[Nr] 2
27 III
Przed trzema dniami, chcąc dołączyć Twoje rzeczy do moich na wypadek bombardowania, znalazłam paczkę z napisem, że to moja własność. Nie spodziewałam się. Przeczytałam Twój intymny dzienniczekDąbrowska zanotowała w swoim raptularzu, że czytała „dzienniczek z tej zimy”
Kowalskiej, obejmujący okres od 1 grudnia 1943 r. do 13 lutego 1944 r. (MD Dz., 25 marca
1944). Podczas lektury pisarka poczyniła na rękopisie dziennika Kowalskiej podkreślenia ołówkiem. ostatni. Nie wiem, czy sobie tego życzyłaś. Zrobiłam to. Ciężki wstrząs, jeżeli nie powiedzieć – cios. Dotąd nie mogę jeszcze ochłonąć. Ujawniona nagle prawda dwoistego pożycia, której się domyślałam, ale której nie chciałam przyjąć do świadomości, zobaczona raptem plastycznym widzeniem – oczywista. I ten straszny resentyment do M., rosnący, pogłębiający się, którego, owszem, domyślałam się, ale jak miałam wierzyć po tylu odwrotnych zapewnieniach uczuć. To beznadziejne nudzenie się z M. – z osobą de peu de ressourcesW Dziennikach Kowalska pisała: „Po raz pierwszy tęsknię za Lwowem, tęsknię za domem tym z Jabłonowskich – trochę z Supińskiego przed wojną – bardzo tęsknię za równym rytmem dnia i długimi godzinami wolnego czasu, za swoim pokojem, za czuciem się sobą bez tego rozkołysania uczuć, zabezpieczenia jakąś przestrzenią […]. Dziś jest wszystko obrzydliwie bliskie, nastające, natychmiastowe […]. Warszawa jako miasto wydała mi się bardziej szara od Paryża i widok ten przypomniał mi nagle Ateny w zimie koło Syntagma i to uczucie, jakie się ma w przebywaniu z osobą de
peu de ressources” (AK Dz. rkps, sygn. 2146, t. III, k. 114–115, 1 grudnia 1943). Fragment
od słów: „Po raz pierwszy…” do słów: „…równym rytmem” oraz słowa: „osobą de peu
de ressources” podkreślone ołówkiem zapewne przez Dąbrowską..
Mniejsza o nieżyczliwe sądy o M., ale jakże prędko zraziłaś się, a miałaś być takim „długodystansowcem”, cierpliwym „na miliony lat”. Napisałam do Ciebie dwa olbrzymie listy, które podarłam. Trudno pisać. Nic ci się nie da wytłumaczyć. Nie mam żalu, może zasłużyłam na to wszystko, choć nie zawiniłam chyba. Ale wiem, że są braki win, gorsze od winy najgorszej. „Dziwna duma, że nie ja jestem tą, która kocha”Niedokładny cytat z dziennika Kowalskiej: „Tam, gdzie mi nie zależy, służy mi szczęście. Widzę w każdym zdaniu, kt[óre] M. mówi, tę gorzką skórkę niechęci, kt[óra] nie kryje żadnego słodkiego ziarna, tylko dziwną statyczną dumę, że to nie ona jest tą, kt[óra] kocha” (AK Dz. rkps, sygn. 2146, t. III, k. 138, 26 stycznia 1944). Słowa: „że to nie ona jest tą, kt[óra] kocha” podkreślone ołówkiem, zapewne przez Dąbrowską.. Ależ – czy i tego nie wiesz, że w takiej sytuacji nie ma miejsca na dumę. To jest największe upokorzenie, największe cierpienie i dotkliwe nieszczęście nie być w stanie odpowiedzieć całkiem tym samym komuś wartemu największych uniesień. Od tego też mogą przychodzić myśli samobójcze. Już stokroć lepiej samemu kochać nieszczęśliwie, a nawet niewzajemnie, o czym w danym wypadku nie ma chyba mowy. Jak tragiczny może być splot nieporozumień w najintymniejszych stosunkach między ludźmi. W tej samej godzinie, w której ktoś zaznaje wyjątkowej wprost pełni radości, ktoś drugi zaznaje właśnie wtedy śmiertelnej nudy i woła po odejściu „je m’ennuie”W Dziennikach Kowalska pisała: „Zasypiałam, kiedy przyszła M. Po raz pierwszy czegoś mi brakło, a raczej coś jakby opanowane zniechęcenie mię paraliżowało. Potem poczułam się zła tak, jak się kogoś targa za włosy i poniewiera. Głodna, gwałtowna noc. Kiedy M. odeszła, powiedziałam na głos trzeźwo jak aktor, kiedy wszyscy odeszli: je m’ennuie. Nie wiem, dlaczego to powiedziałam” (AK, Dz. rkps., sygn. 2146, t. III, k. 129, 4 stycznia 1944). Fragment od słów: „kiedy wszyscy” do słów: „to powiedziałam” podkreślony ołówkiem, zapewne przez M. Dąbrowską.. Zanosi się na nowy olbrzymi list, pisany w afekcie. Lepiej przerwać.
Dziś rozmawiałam chwilę z p. J[erzym]. Cały czas słowo „interkurs”Komentarz Dąbrowskiej odnosił się do słów Kowalskiej: „Nieprzyjemny fizyczny interkurs z J., ale miła jego obecność, chęć podobania się, grzeczność. Przymus bycia raz z jednym, to z drugim” (AK, Dz. rkps., sygn. 2146, t. III, k. 133, 10 stycznia 1944). Fragment od słowa: „Nieprzyjemny…” do słów: „…z drugim” podkreślony ołówkiem, zapewne
przez Dąbrowską. skakało przed oczyma. No cóż, trudno, bywa. Inaczej nawet być nie może w takich wypadkach. Tylko ta jednoczesność, teatralna niemal „jedność miejsca i czasu”. Oczywiście, to już detal. I takie nasilenie Twego cierpienia. Biednaś ty, chciałabym cię ucałować, jakoś dźwignąć, pocieszyć, wyprowadzić z zamętu. Ale i siebie mi strasznie, strasznie żal. Tyś przecie w swym całym cierpieniu, i bogatsza, i szczęśliwsza ode mnie. Ale Ty tego jeszcze nie możesz zrozumieć. Nie możesz zrozumieć przerażonego zawstydzenia i męki człowieka, któremu z czarownym uśmiechem i spojrzeniem wkładają najcudniejsze kwiaty do rąk – a on już nie ma rąk. Mówiąc delikatnie. A mimo to ja jeszcze nie straciłam co do siebie nadziei. Drzewa u nas zakwitają czasem nawet w listopadzie. Tylko że listopad musi być na to ciepły i słoneczny. Pomyśl, na jaką pogodę trafił listopad czy październik mojego życia. Nie mówiąc o innych paraliżujących okolicznościach naszego osobistego położenia, mojego do tego niezdrowia, itd. To nie są „alibi”, na miłość Boską, to są realnie istniejące przeszkody.
No dosyć. Dwa dni mieliśmy rajski spokój w domu. Marychna pojechała do siostry, ale już dziś rozlega się jej patetyczny bełkot. Wczoraj znów była Mira z mężem, już drugi raz od Twojego wyjazdu. Przynieśli wódkę, której nie piliśmy. Od czasu tej rozmowy jego ze mną wciąż „zachodzą”.Dąbrowska również w dzienniku wspominała rozmowę z Sygietyńskim, ale nie
wyjaśniła, czego ona dotyczyła. Zob. MD Dz., 26 marca 1944.
Miałabym ochotę napisać ten list samymi cytatami z pamiętnika A. „Chciałabym zabawić się z nieznajomymi”Niedokładny cytat z dziennika Kowalskiej: „Chciałabym się zabawić gdzieś u nieznajomych” (AK Dz. rkps, sygn. 2146, t. III, k. 130, 5 stycznia 1944). Całość podkreślona, zapewne przez Dąbrowską.. I tak potem jakby nigdy nic, wrócić do „znajomych”? Nie, nie chcę ci dokuczać. Czuję się winna – winna za wszystko, nawet za „nieznośny brak herbaty i mięsa”Dąbrowska przytoczyła słowa z dziennika Kowalskiej (AK Dz. rkps, sygn. 2146, t. III, k. 133, 10 stycznia 1944).. Ale może jednak jakoś jeszcze będzie wszystko dobrze. Może, jednak. Czy napiszesz? Kiedy? Wyjeżdżałaś z resentymentem. Nie wiem już teraz, czyś prawdę mówiła, żeś niezdrowa –
Całuję Cię M.
11. w południe.
W tej chwili przyszły Twoje karty. Dziękuję za […]Jedno słowo nieczytelne. – choć podobał mi się Rabelaisowski humor drugiej. Napiszę o tym obszerniej.