figurę i rozmyślam, że oto dla mnie święta minęły, trwały krótko, niespełna trzy tygodnie, cenne, rozwichrzone, niepowrotne trzy tygodnieA. Kowalska odwołuje się do trzytygodniowego pobytu M. Dąbrowskiej we Lwowie.. Nie mogę również odzyskać równowagi budżetowej. Groziło sklepowiA. Kowalska od początku września 1941 r. sprzedawała na ulicy bułki i pierniki, które sama piekła. Następnie prowadziła wraz z mężem oraz z Marią i Jerzym Manteufflami kawiarenkę przy ul. Leona Sapiehy naprzeciwko kościoła Świętej Teresy. zamknięcie, podrożał gwałtownie cukier, itd. Życie lwowskie upodabnia się do życia stolicy: znajomi chorują na tyfus i co dzień mamy bułki radosne, pieczone rano. Nowe pomysły, nowe zapytania, stare przerażenia.
Jest północ, siedzę w kuchni i czekam, aż upieką się pierniki. Tak dobrze byłoby, gdyby ktoś tu dreptał, trzymając na brzuszku „żabkę” i bronił swego szlachetnego świata przed brutalnym niedowiarstwem przerażonych. Droga, najmilsza, oto stoi kanapa na tym samym miejscu i przy sprzątaniu natrafiamy na potłuczone lufki, jeszcze echo wylatuje, gdy się poruszy kotarą i słyszę głos: „ależ panie Jerzy, jakżeż tak można!”.
I doprawdy nie wiem, jak można było być tak dzikimi, nieprzytomnymi ludźmi! Nie gniewa się Pani za moje wściekłe wybuchy?! Czy zmarnowaliśmy czas? Nie umiem już mówić, chciałabym tulić Panią i całować, przepraszać za coś i coś obiecywać, przysięgać i biec dokądś razem, uchodzić przed czasem, kt[óry] nas ściga i zawsze dopada, zawsze zwycięża.
Czy chce Pani rozumieć, jak bardzo jest mi Pani droga i cenna i jak niezdarnie się bronię, by Panią zbyt nie pokochać. Nie chcę tęsknić, brr, chcę grzecznie i składnie pracować. Przepraszam za kuchenną formę –
Anna
[Na odwrocie kartki list Jerzego Kowalskiego:]
Lw. 7 gr. 1941
Droga Pani Mario:
bardzo radzi czytaliśmy miły list Pani, bo wyjechała Pani w 12 stopni mrozu lorą, było o co się niepokoić. Zapewne i papiery osobiste szczęśliwie wróciły pod swój dach. Rozmyślałem o nowych żydach świata, jak Pani pisze, kiedy, stojąc za ladą naszego sklepu, rozmawiałem z drobną przekupką żydowską, która dawała mi każdą cenę za mikołajki wypiekane i zdobione przez Annę: „daj pan dwadzieścia, ja jestem zdolna, ja potrafię coś z tego zrobić, ja widziałam biskupa, to wiem, jak to ma być”. Z sympatii dla niej nie pragnąłbym spółdzielczego [?] mocarstwa: ta biedna ziemia jest na to, aby każdy wywalczył na niej swoją dolę.
Na razie siedzimy u siebieZnana była powszechnie obawa Niemców przed tyfusem. Kowalski spodziewał się zapewne, że tyfus, którego liczne przypadki odnotowano we Lwowie, zahamuje przypływ ludności niemieckiej do miasta i uchroni Kowalskich przed dokwaterowaniem lokatorów lub eksmisją z mieszkania., może ty[fus] pla[misty] zasłoni nas przed zwiększonym popytem na mieszkania. Tymi dniami przebywa część dnia z nami matka p. Toli Tesl[arowej]Teslarowa była w latach 1952–1954 więziona bez wyroku. Nie udało się ustalić bliższych informacji o jej matce., w drodze na Wołyń. Rozmawiamy o naszej rezygnacji kresowej. Zniżam poziom rozmowy, proponuję wypiek dla naszego sklepu: chętnie, gdyby się znała coś na tym (totalizm płci). Za to ja lukrowałem mikołajki do rana (także nic nie znając się na tym). Kiedyś, kiedy utrzymywałem dom, oboje nie wiedzieliśmy o tym: a i dziś przestoję w sklepie swoich sześć godzin i nie czuję się milczącą siłą (jak pisze p. Szczepk[owska]). Niezdolność do wzruszeń (nad sobą).
Ajenci Słoneczka wykonują u Was robotę nieumówioną w Kujbysz[ewie]Dnia 4 XII 1941 r. W. Sikorski i J. Stalin podpisali w Moskwie deklarację polsko-sowiecką, mówiącą o wzajemnej pomocy w walce z III Rzeszą. W zamian Polska liczyła na wsparcie ZSRR podczas ustalania nowego porządku w Europie po zakończeniu wojny. Uzyskano wówczas m.in. zgodę na ewakuację części polskich wojsk do Iranu. Dzień wcześniej w rozmowach, w których wziął udział także gen. W. Anders, Sikorski upomniał się o oficerów, którzy nie zostali zgodnie z umową z 30 VII 1941 (układ Sikorski-Majski), zwolnieni z więzień, obozów i zsyłek. Stalin twierdził, że oficerowie ci zbiegli do Mandżurii, gdy faktycznie większość z nich (około 22 tysięcy osób) została zamordowana w Katyniu i innych miejscach kaźni. 5 grudnia Sikorski pojechał do Kujbyszewa, gdzie od października 1941 mieściła się ewakuowana z Moskwy ambasada RP; ówczesnym ambasadorem był Stanisław Kot.. Flegma: to wydaje się opanowanie, a będziecie zaskoczeniNie udało się ustalić, jakie wydarzenia wojenne Kowalski miał na myśli.. Proszę Annę, by napisała coś, co Pani lubi, a sam zasyłam pozdrowienia
J. Kow[alski]