Lwów, 29 IX 1942
Droga, miła, najważniejsza pani Mario, moje święte Biedactwo!
No nie tak? I jakie to czułe, i wrażliwe, i dobre! Tyle z Panią tak sobie rozmawiam, gdy się za wcześnie zbudzę albo idę do sklepu, albo i siedzę w ogrodzie, i patrzę na ostatnie pomidory, albo leżę i czytam, a myśl płynie obok czy spodem, a my obie płyniemy obok siebie na jakiejś cichej, spokojnej łódeczce. Coraz cmentarniej, lunarnie, ale nie elizejsko.
Nam ostatnio wiedzie się dość dobrze. Mieszkanie mamy wolne. Na niebie spokój, spokój i na ulicy (chociaż nie na ziemi)Być może Kowalska nawiązywała do rozpoczętej 10 sierpnia 1942 r. likwidacji lwowskiego getta. Po trwającej latem we Lwowie akcji Niemcy zmniejszyli obszar dzielnicy żydowskiej, tworząc tzw. nowe getto, które 10 listopada przekształcili w obóz pracy. Jesienią prowadzili akcję obławy i wywózki Żydów, zachęcali mieszkańców miasta do denuncjowania ukrywających się osób.. Sklep daje dość dobre dochody, tak że przynajmniej mamy dość kartofli, pomidorów i chleba. Ja za lekcje dostaję herbaty. Jest więc i herbata. Są śliczne książki. Kuzyn Jerzego otworzył księgarnię, więc są okazje. Zdaje się, że jednak nigdzie nie wyjadę, bo się nie składa, a co usłyszę relacje ze świata, mróz przechodzi po kościach.
Jestem bardzo zmartwiona, że choroba Pani tak się przeciąga, że tyle musi Pani znieść cierpień i dolegliwości, ale nie wierzę, aby Pan Stanisław wypadł z roli anioła, po prostu odpoczywa sobie po jednym zmartwieniu, przebywając w innym.
Nasze serca podobne się robią do owocu granatu, pełnego [...]Jedno słowo nieczytelne., granarium nieszczęścia. Nawet najdrożsi mają tylko cząsteczkę naszego serca, bo tuż obok cisną się inni, starzy i młodzi, kochani i nieznajomi.
Kochana pani Mario, błagam o pobłażanie dla moich jąkających się listów.
Jestem oburzona na pani bratową, otóż tak wyglądają zawsze filistyni. Jestem pewna, że pośrednio jest pani jej czy ich ofiarą. Dzisiaj wyżywienie trojga osób może kosztować życie. Chciałabym tego potwora poznać i powiedzieć parę ciepłych słów.
A.